Na to mogę różnie odpowiedzieć.
Nie jestem wolny od fantazji, ale nie są na tyle nachalne, żeby zmotywować mnie do aktywnego działania w tym kierunku, a co dopiero zrobić ze mnie desperata. Gdybym mógł wybrać jedną realistyczną fantazję do spełnienia z całkowitym poświęceniem innych, fantazje o bliskości nie znalazłyby się w czołówce mojego wyboru.
Interesuje mnie dlaczego w moim przypadku to nie działa „naturalnie” i jakie mój przypadek ma miejsce wśród innych ludzkich przypadków. Potrzeba zrozumienia co to jest i jak na mnie wpływa, a nie szukanie sposobu na zmianę. Pewnie powinienem się koncentrować na tym jakby to mogło działać a nie odwrotnie.
Kompletnie nie potrafię sobie wyobrazić jakby to miało się zrealizować i ..działać w praktyce. Mam skromne doświadczenia i też kompletnie nie potrafię zrozumieć ..empatycznie, szamotaniny ludzi, którą chcąc nie chcąc w jakimś stopniu obserwuję. Więc pewnie w jakimś stopniu jest to brak motywacji bez pozytywnych doświadczeń i brak umiejętności.
Bajka – coś ze sobą niesie, ale to nie jest realizowalne w rzeczywistości.
Chyba nie. Może bardziej wierzyłem w dążenie do zrozumienia, ogólnie. Teraz bardziej wierzę w budowanie wspólnej, zgodnej z rzeczywistością tylko w dostatecznym stopniu, narracji. Mam też wątpliwości czy wola rozumienia jest niezbędna, choć pewnie dla osiągnięcia pozytywnych efektów w terapii par czy rodzin jest to podstawa.
Podejrzewam, że dążenie do zrozumienia prowadzi w pewnym momencie do znacznego komplikowania się różnych problemów. Dobre jest gdy pozwala lepiej czuć się z samym sobą i akceptować indywidualność innych, ale to raczej działa tylko do pewnego momentu, dalej trudno jest pewne rzeczy traktować jednoznacznie albo w pełni poważnie.