O czym teraz myślisz?
Re: O czym teraz myślisz?
Jeżeli ktoś twierdzi, że większość społeczeństwa jest głupia, to punktem odniesienia jest jego własna inteligencja. Mówię tak, bo sam robię i sądzę (niestety) tak samo. Nie ma co ukrywać, że nasza inteligencja jako osób z OS jest znacznie powyżej przeciętnej (być może to nasz jedyny plus; i minus zarazem). Paradoksalnie, do osób głupich czuję jednocześnie odrazę oraz zazdrość. Jest to związane z tym, że w moim przekonaniu żyją one bardzo prosto, skupiają się na spełnieniu fizjologicznych potrzeb, nie rozmyślają, nie mają rozterek egzystencjalnych, a do szczęścia potrzeba im bardzo niewiele. Najczęściej właśnie (np. w pracy) słyszałem o szczęściu i zadowoleniu z życia właśnie od osób bardzo prostych, wręcz mocno głupich.
Life is suffering.
Re: O czym teraz myślisz?
Niezależnie od różnic w ogólnej sprawności intelektualnej, inni ludzie zdają mi się na tyle obcymi organizmami, że nie wzbudza to we mnie istotnej reakcji emocjonalnej, niezależnie czy są lepsi czy gorsi, tak jak nie robią tego zachowania zwierząt. Nazwanie kogoś "głupim" wydaje mi się za mocno emocjonalne. Wyjątkiem są sytuacje, gdy jakaś "głupota" skierowana jest we mnie, wymuszając zachowania obronne. Staram się, żeby do takich sytuacji nie dochodziło.
Re: O czym teraz myślisz?
Po prostu ze zwykłej nienawistnej zazdrości wkurza mnie to, że głupi ludzie żyją w taki prosty sposób, że do szczęścia potrzeba im się nażreć, pooglądać telewizję i poruchać. Chciałbym mieć takie proste potrzeby, a nie całe życie zadręczać się rozmyśleniami i sabotować swój własny mózg. Jest to emocjonalne, ponieważ nie potrafię pogodzić się ze własnym cierpieniem.
Być może wynika to z tego, że w mojej obecnej dziwnej pracy większość ludzi, z jakimi mam kontakt, to ludzie bardzo głupi, skrajnie prości, albo wręcz na granicy upośledzenia. Ich potrzeby są tak banalne, że jest to śmieszne i żałosne zarazem, a ich pozytywne, optymistyczne podejście do życia, związane z ich głupotą i niemożnością rozumowania mnie po prostu wkurza. Ponownie wypowiadam się emocjonalnie po prostu z zazdrości, że ja cierpię, a oni nie.
Być może wynika to z tego, że w mojej obecnej dziwnej pracy większość ludzi, z jakimi mam kontakt, to ludzie bardzo głupi, skrajnie prości, albo wręcz na granicy upośledzenia. Ich potrzeby są tak banalne, że jest to śmieszne i żałosne zarazem, a ich pozytywne, optymistyczne podejście do życia, związane z ich głupotą i niemożnością rozumowania mnie po prostu wkurza. Ponownie wypowiadam się emocjonalnie po prostu z zazdrości, że ja cierpię, a oni nie.
Life is suffering.
Re: O czym teraz myślisz?
Moje komentarze i dopytywanie się może być czasem, podejrzewam, męczące. Naprawdę interesuje mnie skąd się biorą różnice między nami, a co jest wspólne, czy wynikają z nasilenia OS, z innych powiązanych lub uniwersalnych problemów, z sytuacji życiowej. Tak jak z tym bólem istnienia powyżej, którego ja nie doświadczam, przynajmniej jako bólu czy w stopniu którego bym nie ignorował automatycznie, czy teraz, odniesienia siebie do normków.
Ja nie mam dużo i unikam kontaktów z ludźmi, jak już muszą zajść to chowam się za byciem w biegu. Prości ludzie wydają mi się raczej łatwiejsi w obsłudze. Oczywiście dopóki nie są "natarczywi emocjonalnie" w moją stronę (nie wiem czy takie sformułowanie jest wystarczająco precyzyjne). W mnie już chyba nie ma żadnych istotnych oczekiwań ani instynktu bycia związanym z innymi, żebym jakoś silniej reagował.
Ja nie mam dużo i unikam kontaktów z ludźmi, jak już muszą zajść to chowam się za byciem w biegu. Prości ludzie wydają mi się raczej łatwiejsi w obsłudze. Oczywiście dopóki nie są "natarczywi emocjonalnie" w moją stronę (nie wiem czy takie sformułowanie jest wystarczająco precyzyjne). W mnie już chyba nie ma żadnych istotnych oczekiwań ani instynktu bycia związanym z innymi, żebym jakoś silniej reagował.
Re: O czym teraz myślisz?
Jedyne, czego bym już chciał, to po prostu czerpać, chociażby umiarkowaną przyjemność ze zwykłych samotniczych hobby. Ale skrajna anhedonia mnie zabija i to ona jest przyczyną tego całego bólu.
Life is suffering.
Re: O czym teraz myślisz?
Zazdroszczę Ci samowystarczalności emocjonalnej. Ja jednak zawsze szukałem 'swoich', brakuje mi więzi emocjonalnych. Widocznie to różnice osobowościowe.W pisze: ↑śr wrz 20, 2023 3:37 pmOkreślenie głupoty wymaga jakiegoś odniesienia. Czy zwierzęta są głupie? Mają swoje reakcje, mają swoje wrodzone i wdrukowane szablony. Swoje emocjonalne reakcje na emocjonalne reakcje innych, nakręcająca się spirala uproszczeń i błędów, w typowych warunkach dostatecznie wystarczająca i użyteczna. Większość jest dla mnie praktycznie bezużyteczna, po prostu sobie są, takie jakie są. Głupie wydaje mi się tylko uzależnienie własnego funkcjonowania od nich.
Po drugie nie da się zignorować społeczeństwa, które pcha się drzwiami i oknami, i do głowy i do mózgu. Zarówno z poziomu globalnego jak i lokalnego. Dla indywidualnego człowieka pozostaje coraz mniej autonomii, nawet tej wewnętrznej. Jesteśmy częścią roju i zależymy od niego.
"Marionetka" też nie jest samowystarczalna, ma wbudowane mechanizmy uzależnienia od innych oraz od pozycji w stadzie. Za przestrzeganie założeń biologicznego programu mózg nagradza pozytywnymi neuroprzekaźnikami, za odnoszenie porażek społecznych karze spadkiem nastroju.
---------------------
Ja nic nie mam do osób głupich, tzn. upośledzonych, z niskim IQ, nikt nie może za to jakim się urodził. Pisząc o ludziach głupich miałem na myśli ludzi, którzy mają odpowiednie zdolności umysłowe, ale ich nie wykorzystują, bo są leniwi intelektualnie, nie starają się, tworzą sobie tysiące mechanizmów obronnych by nie widzieć rzeczywistości taką, jaka jest; zapatrzonych we własne koryto, ignorantów z wyboru.
"Było nie ma - poszło w dym. Tylko popiół został w rękach."
Re: O czym teraz myślisz?
Przegrałem życie chciałbym już iść spać.
"Było nie ma - poszło w dym. Tylko popiół został w rękach."
Re: O czym teraz myślisz?
Ja też chciałbym iść spać na zawsze, ale przestałem postrzegać życie wyłącznie w formie konkurencji, chciałbym tylko odczuwać przyjemność, poświęcając się hobby. Tak płytkie, że aż nieosiągalne.
Life is suffering.
Re: O czym teraz myślisz?
"Było nie ma - poszło w dym. Tylko popiół został w rękach."
Re: O czym teraz myślisz?
To wszystko nie ma sensu, moja egzystencja nie ma sensu. Całe moje życie wmawiam sobie wartość różnych rzeczy, różnych celów-że gdy czegoś się dowiem, nauczę, coś zrobię, coś komuś napiszę, poświęcę się - to będzie to miało jakąś obiektywną wartość, i poczuję, że moje życie jest wartościowe. Obsesyjnie za nimi podążam, łudząc się, że robię coś co ma sens, a to wszystko niczego nie zmienia i nie ma żadnego wpływu na świat zewnętrzny.
Patrzę w próżnię beznadziei i wyobrażam sobie w tej próżni różne fatamorgany i próbuję do nich pobiec, aktywując w sobie nadzieję. A to wszystko nie ma sensu, niczego tam nie ma, nic w tej pustce nie czeka, to toczenie syzyfowego głazu, w dodatku pod urojoną górkę. Bo sam to sobie roję, broniąc się przed bólem bezwartościowości mojej egzystencji.
Sory za ten bełkot
Patrzę w próżnię beznadziei i wyobrażam sobie w tej próżni różne fatamorgany i próbuję do nich pobiec, aktywując w sobie nadzieję. A to wszystko nie ma sensu, niczego tam nie ma, nic w tej pustce nie czeka, to toczenie syzyfowego głazu, w dodatku pod urojoną górkę. Bo sam to sobie roję, broniąc się przed bólem bezwartościowości mojej egzystencji.
Sory za ten bełkot
"Było nie ma - poszło w dym. Tylko popiół został w rękach."
Re: O czym teraz myślisz?
Ostatnią rzecz, którą powinieneś napisać, to, że za to przepraszasz, bo ja na przykład uwielbiam takie "bełkoty". Jest w tym o wiele więcej wartości, nawet rozumianej subiektywnie, niż w pustej gadce typu "co u Ciebie słychać". Szczególnie że w większości odnoszę takie słowa do siebie, ja mógłbym napisać to podobnie, jak widzę rzeczywistość. Nasz problem polega na tym, że my się nad wszystkim zastanawiamy i analizujemy. A jak tak człowiek analizuje rzeczywistość w sposób dogłębny, to rzeczywiście dochodzi do wniosku, że praktycznie nic nie ma obiektywnego sensu. Nawet sens subiektywny ciężko jest znaleźć, skoro całe nasze życie to jest ucieczka przed pustką i bólem istnienia. I masz stuprocentową rację, że każdy dzień naszej egzystencji wygląda właśnie jak toczenie takiego syzyfowego głazu. To, co możemy robić, to wspierać się nawzajem i chyba nic więcej.
Life is suffering.
Re: O czym teraz myślisz?
Wow, jakie to jest jest jasne i klarowne.
https://youtu.be/3GVInaBCn_c?si=UQSmFPeMsKciqwf0&t=2648
Teza, że choroby psychiczne są wywołane wymęczeniem mózgu poprzez ciągłe przebywanie w nierozwiązanym stanie przetrwania. I w następstwie tego ciągłego przebywania w stanie podwyższonej gotowości dochodzi do czegoś w rodzaju stresu oksydacyjnego w komórkach w mózgu, a także zablokowania przekaźników sygnałów o regeneracji komórek, w skutek czego pozostają one w chronicznym stanie dysfunkcji.
...A to oznacza, że powodem pierwotnym jest ten stan poczucia zagrożenia, który nie został rozwiązany. Czyli droga do leczenia traumy prowadzi przez płat przedczołowy (prefrontal cortex)! Bo on odpowiada za planowanie i reakcje. I to się właśnie dzieje na psychoterapii. Czyli nie żadne leki i inne bzdury. (choć możliwe, że SRRI mogą mieć jakieś nieznane do końca działanie tylko regenerujące na ukłąd nerwowy).
https://youtu.be/3GVInaBCn_c?si=UQSmFPeMsKciqwf0&t=2648
Teza, że choroby psychiczne są wywołane wymęczeniem mózgu poprzez ciągłe przebywanie w nierozwiązanym stanie przetrwania. I w następstwie tego ciągłego przebywania w stanie podwyższonej gotowości dochodzi do czegoś w rodzaju stresu oksydacyjnego w komórkach w mózgu, a także zablokowania przekaźników sygnałów o regeneracji komórek, w skutek czego pozostają one w chronicznym stanie dysfunkcji.
...A to oznacza, że powodem pierwotnym jest ten stan poczucia zagrożenia, który nie został rozwiązany. Czyli droga do leczenia traumy prowadzi przez płat przedczołowy (prefrontal cortex)! Bo on odpowiada za planowanie i reakcje. I to się właśnie dzieje na psychoterapii. Czyli nie żadne leki i inne bzdury. (choć możliwe, że SRRI mogą mieć jakieś nieznane do końca działanie tylko regenerujące na ukłąd nerwowy).
"Było nie ma - poszło w dym. Tylko popiół został w rękach."
Re: O czym teraz myślisz?
To by się w sumie zgadzało, ja całe życie jestem w nierozwiązanym stanie przetrwania. Najgorszy jest dla mnie właśnie lęk spowodowany niepewnością, całe życie tak funkcjonuję, tylko z różnych powodów. Najbardziej oczekuję stabilizacji i spokoju. Marzę o nich jako o czymś wręcz niemożliwym.
Problem z psychoterapią jest jednak taki, że podobnie jak chodzi o leki, można znaleźć na jej temat strasznie odmienne zdania ludzi. Niektórzy twierdzą, że kilkuletnia terapia im pomogła, inni, że nic nie pomogła, a jeszcze inni, że wręcz zaszkodziła. Mówiąc o kilkuletniej terapii, mam na myśli oczywiście psychodynamiczną, która jako taka najbardziej chyba jest polecana do leczenia traumy z dzieciństwa.
Inna sprawa jeszcze, co wtedy, jeżeli trauma z dzieciństwa nie jest problemem samym w sobie, a została dopiero nałożona na genetyczną wysoką wrażliwość? Osoby wysoko wrażliwe mają niesamowitą tendencję do overthinkingu, czyli ciągłego analizowania i zamartwiania się. Strasznie mnie to denerwuje i powoduje niesamowite lęki.
Problem z psychoterapią jest jednak taki, że podobnie jak chodzi o leki, można znaleźć na jej temat strasznie odmienne zdania ludzi. Niektórzy twierdzą, że kilkuletnia terapia im pomogła, inni, że nic nie pomogła, a jeszcze inni, że wręcz zaszkodziła. Mówiąc o kilkuletniej terapii, mam na myśli oczywiście psychodynamiczną, która jako taka najbardziej chyba jest polecana do leczenia traumy z dzieciństwa.
Inna sprawa jeszcze, co wtedy, jeżeli trauma z dzieciństwa nie jest problemem samym w sobie, a została dopiero nałożona na genetyczną wysoką wrażliwość? Osoby wysoko wrażliwe mają niesamowitą tendencję do overthinkingu, czyli ciągłego analizowania i zamartwiania się. Strasznie mnie to denerwuje i powoduje niesamowite lęki.
Life is suffering.
Re: O czym teraz myślisz?
Tak sobie obrazuję frazę "iść naprzód przez życie"
"Było nie ma - poszło w dym. Tylko popiół został w rękach."
Re: O czym teraz myślisz?
Można właśnie tak powiedzieć, że my przez życie nie idziemy wyprostowani, tylko właśnie czołgamy się na kolanach i przepraszamy innych za to, że żyjemy. W dodatku mamy zawiązane oczy, bo sami nie wiemy, czego chcemy.
Life is suffering.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości