Zmiana decycji

Tematy dotyczące relacji z innymi ludźmi.
Inna
Posty: 730
Rejestracja: czw kwie 25, 2019 9:15 pm

Re: Zmiana decycji

Postautor: Inna » wt cze 18, 2019 11:16 pm

„Wiec: co takiego jest w tym leczeniu, że sprawia, że osoba z problemami zaczyna nadawać się do związku?, oraz: czego brakuje nie leczącej się osobie z problemami, że do związku się nie nadaje„

Nie chce negować roli psychologów czy psychiatrów ale szczerze ja tez się zastanawiam, co w tym jest ? Co to leczenie daje ? Czy to nie zwyczajny trening umiejętności społecznych ? Mam koleżankę psychologa i sama studiowałam te nauki. Obie przeczytałyśmy mnóstwo mądrych książek. Ja poszłam inna droga. Ona cały czas się szkoli i ma własna terapie (obowiązuje ona każdego czynnego psychologa). Każda z nas ma jednak te same problemy, co reszta ludzi. Żadna z nas w obecnej sytuacji nie radzi sobie chociażby z odrzuceniem. Czy nie przeceniamy trochę tej magicznej mocy psychologa/lekarza? Ona leczy siebie i innych, ja dalej tylko czytam, a jedziemy dokładnie na tym samym wózku. W innym wątku czytałam, ze cześć osób wyleczona się czuje, wiec może jest nadzieja tylko to kwestia wyboru dobrego lekarza, czy chęci podjęcia współpracy?

redroom

Re: Zmiana decycji

Postautor: redroom » wt cze 18, 2019 11:28 pm

Inna pisze:
wt cze 18, 2019 11:16 pm
„Wiec: co takiego jest w tym leczeniu, że sprawia, że osoba z problemami zaczyna nadawać się do związku?, oraz: czego brakuje nie leczącej się osobie z problemami, że do związku się nie nadaje„

Nie chce negować roli psychologów czy psychiatrów ale szczerze ja tez się zastanawiam, co w tym jest ? Co to leczenie daje ? Czy to nie zwyczajny trening umiejętności społecznych ? Mam koleżankę psychologa i sama studiowałam te nauki. Obie przeczytałyśmy mnóstwo mądrych książek. Ja poszłam inna droga. Ona cały czas się szkoli i ma własna terapie (obowiązuje ona każdego czynnego psychologa). Każda z nas ma jednak te same problemy, co reszta ludzi. Żadna z nas w obecnej sytuacji nie radzi sobie chociażby z odrzuceniem. Czy nie przeceniamy trochę tej magicznej mocy psychologa/lekarza? Ona leczy siebie i innych, ja dalej tylko czytam, a jedziemy dokładnie na tym samym wózku. W innym wątku czytałam, ze cześć osób wyleczona się czuje, wiec może jest nadzieja tylko to kwestia wyboru dobrego lekarza, czy chęci podjęcia współpracy?
Ja natomiast bardzo dużo zawdzięczam wiedzy psychologicznej, chociaż muszę przyznać, że nie korzystałem z usług psychologów czy psychiatrów, ale oczyma wyobraźni widzę, jakby się mogły moje losy potoczyć, gdyby nie praca nad sobą.

W
Posty: 625
Rejestracja: sob lip 04, 2015 12:00 am

Re: Zmiana decycji

Postautor: W » śr cze 19, 2019 1:46 am

redroom pisze: Dzieci zazwyczaj są szczęśliwe

Dzieci nie maja tak rozwiniętego mózgu jak dorośli, nie wiem czy to dobre określenie ale raczej są mniej świadome i raczej mają ograniczoną zdolność do samodzielnej pracy nad swoimi postawami, i ograniczone zrozumienie swojej sytuacji.
Ale w sugestii, że bycie jak dziecko przynosi więcej (naiwnego, ignoranckiego) szczęścia, coś jest.

redroom pisze: Z kolei w zaspokajaniu potrzeb psychicznych dużo zależy właśnie od naszej postawy.

Nie jestem pewien, to chyba zależy od tego gdzie leżą źródła zaspokajania takich potrzeb. Muszę się nad tym dłużej zastanowić i pozbierać jakieś przykłady. Trochę mi to podchodzi pod "problemy rozwiniętego świata", niby wszystko jest dostępne, możesz być piękny i sprawny, ale nadwagi przybywa, tak jak depresji i samobójców. Coś tu wyraźnie nie działa tak, jak wydaje się, że powinno. Może postawy działają, ale nie w stosunku do istotnych, "technicznych" problemów?

redroom pisze: Chodzi o oczekiwanie, że osoba z problemami psychicznymi będzie się starała nad nimi pracować, aby się chociaż nie pogłębiały. Jeśli się zwiążemy z kimś, kto ma np. bordeline i taka osoba nie będzie chciała się leczyć, to jest duże prawdopodobieństwo, że związek się skończy, bo taka osoba popełni samobójstwo, albo my wcześniej popadniemy w ogromne problemy psychiczne.

Oczekiwanie? Samobójstwo? Oczekiwanie samobójstwa? A jak ktoś ma nieuleczalną, śmiertelna chorobę? Czegoś mi w tym poważnie brakuje.


redroom pisze: na pewno związek nie polega na tym, żeby partnerzy pełnili funkcję terapeuty

To zdanie, z którym też się parę razy spotkałem, też nie jest dla mnie zupełnie zrozumiałe. Potraktowane dosłownie nie ma sensu. Terapeuta ma wiedzę, doświadczenie i opanowaną stronę techniczną relacji, pod tym względem partner, oczywiście, nie jest terapeutą, a nawet jak nim zawodowo jest to emocjonalne zaangażowanie i bycie częścią problemów uniemożliwią profesjonalne podejście. Więc tego zdania nie należy traktować dosłownie, jest emocjonalną, reaktywną uwagą, mówiącą, że istnieje granica zaangażowania jednej osoby w problemy drugiej. Pytanie więc: gdzie leży ta granica? Już chyba kiedyś napisałem tutaj sugestię porównującą psychiczne problemy do fizycznych ułomności i chorób, gdzie leży granica zaangażowania nad opieką nad kimś? Jeżeli ktoś wymaga stałej, fachowej opieki lekarskiej albo pielęgniarskiej sprawa jest jasna, ale my raczej nie rozmawiamy tutaj o problemach psychicznych wymagających stałej opieki psychiatrycznej czy pobytu w psychiatryku. Czy diagnoza raka i uciążliwości tej choroby są wystarczającym powodem do porzucenia współmałżonka? Gdzie leży ta granica?, bo ja mam paskudne wrażenie, że to zdanie jest wykorzystywane jako brzydkie usprawiedliwienie, że dla większości ludzi wszystko co nie leży w komfortowym zakresie ogólnie przyjętej i wdrukowanej w mózgownicę normy, jest po prostu zbyt trudne i wymaga poważnego wysiłku również z ich strony.

redroom

Re: Zmiana decycji

Postautor: redroom » śr cze 19, 2019 3:01 am

W pisze:
śr cze 19, 2019 1:46 am
Dzieci nie maja tak rozwiniętego mózgu jak dorośli, nie wiem czy to dobre określenie ale raczej są mniej świadome i raczej mają ograniczoną zdolność do samodzielnej pracy nad swoimi postawami, i ograniczone zrozumienie swojej sytuacji.
Ale w sugestii, że bycie jak dziecko przynosi więcej (naiwnego, ignoranckiego) szczęścia, coś jest.
Wielu ludzi bezpowrotnie traci kontakt z własnym tzw. wewnętrznym dzieckiem, a im dokładniej czemuś się przyglądasz, tym mniej widzisz. Im dokładniej przyglądasz się szczęściu, tym mniej go dostrzegasz.
redroom pisze: Nie jestem pewien, to chyba zależy od tego gdzie leżą źródła zaspokajania takich potrzeb. Muszę się nad tym dłużej zastanowić i pozbierać jakieś przykłady. Trochę mi to podchodzi pod "problemy rozwiniętego świata", niby wszystko jest dostępne, możesz być piękny i sprawny, ale nadwagi przybywa, tak jak depresji i samobójców. Coś tu wyraźnie nie działa tak, jak wydaje się, że powinno. Może postawy działają, ale nie w stosunku do istotnych, "technicznych" problemów?
Jak wyżej, większość ludzi nie dostrzega tego, czym w ogóle jest postawa.

redroom pisze: Oczekiwanie? Samobójstwo? Oczekiwanie samobójstwa? A jak ktoś ma nieuleczalną, śmiertelna chorobę? Czegoś mi w tym poważnie brakuje.
Gwoli ścisłości chodzi o oczekiwanie (osoby A, bez poważnych problemów psychicznych; albo takowe posiadająca, ale pracującej nad nimi), że osoba z problemami psychicznymi (osoba B) będzie się starała nad nimi pracować, aby się chociaż nie pogłębiały. Wyciąganie z tego wniosku o oczekiwaniu samobójstwa jest zatem błędne. Wręcz przeciwnie, osoba A zakłada, że do samobójstwa osoby B nie dojdzie i ma ku temu założeniu podstawy. Przykładowo nawet jeśli osoba B ma myśli samobójcze, to kiedy pracuje nad nimi, można przyjąć, że ten stan nie będzie się pogarszał i nie dojdzie do ich realizacji. I odwrotnie, kiedy osoba B będzie mieć myśli samobójcze i stwierdzi, że nie chce z tym nic robić, to osoba A wchodząc z taką osobą w związek, de facto wchodzimy w związek z potencjalnym samobójcą. W pewnym sensie osoba A współuczestniczymy w tym samobójstwie osoby. Obie osoby mają więc poważne problemy psychiczne.
redroom pisze: To zdanie, z którym też się parę razy spotkałem, też nie jest dla mnie zupełnie zrozumiałe. Potraktowane dosłownie nie ma sensu. Terapeuta ma wiedzę, doświadczenie i opanowaną stronę techniczną relacji, pod tym względem partner, oczywiście, nie jest terapeutą, a nawet jak nim zawodowo jest to emocjonalne zaangażowanie i bycie częścią problemów uniemożliwią profesjonalne podejście. Więc tego zdania nie należy traktować dosłownie, jest emocjonalną, reaktywną uwagą, mówiącą, że istnieje granica zaangażowania jednej osoby w problemy drugiej. Pytanie więc: gdzie leży ta granica? Już chyba kiedyś napisałem tutaj sugestię porównującą psychiczne problemy do fizycznych ułomności i chorób, gdzie leży granica zaangażowania nad opieką nad kimś? Jeżeli ktoś wymaga stałej, fachowej opieki lekarskiej albo pielęgniarskiej sprawa jest jasna, ale my raczej nie rozmawiamy tutaj o problemach psychicznych wymagających stałej opieki psychiatrycznej czy pobytu w psychiatryku. Czy diagnoza raka i uciążliwości tej choroby są wystarczającym powodem do porzucenia współmałżonka? Gdzie leży ta granica?, bo ja mam paskudne wrażenie, że to zdanie jest wykorzystywane jako brzydkie usprawiedliwienie, że dla większości ludzi wszystko co nie leży w komfortowym zakresie ogólnie przyjętej i wdrukowanej w mózgownicę normy, jest po prostu zbyt trudne i wymaga poważnego wysiłku również z ich strony.
Aby ustalić tę granicę, według mnie należy się kierować wiedzą (w omawianym przypadku głównie psychologiczną), doświadczeniem życiowym oraz zdrowym rozsądkiem. Kiedy terapeuta kieruje się tymi wytycznymi, może udać mu się ją ustalić. Kiedy jednak dochodzi do tego sfera emocjonalna, a ta potrafi zdominować proces poznawczy, to ustalanie takiej granicy odbywa się w zasadzie po omacku. Może nie do końca profesjonalny przykład, ale niech będzie Harley Quinn, która zaczęła eksperymentować z emocjonalnym zaangażowaniem w pracy z Jokerem.

Czym jest norma? Niczym konkretnym, to pojęcie abstrakcyjne. Nie mamy normalnego człowieka. Norma jak sama nazwa wskazuje, to pewien wzorzec nakładany na relacje społeczne. Norma w znaczeniu społecznym nie oznacza tego samego, co średnia czy mediana w matematyce.

Czy diagnoza raka i uciążliwości tej choroby są wystarczającym powodem do porzucenia współmałżonka? To zależy. A co, jeśli takie byłoby życzenie współmałżonka? Kiedy będę mieć taką diagnozę, to odejdź ode mnie. Odejść czy trwać bez względu na życzenie współmałżonka? Za normę właśnie uznaje się bezwzględne trwanie przy takiej osobie, ale ja bym to raczej nie określał jako normę, ale typowe oczekiwanie, że druga osoba nas w takiej sytuacji nie porzuci. Trochę taki egoizm, ale to temat na osobną dyskusję.

Inna
Posty: 730
Rejestracja: czw kwie 25, 2019 9:15 pm

Re: Zmiana decycji

Postautor: Inna » śr cze 19, 2019 7:39 am

„Ja natomiast bardzo dużo zawdzięczam wiedzy psychologicznej, chociaż muszę przyznać, że nie korzystałem z usług psychologów czy psychiatrów, ale oczyma wyobraźni widzę, jakby się mogły moje losy potoczyć, gdyby nie praca nad sobą.”

Miałam na myśli nie wiedzę psychologiczna, bo psychologia jako nauka jest w moim życiu również istotna. Zastanawiałam się jedynie nad rola psychologa jako osoby z podobnymi ograniczeniami jak moje.

redroom

Re: Zmiana decycji

Postautor: redroom » śr cze 19, 2019 12:27 pm

Inna pisze:
śr cze 19, 2019 7:39 am
Miałam na myśli nie wiedzę psychologiczna, bo psychologia jako nauka jest w moim życiu również istotna. Zastanawiałam się jedynie nad rola psychologa jako osoby z podobnymi ograniczeniami jak moje.
No cóż, szewc bez butów chodzi. Ale to nie znaczy, że robi złe buty innym. No i samemu butów się nie zrobi, więc jak nie chce się chodzić bez butów, to trzeba się wybrać do szewca.

Inna
Posty: 730
Rejestracja: czw kwie 25, 2019 9:15 pm

Re: Zmiana decycji

Postautor: Inna » śr cze 19, 2019 4:30 pm

No cóż, szewc bez butów chodzi. Ale to nie znaczy, że robi złe buty innym. No i samemu butów się nie zrobi, więc jak nie chce się chodzić bez butów, to trzeba się wybrać do szewca.
Rozumiem, że chodzisz zatem bez butów :) Tak swoją drogą każda rada psychologa czy też nie psychologa, jest cenna. Każda jedna opinia kogoś, kto patrzy na nas z boku, pozwala nam szerzej spojrzeć na świat. Czasem poza nasze ograniczenia. Pewna osóbka np. wyjaśniła mi dziś działanie magicznych kwadracików i ....tadam umiem cytować. Człowiek uczy się całe życie :)

redroom

Re: Zmiana decycji

Postautor: redroom » śr cze 19, 2019 4:47 pm

Inna pisze:
śr cze 19, 2019 4:30 pm
Rozumiem, że chodzisz zatem bez butów :) Tak swoją drogą każda rada psychologa czy też nie psychologa, jest cenna. Każda jedna opinia kogoś, kto patrzy na nas z boku, pozwala nam szerzej spojrzeć na świat. Czasem poza nasze ograniczenia. Pewna osóbka np. wyjaśniła mi dziś działanie magicznych kwadracików i ....tadam umiem cytować. Człowiek uczy się całe życie :)
Nie, nie chodzę bez butów. Co więcej, staram się, żeby moje buty były szyte na miarę.
Każda rada psychologa wydaje się być cenna, jednak nie każda rada psychologa, a tym bardziej nie-psychologa jest cenna. Często rady nie-psychologów niestety bywają szkodliwe, mimo że mogą wypływać z dobrej intencji tego, kto jej udziela.
To fakt, że człowiek uczy się całe życie, ale tylko taki, który jest otwarty na naukę.

Inna
Posty: 730
Rejestracja: czw kwie 25, 2019 9:15 pm

Re: Zmiana decycji

Postautor: Inna » śr cze 19, 2019 10:28 pm

chociaż muszę przyznać, że nie korzystałem z usług psychologów czy psychiatrów...
Nie, nie chodzę bez butów. Co więcej, staram się, żeby moje buty były szyte na miarę
Wywnioskowałam, ze skoro z szewca nie korzystasz, to chodzisz bez butów. Podobno samemu się ich nie szyje ale może zle zrozumiałam, nie czepiam się ;)
Każda rada psychologa wydaje się być cenna, jednak nie każda rada psychologa, a tym bardziej nie-psychologa jest cenna. Często rady nie-psychologów niestety bywają szkodliwe, mimo że mogą wypływać z dobrej intencji tego, kto jej udziela.
Myśle, ze zarówno rady psychologów jak i nie psychologów nie zawsze są trafne a może i szkodliwe. Psycholog tez człowiek. Oczywiście duże prawdopodobieństwo ze ktoś z duża wiedza mam pomoże ale pewności nie ma.
To fakt, że człowiek uczy się całe życie, ale tylko taki, który jest otwarty na naukę.
Tu pełna zgoda. Pytanie jak do otwartości na naukę podchodzi schizoid? Mam wrażenie, ze duża cześć osób na forum ma ogromna chęć wiedzy i zgłębiania chociażby tematu OS. Czy to jednak nie jest w pewnym sensie zagrażające ? U mojego byłego (bo chyba tak muszę, choć nie chce go tak nazwać) psycholog nie wchodził w grę. Bał się mam wrażenie zmian, które mogłyby w nim zajść. Wprost wysuwał argument (po jednej wizycie), ze to zwyczajnie nic nie daje i jemu gadanie z psychologiem nie pomoże. Trochę dlatego tez zadałam pytanie jaką konkretnie pomoc może nieść psycholog/lekarz w przypadku OS (tematu totalnie nie zglebionego przez psychologię )?

redroom

Re: Zmiana decycji

Postautor: redroom » śr cze 19, 2019 11:23 pm

Inna pisze:
śr cze 19, 2019 10:28 pm
Wywnioskowałam, ze skoro z szewca nie korzystasz, to chodzisz bez butów. Podobno samemu się ich nie szyje ale może zle zrozumiałam, nie czepiam się ;)
Jeśli tak się na to spojrzy, to można tak stwierdzić. Ale buty chyba są, bo skorzystanie z wiedzy psychologicznej to trochę jak zakup gotowych butów przez Internet.
Myśle, ze zarówno rady psychologów jak i nie psychologów nie zawsze są trafne a może i szkodliwe. Psycholog tez człowiek. Oczywiście duże prawdopodobieństwo ze ktoś z duża wiedza mam pomoże ale pewności nie ma.
Pewności nigdy nie ma, ale trzeba mieć zaufanie. W końcu psycholog to zawód zaufania publicznego.
To fakt, że człowiek uczy się całe życie, ale tylko taki, który jest otwarty na naukę.

Tu pełna zgoda. Pytanie jak do otwartości na naukę podchodzi schizoid? Mam wrażenie, ze duża cześć osób na forum ma ogromna chęć wiedzy i zgłębiania chociażby tematu OS. Czy to jednak nie jest w pewnym sensie zagrażające ? U mojego byłego (bo chyba tak muszę, choć nie chce go tak nazwać) psycholog nie wchodził w grę. Bał się mam wrażenie zmian, które mogłyby w nim zajść. Wprost wysuwał argument (po jednej wizycie), ze to zwyczajnie nic nie daje i jemu gadanie z psychologiem nie pomoże. Trochę dlatego tez zadałam pytanie jaką konkretnie pomoc może nieść psycholog/lekarz w przypadku OS (tematu totalnie nie zglebionego przez psychologię )?
OS może i są otwarte na wiedzę, ale permanentnie uciekają od uczuciowej natury człowieka, a wręcz bagna emocji, które trzeba przecież przeżyć, aby je uwolnić. I w tym może pomóc psycholog lub lekarz.

W
Posty: 625
Rejestracja: sob lip 04, 2015 12:00 am

Re: Zmiana decycji

Postautor: W » ndz cze 23, 2019 7:46 pm

redroom pisze:
śr cze 19, 2019 3:01 am
Wielu ludzi bezpowrotnie traci kontakt z własnym tzw. wewnętrznym dzieckiem

Czyli czym? Napędzaną emocjonalnie błogą ignorancją zestrojoną z instynktami?

redroom pisze:
śr cze 19, 2019 3:01 am
a im dokładniej czemuś się przyglądasz, tym mniej widzisz. Im dokładniej przyglądasz się szczęściu, tym mniej go dostrzegasz.

Jestem tutaj w stanie zrozumieć jedynie zagubienie w szczegółach i zwykłe nasycenie, przyzwyczajenie się. Jak z Seksmisji: „Zdrowy organizm żyje i działa, dopiero chory zastanawia się nad sobą”.

Zresztą to raczej indywidualne. Jednym jest lepiej gdy zapieprzają jak woły, innym gdy cały dzień medytują.

redroom pisze:
śr cze 19, 2019 3:01 am
Jak wyżej, większość ludzi nie dostrzega tego, czym w ogóle jest postawa.

Możliwe. A czym jest postawa?, nie czymś zbliżonym do samomanipulacji? Na ile postawa jest powiązana z wyobrażeniami, bajkami i iluzjami? Czy nie jest z postawami podobnie jak u tych płatnych troli internetowych, którzy powtarzając w kółko zamówione treści sami zaczynają w nie wierzyć tracąc zdolność do obiektywnej oceny tematu? Żeby się dostosować do środowiska lub własnej biologi wypracowujesz sobie postawy, które są tym samym praktycznie narzucone z zewnątrz przez tę konieczność dostosowania, czy nie tracisz wtedy bezpośredniej relacji z rzeczywistością?

redroom pisze:
śr cze 19, 2019 3:01 am
Gwoli ścisłości chodzi o oczekiwanie ...

Mam dużą wątpliwość czy ktokolwiek przeprowadza takie rozumowanie, a na intuicyjny proces to trochę, jak dla mnie, za proste. Szczególnie w stosunku do lżejszych przypadków psycho-problemów. Obstawiałbym raczej, że problem leży w komunikacji, uwspólnieniu narracji dot. wspólnego życia, zdaje się jest to częsty problem w związkach ludzi również „normalnych”. Zwróć uwagę, że centralnym problemem Innej z jej schizoidem jest właśnie brak komunikacji. Albo męczenie się, które jest odbierane empatycznie przez drugą osobę. Leczenie bezpośrednio zaburzenia tylko pośrednio wpłynie na te trudności, inna sprawa, że podczas terapii zostaną zaadresowane bezpośrednio. Mam też wrażenie, że ci, którzy wskazują nienadawanie się osób z problemami psychicznymi do partnerstwa, posługują się wzmianką o leczeniu tylko jako poprawną ucieczką przed popełnioną, daleko posuniętą generalizacją.

redroom pisze:
śr cze 19, 2019 3:01 am
można przyjąć, że ten stan nie będzie się pogarszał i nie dojdzie do ich realizacji

Na jakiej podstawie? Inaczej, jaką podstawę ma przeciętna osoba do takich przypuszczeń? gdy nie ma wiedzy, pełnego wglądu w wewnętrzne życie partnera, gdy jest emocjonalnie zaangażowana (zaślepiona).

redroom pisze:
śr cze 19, 2019 3:01 am
A co, jeśli takie byłoby życzenie współmałżonka?

A jak to się przekłada na zmagania z problemami psychicznymi? To możliwa sytuacja ale wątpię żeby była częsta. Jeżeli ktoś znajduje się w ..dole i prosi partnera o odejście to raczej znaczy, że potrzebuje pomocy jak nigdy.

redroom pisze:
śr cze 19, 2019 3:01 am
Czym jest norma? Niczym konkretnym, to pojęcie abstrakcyjne.

Dla mnie jest nie mniej realne i nie bardziej abstrakcyjne niż dowolny rzeczywisty atraktor. https://pl.wikipedia.org/wiki/Atraktor

redroom pisze:
śr cze 19, 2019 11:23 pm
OS może i są otwarte na wiedzę, ale permanentnie uciekają od uczuciowej natury człowieka, a wręcz bagna emocji, które trzeba przecież przeżyć, aby je uwolnić. I w tym może pomóc psycholog lub lekarz.

„Uciekają” sugeruje impulsywne działanie. Tylko tak zwracam uwagę, OS jest dość paradoksalna i raczej mało impulsywna. Impulsywność odniósłbym raczej do unikania i problemów lękowych.

W
Posty: 625
Rejestracja: sob lip 04, 2015 12:00 am

Re: Zmiana decycji

Postautor: W » ndz cze 23, 2019 7:50 pm

Inna pisze:
śr cze 19, 2019 10:28 pm
Bał się mam wrażenie zmian, które mogłyby w nim zajść.

To jest trudno uchwycić. Moje wrażenia są takie, że moje wewnętrzne (emocjonalne) funkcjonowanie znajduje się na granicy chaosu, a schizoidalna obrona utrzymuje ten chaos w ryzach. Poddanie się intensywnej dekonstrukcji, szczególnie przez kogoś, kto ma blade pojęcie z czym ma do czynienia, albo bardzo się stara zrobić ze mnie kogoś kim nie jestem, albo chce mnie skłonić do aktywności, która mi zwyczajnie szkodzą, zagraża, prowadzi, do uwolnienia tego chaosu. Wydaje mi się, że w moim przypadku odczucie głębokiej pustki jest mniej istotne (i często indukowane zewnętrznie) niż ten wewnętrzny chaos. Z tym że ten wewnętrzny chaos nie jest samoistny, wyjdzie na to, że staram się nakarmić mój błąd konfirmacji albo intelektualizuję, ale jestem przekonany, że jest wywoływany czynnikami, wpływami zewnętrznymi, deficytem filtrowania. Z tego co pamiętam, pewnie McWilliams o tym napisała, pojęcie wewnętrznego „rozpadu” lub podobne są dość często przywoływane przez osoby z OS.

Oczywiście można to wszystko podciągnąć pod lęk twierdząc, że ten wewnętrzny chaos jest skutkiem lęku a przyczyna lęku leży w dzieciństwie. Nie mam teraz głowy do tego, temat wygląda na ..niezupełnie jasny, jeśli się patrzy z dołu do góry: trauma w dzieciństwie > jakie (i ile) są jej skutki, a nie odwrotnie: problemy psychiczne > wystąpienie traumy w dzieciństwie:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3606947/
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3606050/
https://journals.sagepub.com/doi/abs/10 ... lCode=cpab
https://booksc.xyz/book/64778443/ac2dc4
https://www.psychologytoday.com/us/blog ... e-strength
https://link.springer.com/article/10.10 ... 010-2118-y
https://theconversation.com/are-your-pa ... lems-81203
https://www.bmj.com/content/364/bmj.l854.full
https://booksc.xyz/book/74694668/5d7338
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5732354/
(przy czym jestem daleki od zdolności do oceny jakości takich badań)

U mnie w dzieciństwie było dużo stresu ale raczej wynikającego z kilku różnych mniejszych źródeł, zdecydowanie mogę posądzić o moje problemy wrodzoną skłonność wzmacniającą wrażliwość na stres.

Albo psycholog nie ma wiele do wniesienia, do rozumienia wewnętrznej dynamiki OS, albo jego dekonstrukcyjne i nastawione na zmianę zapędy zostaną zatrzymane na obronie, jeśli nie rozumie do czego ta obrona w rzeczywistości służy.

Pozwolę sobie zacytować WastedReincarnation:
WastedReincarnation pisze: Chodzi o to w jaki sposób główna postać panowała nad emocjami, to w jaki sposób pokazała swoją stanowczość, pewność siebie i silny spokój wewnętrzny pomimo chaosu jaki panował dookoła niej.

Inna
Posty: 730
Rejestracja: czw kwie 25, 2019 9:15 pm

Re: Zmiana decycji

Postautor: Inna » ndz cze 23, 2019 9:12 pm

Jeżeli ktoś znajduje się w ..dole i prosi partnera o odejście to raczej znaczy, że potrzebuje pomocy jak nigdy.
Ja potraktowałam to jako wołanie o pomoc tym bardziej, ze kiedyś usłyszałam od niego „ty albo nikt inny”. Nie da się jednak pomóc, bez komunikacji jak słusznie zauważyłeś W. Z tym u nas był spory kłopot. Komunikacja opierała się głównie na moich domysłach i obserwacji lubił jak coś sama wiedziałam a on nie musiał tłumaczyć, tylko cholera ja mam swój mózg i swoje doświadczenia przez których pryzmat patrze.

Muszę przyznać, że z tego co piszesz,to twoja postać OS jest bardzo zbliżona do Jego zwłaszcza jeśli chodzi o to czarnowidztwo.

Rozłożyłeś lek na czynniki pierwsze ale myśle, ze to właśnie on jakby go nie nazwać jest przyczyna i skutkiem. Chaos bierze się z braku regularności działań (tworzą one doświadczenie) i w związku z tym niepewności (co będzie jeśli coś zrobię). Jeśli znasz przeciwnika i każdy jego kolejny ruch to jesteś pewny tego, co za chwile się wydarzy a zatem obrona nie ma racji bytu. Pisałam wcześniej o swoim leku, którego pokonanie zajęło mi kilkadziesiąt lat. Zwalczyłam go małymi krokami i oswoiłam się z nim. Dziś mogę śmiało powiedzieć, ze się z niego wyleczyłam. Jeśli ktoś do tego potrzebuje psychologa, to niech idzie do psychologa. Jeśli natomiast mamy obok kogoś komu bardzo zależy i jest dla nas motywacją to tez warto z tej pomocy skorzystać. Niech każdy wybiera swoją drogę, ale głupota jest nie robienie NIC, żeby czuć się dobrze samemu ze sobą a może potem i z kimś.

Inna
Posty: 730
Rejestracja: czw kwie 25, 2019 9:15 pm

Re: Zmiana decycji

Postautor: Inna » ndz cze 23, 2019 9:18 pm

Polecam filozofię kaizen https://purestyle.pl/metoda-malych-krok ... ia-kaizen/

Powinno tez pomoc w kwestii szumów 😊

W
Posty: 625
Rejestracja: sob lip 04, 2015 12:00 am

Re: Zmiana decycji

Postautor: W » ndz cze 23, 2019 10:46 pm

Inna pisze:
ndz cze 23, 2019 9:12 pm
Rozłożyłeś lek na czynniki pierwsze ale myśle, ze to właśnie on jakby go nie nazwać jest przyczyna i skutkiem. Chaos bierze się z braku regularności działań (tworzą one doświadczenie) i w związku z tym niepewności (co będzie jeśli coś zrobię).

A ja stawiam na problemy w ciągłości czy spokrewnione ze spektrum autyzmu. Na tyle lekkie, że nie dają wyraźnych skutków czy objawów, ale na tyle istotne żeby uprzykrzyć życie w środowisku ludzkiego burdelu. To większy temat, który na razie tylko polizałem i ciągle odkładam na później, ale widzę sporo podobieństw.


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 34 gości