Cześć

Jesteś nowy(a) na forum? Przywitaj się, napisz krótki post o sobie.
Aurora
Posty: 18
Rejestracja: ndz cze 30, 2024 11:03 pm

Cześć

Postautor: Aurora » wt wrz 03, 2024 2:54 am

Cześć,
nie wiem ile osób jeszcze zagląda na to forum, niemniej śledzę to miejsce od jakiegoś czasu, więc postanowiłam się przywitać.  Najwyżej, nikt nie przeczyta moich wypocin. A sam post, potraktuje co najwyżej w kategoriach "autoterapii opartej na ekspozycji" tzn. ciężko, jest mi pisać publicznie coś o sobie samej i nie ukrywam że, wywołuje to u mnie uczucie dyskomfortu/stresu.
Ogólnie to, kilka lat temu stwierdzono u mnie zaburzenia lękowo-depresyjne oraz mieszane zaburzenia osobowości ( nie miałam stwierdzonego konkretnego ich podtypu, jednak objawowo najbliżej mi  wtedy było do os. unikającej/schizoidalnej  ). W wieku nastoletnim zaburzenia emocjonalne i funkcjonowania społ. Chociaż z czasem przestałam chyba, przywiązywać szczególną wagę do tych diagnoz (raczej patrzę na nie jak na rodzaj etykiet, które choćby ze względu na sposób tworzenia systemu klasyfikacji, zawsze będą miały ograniczoną użyteczność w odniesieniu do pojedynczych osób. Chodź może, jest to pewnie spłaszczenie tematu z mojej strony). Nie zaprzeczam też, że wgląd w przyczyny własnego postępowania/myślenia i ich konsekwencje, może być pomocny.
W każdym razie. U mnie chyba najbardziej widocznym problemem od młodości, była samoizolacja/nawiązywanie relacji, a gdy byłam młodsza też poczucie osamotnienia (które z wiekiem  mi minęło, ale raczej nie ze względu na rozwiązanie tych problemów, tylko mimowolne nabycie mechanizmów adaptacyjnych). Więc, myślę moje cechy schizoidalne, są wtórne wobec wyhamowania społecznego, które m. in. z powodu silnego lęku społecznego i niskich umiejętności społ. towarzyszy mi, w jakieś formie przez większą część życia.  Na co dzień, poza rodzicami i zależnie od okresu osobami z mojej pracy/miejsca nauki( z którymi sporadyczne rozmowy nie wychodzą poza tematy formalne) z nikim za bardzo nie utrzymuje relacji.W moim przypadku nawet zwykłe prowadzenie/podtrzymanie rozmowy z większością napotkanych przeze mnie ludzi jest problemem. Szczerze to chyba, najbardziej z tego wszystkiego męczy mnie konieczność przebywania wśród ludzi z którymi z którymi tak naprawdę niewiele mnie łączy i uczucie przytłoczenia większością interakcji (przy czym ja też niczego szczególnego "nie mam" do tych osób - bardziej jest to kwestia moich cech itd, więc tak naprawdę ciężko by mi było, mieć w tej chwili o to pretensje do innych). W przeszłości miałam  też, epizody z psycho-/farmakoterapią, której efekty były dość różne, jednak muszę przyznać że widzę w tym trochę mojej winy. Choćby, pod postacią problemu z określeniem  przyczyny, dla której właściwie chciałam ją podjąć.. (domyślam się jak to brzmi) Choć, nie wykluczam powrotu do tematu. Na razie, chyba tyle.

Pozdrawiam

observer
Posty: 527
Rejestracja: sob kwie 15, 2017 3:02 pm
Lokalizacja: Bytom Odrzański

Re: Cześć

Postautor: observer » wt wrz 03, 2024 11:28 am

Witam Ciebie bardzo serdecznie. Jesteśmy podobni pod względem diagnoz, bo ja też mam zaburzenia depresyjno-lękowe i niby oficjalnie zdiagnozowaną osobowość schizoidalną, ale tak naprawdę tę osobowość mam taką porytą, że lekarz jakiś czas temu stwierdził, że właśnie bardziej by pasowały zaburzenia mieszane. Tyle że u mnie największym problemem jest jednak psychosomatyka, stąd konieczność ciągłej farmakoterapii. Same cechy schizoidalne nigdy nie były dla mnie większym problemem. Zawsze było to dla mnie naturalne, że otacza mnie bardzo wąskie grono osób.

Zgadzam się przy tym, że tak naprawdę te wszelkie nazwy zaburzeń to tak naprawdę tylko etykiety, w zależności od tego, do jakiego psychiatry się pójdzie, to można dostać różną etykietkę, a i tak najważniejsze jest to, jak się czujemy na co dzień. Ludzie z osobowością schizoidalną są zresztą skrajnie różni, jedni na przykład nie odczuwają w ogóle na co dzień lęku, innych życie zdominowane jest przez lęk, tak jak na przykład moje.

Masz rację, że forum jest ostatnio troszeczkę mniej aktywne, kiedyś było bardziej. Jest to po części spowodowane tym, że kilka bardziej aktywnych osób przeniosło się na grupę na WhatsApp.

Jeżeli chcesz, to napisz coś więcej o sobie w takiej kwestii, ile masz lat, gdzie pracujesz i czym się w ogóle interesujesz? Większość z nas ma tutaj duże problemy z pracą, z zainteresowaniami też jest różnie z powodu różnego natężenia anhedonii. U mnie jest ona bardzo silna na przykład z powodu leków.
Life is suffering.

zima
Posty: 298
Rejestracja: ndz mar 27, 2016 12:00 am
Lokalizacja: Malbork
Kontakt:

Re: Cześć

Postautor: zima » wt wrz 03, 2024 3:38 pm

Ja również Cię witam, Aurora. Rozumiem problemy z funkcjonowaniem wśród ludzi, ja też je miałam. Teraz jest z tym o wiele lepiej - zachowuję się w towarzystwie prawie jak normalny człowiek, stąd wniosek, że da się pod tym względem ogarnąć, tylko zajmuje to trochę czasu.
Co do leków, to każdy ma inne doświadczenia. Ja przez ok. 20 lat miałam złą diagnozę i nałykałam się w tym czasie leków, które praktycznie nic mi nie dawały. Teraz nowe leki zaleczyły mój ChAD, co jest dużym postępem, dzięki czemu mogę walczyć z innymi zaburzeniami. Wszystko jest kwestią indywidualną, jednym tabsy pomagają, innym nie. A psychoterapia to dosyć ciężki temat, trzeba dobrze trafić, a w Polsce jest z tym różnie. Ja teraz trafiłam na dobrego psychologa na oddziale dziennym, który potrafi podejść odpowiednio do moich zaburzeń odżywiania, a to już dużo.
Suma sumarum: nie poddawaj się, dużo się da zrobić, jeśli jest się niestrudzonym i walczy o siebie :D
https://legionwglowie.wordpress.com/

Aurora
Posty: 18
Rejestracja: ndz cze 30, 2024 11:03 pm

Re: Cześć

Postautor: Aurora » śr wrz 04, 2024 12:29 am

Hej, dzięki za miłe przywitanie. :)

@observer

To chyba jeszcze jedna rzecz nas łączy, bo ja też mam problemy z objawami psychosomatycznymi (tzn. z okresami nawrotów i remisji), więc niestety wiem jak ta przypadłość potrafi obniżyć komfort życia. Z doświadczenia wiem że, ze skutecznością leczenia tego typu problemów (nawet u psychiatry), jak i samym ich nazwaniem (przez lekarzy 'niepsychiatrów'), niestety różnie bywa. Mimo tego, że człowiekowi nic nie dolega to, fizycznie czuje się tak, że ciężko jest się zmusić to codziennych czynności.

observer pisze:
wt wrz 03, 2024 11:28 am
Zgadzam się przy tym, że tak naprawdę te wszelkie nazwy zaburzeń to tak naprawdę tylko etykiety, w zależności od tego, do jakiego psychiatry się pójdzie, to można dostać różną etykietkę, a i tak najważniejsze jest to, jak się czujemy na co dzień. Ludzie z osobowością schizoidalną są zresztą skrajnie różni, jedni na przykład nie odczuwają w ogóle na co dzień lęku, innych życie zdominowane jest przez lęk, tak jak na przykład moje.

Dokładnie to miałam na myśli. Sama diagnostyka różnicowa, o ile nie odbywa się w obrębie kategorii bardzo ogólnych, dla których opracowano różne metody leczenia ("co może, być bardziej pomocne: psychoterapia czy leki"), ma dla pacjenta/lekarza (sama w sobie) w kwestii leczenia, niewielkie znaczenie. Pod dany kod icd-10, można podpiąć osoby u których "ciężar" będący źródłem dyskomfortu jest rozłożony w różny sposób, pomiędzy tymi samymi obszarami życia. W psychoterapii (czy innych formach samopomocy) rozłozenie tych akcentów jest kluczowe.(nie diagnozy same w sobie, chodź na pewno stanowią one ogólną wskazówke)

Jeśli chodzi o moje funkcjonowanie społeczne, to tutaj (wbrew pozorom) nie jest źle. W tej chwili jeszcze studiuje dziennie, więc nie pracuje. tzn. czasem chwytam się jakiś zajęć dorywczych, aby coś dorobić. Co na tle moich zaburzeń i tak, postrzegam jako pewien sukces. Chociaż wiem, że dla statystycznej osoby, nie jest szczególne osiągnięciem, tylko normą. (jeśli, pominąć różnice w warunkach wyjściowych, miedzy mną a innymi) W strefie prywatnej jest znacznie poniej przeciętnej, jednak do tego zdążyłam już przywyknąć. Jestem parę lat po 20-tce.


@zima

Fajnie słyszeć, że komuś choćby w niewielkim stopniu udało się zredukować jego problemy. Dziękuje za miłe słowa i życzę, aby dobre samopoczucie utrzymywało się jak najdłużej. Z tego co wiem, w leczeniu chad dobranie odpowiednich leków ma kluczowe znaczenie.

Jeśli chodzi o leki, to ja je brałam głównie pod kątem moich lęków, silnego zneurotyzowania. Głównym problem była słaba (aby nie powiedzieć zerowa) odpowiedź mojego organizmu na leki. Chodź wiem że, w psychiatrii leczenie jest oparte głównie na metodzie prób i błędów. Tak więc jedyne co tutaj zostaje, to uzbrojenie się w cierpliwość.

Gbur
Posty: 674
Rejestracja: pt sty 08, 2016 12:00 am
Kontakt:

Re: Cześć

Postautor: Gbur » śr wrz 11, 2024 2:14 pm

Cześć Aurora,
fajnie że jeszcze przychodzą na to forum nowi użytkownicy. Forum nie jest już niestety tak aktywne jak kiedyś, ludzie się rozpierzchli. Ogólnie w dobie redditów, facebooków i discordów fora straciły popularność, chociaż moim zdaniem to najlepsza forma komunikacji, bo w przeciwieństwie do tych nowoczesnych zachowuje ciągłość z przeszłością... No i promuje dłuższe i bardziej przemyślane wypowiedzi. Ale cóż, podobno wychodzimy z "epoki piśmiennej".
A sam post, potraktuje co najwyżej w kategoriach "autoterapii opartej na ekspozycji" tzn. ciężko, jest mi pisać publicznie coś o sobie samej i nie ukrywam że, wywołuje to u mnie uczucie dyskomfortu/stresu.
Jest to chyba dość powszechne u osób z os. schizoidalną*. Ale kiedyś trzeba zacząć. :D

*co wynika często z przyzwyczajenia do trzymania w sekrecie swoich autentycznych myśli przed światem zewnętrznym. Tudzież poczucia, że trzeba to co ważne chronić przed światem zewnętrznym, by nie zostało to odebrane - co może wynikać np.inwazyjności rodziców, którzy nie szanowali granic.
U mnie chyba najbardziej widocznym problemem od młodości, była samoizolacja/nawiązywanie relacji, a gdy byłam młodsza też poczucie osamotnienia (które z wiekiem mi minęło, ale raczej nie ze względu na rozwiązanie tych problemów, tylko mimowolne nabycie mechanizmów adaptacyjnych). Więc, myślę moje cechy schizoidalne, są wtórne wobec wyhamowania społecznego, które m. in. z powodu silnego lęku społecznego i niskich umiejętności społ. towarzyszy mi, w jakieś formie przez większą część życia.
Te ostatnie też mogą być wtórne wobec CZEGOŚ. Np. stylu wychowania, atmosfery środowiska rodzinnego, jakiegoś doświadczenia, albo i braku doświadczeń społęcznych w dzieciństwie.

Mogę zapytać czy jesteś jedynaczką?
"Było nie ma - poszło w dym. Tylko popiół został w rękach."

Aurora
Posty: 18
Rejestracja: ndz cze 30, 2024 11:03 pm

Re: Cześć

Postautor: Aurora » sob wrz 14, 2024 6:20 pm

Też myślę że, takie miejsca mają swoje plusy i trochę szkoda że idą powoli w niepamięć.
Po części wynika to z tego że, ludzie są nastawieni na szybką reaktywność, gratyfikacje. FB itd, bardziej się w te oczekiwania wpasowują, niż fora czy mniejsze strony internetowe. (jedno konto wystarcza do "wszystkiego", duża liczba użytkowników -- krótki czas czekania na odpowiedź). A to chyba naturalny odruch, że dąży się do tego co jest łatwiej dostępne czy do tam gdzie więcej się dzieje. Gdzieś czytałem że, u współczesnych ludzi jest większy problem z deficytem uwagi niż, u tych żyjących kilkadziesiąt lat wcześniej. Co jednocześnie jest skutkiem jak i chyba przyczyną nasilenia się tego trendu pójścia w kierunku social m.

Nieśmiałość chyba często jest skutkiem doświadczania regularnej dezaprobaty, w odpowiedzi na własne postępowanie. tzn. takiej niewspółmiernej do przewinień. W podświadomości może się zapisać skojarzenie danego zachowania z konkretną(negatywną) reakcją, więc człowiek spodziewa się "ukarania", za jakieś spontaniczne zachowania. Mam niestety sporo takich doświadczeń np. z przedszkola czy innych miejsc. Pustka w głowie czy potrzeba stałego 'autocenzurowania' się, też nie jest mi obca.. Co do umiejętności społecznych to cieżko mi powiedzieć z czego dokładnie do wynika. Bo z jednej strony to że, ktoś zachowuje się "nie tak", może być przyczyną nabycia FS, a z drugiej lęk jeśli powoduje izolacje to też może wpływać na stopień umiejętności "obycia wśród ludzi".

Jedynaczką byłam przez kilka pierwszych lat swojego życia. (brat)

Ayla
Posty: 7
Rejestracja: sob kwie 16, 2022 7:54 pm

Re: Cześć

Postautor: Ayla » pn wrz 16, 2024 3:53 pm

Cześć Auroro. Piękny pseudonim. Ja też od dawna nie zaglądam tu, bo bardzo mało tu interakcji. A szkoda. Dzisiaj w czeluściach skrzynki mailowej znalazłam dane do logowania, więc postanowiłam jednak spróbować kolejny raz. Czytając Was mam wrażenie, że jesteście ponadprzeciętnie inteligentnymi osobami, więc naprawdę bardzo szkoda, że to forum umiera śmiercią naturalną. Jeżeli macie FB, jest kilka grup dla Schizoidów - polskich i anglojęzycznych. Zapraszam Was i tam, jest o wiele aktywniej. Wystarczy wpisać schizoid i jest. Co do mnie, to również mam pomieszaną osobowość i pomieszane w głowie :D Jestem głównie schizoidem, ale mam cechy osobowości schizotypowej, unikającej, do tego jestem osobą cierpiącą na zaburzenia depresyjno-lękowe. Nie przywiązuje jednak wagi do tych etykiet, bo zmieniały się w moim życiu wiele razy. Co specjalista, to miał w rękawie inną diagnozę. Symptomy często są podobne i ważne, by pomagać w tych najbardziej dokuczliwych, kod diagnozy ma w tym najmniejsze znaczenie.

observer
Posty: 527
Rejestracja: sob kwie 15, 2017 3:02 pm
Lokalizacja: Bytom Odrzański

Re: Cześć

Postautor: observer » wt wrz 17, 2024 2:23 pm

W naszym przypadku wyższa od przeciętnej inteligencja jest naszym przekleństwem. Sama inteligencja bez motywacji, siły i działającego układu nagrody jest niczym, a w dodatku prowadzi tylko do zwiększonego rozmyślania, analizowania i nasilania objawów lękowych, niestety :(.

Tak, osobiście jestem członkiem zarówno światowej, jak i polskiej grupy schizoidów na FB. Nie potrafię się jednak jakoś odnaleźć w tych grupach. Głównie tam tylko czytam.
Life is suffering.

Gbur
Posty: 674
Rejestracja: pt sty 08, 2016 12:00 am
Kontakt:

Re: Cześć

Postautor: Gbur » śr wrz 25, 2024 5:20 am

Aurora pisze:
sob wrz 14, 2024 6:20 pm
Też myślę że, takie miejsca mają swoje plusy i trochę szkoda że idą powoli w niepamięć.
Po części wynika to z tego że, ludzie są nastawieni na szybką reaktywność, gratyfikacje. FB itd, bardziej się w te oczekiwania wpasowują, niż fora czy mniejsze strony internetowe. (jedno konto wystarcza do "wszystkiego", duża liczba użytkowników -- krótki czas czekania na odpowiedź). A to chyba naturalny odruch, że dąży się do tego co jest łatwiej dostępne czy do tam gdzie więcej się dzieje. Gdzieś czytałem że, u współczesnych ludzi jest większy problem z deficytem uwagi niż, u tych żyjących kilkadziesiąt lat wcześniej. Co jednocześnie jest skutkiem jak i chyba przyczyną nasilenia się tego trendu pójścia w kierunku social m.
Czytałem badania wg. których oglądanie tzw. szortów albo tik-toków, obniża tymczasowo tzw. pamięć prospektywną, do poziomu, który mają ludzie z demencją starczą.
Ale też inne social media wpływają mocno na psychikę i problemy z koncentracją, z czym sam mam problemy, chociaż korzystam głównie z Youtuba i czasem czytam X. Wynika to też z nadmiaru potencjalnie interesujacych informacji
napływających z całego świata niemal w czasie rzeczywistym, które dodatkowo stymulują mózgi podatne na prokrastynację i rozpraszanie się niezbyt praktycznymi tematami.

Na spadek popularności forów i małych stron i blogów ma wpływ też inny czynnik, dosyć prozaiczny - zostały one wycięte z wyników wyszukiwania googla. Co prawda to forum da się łątwo znaleźć, ale to tylko dlatego bo temat o.s. trudno skomercjalizować, więc nie ma wysypu komercyjnych stron piszących artykuły pod SEO, żeby sprzedać w promocji "suplementy na schizoidię". Ale reszta "starego internetu" już dawno poznikała.
Co do szybkiej gratyfikacji w social mediach, to ma ono potencjał uzależniający, ludzie się uzależniają od "lajków". Sam też to zauważyłem, że takie otrzymanie głupiego piktogramu kciuka może wywołać jakiś krótkotrwały impuls poczucia aprobaty... być może to przez deficyt pozytywnych interakcji.

Pisałem trochę na angielskojęcznym subreddicie schizoidów, ale trochę mnie to doświadczenie zmęczyło. Niby teoretycznie możliwość komunikacji z ludźmi z całego świata, powinna dawać większe prawdopodobieństwo znalezienia kogoś kompatybilnego.
Ale średnia długość życia tematu tam to około 3 dni. (w jakim kontraście stoi to do tego forum, w którym można śmiało odpowiedzieć w temacie sprzed kilku lat; na Politechnice Lwowskiej był kiedyś napis HIC MORTUI VIVUNT ET MUTI LOQUUNTUR [Tu umarli żyją i niemi mówią] ,jakoś mi tak wpadła do głowy :D ).
Codziennie pojawia się kilkanaście nowych, napisanych przez zupełnie innych ludzi. Mam poczucie, że pisanie czegokolwiek tam jest wrzucaniem swoich myśli do czarnej dziury, a losowo wygenerowane nazwy użytkowników zlewaja mi się w jedno. Brakuje mi w tym jakiejś ciągłości w tematach, jak i w...obrazie użytkowników. Myślę, że to zniechęca do pisania bardziej przemyślanych wpisów, skoro po tygodniu już nikt ich nie znajdzie.
Choć z drugiej strony ma to i swoje zalety, pewnie bardziej się nadaje do pisania o sprawach bieżących. Niektórzy ludzie na tym subreddicie tworzą nowe konta, żeby napisać kilka tematów, po czym kasują konta. Wiec brak ciągłości może być też pożądany, jeżeli komuś łatwiej w ten sposób pisać o sobie, ściąga presję; uwalnia od kontekstu relacji i roli siebie w świecie rzeczywistym...interakcja trochę jak zjawy ze zjawą.
Nieśmiałość chyba często jest skutkiem doświadczania regularnej dezaprobaty, w odpowiedzi na własne postępowanie. tzn. takiej niewspółmiernej do przewinień.
Zgadzam się, natomiast ja myślałem o tym od drugiej strony, tzn. o braku pozytywnych doświadczeń. Czasem jedno takie doświadczenie może być przełomowe i wpłynąć na resztę życia, otworzyć w nas jakąś furtkę.
Nieśmiałośc jest też lękiem przed nieznanym, a tym "nieznanym" jest zazwyczaj reakcja grupy lub konkretnych osób. Czasem lub nawet często ten lęk jest na wyrost. Relacje z ludźmi mogą być dobre lub złe, te złe mają to do siebie że często same nas znajdują, o te dobre trzeba zadbać aktywnie. Lęk działa paraliżująco i może latami blokować potencjalnie pozytywne możliwości.
W dzieciństwie gdy taka sytuacja trwała latami dziecko w końcu daje sobie spokój i ucieka do własnego wewnętrznego świata. Czasem myślę, że zabrakło czegoś ze strony opiekuna, jakiegoś impulsu, dowartościowania, zwiększenia poziomu bezpieczeństwa by dziecko mogło tą nieśmiałośc przełamać. Albo i czegoś było za dużo. To w sumie skomplikowany temat.
Chyba się trochę za kręciłem.
więc człowiek spodziewa się "ukarania", za jakieś spontaniczne zachowania. Mam niestety sporo takich doświadczeń np. z przedszkola czy innych miejsc. Pustka w głowie czy potrzeba stałego 'autocenzurowania' się, też nie jest mi obca..
Trudno tworzyć relacje z ludźmi mając zablokowany dostęp do własnych emocji. W gruncie rzeczy emocja jest głónym źródłem motywacji, a także większość komunikacji między ludźmi opiera się o emocje ( nawet podświadomie )
Jedynaczką byłam przez kilka pierwszych lat swojego życia. (brat)
Rozumiem, ja jestem jedynakiem, i zawsze uważałem to za główną przyczynę moich braków w socjalizacji...
"Było nie ma - poszło w dym. Tylko popiół został w rękach."

Gbur
Posty: 674
Rejestracja: pt sty 08, 2016 12:00 am
Kontakt:

Re: Cześć

Postautor: Gbur » śr wrz 25, 2024 5:39 am

Ayla pisze:
pn wrz 16, 2024 3:53 pm
Cześć Auroro. Piękny pseudonim. Ja też od dawna nie zaglądam tu, bo bardzo mało tu interakcji. A szkoda. Dzisiaj w czeluściach skrzynki mailowej znalazłam dane do logowania, więc postanowiłam jednak spróbować kolejny raz. Czytając Was mam wrażenie, że jesteście ponadprzeciętnie inteligentnymi osobami, więc naprawdę bardzo szkoda, że to forum umiera śmiercią naturalną. Jeżeli macie FB, jest kilka grup dla Schizoidów - polskich i anglojęzycznych. Zapraszam Was i tam, jest o wiele aktywniej. Wystarczy wpisać schizoid i jest. Co do mnie, to również mam pomieszaną osobowość i pomieszane w głowie :D Jestem głównie schizoidem, ale mam cechy osobowości schizotypowej, unikającej, do tego jestem osobą cierpiącą na zaburzenia depresyjno-lękowe. Nie przywiązuje jednak wagi do tych etykiet, bo zmieniały się w moim życiu wiele razy. Co specjalista, to miał w rękawie inną diagnozę. Symptomy często są podobne i ważne, by pomagać w tych najbardziej dokuczliwych, kod diagnozy ma w tym najmniejsze znaczenie.
Cześć Ayla,

na brak aktywności na tym forum mogło mieć też wpływ to, że przez jakiś problem technicznym chyba przez półtora roku nie dochodziły wiadomości aktywacyjne dla nowych użytkowników, więc nowi użytkownicy nie mogli założyć tu konta. Teraz problem jest naprawiony, może przez to forum trochę zyska na aktywności.
Ja przez lata nie potrafiłęm się przekonać do Facebooka, nawet abstrahując od aspektu prywatności,bycia pokarmem dla algorytmów i emitowania swojej egzystencji do 8 miliardów ludzi na Ziemi, to format wymiany informacji tam bardzo mi nie pasuje i chyba wolę zestarzeć się bez Facebooka.

Również posiadam pewne cechy schizotypowe (i jeszcze pewnie rysy kilku innych), ale co za różnica, myślę, że od kolekcjonowania łatek więcej sensu ma analizowanie poszczególnych mechanizmów.
"Było nie ma - poszło w dym. Tylko popiół został w rękach."

Aurora
Posty: 18
Rejestracja: ndz cze 30, 2024 11:03 pm

Re: Cześć

Postautor: Aurora » wt paź 01, 2024 4:17 pm

Gbur pisze:
śr wrz 25, 2024 5:20 am
Na spadek popularności forów i małych stron i blogów ma wpływ też inny czynnik, dosyć prozaiczny - zostały one wycięte z wyników wyszukiwania googla. (...)
Jeśli posiedzi się dłużej w pewnych miejscach, to dość szybko można zauważyć powielanie co tydzień tych samych pytań, pytanie o rzeczy na które odpowiedź można znaleźć w ciągu paru sekund w wyszukiwarce itd Nie wiem jak to nazwać. Jakiś rodzaj bierności, przesadna zależność od innych, powstała na bazie uzależnienia i wspomnianych problemów z uwagą. Mam wrażenie, że dla takich osób, monopol na wiedzę w necie (czy spędzanie czasu) przejęły social media. W sumie założenie, że niektórzy z tej wyszukiwarki korzystają i tak jest optymistyczne :D Nie chce też, generalizować bo możliwe że, to co opisałam stanowi margines.
Pisałem trochę na angielskojęcznym subreddicie schizoidów, ale trochę mnie to doświadczenie zmęczyło. Niby teoretycznie możliwość komunikacji z ludźmi z całego świata, powinna dawać większe prawdopodobieństwo znalezienia kogoś kompatybilnego.
Tak chodź, obcowanie z ludźmi z całego świata, z różnych kręgów kulturowych, nie koniecznie przybliża do np. w wejścia w związek lub inną bliższą relacje w "realu". A nawet jeśli to, niesie to ze sobą problemy, w odpowiedzi na które nie każdy jest gotów iść na kompromisy. Chodź to czy coś jest 'problemem' czy 'plusem' już zależy od indywidualnych oczekiwań/potrzeb. Możliwe też że, dla osób z os. schizoidalną, taki dystans (świadomie lub nie) jest właśnie pożądany.
Codziennie pojawia się kilkanaście nowych, napisanych przez zupełnie innych ludzi. Mam poczucie, że pisanie czegokolwiek tam jest wrzucaniem swoich myśli do czarnej dziury, a losowo wygenerowane nazwy użytkowników zlewaja mi się w jedno. Brakuje mi w tym jakiejś ciągłości w tematach, jak i w...obrazie użytkowników. Myślę, że to zniechęca do pisania bardziej przemyślanych wpisów, skoro po tygodniu już nikt ich nie znajdzie.
Ja tak jak observer, też trochę śledziłam światową grupę dla schizoidów na fb. I też niezbyt potrafiłam się tam odnaleźć. W takich miejscach męczyła mnie pewna presja bycia " cały czas online" czy szybkiej reaktywności. Tak jak piszesz, problemem jest odpisywanie na tematy sprzed tygodnia, miesiąca itd. Moja naturalna dynamika interakcji jest jednak bardziej... spokojna, nastawiona nie tyle o na wysoką częstotliwość interakcji, co na szansę jak najbardziej precyzyjnego wyrażenia myśli.(a do tego potrzebuje przestrzeni na zatrzymanie się na nich, ich werbalizację i selekcje). Mam też, bardzo słaby odruch takiego spontanicznego dzielenia się swoimi przemyśleniami, "ekspresji dla samej ekspresji". Chyba, mało mnie też, interesuje co przypadkowe osoby (z którymi nigdy już nie wejdę w dłuższą interakcje), mają do powiedzenia.
Choć z drugiej strony ma to i swoje zalety, pewnie bardziej się nadaje do pisania o sprawach bieżących. Niektórzy ludzie na tym subreddicie tworzą nowe konta, żeby napisać kilka tematów, po czym kasują konta. Wiec brak ciągłości może być też pożądany, jeżeli komuś łatwiej w ten sposób pisać o sobie, ściąga presję; uwalnia od kontekstu relacji i roli siebie w świecie rzeczywistym...interakcja trochę jak zjawy ze zjawą.
Trochę mi się to skojarzyło  choćby z tym forum, tzn. z paroma osobami, które usunęły swoje posty. Internet w porównaniu do świata realnego, daje możliwość autokreowania własnego wizerunku, trochę "od zera". Z plusami się zgadzam, chodź widzę też tutaj minusy. Jeśli mowa o wcześniej wykreowanym wizerunku w sieci, to mamy możliwość za pomocą jednego kliknięcia myszy, odcięcia się od konfrontacji ze skutkami własnych działań. Zarówno tymi obiektywnymi (reakcje zwrotne innych osób, na to co zrobiliśmy, powiedzieliśmy) i tymi wewnętrznymi ( przetwarzanie (emocjonalne, poznawcze) komunikatów zwrotnych). Może, to prowadzić do utrwalenia nawyku, ucieczki od problemów, a nie konfrontowania się z nimi. A ciężko, nauczyć się autoregulacji emocji (lęk, wstyd) odcinając się od sytuacje które je indukują. Daje też, trochę złudne przekonanie że, możemy kontrolować wszystko... czy że zamiast coś akceptować (np. przeszłość) możemy to wymazać. Raczej cięzko, to przełożyć na świat realny.
Zgadzam się, natomiast ja myślałem o tym od drugiej strony, tzn. o braku pozytywnych doświadczeń. Czasem jedno takie doświadczenie może być przełomowe i wpłynąć na resztę życia, otworzyć w nas jakąś furtkę.
Nieśmiałośc jest też lękiem przed nieznanym, a tym "nieznanym" jest zazwyczaj reakcja grupy lub konkretnych osób. Czasem lub nawet często ten lęk jest na wyrost. Relacje z ludźmi mogą być dobre lub złe, te złe mają to do siebie że często same nas znajdują, o te dobre trzeba zadbać aktywnie. Lęk działa paraliżująco i może latami blokować potencjalnie pozytywne możliwości.
Wyłączając lęki, to możliwe że, właśnie przez pewne braki w doświadczeniu, "nie wiem" co kontakt z ludźmi może mi "dać". Mimo tego, że widzę jaki wpływ mają na mnie moje lęki czy inne mechanizmy, to mam wrażenie że, po osiągnięciu pewnego punktu "samoświadomości", ostałam w nim i już nie ruszyłam dalej(w pewnych aspektach). Co raczej nie jest powodem do dumy. Chyba większość ludzi z podobnymi problemami widzi w jakimś stopniu, absurd własnych obaw. Wynika to z tego że, za świadomie myślenie odpowiada kora mózgu (istota szara), a za emocje (które są odruchami automatycznymi), odpowiadają ośrodki podkorowe w OUN. Ukształtowanie strefy emocjonalnej, za pomocą tej świadomej wymaga więc, sporo determinacji. i to chyba jest problemem.. Nie chce by to zabrzmiało, jak samousprawiedliwianie się czy użalanie się nad sobą, połączone z biernością.
Ja przez lata nie potrafiłęm się przekonać do Facebooka, nawet abstrahując od aspektu prywatności,bycia pokarmem dla algorytmów i emitowania swojej egzystencji do 8 miliardów ludzi na Ziemi, to format wymiany informacji tam bardzo mi nie pasuje i chyba wolę zestarzeć się bez Facebooka.
Trochę rozumiem bo, ja nie korzystałam nigdy z innych social mediów poza facebookiem, (YT nie liczę) przy czym konto (anonimowe) i tak założyłam tam dość późno. Co pewnie wynikało z trochę obsesyjnej potrzeby ochrony swojej prywatności. Kiedyś rejestrując się na pewnym portalu czytając regulamin natknęłam na info, że podczas przeglądania stron od Meta, zbierane są dane o tym, gdzie masz w tej chwili kursor myszy, co masz otwarte na kartach w tle i ile czasu na nich spędzasz, z jakiego systemu operacyjnego korzystasz, jaka jest lokalizacja urządzenia. Nie zdziwiło mnie to, ale moja wyobraźnia idąc w kierunku schizotypowym (lub może paranoicznym?), zadałam sobie pytanie, nawet nie tyle, o wykorzystanie tych danych przez algorytm w celu personalizacji reklam, treści itd. co bardziej, o potencjalną migracje takich danych, i konsekwencje tego. (chodź, ograniczeniem może być prawo UE czy nie wiem czy nie, ilość miejsca zajmowana przez dane).

lokalizator
Posty: 22
Rejestracja: sob wrz 28, 2024 10:47 am

Re: Cześć

Postautor: lokalizator » wt paź 01, 2024 5:28 pm

Kiedyś popularna była nasza-klasa. Potem ludzie o niej zapomnieli. Serwis zmieniał właściciela i przy jakichś pracach technicznych fora, które kiedyś były zamknięte, stały się publiczne. I tak już chyba zostało do zamknięcia serwisu, czyli trwało to wiele lat. Nauczyciele więc mogli sobie przeczytać, co tak naprawdę uczniowie (wówczas już w większości dorośli) pisali o nich na tych forach.

Nigdy w Internecie nie jest się anonimowym, ale przynajmniej nie ułatwiam innym i nie udzielam się z imienia i nazwiska. W Internecie w zasadzie jestem kawał czasu, niemal połowę życia w sumie. Pamiętam czasy czatów, wspomnianej naszej-klasy, for, gg, fotki.pl, e-pulsa itd. Z perspektywy czasu widzę, że akurat lekka paranoja mi wyszła na dobre. Z imienia i nazwiska nie ma w Internecie nic, co by mnie jakoś obciążało. Miejsca, w których dużo się udzielałem, obecnie już nie istnieją. A głównie pisałem głupoty i jak to się dzisiaj mówi catfishowałem, czyli udawałem sobie kogoś. Żeby było zabawniej, to zazwyczaj nie kogoś lepszego. Gdybym to pisał z imienia i nazwiska np. na facebooku, to ciągnęłoby się za mną. Pracodawcy teraz sprawdzają przecież facebooka przykładowo.

Facebooka nie mam. Miałem jakieś fejki, żeby czasami sobie przeglądać profile innych, ale teraz usunąłem, kiedy pojawiły się kontrowersje związane z wykorzystywaniem danych do trenowania sztucznej inteligencji. Ponadto kolejnym minusem facebooka było dla mnie to, że tak naprawdę każdy mógł do mnie napisać, jeśli konto miałbym publiczne ze swoimi danymi, więc miałbym trochę FOMO, czy ktoś nie napisał. Tak przynajmniej mam spokój od social mediów. Ponadto z powodu mojej pracy zakładam, że większość osób pisałoby do mnie, żeby uzyskać darmową usługę, lub po prostu zapytać się, czy nie chcę czegoś z Avonu. Wolę sobie coś przeczytać, posiedzieć na forum jak to, czy pograć niż pisać z ludźmi wiedząc, że to będą płytkie rozmowy, z których nic ciekawego nie wyniosę. Ostatnio podczas rozmowy z rodzicem ten mi mówi, że kuzyn miał wypadek. Ja odpowiedziałem: a co mnie to obchodzi, skoro nie widziałem gościa z 20 lat? Na pogrzeby też nie chodzę, bo po co, skoro nie widziałem kogoś powiedzmy ponad 20 lat i nie miałem z taką osobą żadnej ciekawej rozmowy nawet? Widzę, że w pracy ludzie często właśnie korzystają z komunikatorów i potem widać, że takie rozmowy ich frustrują. Ja w pracy odpoczywam przykładowo od Internetu, a po pracy odpoczywam od pracy w Internecie, który co prawda muszę ograniczać, ale trudno mi znaleźć alternatywę. Oglądałem filmy, czytałem książki. Ale też jestem człowiekiem i czasami mam ochotę się powygłupiać pisząc jakieś głupoty czy pogadać na poważniejsze tematy bez obawy, że zamiast zrozumienia to będę wyśmiany, bo przecież normalny temat do dyskusji to, kto gdzie się nawalił i jak bardzo był pijany, a nie np. takie rozterki, jakie tutaj poruszyłem

Aurora
Posty: 18
Rejestracja: ndz cze 30, 2024 11:03 pm

Re: Cześć

Postautor: Aurora » śr paź 02, 2024 4:57 pm

O mnie też, niczego sensownego nie da się znaleźć w necie, szukając po moim nazwisku. Nigdy nie wstawiałam nigdzie swoich zdjęć, informacji o miejsua zamieszkania itd. Nawet nie dlatego że, się siebie jakoś wstydzę, bardziej dla poczucia bezpieczeństwa. Nie chce też, dawać jakimś starym znajomym okazji do wznowienia ze mną kontaktu czy wglądu do mojego życia prywatnego. Nie mam też, potrzeby aby obcy ludzie, wiedzieli w ogóle o moim istnieniu. Chodź patrząc uczciwie, to moja osoba raczej nie jest dla innych na tyle interesująca by, w ogóle chciało im sie szukać takich rzeczy.

Dlatego też, ciężko mi zrozumieć, motywy takiego ekshibicjonizmu u innych. Nawet nie emocjonalnie się, co tak czysto teoretycznie zrozumieć ich podstawy. Os. schizoidalna jest jednak, związana z jakąś formą "zerwania łącza" ze światem zewnętrznym. Nie koniecznie tylko fizycznym, co np. emocjonalnym, co jest związane z brakiem głębszego zainteresowania ludźmi, czy tym bardziej stwarzania dodatkowych okazji do "zauważenia się" się szerszej publiczności i wejścia w nią w interakcje.

Co do ludzi spędzający cały czas w social mediach czy stale piszących z kimś na komunikatorach, to ja nie nie mam takiego problemu bo do mnie i tak prawie nikt kto pisze :D

lokalizator
Posty: 22
Rejestracja: sob wrz 28, 2024 10:47 am

Re: Cześć

Postautor: lokalizator » czw paź 03, 2024 5:52 pm

Ilu ludzi, tyle w zasadzie motywacji takiego ekshibicjonizmu, ale przecież pisanie na forum też jest w jakimś sensie przejawem takiego ekshibicjonizmu. Może nawet większego, biorąc pod uwagę, jak bardzo ludzie otwierają się chociażby na tym forum. Nawet na Wikipedii jest fenomenologiczny profil osobowości schizoidalnej w formie tabelki, w której zestawiono objawy podzielone na "jawne" i "niejawne", czyli po prostu w ujęciu psychoanalizy, że tak to określę. Przykładowo jawnym objawem jest wycofanie się z relacji społecznych, a ukrytym głębokie zaciekawienie innymi ludźmi. Na poziomie racjonalnym rozumiem więc, skąd u ludzi taka potrzeba ekshibicjonizmu, a nawet rozumiem to trochę na poziomie emocjonalnym, bo to, że ktoś jest bardzo wycofany i introwertyczny nie oznacza, że nie potrzebuje czasami relacji z innymi. Gdyby zresztą było inaczej, to przecież nikt by nie pisał na takich forach jak to. Podsumowując, to, co my czujemy, kiedy chcemy np. napisać coś na forum u większości ludzi jest po prostu dużo silniejszą emocją. To trochę jak z libido. Jedni potrafią nad nim panować, inni nie. Podobnie jest z ekshibicjonizmem. Po prostu osoby schizoidalne, do których na potrzeby tematy zaliczę też introwertyków, a więc osoby, które generalnie preferują samotność, tłumią potrzebę ekshibicjonizmu różnymi mechanizmami. Przykładowo eskapizmem poprzez udzielanie się na forach.

Do tej pory nikt nie kwestionował, że człowiek jest istotą społeczną, stąd m.in. ludzie zazwyczaj cierpią, kiedy są sami, ale do tej pory nie było takiego rozwoju technologicznego, jaki jest obecnie. Przykładowo stary kawaler nawet jak miał pieniądze, to nie miał mu kto ugotować czy wyprać, więc po pracy czekała go kolejna praca. Stara panna z kolei zazwyczaj nie pracowała, więc po prostu nie miała za co żyć, zwłaszcza że umiała tylko gotować czy sprzątać. A dzisiaj? Pełno jedzenia, od gotowych dań po możliwość zamówienia cateringu. Pralki, zmywarki, a nawet roboty sprzątające. Byłbym więc chyba naprawdę nierozsądny, żebym oddawał nawet połowę swojej pensji po to, żeby jakaś kobieta mi gotowała czy prała. Dlatego czasami nawet się śmieję, że OS to nie zaburzenie, a tak naprawdę ewolucja. Samotność wywołuje u ludzi jedno z największych cierpień psychicznych, więc osoba, która tego nie doświadcza, a wręcz lubi samotność, to w dzisiejszych czasach raczej coś pozytywnego niż negatywnego.

Żyjemy w najlepszych czasach pod względem jakości życia. Ludzie nie głodują, mamy świetną opiekę medyczną w porównaniu do poprzednich pokoleń itd. Z jednej strony to plus, dzięki któremu ludzie żyją dłużej niż w poprzednich pokoleniach, ale z drugiej jest wiele pułapek. Prosty przykład to coraz większy problem z otyłością. Nasz organizm tak jest skonstruowany, że kiedy czujemy głód, to sięgamy po jedzenie, ale dawniej to nie było takie proste. Głód to był dopiero sygnał, że trzeba np. wyruszyć na polowanie. Zanim człowiek zaspokoił głód, to czasami minęło naprawdę dużo czasu. Dlatego ludzie obecnie jedzą więcej niż wynosi ich zapotrzebowanie. Wydaje mi się, że podobnie jest z samotnością. Nieprzyjemne uczucie związane z poczuciem samotności pojawiało się dlatego, że jednostka poza społeczeństwem była trochę jak osoba głodna, czyli w zagrożeniu wręcz śmiertelnym. Ludziom wydaje się więc, że szukają w relacjach czegoś głębszego, a tak naprawdę po prostu chcą pozbyć się nieprzyjemnego uczucia, podobnie jak nieprzyjemny jest głód. Ilość rozwodów pokazuje, że jednak spora część ludzi źle się dobiera. Pojawia się więc pytanie, czy ten zły dobór to właśnie niezrozumienie tego, w jakim kierunku poszło społeczeństwo, a mianowicie coraz większej autonomii i samowystarczalności jednostek. I tak jak osoby, które rozumieją, że poczucie głodu nie oznacza, że należy od razu jeść, podobnie uważam, że OS też mają swoje plusy, jeśli potrafią je odkryć i umiejętnie wykorzystać. W dzisiejszych czasach naprawdę trudno umrzeć z głody, więc jak ktoś jest minimalistą, a większość OS raczej żyje na niskim poziomie, to budując sobie jakieś zaplecze finansowe po prostu może sobie spokojnie żyć, bez większych stresów, z dala od "bagienka emocjonalnego" innych ludzi

Gbur
Posty: 674
Rejestracja: pt sty 08, 2016 12:00 am
Kontakt:

Re: Cześć

Postautor: Gbur » wt paź 22, 2024 11:27 pm

Aurora pisze:
wt paź 01, 2024 4:17 pm
Tak chodź, obcowanie z ludźmi z całego świata, z różnych kręgów kulturowych, nie koniecznie przybliża do np. w wejścia w związek lub inną bliższą relacje w "realu". A nawet jeśli to, niesie to ze sobą problemy, w odpowiedzi na które nie każdy jest gotów iść na kompromisy. Chodź to czy coś jest 'problemem' czy 'plusem' już zależy od indywidualnych oczekiwań/potrzeb. Możliwe też że, dla osób z os. schizoidalną, taki dystans (świadomie lub nie) jest właśnie pożądany.
Jeżeli ktoś nie szuka relacji w świecie rzeczywistym, to czy rozmawia z kimś z tej samej miejscowości, z drugiego końca Polski, czy z innego rejonu świata - w sumie nie ma znaczenia (za wyjątkiem bariery językowej). A czasem nie ma innej możliwości, jeśli ktoś żyje wyłącznie w swojej głowie, chroni swoje myśli przed otoczeniem i nie potrafi nawiązać relacji w rzeczywistości energomaterialnej. Lepsza wtedy taka relacja niż żadna. Choć wiąże się ona też z pewnymi komplikacjami, np. można wytworzyć w sobie bardzo dużo projekcji na temat drugiej osoby, opartych na własnych wyobrażeniach czy oczekiwaniach, i się w nich zagubić.
Ja tak jak observer, też trochę śledziłam światową grupę dla schizoidów na fb. I też niezbyt potrafiłam się tam odnaleźć. W takich miejscach męczyła mnie pewna presja bycia " cały czas online" czy szybkiej reaktywności. Tak jak piszesz, problemem jest odpisywanie na tematy sprzed tygodnia, miesiąca itd. Moja naturalna dynamika interakcji jest jednak bardziej... spokojna, nastawiona nie tyle o na wysoką częstotliwość interakcji, co na szansę jak najbardziej precyzyjnego wyrażenia myśli.(a do tego potrzebuje przestrzeni na zatrzymanie się na nich, ich werbalizację i selekcje). Mam też, bardzo słaby odruch takiego spontanicznego dzielenia się swoimi przemyśleniami, "ekspresji dla samej ekspresji". Chyba, mało mnie też, interesuje co przypadkowe osoby (z którymi nigdy już nie wejdę w dłuższą interakcje), mają do powiedzenia.
Również mam takie preferencje, najchętniej zrobiłbym (napisał) coś raz ,a porządnie, i żeby jeszcze zostało to już na wieczne czasy :D Ale jest to też trochę powiązane z niezdrowym perfekcjonizmem, który może wynikać np. z lęku przed byciem niezrozumianym (co często mi się w życiu zdarzało) [a może również z niepewności co ja tak właściwie myślę i jaki ja właściwie jestem, spowodowaną dość dużą labilnością poczucia tożsamości], który to lęk z kolei wytwarza prokrastynację. Na różnych forach mam panel użytkownika zawalony pozapisywanymi kopiami roboczymi postów, których nigdy nie dokończyłem, ani nie wysłałem.
Internet w porównaniu do świata realnego, daje możliwość autokreowania własnego wizerunku, trochę "od zera". Z plusami się zgadzam, chodź widzę też tutaj minusy. Jeśli mowa o wcześniej wykreowanym wizerunku w sieci, to mamy możliwość za pomocą jednego kliknięcia myszy, odcięcia się od konfrontacji ze skutkami własnych działań. Zarówno tymi obiektywnymi (reakcje zwrotne innych osób, na to co zrobiliśmy, powiedzieliśmy) i tymi wewnętrznymi ( przetwarzanie (emocjonalne, poznawcze) komunikatów zwrotnych). Może, to prowadzić do utrwalenia nawyku, ucieczki od problemów, a nie konfrontowania się z nimi. A ciężko, nauczyć się autoregulacji emocji (lęk, wstyd) odcinając się od sytuacje które je indukują. Daje też, trochę złudne przekonanie że, możemy kontrolować wszystko... czy że zamiast coś akceptować (np. przeszłość) możemy to wymazać. Raczej cięzko, to przełożyć na świat realny.
Na wszystko można patrzeć z wielu perspektyw. Myślę, że wiele tu zależy od kontekstu czy etapu.

Takie "kreowanie wizerunku od którego można się odciąć" opisuje w swojej książce Snowdem "Pamięć nieulotna" ,jako "pseudoanonimowość wczesnego internetu" ,opisuje ją z dużym sentymentem jako coś pozytywnego. Jak pisał, jednym kliknięciem można było się odciąć od wstydu związanego z napisaniem wcześniej czegoś głupiego lub niedojrzałym zachowaniem i zacząć pisać pod innym nickiem - bardziej poważnie, bardziej dojrzale. Tylko on akurat pisał o forach branżowych, technicznych, gdzie relacje międzyludzkie były oparte o rywalizację i merytorykę (powiedzmy coś typu forum Elektroda).
Jako przeciwległy biegun podaje obecne media spoęłcznościowe, które starają sie jak najmocniej zintegrować tożsamość cyfrową z tożsamością realną użytkownika.

Moim zdaniem taka zabawa w eksperymentowanie z różnymi tożsamościami ma swoje zalety,bo błędy popełnione w przeszłości mogą działać paraliżująco, albo generować niepotrzebne napięcia z ludźmi. Z drugiej strony takie zachowania mogą wejść w nawyk, zwłaszcza gdy tak się robiło w młodym wieku i potem przekładać się na problemy z budową bardziej realnych i głębszych relacji międzyludzkich.

Ale widzę też jeszcze inną perspektywę. Generalnie internet różni się od tego jak wyglądały normalne relacje międzyludzkie przez wieki. Nawet na poziomie kognitywnym, związanym z postrzeganiem czasu. W realnej rzeczywistości jeżeli zrobisz coś głupiego, czy się jakoś ośmieszysz, to istniało to tylko w pamięci Twojej i ludzi, którzy w tym uczestniczyli. Wychodziły z tego jakieś wspomnienia, legendy, albo anegdoty. W dzisiejszym internecie teraźniejszość miesza się z przeszłością, a przeszłosc może trwać niemal wiecznie.
Więc biorąc pod uwagę te dwie domeny - czas trwania oraz zasięgi naszych działań [pisząc coś na tym forum czy na reddicie udostępniamy to de facto wszystkim ludziom na świecie, a każdy z nich potencjalnie może to oceniać ,nabijać się, czy wykorzystać przeciwko nam] ,widzimy że napisani czegoś w dzisiejszym internecie bardzo różni się od realnego życia. [ choć niestety coraz mniej ]

To o czym Ty piszesz, tzn. mierzenie się z własnym wstydem, lękiem, problemami, zamiast uciekania od nich - wymaga pewnego poczucia bezpieczeństwa. Zwłaszcza w kontekście poczucia bezpiecznej więzi z kimś, która też wiąże się z poufnością. Odsłanianie się, swoich autentycznych myśli, opuszczenie gardy sprawia, że człowiek jest podatny na ataki i ciosy. Dlatego ludzie zwykle otwierają się u psychologa, w moderowanej grupie terapeutycznej, albo przed kimś do kogo mają zaufanie. Bycie autentycznym wobec grupy ludzi to już dużo większe wyzwanie, a jeszcze grupy anonimowych obcych ludzi w internecie, to już w ogóle raczej niemożliwe.

To w końcu przechodząc do konkluzji :D - pisanie z tymczasowych kont może kompensować brak poczucia bezpieczeństwa i zaufania do ludzi. Daje też możliwość swobody ekspresji, która w przeciwnym wypadku mogłaby być niemożliwa ze względu na paraliżujący lęk przed tym, że później będziemy się wstydzić tego co napiszemy. A ludzie z o.s. i tak już mają ogromne problemy z tym, żeby przebić się przez włąsne mechanizmy tłumienia emocji i dystansowania od ludzi.
"Było nie ma - poszło w dym. Tylko popiół został w rękach."


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość