Powiem Ci, że ja już od lat nie mam chęci do niczego, jakąś blokadę psychiczną, ale teraz to jest wyższy poziom, bo doszło do tego osłabienie fizyczne. Dlatego właśnie mam obawy, że mimo chęci będę mało sprawna i powolna, co spowoduje, że mnie zwolnią. Obowiązki mi nie pomogą nic a nic, dopóki mi się nie polepszy.observer pisze: ↑ndz sie 07, 2022 10:36 pmTeż mam bardzo mało energii i też problem z porannym codziennym prysznicem (+golenie głowy, co gorsza), do którego się jednak zmuszam. Niekiedy nie umiem też pościelić łóżka. Straszny jest ten brak życiowej siły. Jak u Ciebie wygląda jednak np. z zabijaniem czasu? Potrafisz się na czymś skupić i coś porobić?
Paradoksalnie sytuacja z pracą może Ci trochę pomóc. Mój psychiatra zawsze mówi, że obowiązki pomagają. W każdym razie wydaje mi się, że łatwiej się zmusić do czegoś, co nie jest tylko Twoją sprawą (jak np. umycie włosów), ale jest związane z innymi ludźmi (żeby ich nie zawieść itp.). Poza tym może akurat atmosfera w pracy będzie na tyle dobra, że wręcz będziesz wolała tam chodzić niż siedzieć w domu. Łatwo mi się może mówi, ale warto dać sobie szansę, nic nie tracisz (oprócz czasowego stresu procesu rekrutacji ewentualnie).
Czy bierzecie jakieś leki?
Re: Czy bierzecie jakieś leki?
https://legionwglowie.wordpress.com/
Re: Czy bierzecie jakieś leki?
Potrafię to zrozumieć, bo ja mam bardzo podobnie, to znaczy brak chęci do zajmowania się czymkolwiek. Jednak już takie osłabienie fizyczne to może być również kwestia jakichś problemów z lekami, bo o ile nie zauważyłem tego na opisywanym przez Ciebie licie, o tyle, gdy niedawno lekarz zamieniał mi testowo Fluanxol na Amisulpryd, to właśnie nawet poranne (no dobra, przedpołudniowe) pościelenie łóżka było dla mnie tak cholernym wyzwaniem, że dosłownie wyklinałem na siebie ze złości pod nosem, że nie mam siły ruszać rękami, żeby fizycznie ten szereg czynności wykonać (a ścielenie i składanie łóżka zajmuje ze 2-3 minuty).
Może tak być, że ktoś w pracy będzie miał o coś do Ciebie jakieś pretensje, nie mówię, że nie, ale i tak warto spróbować wg mnie. Poza tym być może łatwiej będzie jakoś przełamać tę własną słabość, skoro będziesz wiedziała, że tak jakby pracujesz w zespole z innymi, a nie sama dla siebie.
Może tak być, że ktoś w pracy będzie miał o coś do Ciebie jakieś pretensje, nie mówię, że nie, ale i tak warto spróbować wg mnie. Poza tym być może łatwiej będzie jakoś przełamać tę własną słabość, skoro będziesz wiedziała, że tak jakby pracujesz w zespole z innymi, a nie sama dla siebie.
Life is suffering.
Re: Czy bierzecie jakieś leki?
Tak szczerze to chciałabym mieć siły na pracę, ale też na to, żeby zrobić wszystko w domu, pomagać mamie i dodatkowo ćwiczyć. Muszę w końcu schudnąć, bo ten lit mnie tuczy. Jeszcze trochę i przekroczę setkę...
https://legionwglowie.wordpress.com/
Re: Czy bierzecie jakieś leki?
To prawda chciałoby się mieć na wszystko siłę, ale w sytuacji ciężkiej depresji to chyba pozostaje cieszyć się z tego, co jest i że w ogóle ma się siłę coś dookoła siebie zrobić...
Niestety leki antydepresyjne też często zaburzają metabolizm i powodują w ten sposób tycie i wtedy jedynym wyjściem jest jeść jeszcze mniej — żeby bilans kaloryczny nie był dodatni. Ja miałem ten sam problem i bardzo utyłem, ale teraz udało mi się nawet schudnąć na antydepresantach, bo jem bardzo mało — więcej po prostu w tej sytuacji nie mogę, bo też nie spalam. Na przykład na śniadanie i kolację mogę zjeść tylko jedną kromkę chleba, nie więcej.
Niestety leki antydepresyjne też często zaburzają metabolizm i powodują w ten sposób tycie i wtedy jedynym wyjściem jest jeść jeszcze mniej — żeby bilans kaloryczny nie był dodatni. Ja miałem ten sam problem i bardzo utyłem, ale teraz udało mi się nawet schudnąć na antydepresantach, bo jem bardzo mało — więcej po prostu w tej sytuacji nie mogę, bo też nie spalam. Na przykład na śniadanie i kolację mogę zjeść tylko jedną kromkę chleba, nie więcej.
Life is suffering.
Re: Czy bierzecie jakieś leki?
Gdybym nie miała zaburzenia odżywiania (objadanie), uzależnienia od słodyczy i nieznanego jeszcze typu niejadztwa, to by nie było problemu. Kiedyś potrafiłam się nawet głodzić czy wmówić sobie, że słodycze to nie jedzenie. Teraz już tak nie umiem. Moja sytuacja pod tym względem jest beznadziejna.
https://legionwglowie.wordpress.com/
Re: Czy bierzecie jakieś leki?
Też mam problem z jedzeniem słodyczy, konkretniej czekolady. Zwykle nie potrafię odpuścić. Zwłaszcza gdy jestem zdenerwowany, to potrafię zjeść całą czekoladę na raz. Najlepsze rozwiązanie to nie mieć w domu słodyczy, ale nie zawsze się da.
Z drugiej strony pożeranie słodyczy może mieć też coś wspólnego z innymi czynnikami. Wydaje mi się, że to bardziej kompulsyjne pochłanienie, niż objadanie się. Też mam tendencje do tego, żeby zjeść słodycze, a potem nie jeść normalnych posiłków.
Co do samej czekolady, to zastanawiałem się, czy łaknienie nie jest spowodowane brakiem magnezu. Czekolada podobno też podnosi poziom dopaminy na kilka minut, więc może to działanie też ma znaczenie ?
Słyszałem, że glutamina obniża ochotę na słodycze: https://youtu.be/17O5mgXZ9ZU?t=2346
Zamierzam kupić sobie L-glutaminę w suplemencie i przetestować.
Z drugiej strony pożeranie słodyczy może mieć też coś wspólnego z innymi czynnikami. Wydaje mi się, że to bardziej kompulsyjne pochłanienie, niż objadanie się. Też mam tendencje do tego, żeby zjeść słodycze, a potem nie jeść normalnych posiłków.
Co do samej czekolady, to zastanawiałem się, czy łaknienie nie jest spowodowane brakiem magnezu. Czekolada podobno też podnosi poziom dopaminy na kilka minut, więc może to działanie też ma znaczenie ?
Słyszałem, że glutamina obniża ochotę na słodycze: https://youtu.be/17O5mgXZ9ZU?t=2346
Zamierzam kupić sobie L-glutaminę w suplemencie i przetestować.
"Było nie ma - poszło w dym. Tylko popiół został w rękach."
Re: Czy bierzecie jakieś leki?
Objadanie się to u mnie jedna sprawa, bo potrafię zeżreć tyle, że na koniec mam wrażenie, że zaraz pęknie mi żołądek (a to się może zdarzyć). Słodycze to druga rzecz, chociaż poniekąd połączona z objadaniem. Tabliczka czekolady to dla mnie nic, właściwie standard albo rozgrzewka, ale potrafię też nażreć się czymkolwiek (co lubię), jeśli w domu nie ma słodyczy.
Za jednym posiedzeniem potrafię wchłonąć:
- tabliczkę czekolady,
- średnią paczkę chipsów,
- opakowanie ciastek,
- paczkę żelek/cukierków,
- kilka batonów,
- serek waniliowy/jogurt bez owoców.
To wszystko zapijam colą, a na koniec jeszcze idę sznupać za obiadem albo kolacją. I trzeba przy tym brać wzmiankę na to, że jestem kobietą i powinnam jeść mniej niż facet
Jeśli chodzi o magnez, to to może mieć znaczenie. Możesz spróbować jeść coś innego (zdrowego), co zawiera magnez i sprawdzić czy zadziała. Na dopaminie się za bardzo nie znam, więc się nie wypowiem. To samo z glutaminą, ale też myślę, że warto ją przetestować.
Za jednym posiedzeniem potrafię wchłonąć:
- tabliczkę czekolady,
- średnią paczkę chipsów,
- opakowanie ciastek,
- paczkę żelek/cukierków,
- kilka batonów,
- serek waniliowy/jogurt bez owoców.
To wszystko zapijam colą, a na koniec jeszcze idę sznupać za obiadem albo kolacją. I trzeba przy tym brać wzmiankę na to, że jestem kobietą i powinnam jeść mniej niż facet
Jeśli chodzi o magnez, to to może mieć znaczenie. Możesz spróbować jeść coś innego (zdrowego), co zawiera magnez i sprawdzić czy zadziała. Na dopaminie się za bardzo nie znam, więc się nie wypowiem. To samo z glutaminą, ale też myślę, że warto ją przetestować.
https://legionwglowie.wordpress.com/
Re: Czy bierzecie jakieś leki?
Zima, to faktycznie masz bardzo duży problem z jedzeniem. Ten opis nawet brzmi trochę...masochistycznie.
Nie myślałaś o tym ,żeby zrobić sobie "detoks od słodyczy" (i innych niezdrowych rzeczy) przynajmniej przez kilka dni ,albo nawet półgłodówkę przez te kilka dni - i sprawdzić czy możesz oduczyć mózg nadmiernego apetytu?
Są jeszcze dwa mechanizmy dotyczące objadania się słodyczami, o których kiedyś słyszałem:
- podobno mózg może uzależnić się od cukru, trochę jak od narkotyków, im więcej jesz słodyczy tym więcej cukru mózg się domaga i tym większy masz stały apetyt na słodycze.
- podobno spożywanie cukrów chwilowo obniża poziom kortyzolu, czyli to jakby taka forma uspokajania się...
Nie myślałaś o tym ,żeby zrobić sobie "detoks od słodyczy" (i innych niezdrowych rzeczy) przynajmniej przez kilka dni ,albo nawet półgłodówkę przez te kilka dni - i sprawdzić czy możesz oduczyć mózg nadmiernego apetytu?
Są jeszcze dwa mechanizmy dotyczące objadania się słodyczami, o których kiedyś słyszałem:
- podobno mózg może uzależnić się od cukru, trochę jak od narkotyków, im więcej jesz słodyczy tym więcej cukru mózg się domaga i tym większy masz stały apetyt na słodycze.
- podobno spożywanie cukrów chwilowo obniża poziom kortyzolu, czyli to jakby taka forma uspokajania się...
"Było nie ma - poszło w dym. Tylko popiół został w rękach."
Re: Czy bierzecie jakieś leki?
Próbowałam nie jeść słodyczy, to wytrzymałam nawet 2 miesiące, ale jakąś odrobinkę zawsze wtedy podjadałam. A detoks to mam ostatnio często, bo po prostu brakuje mi gotówki na kupowanie tego świństwa. I nic to nie daje. Może porządna terapia mi pomoże - chodzi o to, żebym zmieniła myślenie i znowu wyćwiczyła w sobie silną wolę.
Ten pierwszy mechanizm do mnie przemawia, ale drugi też wydaje się prawdopodobny. W końcu jestem zestresowana non stop.
Ten pierwszy mechanizm do mnie przemawia, ale drugi też wydaje się prawdopodobny. W końcu jestem zestresowana non stop.
https://legionwglowie.wordpress.com/
Re: Czy bierzecie jakieś leki?
Uzależnienie od słodyczy i ogólnie od jedzenia jest straszne i wciąż bagatelizowane. Wiem, że są psychoterapeuci, którzy się specjalizują konkretnie w zaburzeniach odżywiania, ale nie wiem na ile ich metody są skuteczne. Ja swoje ciągoty do jedzenia "trzymam na wodzy" w taki sposób, że po prostu nie chcę utyć - tzn. myśl o utyciu (i konsekwencjach) jest straszniejsza niż sięgnięcie po coś do jedzenia.
Life is suffering.
Re: Czy bierzecie jakieś leki?
Mi na moje zaburzenia nie pomagają żadne metody typu myślenie o tym, że przytyję. Niestety zaburzenie jest u mnie silniejsze niż cokolwiek innego, na co potrafię wpaść. Muszę zacząć chociaż ćwiczyć i chciałabym jak najszybciej, ale ta ostatnia słabość oraz dodatkowo upały mocno z moimi pragnieniami kolidują. Już nie mówiąc o tym, że nie wiem czy wytrwam w treningach. Miałam na początku roku takie postanowienie, że będę ćwiczyć i nawet wytrzymałam 2 tygodnie, a potem pojawiły się silne nudności spowodowane nie wiadomo czym, trwające ok. tydzień, zaraz po tym okres i zrezygnowałam... Zresztą tyle już miałam prób odchudzania, że nie zliczę, a wszystko to na nic.
https://legionwglowie.wordpress.com/
Re: Czy bierzecie jakieś leki?
Niestety, ale jeżeli chodzi o odchudzanie, to wpływ ćwiczeń jest mocno przesadzony, bo dieta redukcyjna to jest podstawa (ok. 80% sukcesu), a ćwiczenia to tylko niewielki dodatek. Da się schudnąć samą dietą bez ćwiczeń, a samymi ćwiczeniami objadając się - niestety nie.
Life is suffering.
Re: Czy bierzecie jakieś leki?
No to mnie zasmuciłeś A interwały też nic nie dadzą?
https://legionwglowie.wordpress.com/
Re: Czy bierzecie jakieś leki?
To nie jest tak, że nic nie dadzą zawsze. Po prostu cała tajemnica tracenia masy ciała tkwi w ujemnym bilansie kalorycznym. Trzeba spalać więcej niż dostarczać. Godzina treningu średniej intensywności to jest spalenie około 300 kalorii, natomiast jak ktoś się niestety objada, to może dziennie zjeść nawet ze 1000-2000 kalorii więcej niż jego zapotrzebowanie. Wtedy będzie ćwiczył, jadł i jeszcze tył.
Ćwiczenia mają więc sens jedynie jako dopełnienie diety np. wtedy, gdy bez ćwiczeń średnio tyle samo przyjmujesz, ile spalasz (wychodzisz na zero) - wtedy te -300 dziennie kalorii po treningu zrobi różnicę. Interwały są traktowane jako trening wyższej intensywności i spalasz więcej (może ze 2 x), no ale nie tyle, żeby spalić objadanie się.
Na internecie są kalkulatory tzw. podstawowej przemiany materii - czyli mniej więcej ile Twój organizm potrzebuje kalorii dziennie przez sam fakt, że żyje (bez dodatkowych ćwiczeń). Do tego dochodzi osobne spalanie podczas każdego wysiłku (nie tylko ćwiczeń, ale i pracy, obowiązków domowych itp.).
Leki antydepresyjne mogą niestety na metabolizm wpływać negatywnie. Wtedy organizm spala jeszcze mniej, a Ty np. czujesz, że nie masz siły lub jest Ci cały czas zimno. Wtedy, żeby to zrównoważyć (a nie tyć), trzeba jeść jeszcze mniej.
Ja np. teoretycznie wg kalkulatora mam PPM ok. 1650 kcal. Biorąc pod uwagę, że to wartość dla zdrowej osoby, ja mam spowolniony metabolizm, a spalam też mało dodatkowych kalorii, bo jestem mało aktywny, uznałem sobie, że takie moje średnie zapotrzebowanie "na zero" to jest około 1800 kcal i to się mniej więcej sprawdza, bo staram się jeść trzy posiłki dziennie (bez podjadania) po około 600 kcal i wtedy obecnie ani nie tyję, ani nie chudnę (choć miałbym jeszcze z czego schudnąć).
Ćwiczenia mają więc sens jedynie jako dopełnienie diety np. wtedy, gdy bez ćwiczeń średnio tyle samo przyjmujesz, ile spalasz (wychodzisz na zero) - wtedy te -300 dziennie kalorii po treningu zrobi różnicę. Interwały są traktowane jako trening wyższej intensywności i spalasz więcej (może ze 2 x), no ale nie tyle, żeby spalić objadanie się.
Na internecie są kalkulatory tzw. podstawowej przemiany materii - czyli mniej więcej ile Twój organizm potrzebuje kalorii dziennie przez sam fakt, że żyje (bez dodatkowych ćwiczeń). Do tego dochodzi osobne spalanie podczas każdego wysiłku (nie tylko ćwiczeń, ale i pracy, obowiązków domowych itp.).
Leki antydepresyjne mogą niestety na metabolizm wpływać negatywnie. Wtedy organizm spala jeszcze mniej, a Ty np. czujesz, że nie masz siły lub jest Ci cały czas zimno. Wtedy, żeby to zrównoważyć (a nie tyć), trzeba jeść jeszcze mniej.
Ja np. teoretycznie wg kalkulatora mam PPM ok. 1650 kcal. Biorąc pod uwagę, że to wartość dla zdrowej osoby, ja mam spowolniony metabolizm, a spalam też mało dodatkowych kalorii, bo jestem mało aktywny, uznałem sobie, że takie moje średnie zapotrzebowanie "na zero" to jest około 1800 kcal i to się mniej więcej sprawdza, bo staram się jeść trzy posiłki dziennie (bez podjadania) po około 600 kcal i wtedy obecnie ani nie tyję, ani nie chudnę (choć miałbym jeszcze z czego schudnąć).
Life is suffering.
Re: Czy bierzecie jakieś leki?
A to w ten sposób. Wygląda mi to na dietę NŻT. Na te kalkulatory patrzyłam kiedyś, ale nic z nimi nie robiłam, bo uznawałam, że nie ma narazie sensu. Ale chodzi mi też o to, żeby przynajmniej nie przytyć. Teraz trochę mam mniejszy apetyt chyba przez ten lit, ale nie wiem czy to się utrzyma. Jeśli tak, to jest jakaś nadzieja.
https://legionwglowie.wordpress.com/
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości