Inna pisze: ↑wt cze 25, 2019 12:09 am
Umarło ? Są różne stopnie schizoidalnosci z tego co słyszałam. Może czasem choruje nie umiera? Skoro ja byłam w stanie skorygować/utrwalić postawę, to może nie zawsze to coś umiera, może się tli tylko potrzebuje więcej tlenu? Nie wiem, gdybam. Nie znoszę bezradności i jak już mówiłam wielokrotnie tekst „tak musi być” do mnie nie przemawia.
Tak, są różne stopnie schizoidalności, albo ściślej rzecz ujmując nasilenia cech, przykładowo pochłonięcia instrospekcją. Jednak z punktu widzenia tego, co "się tli" moim zdaniem istotniejsze jest to, że zazwyczaj różne zaburzenia osobowości na siebie zachodzą w większym lub mniejszym stopniu. Wszakże pisałem kilka postów wcześniej o normie, a OS to pewna norma zaburzenia osobowości o określonych cechach. Podałaś przykład homoseksualizmu, więc może najlepiej wyjaśnić, że czasami ktoś może być np. w 40% heteroseksualny, a w pozostałej części homoseksualny, czyli de facto biseksualny. Czyli ktoś, komu wydaje się, że jest tylko heteroseksualny, to dopóki tego nie odkryje, to nawet nie wie, co w nim się tli. Podobnie może (ale nie musi) być z OS. Na jego zaburzenie może nachodzić inne i wtedy jest szansa, że nie umarło. Odróżniałbym jednak osobowość schizoidalną od zarysu, czyli posiadania pewnych cech charakterystycznych dla OS. Przecież można mieć cechy OS, ale nie mieć zaburzenia osobowości schizoidalnej. Dlatego od diagnozy jest specjalista. I tym samym wracamy do punktu wyjścia.
Nie wiesz, gdybasz. Może warto powrócić do zainteresowania psychologią i zagłębić temat OS? Jakieś studia podyplomowe? Nie wiem, gdybam, że mogłoby to przynieść więcej pożytku niż próba "zmiany" Twojego schizoida, a i może pomogłoby to innym osobom wchodzącym w związki z OS.