Dom Schizoida
Dom Schizoida
Po kolejnych nieudanych relacjach damsko-męskich coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nigdy nie zdołam stworzyć trwałego związku. Pewnie dlatego moja wyobraźnia podrzuciła mi ten oto pomysł - "Dom Schizoida".
Boicie się czasem samotności? Starości? Tego, że pewnego dnia nie będzie już zupełnie nikogo do kogo moglibyście się odezwać? W końcu nawet ludzie, którzy zdołali założyć własne rodziny czasem kończą zapomniani w przytułkach, więc co dopiero tacy jak my? Chciałabym żeby istniała taka przystań dla schizoidalnych i schizopodobnych. Co o tym myślicie?
Boicie się czasem samotności? Starości? Tego, że pewnego dnia nie będzie już zupełnie nikogo do kogo moglibyście się odezwać? W końcu nawet ludzie, którzy zdołali założyć własne rodziny czasem kończą zapomniani w przytułkach, więc co dopiero tacy jak my? Chciałabym żeby istniała taka przystań dla schizoidalnych i schizopodobnych. Co o tym myślicie?
-
- Posty: 203
- Rejestracja: śr gru 11, 2019 9:20 am
Re: Dom Schizoida
No już to widzę... Każdy siedzi w swoim pokoju i wychodzi tylko po żarcie. Po co to? Schizo to samotnicy.
Re: Dom Schizoida
Kiedyś możesz nie być w stanie sama zająć się sobą na tyle by zdobyć to jedzenie, poza tym nawet na tym forum zdarzają się osoby, które jednak szukają kontaktu w realu. Byłoby spokojnie, gdyby ktoś chciał pogadać to czasem miałby z kim. Tylko tyle i aż tyle.Schizoborder pisze: ↑ndz sie 30, 2020 3:20 pmNo już to widzę... Każdy siedzi w swoim pokoju i wychodzi tylko po żarcie. Po co to? Schizo to samotnicy.
-
- Posty: 203
- Rejestracja: śr gru 11, 2019 9:20 am
Re: Dom Schizoida
Izi. Samobój.
Re: Dom Schizoida
No to zawsze jest jakieś wyjście:D, ale byłoby mi nieco lżej psychicznie gdyby istniała jakaś pozytywna alternatywa. Poza tym nie każdy jest zdolny do samobójstwa. Chciałam to kiedyś zrobić, ale nie zdołałam. Czasem życie jest chujowe, lecz wciąż nie na tyle by całkowicie stracić nadzieję i hamulce.
-
- Posty: 1252
- Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm
Re: Dom Schizoida
Istotnie jest to pewien problem. Jednak ciężko mi sobie wyobrazić w proponowanej przez Ciebie formie.
Zgadzam się. To nie jest tak że łatwo popełnić samobójstwo.
Bardzo dużo o tym myślałem wiele razy czyniłem przygotowania i bylem o krok od realizacji a na końcu nawet tego mi się nie chciało.
Również to jest problem puruszany np tutaj:
viewtopic.php?p=5119#p5119
Możesz pisać na forum. Zawsze to jakaś namiastka.
Ja już nie pamiętam kiedy szczerze na ludzi z kimś rozmawiałem "w realu".
Re: Dom Schizoida
Myślę, że to nie tylko kwestia starości. Czasem może coś się rypnąć na zdrowiu i umożliwić (nawet tymczasowo) normalne funkcjonowanie.
Jakiś czas temu to mi się włączyło.hotaru27 pisze:Boicie się czasem samotności? Starości?
Niemniej relacje z ludźmi rozmrażają emocjonalnie ?Po kolejnych nieudanych relacjach damsko-męskich coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nigdy nie zdołam stworzyć trwałego związku.
"Było nie ma - poszło w dym. Tylko popiół został w rękach."
Re: Dom Schizoida
Pisanie to dla mnie za mało. Mam kilkoro przyjaciół, więc nie jestem już sama jak palec, ale nawet wśród nich ciężko mi w stu procentach się odprężyć. Ani alkohol, ani akceptacja z ich strony nie pomagają wystarczająco. Wciąż jeszcze mam w sobie sporo blokad emocjonalnych, które mnie ograniczają w kontaktach z ludźmi, chociaż nie zawsze jest to dostrzegalne dla postronnych osób.chudzielec pisze: ↑ndz sie 30, 2020 4:41 pmMożesz pisać na forum. Zawsze to jakaś namiastka.
Ja już nie pamiętam kiedy szczerze na ludzi z kimś rozmawiałem "w realu".
Zapomniałeś już o naszym zeszłorocznym schizozlocie:D? Ja to spotkanie bardzo miło wspominam. Oczywiście nie byłam jakoś niesamowicie wyluzowana, bo widziałam Ciebie i Ariego po raz pierwszy, ale chętnie częściej powtarzałabym takie schizospędy:D. Jak się wtedy czułeś w porównaniu do swoich codziennych kontaktów z ludźmi?
Re: Dom Schizoida
Taki już chyba urok przemijania:D. W pewnym wieku zaczynają się uruchamiać takie mechanizmy.
Rozmrażają, ale to nieco ryzykowny stan. Trzeba umiejętnie to roztapianie dozować. Inaczej kończysz robiąc z siebie totalnego debila na randce, gdy dowiadujesz się, że już czwarty z kolei facet z którym się umawiasz jest spod znaku Barana, pracuje w branży IT i pochodzi ze Śląska:D. Rozmawiało się świetnie do momentu, w którym okazało się, że ciągnie mnie wciąż do określonego typu mężczyzn (inteligentni, nadambitni, często pracoholicy). W ciągu kilku minut stałam się niemal autystyczna. Praktycznie nie było ze mną kontaktu. Hamowałam płacz. Niezbyt umiejętnie:D. Gość się musiał potężnie zdziwić:D:D:D.Niemniej relacje z ludźmi rozmrażają emocjonalnie ?
Macie tak czasem w trudnych momentach? Odcinacie się od świata i nie potraficie wytłumaczyć co się z Wami dzieje lub boicie się to nazwać? Między innymi przez to moje relacje z facetami trafia szlag. Gdy się trochę zaangażuję, pojawi się kontakt fizyczny, przywiązanie itp., dopada mnie tak silny niepokój, że nie jestem zdolna do normalnej rozmowy. Im bardziej chcę daną znajomość utrzymać, im bardziej mi zależy tym szybciej i boleśniej się to kończy. Najlepsze wrażenie wciąż robię na pierwszej randce. Później równia pochyła:D:D:D.
-
- Posty: 1252
- Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm
Re: Dom Schizoida
Dla mnie tez ale co poradzę.
Głębsze znajomości buduje sie latami i raczej "w realu".
A mój jedyny znajomy od czasów szkoły staje się coraz bardziej "półdbilem".
A co chcesz osiągnąć? Nie czuć się samotnie?
Pamiętam. Czułem się normalnie ale wtedy ogólnie miałem podniesiony nastrój.hotaru27 pisze: ↑ndz sie 30, 2020 6:25 pmZapomniałeś już o naszym zeszłorocznym schizozlocie:D? Ja to spotkanie bardzo miło wspominam. Oczywiście nie byłam jakoś niesamowicie wyluzowana, bo widziałam Ciebie i Ariego po raz pierwszy, ale chętnie częściej powtarzałabym takie schizospędy:D. Jak się wtedy czułeś w porównaniu do swoich codziennych kontaktów z ludźmi?
Latem zazwyczaj czuje się trochę lepiej.
Jeszcze was dobrze nie znam wiec to było trochę tylko lepiej od codziennych relacji służbowych.
Trzeba sie dobrze poznać, spędzić ze sobą dużo czasu, miec wspólne wspomnienie, przeżycia wtedy zmienia się jakość relacji.
Ja sie przejmuje czasem tak bardzo ze dochodzi jakby do wysycenia i gwałtownie zaczynam miec na wszystko wywalone.
Jakby mnie zupełnie nic nie obchodziło.
Re: Dom Schizoida
Mam jedną przyjaciółkę, którą poznałam przez internet 8 lat temu, do tej pory nie spotkałyśmy się ani razu, ale i tak jesteśmy blisko:D. W sumie to po tylu latach obawiam się trochę konfrontacji. Boję się, że znajomość nie byłaby w stanie działać na żywo.chudzielec pisze: ↑ndz sie 30, 2020 10:04 pmGłębsze znajomości buduje sie latami i raczej "w realu".
A mój jedyny znajomy od czasów szkoły staje się coraz bardziej "półdbilem".
Mam też kilka osób z którymi widuję się regularnie. Poziom bliskość emocjonalnej jest porównywalny.
Miałam na myśli bardziej kwestie samopoczucia wśród ludzi w odniesieniu do pewności siebie i zdolności do wyluzowania się. Chociaż wśród przyjaciół chciałabym czuć się w pełni odprężona a nie potrafię tego zrobić. Zawsze jest we mnie jakiś niepokój. Nigdy mnie nie opuszcza i ciąży niczym kula u nogi. Nienawidzę tego w sobie.A co chcesz osiągnąć? Nie czuć się samotnie?
Cieszę się, że było chociaż trochę lepiej:). Wiem, że to całkiem sporo w ustach schizoida:D.Jeszcze was dobrze nie znam wiec to było trochę tylko lepiej od codziennych relacji służbowych.
Ja w takich chwilach miewam nawet zaburzenia pamięci. Chcę kogoś dobrze poznać, słucham z zainteresowaniem, ale i tak większość z tego co ten ktoś mówi zapominam. Im bardziej chcę wiedzieć, tym rejestruję mniej. Mój ostatni facet zarzucał mi, że nie pamiętam rzeczy o których mi mówił. Było mi przykro, że samą siebie sabotuję. A najgorsze jest to, że nie potrafię nic z tym zrobić, mimo że bardzo chcę.Ja sie przejmuje czasem tak bardzo ze dochodzi jakby do wysycenia i gwałtownie zaczynam miec na wszystko wywalone.
Jakby mnie zupełnie nic nie obchodziło.
-
- Posty: 1252
- Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm
Re: Dom Schizoida
Przecież przy tej samej płci nie ma zainteresowania wyglądem a to jest przyczyna wiekszosci rozczarowań w takich sytuacjach.
Warto w takiej sytuacji przeprowadzić eksperyment. Przebywając w jednym miejscu fizycznie komunikować się jednocześnie internetem i w normalnie. To łączy oba kanały komunikacji a jednocześnie może być ciekawym doświadczeniem.
A to juz inna liga. Zależy Ci na opinii i akceptacji bliskich znajomych.hotaru27 pisze: ↑pn sie 31, 2020 2:32 pmMiałam na myśli bardziej kwestie samopoczucia wśród ludzi w odniesieniu do pewności siebie i zdolności do wyluzowania się. Chociaż wśród przyjaciół chciałabym czuć się w pełni odprężona a nie potrafię tego zrobić. Zawsze jest we mnie jakiś niepokój. Nigdy mnie nie opuszcza i ciąży niczym kula u nogi. Nienawidzę tego w sobie.
A mówi co ciekawego?hotaru27 pisze: ↑pn sie 31, 2020 2:32 pmJa w takich chwilach miewam nawet zaburzenia pamięci. Chcę kogoś dobrze poznać, słucham z zainteresowaniem, ale i tak większość z tego co ten ktoś mówi zapominam. Im bardziej chcę wiedzieć, tym rejestruję mniej. Mój ostatni facet zarzucał mi, że nie pamiętam rzeczy o których mi mówił. Było mi przykro, że samą siebie sabotuję. A najgorsze jest to, że nie potrafię nic z tym zrobić, mimo że bardzo chcę.
Ja pierwszy raz doświadczyłem tego kilka lat temu gdy brat do mnie mówił.
Nagle uświadomiłem sobie ze nie odróżniam słów a wszystko zlewa sie w bełkot.
Po prostu nie interesowało mnie to co mówi.
Re: Dom Schizoida
Moje doświadczenia są bliskie zeru i dla mnie jest to temat mocno abstrakcyjny. Nie potrafię uchwycić na ile za samotnością stoi jakiś prosty instynkt, czy bardziej indywidualny komplet różnych potrzeb i za ich zaspokojenie odpowiada po trochę całe środowisko, tak że w sprzyjających warunkach jest się zaspokojonym z najróżniejszych źródeł po trochę i wtedy nie obciąża się tak bardzo swoimi potrzebami tych najbliższych osób i lepiej się związki układają. Może niektórzy mają taką wewnętrzną konfigurację potrzeb, mało kompatybilnych z innymi i swoim środowiskiem, że są praktycznie niezaspokajalni i tym samym są skazani na samotność niezależnie czy są sami czy z kimś.
W każdym razie gdy spotykam się z czymś takim: „zarzucał mi, że nie pamiętam rzeczy o których mi mówił.” Albo w drugim kierunku, gdy ktoś lekceważy przejawy potrzeb swojego partnera, zawsze trudno mi to pojąć. Nie jestem bez winy z lekceważącym podejściem do różnych osób ale nie traktuję tych relacji dość poważnie i jestem tego świadomy. Mam wrażenie, że zwykle w takich sytuacjach wychodzi drastyczna nieświadomość tego co tak naprawdę jest istotne. Dlaczego dla tego człowieka pamiętanie o czym mówił jest tak ważne? nie pamiętałaś o rzeczach które dla niego są egzystencjalnie istotne? czy może dla niego związek to stan a nie proces?
W każdym razie gdy spotykam się z czymś takim: „zarzucał mi, że nie pamiętam rzeczy o których mi mówił.” Albo w drugim kierunku, gdy ktoś lekceważy przejawy potrzeb swojego partnera, zawsze trudno mi to pojąć. Nie jestem bez winy z lekceważącym podejściem do różnych osób ale nie traktuję tych relacji dość poważnie i jestem tego świadomy. Mam wrażenie, że zwykle w takich sytuacjach wychodzi drastyczna nieświadomość tego co tak naprawdę jest istotne. Dlaczego dla tego człowieka pamiętanie o czym mówił jest tak ważne? nie pamiętałaś o rzeczach które dla niego są egzystencjalnie istotne? czy może dla niego związek to stan a nie proces?
Re: Dom Schizoida
Ten DOM to świetny pomysł!
Wiele razy myślałem co by zrobić na starość, gdzie przekażę kolekcję moich książek innych rzeczy itp.
Marzy mi się ostatnie lata życia spędzić w jakieś chatce na skraju lasu, blisko natury i tu może być właśnie ten techniczny problem, że mogę nie mieć już sił na codzienne porządki, zakupy itp. Dlatego tego typu dom spokojnej starości to by było super.
Ja przestałem próbować budować związki. Od kiedy chodzę na terapię z roku na rok coraz lepiej odnajduję się w towarzystwie, znika trema, mogę występować publicznie itp, ale to wszystko, jeżeli miałby zostać sam na sam z kobietą i jeszcze miałoby być coś więcej niż sama rozmowa to pewnie włączyłyby się lęki. Dla mnie fajna relacja to tak po której wiem, że nie przekroczy pewnej granicy bo wtedy czuję się bezpiecznie. Czasami mam ochotę przekroczyć tą granicę, ale wiem, że nie dam rady, więc odpuszczam.
Wiele razy myślałem co by zrobić na starość, gdzie przekażę kolekcję moich książek innych rzeczy itp.
Marzy mi się ostatnie lata życia spędzić w jakieś chatce na skraju lasu, blisko natury i tu może być właśnie ten techniczny problem, że mogę nie mieć już sił na codzienne porządki, zakupy itp. Dlatego tego typu dom spokojnej starości to by było super.
Ja przestałem próbować budować związki. Od kiedy chodzę na terapię z roku na rok coraz lepiej odnajduję się w towarzystwie, znika trema, mogę występować publicznie itp, ale to wszystko, jeżeli miałby zostać sam na sam z kobietą i jeszcze miałoby być coś więcej niż sama rozmowa to pewnie włączyłyby się lęki. Dla mnie fajna relacja to tak po której wiem, że nie przekroczy pewnej granicy bo wtedy czuję się bezpiecznie. Czasami mam ochotę przekroczyć tą granicę, ale wiem, że nie dam rady, więc odpuszczam.
solus contra omnes
Re: Dom Schizoida
chudzielec pisze: ↑ndz sie 30, 2020 10:04 pmJa sie przejmuje czasem tak bardzo ze dochodzi jakby do wysycenia i gwałtownie zaczynam miec na wszystko wywalone.
Silne wrażenie niezależnie czy psychiczne, emocjonalne, czy czysto sensoryczne jakby powoduje u mnie niezdolność do koncentracji na czymkolwiek innym i blokuje myślenie i działanie.
Nie wybierasz sobie typu mężczyzn, którzy kompletnie nie są w stanie odnieść się i obsłużyć Twojego funkcjonowania? Wydaje mi się, że gdyby byli kompatybilni to Twój lęk powinien się poluzować a nie zaostrzyć. Bardzo musisz przy nich uważać, żeby nie mówić wprost tego co myślisz? Tak jakbym ja znalazł sobie jakąś plastikową lalę i próbował jej wciskać to co piszę na tym forum licząc na jakąś konstruktywną i ludzką reakcję .
Potrafisz uszczegółowić to wrażenie? Czy niepokój i napięcie wiąże się z bodźcami sensorycznymi – ruch, dźwięki. Czy może jakieś typowe psychologiczne pobudzenie jak lęk przed byciem ocenianą lub jakimś błędem/wpadką? A może jest empatyczne, HSP narzekają, że odbierają stany innych tak że nad nimi dominują, co jest silnie obciążające. Mój mózg jakby nie wyłączał przetwarzania modelu osoby który tworzy, kiedy tylko mam świadomość możliwości zaistnienia jakiejś interakcji. Nie potrafię traktować ludzi jako obiekty które coś tam robią a ja je tylko obserwuję gdy mam ochotę skupić na nich uwagę, cały czas istnieją w mojej głowie. Np nie odczuwam potrzeby witania i zegnania się, jakby interakcja nie została przerwana.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości