Przyciagniesz szczescie siedzac w ciemnym kacie pograzona w patologicznej niemocy i melancholij ?

Powiedziec zycze powodzenia byloby nazbyt sarkastyczno- obludne dlatego zycze ci abys "nie siedziala w ciemnym kacie pograzona w patologicznej niemocy i melancholij"

innymi slowy abys nieco znormalniala

czyli wyzbyla sie czastki siebie, ktorej jak wiemy wyzbyc sie trudno. W tym caly problem czy chcesz, pragniesz i masz nadzieje na szczescie w wydaniu schizoidalnym, czy jemu przeciwnym.. "normalnym" ?

Bo jesli w tym pierwszym to warto przypomniec ze owo normalnym nie jest

wiec jakakolwiek normalnosc w tym wydaniu nigdy nie bedzie do konca..normalna. A jesli masz nadzieje na szczescie nie kolidujace z zaburzeniem, to prawdopodobnie to szczescie nigdy nie bedzie Twoim mistycznym spelnieniem. Bo jesli "twoje" zaburzenie dalo "przyzwolenie" na taka forme czerpania radosci to jest to nic innego jak uluda i pozostawanie pod falszywymi pozorami poczucia spelnienia. Mozna to przyrownac do wieznia, ktory 23/h spedza w ciemnej izolatce i godzine na spacerniaku, nie opuszczajac przy tym murow ktore nadal sa pod napieciem. Czy ta godzina bedzie dla niego spelnieniem marzen, w pewnym sensie ale tylko bardzo niklym, bo to jest wszystko na ile mu pozwolono. Mocniej marzyc moze tylko w swojej glowie..

Konkluzja wydaje sie byc taka; osobnik schizoidalny skazany jest na szukanie innego szczescia niz pozostali, swiadomie nie pisze "swojego" tylko "innego",takiego jakiego swiat nie ma w menu. Ale poza tym jego poszukiwania sa i beda caly czas ograniczone przez brak poznania radosci innej niz mieszczaca sie w granicach zaburzenia