ICD-11

Posty niepasujące do pozostałych działów.
fifikse
Posty: 309
Rejestracja: pn sty 04, 2016 12:00 am
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

ICD-11

Postautor: fifikse » wt sie 21, 2018 12:48 am

...
Ostatnio zmieniony sob mar 16, 2024 10:43 pm przez fifikse, łącznie zmieniany 1 raz.

W
Posty: 629
Rejestracja: sob lip 04, 2015 12:00 am

Re: ICD-11

Postautor: W » śr sie 22, 2018 8:55 pm

PeterDeranger, Fifikse – dzięki.


To jest mocne:
https://www.projectairstrategy.org/cont ... 140684.pdf

„The assumption that PDs are distinct from normal
personality is wrong. The implication is that a classification
should show continuity with normal personality and have a
dimensional range of severity.”

„The DSM IV assumption that the features of PD are
organised into 10 diagnostic categories is wrong. We need
a scientific classification that reflects the empirical
structure of PD.”

„Most PD categories are ignored – PD diagnoses consist
almost exclusively (97%+) of BPD, ASPR or PD NOS in
Australia and New Zealand (MoH data).”

„The high rates of PD NOS suggest the system cannot
adequately classify up to 40% of cases.”

„Expert committee focused on opinion not evidence.”

„Ignored evidence that there were no discrete categories.”


Znalazłem w tym coś dla siebie ;) :
https://en.wikipedia.org/wiki/Nidotherapy



Tutaj jeszcze, odwołują się do tego, jak to zastał Ziemię leżącą plackiem a zostawił popierdzielającą żwawo w kółeczko, nie ma to jak solidna nauka ;) :
https://scottbarrykaufman.com/wp-conten ... .-2017.pdf

fifikse
Posty: 309
Rejestracja: pn sty 04, 2016 12:00 am
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Re: ICD-11

Postautor: fifikse » śr wrz 05, 2018 6:04 pm

...
Ostatnio zmieniony sob mar 16, 2024 10:41 pm przez fifikse, łącznie zmieniany 1 raz.

fifikse
Posty: 309
Rejestracja: pn sty 04, 2016 12:00 am
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Re: ICD-11

Postautor: fifikse » śr wrz 05, 2018 6:10 pm

...
Ostatnio zmieniony sob mar 16, 2024 10:42 pm przez fifikse, łącznie zmieniany 1 raz.

fifikse
Posty: 309
Rejestracja: pn sty 04, 2016 12:00 am
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Re: ICD-11

Postautor: fifikse » śr wrz 05, 2018 6:11 pm

...

Gbur
Posty: 674
Rejestracja: pt sty 08, 2016 12:00 am
Kontakt:

Re: ICD-11

Postautor: Gbur » pn wrz 02, 2024 9:32 am

No i ICD-11 zostało wprowadzone. Zniknęły "klasyczne" typy zaburzeń osobowości ,zamiast tego są dwie skale:

Sił zaburzenia:
6D10.0 Mild Personality Disorder
6D10.1 Moderate Personality Disorder
6D10.2 Severe Personality Disorder

Charakterystyki:
6D11.0 Negative Affectivity
6D11.1 Detachment
6D11.2 Dissociality
6D11.3 Disinhibition
6D11.4 Anankastia
https://link.springer.com/article/10.11 ... 3/tables/5
+
6D11.5 Borderline pattern
https://link.springer.com/article/10.11 ... 3/tables/6

Czy to znaczy, że wszystkie poprzednie wymyślne modele struktur zaburzeń osobowości, dynamiki tego co się dzieje wewnątrz zaburzenia osobowości - należy teraz wyrzucić do kosza?
W pisze:
śr sie 22, 2018 8:55 pm

„The DSM IV assumption that the features of PD are
organised into 10 diagnostic categories is wrong. We need
a scientific classification that reflects the empirical
structure of PD.”
No i zastosowano klasyfikację opartą na objawach, które łatwo skategoryzować i zmierzyć empirycznie. Spodziewałem się raczej, że jako charakterystki będą przynajmniej cześciowo stare zab. os.

No i ludzie stracą nazwy do identyfikowania się.

Ciekawi mnie jak będzie do tego dobierana terapia. Obawiam się, że lekarze mogą nadmiernie koncentrować się na próbach zmniejszania "słupków" w poszczególnych kategoriach.

Nie mam opinii czy nowa klasyfikacja będzie lepsza czy gorsza.
"Było nie ma - poszło w dym. Tylko popiół został w rękach."

observer
Posty: 527
Rejestracja: sob kwie 15, 2017 3:02 pm
Lokalizacja: Bytom Odrzański

Re: ICD-11

Postautor: observer » pn wrz 02, 2024 10:33 am

Rozumiem, że będzie można mieć przydzieloną naraz więcej niż jedną charakterystykę? Ja np. widzę u siebie cechy trzech jednocześnie: negative affectivity (chyba najmocniej) & detachment & anankastia.
Life is suffering.

Gbur
Posty: 674
Rejestracja: pt sty 08, 2016 12:00 am
Kontakt:

Re: ICD-11

Postautor: Gbur » pn wrz 09, 2024 11:25 am

Tak, z tego co rozumiem są od siebie niezależne. Możesz mieć nawet, na bogato, wszystkie naraz. Ale nie wiem czy te charakterystyki mają jakąś skalę natężenia, czy są binarne (albo jest albo nie ma)
"Było nie ma - poszło w dym. Tylko popiół został w rękach."

Aurora
Posty: 18
Rejestracja: ndz cze 30, 2024 11:03 pm

Re: ICD-11

Postautor: Aurora » wt paź 08, 2024 10:28 pm

Wydaje mi się, że wadą obecnej klasyfikacji psych. było pewne aprobowanie zbyt zero-jedynkowego podejścia do diagnostyki, analogicznego jak np. do chorób fizycznych. Traktowanie go jako niezmiennego i "absolutnego", zamiast jak modelu będącęgo uproszczeniem rzeczywistości. Ogólnie spotkałam się z tworzeniem moim zdaniem trochę sztucznego, nie mającego zastosowania praktycznego dylematu pt. ""czy ktoś ma zab os. X czy Y". Zamiast, zadać sobie pytanie czy nie można, mieć np. cech obu lub czy problem nie powstał na etapie tworzenia tego podziału.

Przykładowo w przypadku wpspomianych chorób somatycznych, kategorie i kryteria przynależności do nich, są bardziej "narzucane" przez biologię np." za chorobę X odpowiada mutacja w genie B, daje to takie objawy ..." Lub szczep bakterii może, wywołać chorobę której objawy to....". (wymieniłam cechy jakościowe, klasyfikacja patologii cech ilościowych nie jest tak oczywista, chodź nadal mniej relatywna od kwestii psychiki).
Tutaj, jest to próba ujęcia w ramach jednego systemu, cech o bardzo dużym poziomie zmienności, nasilenia i przyczynach, których wspólnym mianownikiem jest coś co możemy zaobserwować jako "nieprawidłowe funkcjonowanie społeczne". Liczba możliwych kryteriów podziału (ze swoimi plusami i wadami) jest duża, a więc ostateczny kształt klasyfikacji zależy od priorytetów badacza. Jest to więc, model prostszy do podważenia, niż ten związany wspomnianymi problemami fiz. Chodź, chyba jest to nie tyle co wina opisujących, co bardziej złożoności samego zadania i natury zjawiska które chcemy sklasyfikować.

Podchodząc zbyt pobieżnie do tych opisów, można popaść w zbyt pochopne diagnozowanie komuś zab. osobowości ( np. spieszący się psychiatra lub osoby autodiagnozujące się na podstawie krótkiej lektury netu) O zaburzeniu os. często świadczy nie tyle, co posiadanie jakiś cech co stopień ich nasilenia i ich przyczyna. Czyli wzorzec os. musi być stały, powodować cierpienie, zaburzenia w strefie poznawczej, emocjonalnej  lub społecznej. Jest też, podział na: zaburzenie, typ i styl osobowości, ale nie ważne. Piszę o tym, bo wydaje mi się że, sporo osób (nie piszę o tym forum), trochę pochopnie może, diagnozować u siebie bądź innych pewne zaburzenia. Wadą tego jest to, że w społeczeństwie może, dojść do rozmycia się definicji zaburzenia i zdrowia. I stąd, u niektórych np. stwierdzenia w stylu "dzisiaj wszyscy mając nerwice i depresję" (domyślnie, niczym to się nie różni np. od smutku) co w jakimś stopniu u mniejsza realnie istniejącym problemom.

Ogólnie:
- u jednej osoby może, dojść do współwystępowania cech różnych typów zab. os.
-  aby otrzymać konkretną diagnozę, trzeba spełniać X  z  puli Y kryteriów. Daje, to nam ilość chyba paru set kombinacji tych cech. Dodatkowo komplikuje to fakt, że stopień nasilenia każdej z dych cech, może być różnych u poszczególnych osób.
Ciekawi mnie jak będzie do tego dobierana terapia.
Z tego co, wiem sporo terapeutów popierało odejście od ICD-10, właśnie ze względu na jego ograniczone możliwości diagnostyczne.(duża zmienność cech i problemów które, mogą się kryć pod danym kodem) Przypuszczam się że, niewiele się zmieni bo obecnie terapia jest raczej dostosowywana do problemów, które zgłasza pacjent. Diagnoza jest drugorzędna i często jest wtórna wobec terapii. Np. ja mam takie doświadczenie, że psychologów u których byłam, specjalnie nie interesowały rozpoznania psychiatrów.
Obawiam się, że lekarze mogą nadmiernie koncentrować się na próbach zmniejszania "słupków" w poszczególnych kategoriach
Czemu? Chodzi o to, że ktoś skupia się na problemach widocznych gołym okiem u pacjenta w oderwaniu od ich 'głębszych' przyczyn? (w sumie o tym pomyślałam, chodź możliwe że, moje skojarzenie nie jest trafne)
Czy to znaczy, że wszystkie poprzednie wymyślne modele struktur zaburzeń osobowości, dynamiki tego co się dzieje wewnątrz zaburzenia osobowości - należy teraz wyrzucić do kosza
W psychologii istnieje wiele teorii, które nie mają swojego odpowiednika w icd-11, a mimo to są w użyciu. Np. teoria styli przywiązania. + każdy nurt ma specyficzną dla siebie terminologię czy założenia.

Do mnie pasowała by negatywna emocjonalność i odłączenia/dystans.
Ostatnio zmieniony sob paź 12, 2024 1:34 am przez Aurora, łącznie zmieniany 1 raz.

Gbur
Posty: 674
Rejestracja: pt sty 08, 2016 12:00 am
Kontakt:

Re: ICD-11

Postautor: Gbur » czw paź 10, 2024 2:27 pm

Aurora pisze:
wt paź 08, 2024 10:28 pm
Wydaje mi się, że wadą obecnej klasyfikacji psych. było pewne aprobowanie zbyt zero-jedynkowego podejścia do diagnostyki, analogicznego jak np. do chorób fizycznych. Traktowanie go jako niezmiennego i "absolutnego", zamiast jak modelu będącęgo uproszczeniem rzeczywistości. Ogólnie spotkałam się z tworzeniem moim zdaniem trochę sztucznego, nie mającego zastosowania praktycznego dylematu pt. ""czy ktoś ma zab os. X czy Y". Zamiast, zadać sobie pytanie czy nie można, mieć np. cech obu lub czy problem nie powstał na etapie tworzenia tego podziału.
Tak, jest to problemem i dlatego spodziewałem się, że ta zmiana wprowadzi coś w rodzaju spektrum zaburzeń osobowości. Czyli, że do każdego zaburzenia będzie przydzielane jakieś natężenie cech danej zab. os. ,zamiast jednego konkretnego.

Tymczasem wyrzucono zupełnie te stare modele zab. os. ,które funkcjonowały przez lata. Dając diagnozę opartą na spektrum, ale to spektrum ma nowe, zupełnie inne osie.
Jest też, podział na: zaburzenie, typ i styl osobowości, ale nie ważne.
No właśnie, ten podział na style osobowości, które przy dużym natężeniu przekształcają się w zaburzenia osobowości. [ Chciałem tu wstawić link do starej strony, która to fajnie opisywała, ale nic z tego nie wyszło :| ]
No i ja w ten sposób zawsze wyobrażałem sobie właśnie spektrum zab. os. Gdzie mamy nasilenie różnych cech, lub bardziej - skryptów myślenia i postrzegania świata; gdzie ich duże natężenie i brak elastyczności powoduje przejście ze stylu osobowości (inaczej: charakteru) w zab. osobowości.

No i te "stare" modele zab. os. nie ograniczają się tylko do zestawu objawów zewnętrznych, ale wydaje mi się, że powstało już wiele opracowań na temat wewnętrznych mechanizmów myślenia, a także specyficznych okoliczności/mechanizmów ich powstawania.

Do mnie np. opisy problemów w tworzeniu bliższych relacji w os. schiz. pasują w 100%, to nasilanie się lęku przed pochłonięciem przed drugą osobą ,redukowanie się mojej własnej tożsamości i dylemat czy zostać czy uciekać. Nie chcę tu rozwijać tego tematu. A w kazdym razie to nie są "objawy zewnętrzne", tylko coś głęboko schowanego w psychice.
Czemu? Chodzi o to, że ktoś skupia się na problemach widocznych gołym okiem u pacjenta w oderwaniu od ich 'głębszych' przyczyn? (w sumie o tym pomyślałam, chodź możliwe że, moje skojarzenie nie jest trafne)
Właśnie, mam takie obawy, że całe to tło "wewnętrznej struktury" zab. os. ,konkretnych przyczyn i konkretnych mechanizmów może zostać w tej sytuacji zignorowane i wyrzucone do kosza. Więc terapia będzie bardziej ogólna i mniej precyzyjna.
A jeżeli psych nie będzie zainteresowany tymi głębszymi przyczynami, to będzie się skupiał, w ramach ewaluacji postępu pacjenta, tylko na tych słupkach, żeby je zmniejszyć.

Zresztą ja mam takie wrażenie, po zapoznaniu się z wieloma materiałami dla terapeutów, że psycholog, który chciałby skutecznie wyprowadzać kogoś z zab. os. powinien zrobić specjalizację w danym zab. os. ,bo to wszystko jest bardzo mocno skomplikowane.
A z tego co słyszałem (ale akurat to dotyczyło USA) takie specjalizacje są drogie i się finansowo mało opłacają.

Ale z drugiej strony to co piszę to tylko rozważania teoretyczne. Nie jestem psychologiem ani psychiatrą. Możliwe, że moje myślenie jest błędne. Mój sposób myślenia bowiem jest dość sztywny, o każdym problemie myślę w ten sposób, że najpierw potrzebne jest dokładne zdiagnozowanie problemu, a potem wdraża się odpowiednie rozwiązania.
Możliwe, że w przypadku problemów psychicznych zamiast takiego żmudnego diagnozowania zab. os. (które jest może nawet mało realistyczne) bardziej się sprawdzi uniwersalna forma terapii. Realistycznie rzecz biorąc, to chyba niewiele psychologów w ogóle potrafi trafnie diagnozować zaburzenia osobowości.
Diagnoza jest drugorzędna i często jest wtórna wobec terapii.
No własnie.
Ale czy to tez nie zależy od nurtu?
Np. wydaje mi się, że nurty wywodzące się z psychoanalizy tj. terapia psychodynamiczna, czy terapia skupiona na przeniesieniu (Transference Focused Psychotheraphy) działają właśnie na szkielecie teoretycznym zbudowanym m.in. na teorii zaburzeń osobowości (znanej jako Borderline Personality Organisation) oraz Teorii relacji z obiektem.
Natomiast taka kognitywno-behawioralna nie wnika zbyt głęboko, bo skupia się bardziej na poprawieniu funkcjonowania w krótkiej perspektywie.
O innych nurtach niewiele wiem.
Z tego co, wiem sporo terapeutów popierało odejście od ICD-10, właśnie ze względu na jego ograniczone możliwości diagnostyczne.(duża zmienność cech i problemów które, mogą się kryć pod danym kodem) Przypuszczam się że, niewiele się zmieni bo obecnie terapia jest raczej dostosowywana do problemów, które zgłasza pacjent.
Przypuszczam, że niewiele się zmieni też z tego powodu, że takie zmiany mają swoją inercję i zanim się do tego dostosują psych-* w Polsce to minie z 20 lat. Niemniej w tym okresie przejściowym może to wprowadzić pewien chaos.
Diagnoza jest drugorzędna i często jest wtórna wobec terapii. Np. ja mam takie doświadczenie, że psychologów u których byłam, specjalnie nie interesowały rozpoznania psychiatrów.
Ja osobiście nie spotkałem się z tym, by psychiatrzy diagnozowali zab. os. . Tych, z którymi miałem doczynienia interesowało głównie zapisywanie tabletek, a jeden facet który miał większe ambicje był bardzo zainteresowany neurobiologią i interakcją neuroprzekaźników w mózgu, traktując trochę mózg pacjenta jak zepsuty komputer. Gdy pytałem psychiatrów o jakieś zagadnienie z psychologii, które mnie męczyło to nie mieli pojęcia o co chodzi.
Natomiast i tak miałem szczęście, bo wiem że wiele ludzie opowiada, że wizyta u psychiatry potrafi trwać 7 minut. Jeżeli taki psychiatra po kilkunasto-minutowej wizycie jest w stanie postawić diagnozę zab. os. to taka diagnoza ma faktycznie bardzo niską wartość.
Niemniej z tego co zauważyłem psychiatrzy, których ja spotkałem preferują to podejście "zepsutego mózgu" i są bardziej skorzy zdiagnozować coś co bardziej przypomina chorobę znaną z "klasycznej medycyny", czyli jakieś zaburzenie funkcjonowania mózgu typu CHAD, depresja lekooporna itd; coś co da się leczyć lekami.
"Było nie ma - poszło w dym. Tylko popiół został w rękach."

lokalizator
Posty: 22
Rejestracja: sob wrz 28, 2024 10:47 am

Re: ICD-11

Postautor: lokalizator » sob paź 12, 2024 3:41 pm

Mnie się wydaje, że główną przyczyną mogło być to, że klasyfikacja ICD-10 przedostała się do mas. Kiedyś tak było z klasyfikacją upośledzenia, kiedy dzieliło się na imbecyla, idiotę i debila. Kiedy zaczęto używać tych wówczas medycznych sformułowań potocznie, to je przestano używać medycznie. Kolejny przykład to pojęcie "psychopata", który również przedostał się do mas, głównie za pośrednictwem filmów i zrezygnowano z niego w medycynie na rzecz osobowości dyssocjalnej. Ludzie zaczęli innych nazywać np. debilami czy psychopatami, podobnie jak obecnie np. narcyzami czy borderkami, więc zrezygnowanie z takiego podziału było konieczne, bo medycyna to poważna sprawa i dzięki temu będzie można bardzo łatwo odróżnić, kto zna prawidłowe pojęcia, a kto mówi głupoty jako laik. Zresztą zrezygnowanie w języku medycznym z pojęcia np. psychopata nie oznacza, że wyrzucono do kosza wszystko, co do tej pory oferowała wiedza medyczna. To, że teraz zamiast diagnozy osobowości schizoidalnej ktoś będzie miał diagnozę zaburzenia osobowości nie oznacza, że specjalista nie będzie korzystał z dotychczasowych metod i patrzył na pacjenta pod kątem właśnie schizoidalnego zaburzenia osobowości, ale żeby ktoś nie miał łatki "schizoida", to w dokumentach będzie tylko zaburzenie osobowości, a jak wiadomo, nie ma ludzi zdrowych, są tylko niezdiagnozowani, czyli wszyscy mamy jakieś zaburzenia osobowości, czyli te pojęcia zdewaluują się podobnie jak określenie debil. Dzisiaj debilem nazywa się osobę, która nie ma upośledzenia umysłowego, a zrobiła tylko coś głupiego, co zdarza się każdemu

Aurora
Posty: 18
Rejestracja: ndz cze 30, 2024 11:03 pm

Re: ICD-11

Postautor: Aurora » wt paź 15, 2024 12:00 am

Tak, ja też tak to rozumiem. Każdy człowiek stosuje jakiejś mechanizmy obronne. Zarówno zdrowe (np. obracanie stresu w żart, racjonalizacja) jak i mniej zdrowe (np. acting-out, autoagresja, projekcja). Jednak w zab. osobowości dominuje stosowanie tych niezdrowych mechanizmów i/lub w nieadekwatnych do zagrożenia sytuacjach. Tak więc, zamiast samej pomocy w osiągnięciu jakiejś homeostazy emocjonalnej, są one źródłem kolejnych problemów - często sytuacji względem których trzeba ponownie te lub inne mechanizmy stosować. Takie błędnę koło.

Co do samego procesu 'uzdrowienia', to te wspomniane mechanizmy, powstają na bazie jakiś cech uwarunkowanych biologicznie. (+ oczywiście doświadczeń). To pierwsze w uproszczeniu jest przyczyną tego że, ludzie wychowujący się w takim samym środowisku, nadal się od siebie różnią. W zab os., pod wpływem podobnych stresujących przeżyć, u ekstrawertycznego-neurotyka, może ukształtować się os. histroniczna czy borderline, a u introwertycznego os. schizoidalna. Co do leczenia to ja je rozumiem, jako wyzbycie się zależnych od nas, przyczyn podtrzymywania problemów życiowych. np. zaburzeń postrzegania będących przyczyną, patologicznych mechanizmów obronnych (tu, celem jest zastąpienie je innymi, zdrowszymi w skutkach) Przy czym nawet, po skutecznej terapii, te osoby zachowają indywidualne tendencje do wybierania pewnych strategii.
Gbur pisze:No własnie.
Ale czy to tez nie zależy od nurtu?
Np. wydaje mi się, że nurty wywodzące się z psychoanalizy tj. terapia psychodynamiczna, czy terapia skupiona na przeniesieniu (Transference Focused Psychotheraphy) działają właśnie na szkielecie teoretycznym zbudowanym m.in. na teorii zaburzeń osobowości (znanej jako Borderline Personality Organisation) oraz Teorii relacji z obiektem.
Natomiast taka kognitywno-behawioralna nie wnika zbyt głęboko, bo skupia się bardziej na poprawieniu funkcjonowania w krótkiej perspektywie
Jeśli chodzi o terapię CBT, to musiałabym się osobno odnieść do jej założeń teoretycznych oraz do mojego prywatnego doświadczenia. (chodziłam na nią, przez miesiąc). Jeśli chodzi o te pierwsze to, zakłada ona że, człowiek tak jak pies czy kot, jako istota zdolna do uczenia się, wraz z doświadczeniem kształtuje swoje przekonania - warunkujące późniejsze emocje w konkretnych sytuacjach, przekonania wtórne i adaptacje. Terapia polega odkopywanie się do przekonań kluczowych, a potem w ramach treningu wyzbywanie się ich. Więc, niekoniecznie nazwałabym ją płytszą. Ogólnie czytałam że, skuteczna w zab. os. jest terapia dialektyczno-behawioralna, czyli pochodna CBT.
Moje doświadczenia już, nie do końca pokrywają się z tą wiedzą teoretyczną. U mnie etap diagnozy był potraktowany trochę po łebkach.tzn. terapeutka sugerowała się wyłącznie tym, co powiedziałam podczas jednostronnego godzinnego monologu tzn. nie zadawała dodatkowych pytań, wystarczyły jej takie ogólniki, nie potrzebowała doprecyzowania stosowanych przeze mnie określeń, problemów itd. Szybko przeszłyśmy do pracy nad tym przekonaniami i etapu praktycznego. Dla porównania w innym nurcie, terapeuta był bardziej dociekliwy na etapie wstępnym, problemy były bardziej rozkładane na czynniki pierwsze, np. lęk społeczny to pojęcie ogólne, więc pytanie jakie inne lęki za nim stoją albo jakie mogą być przyczyny pewnych zachowań/myśli + dedukowanie ich konsekwencji (w strefie przekonań na temat siebie lub innych). Ogólnie rozważania czy to co ktoś uważa za problem, nie jest skutkiem innego problemu itd., raczej są kojarzone z t. psychodynamiczną

Lecz, nie wiem czy ta różnica wynikała ze specyfiki samego nurtu czy też, może chodziło o indywidualne podejście terapeutów.

Ja miałam na wizycie u psychiatry pewne poczucie dysonansu, tzn. pomiędzy podejściem 'pomagającego', a rodzajem problemu który chciałam rozwiązać. Ogólnie miałam wrażenie że, głównym problemem jaki widzieli u mnie lekarze była depresja.( i to też, nie jako skutek czegoś, a problem 'zasadniczy' czy jako "choroba"). Chociaż, ja jednak otrzymałam diagnozy czy sugestię zab. os., z tym, że na samym określeniu problemu się skończyło.
Kiedy zaczęto używać tych wówczas medycznych sformułowań potocznie, to je przestano używać medycznie. Kolejny przykład to pojęcie "psychopata", który również przedostał się do mas, głównie za pośrednictwem filmów i zrezygnowano z niego w medycynie na rzecz osobowości dyssocjalnej. Ludzie zaczęli innych nazywać np. debilami czy psychopatami, podobnie jak obecnie np. narcyzami czy borderkami, więc zrezygnowanie z takiego podziału było konieczne, bo medycyna to poważna sprawa i dzięki temu będzie można bardzo łatwo odróżnić, kto zna prawidłowe pojęcia, a kto mówi głupoty jako laik.
Do czegoś takiego nawiązywałam. Ja mam wrażenie, że obecnie jest jakiś trend tworzenia poradników w stylu "rozpoznaj w 3 krokach czy jesteś w związku z narcyzem czy psychopatą" . Autorzy tych materiałów chyba zakładają że, oglądający sami nie posiadają jakiś zniekształceń poznawczych, które uniemożliwiły by im przeprowadzenia względnie obiektywnej oceny drugiej osoby. Przykładem może, być nieumiejętność odróżnienia konstruktywnej krytyki od agresji. Lub nieumiejętność dostrzegania własnej winy. (wtedy takie materiały, wręcz utwierdzą takie osoby w przekonaniach że, to na pewno z otoczeniem jest coś nie tak, nie z nimi). Rzadko też, w takich materiałach zwraca się uwagę na fakt że, to my samy też, mamy wpływ na kształt tej relacji czy zachęca się do autorefleksji. Po za tym ja też, nie przepadam za propagowaniem takiej czarno-białej wizji świata. To znaczy że, takiej gdzie osoba która ma nawet jakieś lekkie cechy, narcystyczne czy antyspołeczne, to jest to JEDNOZNACZNIE jest kimś złym, nadającym się tylko do publicznego linczu. (a nie osobą np. po traumie, zdolną przy odrobinie pomocy do autorefleksji)

eyeswithoutaface
Posty: 9
Rejestracja: ndz paź 13, 2024 9:26 pm

Re: ICD-11

Postautor: eyeswithoutaface » wt paź 15, 2024 10:39 pm

Według nowej klasyfikacji, aby zdiagnozować "dawne" schizoidalne zaburzenie osobowości w zachowaniu człowieka muszą dominować dwie następujące cechy klasyfikacyjne: negatywny afekt oraz izolacja. Przykładowo dla osobowości unikającej będzie to negatywny afekt, izolacja oraz niska dyssocjalność.

lokalizator
Posty: 22
Rejestracja: sob wrz 28, 2024 10:47 am

Re: ICD-11

Postautor: lokalizator » sob paź 19, 2024 10:51 am

eyeswithoutaface, ciekawe. Dość mało tych kryteriów. We współczesnym świecie wydaje się, że negatywny afekt dotyka bardzo dużo osób. Kluczowe wydawałoby się zatem izolowanie się, ale z drugiej strony również we współczesnym świecie izolowanie się jest niejako wymuszane na ludziach. Dawniej ludzie żyli na kupę w jednym miejscu, tzw. rodziny wielopokoleniowe, obecnie jest nacisk na to, żeby młodzi się wyprowadzali od rodziców. Lądują najczęściej w dużych miastach, gdzie człowiek jest odizolowany od innych. Pisałem tutaj na forum, że czasami się śmieję, że osobowość schizoidalna to nie zaburzenie, ale powoli już ewolucja. Ludzie raczej wybiorą opcję najmowania kawalerki, gdzie będą mieszkali sami, niż pokoju w mieszkaniu z innymi, mimo że wiąże się to z zdecydowanie większymi kosztami. Ja lubię przebywać sam, więc można powiedzieć, że izoluję się. Pojawia się jednak pytanie, gdzie jest ta granica, kiedy izolowanie się jest kryterium, na podstawie którego można zdiagnozować osobowość schizoidalną? Chodzę do pracy czy na zakupy, więc izolowanie się ogranicza do tego, żebym większość dnia mógł spędzić sam, ponieważ lubię przebywać w samotności i wtedy odpoczywam. Nie wydaje mi się też, żebym miał jakoś szczególnie negatywny afekt. Dużo rozmyślam i jestem raczej neurotyczny, ale dzięki temu np. łatwiej mi się żyje. Przykładowo kiedy inni martwią się, że brakuje im finansów na niespodziewane wydatki (np. remont samochodu czy zepsuty telefon), to ja takich zmartwień nie mam, bo mnie martwiłby po prostu brak poduszki finansowej. Dobrze też, że w pracy nie pracuję z ludźmi, w sensie np. z klientami, więc też moje cechy jakoś nie utrudniają mi życia. Uważam więc, że tylko te dwa kryteria to trochę za mało, zwłaszcza że bardzo płynna jest granica, kiedy izolacja jest czymś niekorzystnym, a kiedy to tylko przejaw introwertyzmu. Bo u mnie to też nie jest tak, że skoro lubię przebywać w samotności, to nie potrzebuję innych ludzi. Potrzebuję, ale czasami i na moich warunkach. Nie cierpię jednak, kiedy przebywam w samotności.
Aurora pisze:
wt paź 15, 2024 12:00 am
Do czegoś takiego nawiązywałam. Ja mam wrażenie, że obecnie jest jakiś trend tworzenia poradników w stylu "rozpoznaj w 3 krokach czy jesteś w związku z narcyzem czy psychopatą" . Autorzy tych materiałów chyba zakładają że, oglądający sami nie posiadają jakiś zniekształceń poznawczych, które uniemożliwiły by im przeprowadzenia względnie obiektywnej oceny drugiej osoby. Przykładem może, być nieumiejętność odróżnienia konstruktywnej krytyki od agresji. Lub nieumiejętność dostrzegania własnej winy. (wtedy takie materiały, wręcz utwierdzą takie osoby w przekonaniach że, to na pewno z otoczeniem jest coś nie tak, nie z nimi). Rzadko też, w takich materiałach zwraca się uwagę na fakt że, to my samy też, mamy wpływ na kształt tej relacji czy zachęca się do autorefleksji. Po za tym ja też, nie przepadam za propagowaniem takiej czarno-białej wizji świata. To znaczy że, takiej gdzie osoba która ma nawet jakieś lekkie cechy, narcystyczne czy antyspołeczne, to jest to JEDNOZNACZNIE jest kimś złym, nadającym się tylko do publicznego linczu. (a nie osobą np. po traumie, zdolną przy odrobinie pomocy do autorefleksji)
Od lat to widzę tak. Ludzie mylą zaburzenia osobowości z niedojrzałością. O ile zaburzenia stanowią zaledwie kilka procent społeczeństwa, o tyle uważam, że ludzi niedojrzałych jest większość społeczeństwa. Wynika to z tego, że w szkołach nie uczy się podstaw psychologii. To, że ktoś ma powiedzmy 50 lat nie oznacza, że mentalnie nie jest dzieckiem, czyli po prostu osobą niedojrzałą. Kiedy rodzic słusznie dziecku coś zabroni, to takie dziecko zamiast obiektywnie przeanalizować sytuację będzie wolała usłyszeć, że to rodzic je krzywdzi. Ten sam mechanizm jest właśnie z tymi "poradnikami", o których piszesz. Chodzi po prostu o zarabianie kasy. Im więcej osób będzie czytać, tym większa kasa z reklam. Mnie bawi to, że kobiety zaczytują się w takich artykułach na Internecie, a mimo to nie przekłada się to na lepszą jakość związków, które tworzą. Pamiętam, że moja mama czytała "Panią domu" i tam też były jakieś porady dotyczące relacji damsko-męskich, ale jakoś to nie przekładało się to na życie. Ludzie szukają prostych rozwiązań, a do tego informacji, które potwierdzają ich dotychczasowe poglądy. Ja po prostu brałem książkę psychologiczną i czytałem od deski do deski. Potem kolejną. Dlatego widzę często, jak bzdurne i jednocześnie szkodliwe są artykuły na Internecie. Zabawne jest to, że jest dostęp do artykułów naukowych za darmo w Internecie, a ludzie i tak wolą czytać w kółko artykuły na stronkach, co zajmuje w sumie więcej czasu niż przeczytanie książki. Ale mnie to nic nie dziwi. Efekt potwierdzenia. Jeśli chodzi o lincz, to skoro lubię przebywać w samotności, to jestem antyspołeczny, a mimo to wydaje mi się, że jestem bardziej społeczny niż większość, którzy by mi takie coś zarzucili. Pracuję, płacę podatki, nie korzystam z socjalu, staram się być uprzejmy i nie szukać kłopotów itd. Prosty przykład. Kiedy parkuję, to staram się tak to zrobić, żeby pomyśleć o innych. Sporo osób parkuje tak, jak im wygodnie i nie patrzą na innych. Kiedy jest kolejka do kasy, to grzecznie sobie czekam, niektórzy się denerwują i krzyczą na kasjerki, żeby otwierały kolejną kasę. Ale i tak to ja byłbym zlinczowany, bo lubię sobie posiedzieć w samotności i ogólnie mam wywalone wtedy na ludzkość :D

observer
Posty: 527
Rejestracja: sob kwie 15, 2017 3:02 pm
Lokalizacja: Bytom Odrzański

Re: ICD-11

Postautor: observer » sob paź 19, 2024 10:59 am

Bo my po prostu rozumiemy współistnienie w społeczeństwie głównie jako nieprzeszkadzanie innym oraz szanowanie ich granic, a nie jako tworzenie mnóstwa niepotrzebnych kontaktów opartych na tak zwanych gadkach szmatkach.
Life is suffering.


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości