„Noo, nie prawda”
Ten pierwszy, mój akapit to cyniczna hiperbola. Za to mamy przykład niefortunnie nieudanego przepływu emocjonalnego ładunku przez używane przez nas w tym momencie medium. Co, jak uważam, tylko wzmacnia moje prośby o konkretne i szczegółowe adresowanie i wyjaśnienia budzących wątpliwości wypowiedzi.
„W, moja wypowiedź wiązała się z wyrażeniem zainteresowania postem autora wątku, ...”
Twoja uwaga dotyczyła osób trzecich, w ich obecności, i dotyczy ich emocjonalnych motywów. Gdyby to było zwykłe forum towarzyskie uznałbym ją za nieładne zachowanie, ale to nie jest zwykłe forum towarzyskie.
Nie chodzi o punktowanie kogokolwiek ani o oksfordzką debatę ale o otwarte i bezpośrednie odnoszenie się do innych osób i do tego co napisali.
„Po pierwsze nic nie mówiłam o ogólnym potępieniu, ...”
Sugerujesz w kontekście pracy nad sobą, że „duma, czy poczucie nobilitacji z posiadania cech schizoidalnych” są w jakiś sposób niewłaściwe. Po pierwsze mam wątpliwość czy trafnie dostrzegasz dumę i poczucie nobilitacji, po drugie akceptowanie i doszukiwanie się mocnych stron w cechach, które kształtują czyjeś całe życie i są ..nieusuwalne, ja uznaję za prawidłową pracę nad sobą. Dlatego potrzebne jest tutaj dokładniejsze określenie jakie cechy uznamy za „schizoidalne”, może uznajesz za cechy schizoidalne np. skłonność do depresji albo brak motywacji, ja nie, dla mnie są to skutki posiadania cech s., jeśli natomiast mówimy o np. „niezainteresowanie pochwałami i krytyką”, albo „pochłonięcie introspekcją”, albo „niewrażliwość wobec norm społecznych”, czy nawet „okazywanie chłodu emocjonalnego, dystansu lub spłaszczonej uczuciowości” to trudno, przynajmniej mi, uznać ja za jednoznacznie negatywne, nie posiadające pozytywnego czy praktycznego wymiaru i niegodne akceptacji, szczególnie jeśli pełnią jakąś realną, bieżącą funkcję.
„wydaje mi się, że próbujesz łapać mnie za słówka”
Łapię za to co mam przed oczami.
„co jest znacznie poniżej Twoich umiejętności prowadzenia rozmowy”
Wiesz, że tego typu zagrywki nie działają na schizoidów?
„W, ja Tobie to nic nie muszę.”
Zgadzam się z tym całkowicie. Z tym, że to był taki zwrot, podkreślający, że spełnienie warunku (w tym przypadku prowadzące do wyjaśnienia postaw kobiet) nie leży po mojej stronie. Jeśli źle użyłem tego zwrotu, to będziesz musiała mnie poprawić, albo przynajmniej wytknąć mi błąd.
„Nie mam jakichś najlepszych skojarzeń z hasłem „archetypiczne wzorce” ...”
Może niezupełnie prawidłowo posługuję się pojęciem „archetyp” i samo „typ” byłoby lepsze. Z pewnością archetypicznymi wzorcami pasującymi do OS będą jacyś pustelnicy albo mnisi (wśród tych są różne typy). Brzmi ekstremalnie? może, w kontekście obecnej kultury z pewnością, jednak tacy ludzie istnieją i istnieje masa kulturowej i filozoficznej literatury dot. takiego życia i jego wartości. Do tematu „ciekawych materiałów” wrzucałem coś o stoikach, albo współczesnych nomadach (miałem gdzieś filmik o dziewczynie samotnie żyjącej w jurcie, zdaje się w Kanadzie, ale gdzieś mi się zgubił). Zaraz wrzucę kolejne opracowanie Starduska, można się w nim doliczyć trzech „typów”: jeden reprezentowany przez omawianą fikcyjną postać, niezalecany, ale jak widać wart książki, filmu i opracowania, jeden prezentowany przez ..filozofię Starduska. Jego samego można potraktować jako trzeci wzór.
Sam podążam zdecydowanie w kierunku pustelnictwa, ale dość słabo mi to wychodzi.
Wnioski tutaj wyciągam z własnego rozumu i doświadczenia, jakoś trudno mi sobie wyobrazić solidnego schizoida, który po dniu zapieprzenia w obsłudze klienta wiezie gromadkę dzieci i zrzędzącą żonkę do galerii handlowej (chyba, że jest na mocnych psychotropach, ale wtedy nie powinien prowadzić).
„Obawiam się, że analizy wyparcia emocji może się podjąć raczej specjalista w bezpośrednim kontakcie”
W takim razie zostawmy specjalistom stwierdzanie, że mamy do czynienia z racjonalizacją, intelektualizacją, czy z byle czym. Warunkiem stwierdzenia racjonalizacji jest obrona i nielogiczność, intelektualizacji – obrona, jeśli nie możesz określić czy doszło do obrony to tylko rzucasz słowa na wiatr, albo usilnie próbujesz dowieść czegoś, czego dowieść nie możesz.
„Pod wpływem Twojej nieco zadziornej wypowiedzi ...”
Czyli, jeśli dobrze rozumiem, twierdzisz, że niezbyt tłumne uczęszczanie przez schizoidów na terapie oraz niska ich skuteczności wynikają z lęków (a nie np. z braku czegoś sensownego do zaproponowania przez terapeutę i jego metodę) i te lęki sprawiają, że intelektualne wysiłki takiego schizoida na forum muszą być intelektualizacją lub racjonalizacją. Dobrze rozumiem?
„Przez pracę nad sobą rozumiem różnego rodzaju próby zmiany swojej sytuacji ...”
Ogólnie nie mogę się nie zgodzić z tym fragmentem. Tylko zamiast próbowania powiedziałbym o dążeniu do zmiany. Zaliczam do takiej zmiany również zaprzestanie wprowadzania niekorzystnych zmian. Zwróć też uwagę, że środowisko życia ma duży wpływ na możliwości wprowadzania zmian, wliczając w to wpływ na zasoby psychologiczne. Na tym problem polega czy możesz wprowadzić zmiany czy nie. Gdyby każdy mógł swobodnie wprowadzać zmiany w swoim życiu to połowa psychologii i 3/4 materiałów samopomocowych nie istniałyby.
Czy takie zmiany nie prowadzą do bardziej stabilnego, bezpiecznego funkcjonowania?
Niezupełnie rozumiem co to jest „pozorne bezpieczeństwo”, to musi oznaczać, że istnieje jakieś realne zagrożenie, tak? cóż to za zagrożenie? że przykrość i codzienne funkcjonowanie będą jeszcze gorsze?
Zresztą sama napisałaś, że niezupełnie wiesz, w którym kierunku prowadzić własne funkcjonowanie. W moim przekonaniu każdy z OS musi sam się określić, czy raczej jest introwertykiem z problemami i bliżej mu do normalnego introwertyzmu, czy lepiej mu będzie po pustelniczej „schizoidalnej stronie mocy”, ale wtedy trudno żeby demonizował własną schizoidalność.
Niewłaściwe podejście może się skończyć tak:
(zwracam uwagę na wspomnienie w tej historii lęków)
https://www.nytimes.com/2006/11/21/heal ... 1case.html
„zgłębianie teorii spiskowych”
Nie wiem czy to aluzja do czegoś konkretnego czy tylko tak sobie.
„oddawanie się ideologiom skupiającym się na tym, że moje problemy istnieją dlatego, bo generuje je jakaś inna grupa osób”
Masa problemów, których ludzie doświadczają, wytwarzanych przez innych ludzi, jest przeogromna. Urodzenie się z cechami nie należącymi do „spektrum przeciętności” czy jakiegoś „spektrum akceptowalności” silnie predysponuje do doświadczenia takich problemów (np. w wielu przypadkach kolor skóry czy przynależność etniczna). Jaka jest przyczyna takiego stanu rzeczy? wynik pecha na loterii genetycznej całkowicie samodzielnie za to odpowiada?
To czy mogę obwinić moje środowisko życia za jego jakość, owszem, zależy od tego, jaki mam wpływ na tą relację ze swojej strony, ale co w sytuacji gdy mój wpływ na to jest ograniczony? Jeśli OS jest u mnie przyczyną np. anhedonii i braku motywacji czy nie mam prawa wypominać mojemu środowisku życia, że oferuje mi tylko monotonne zapieprzenie prowadzące mnie do depresji i ochoty na wskoczenie pod rozpędzoną ciężarówkę?
„Osoby z „SZO najczęściej przejawiają pozabezpieczny styl przywiązania ...”
Według tego wykształcenie się unikającego stylu przywiązania odpowiada za lęki w dorosłym życiu. Poza tym to jakieś pomieszanie z poplątaniem parę zdań o OS a reszta o osobach z unikającym stylem przywiązania. Identyfikujesz się z tym?
O problemem z rozszerzoną na dorosłych teorią stylów przywiązania już kiedyś wspominałem. Jeśli ludzie tworzą różne więzi, z różnymi stylami zarówno w dzieciństwie jak i dorośli, w danym momencie życia i w trakcie całego jego trwania, to teoria opierająca się na założeniu tworzenia/dominacji jednego stylu przywiązania przez całe życie po prostu pada na pysk. Nawet jeśli w przypadku zaburzonych dominuje pojedynczy styl to nie masz podstawy do stwierdzenia w którą stronę działa przyczynowość – styl jest przyczyną zaburzenia czy odwrotnie.
https://jonathannorton.wordpress.com/20 ... hotherapy/
https://www.psychologytoday.com/ca/blog ... d-no-steak
https://thepsychologist.bps.org.uk/volu ... ent-theory
A co powiesz o wspomnianej na górze teorii sztywnego „false self”?
Powinienem założyć ankietę z pytaniem z którą teorią się identyfikujecie.
No i oczywiście te lęki najważniejsze, lęki wszędzie. Lęk jest naturalną reakcją na zagrożenie czy przykrość. Najpierw musisz udowodnić, że lęk faktycznie się objawia a potem, że trwale dotyczy nieistniejącego zagrożenia .
Wiem kiedy odczuwam lęk, jeśli go odczuwam, takie emocje są dla mnie przeważnie dość intensywne i wyraźnie przykre. Ja nie mam wątpliwości, że w moim przypadku za OS stoi nadwrażliwość.