Z psychoanalizy Junga
https://www.youtube.com/watch?v=9A7GTGSfrIU
kilka luźnych myśli:
- oscylacja pomiędzy zgorzkniałym starcem ,a piotrusiem panem (oba archetypy są odwrotnymi stronami tej samej monety)
- strach przed własną śmiertelnością i cierpieniem doprowadzający do odmowy realnego przeżywania życia i ucieczkę w daydreaming
- pochłonięcie przez matkę
- "The puer typically leads a provisional life, due to the fear of being caught in a situation from which it might not be possible to escape. Plans for the future slip away in fantasies of what will be, what could be, while no decisive action is taken to change. He covets independence and freedom, chafes at boundaries and limits, and tends to find any restriction intolerable."
[ Bezczynność po to, by utrzymać potencjał możliwości. Jak wiadomo energia kinetyczna, to zrealizowana energia potencjalna. Bezczynność daje złudzenie zachowania energii potencjalnej, złudzenie, bo z czasem poziom energii i tak się zmniejsza, energia ucieka do otoczenia zewnętrznego i z wiekiem dąży do zera. Logicznie rzecz biorąc lepszym sposobem na zachowanie ekwilibrium energetycznego byłoby zainwestowanie energii kinetycznej w coś trwałego, w wieku gdy energii potencjalnej mamy więcej. ]
- Tylko czy jest inna droga niż ucieczka w tymczasowe wyimaginowane strefy komfortu jeżeli świat jawi się jako piekło ? Jest - konfrontacja i walka. Ale wtedy trzeba mieć głębszą motywację, by dokonać poświęceń.
Puer Aeternus i Senex
Puer Aeternus i Senex
"Było nie ma - poszło w dym. Tylko popiół został w rękach."
-
- Posty: 1252
- Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm
Re: Puer Aeternus i Senex
Znam te koncepcje.
Ja mam takie mantry: lepiej nic nie robić żeby kolejny raz nie udowadniać ze się do niczego nie nadaje.
Dlatego trzeba w maksimum energii życiowej (20-40 lat) konwertować ją na inne formy ( społeczną, zdobywać wiedze, doświadczenie).
Szczególnie doświadczenie jest wartością sama w sobie. Formuje umysł, otwiera nowe ścieżki.
Lepiej robić cokolwiek niż nic nie robić bo możliwości i tak przeminą.
Że tez kur... nikt mi tego nie wbił do głowy gdy miałem 15-20 lat a sam do tego zacząłem dochodzić przed 35.
Zgorzkniały starzec to piotruś pan którego życie przeminęło a potencjał nie został zrealizowany.
A nie bardziej strach przed odpowiedzialnością za swoje życie? Niska samoocena wiec i negowanie własnych możliwości do sukcesu?
Ja mam takie mantry: lepiej nic nie robić żeby kolejny raz nie udowadniać ze się do niczego nie nadaje.
Dlatego trzeba w maksimum energii życiowej (20-40 lat) konwertować ją na inne formy ( społeczną, zdobywać wiedze, doświadczenie).
Szczególnie doświadczenie jest wartością sama w sobie. Formuje umysł, otwiera nowe ścieżki.
Lepiej robić cokolwiek niż nic nie robić bo możliwości i tak przeminą.
Że tez kur... nikt mi tego nie wbił do głowy gdy miałem 15-20 lat a sam do tego zacząłem dochodzić przed 35.
Re: Puer Aeternus i Senex
Ja to z kolei mam jednocześnie poczucie zmarnowanego czasu, jak i tego, że jakbym miał te lata (20-40) przeżyć jeszcze raz, to i tak nie zrobiłbym nic innego, bo nie byłem w stanie.
"Pacjenci z osobowością schizoidalną uważają się raczej za obserwatorów świata aniżeli jego uczestników".
"Ni boga, ni pana".
"Ni boga, ni pana".
-
- Posty: 1252
- Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm
Re: Puer Aeternus i Senex
Występowanie myśli S i R (rezygnacyjnych) uniemożliwia skuteczne działanie w pozytywnym kierunku.
Przez całe swoje lata nastoletnie i 20-ste miałem ciągle powracające myśli: w stylu do niczego sie nie nadajesz, nic nie warto robić.
Czasem to przechodziło w S a raz już stałem nad stryczkiem.
Nawet jeśli tych myśli się nie realizuje to wykluczają pozytywne działania.
Re: Puer Aeternus i Senex
Ale jak w ogóle rozmyślać nad zrobieniem czegoś pozytywnego skoro w naszych mózgach nie funkcjonuje mechanizm nagrody i przyjemności za podejmowane działania?
"Pacjenci z osobowością schizoidalną uważają się raczej za obserwatorów świata aniżeli jego uczestników".
"Ni boga, ni pana".
"Ni boga, ni pana".
-
- Posty: 1252
- Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm
Re: Puer Aeternus i Senex
Że nie funkcjonuje to jednak za dużo powiedziane.
Re: Puer Aeternus i Senex
U mnie niestety nie funkcjonuje w ogóle, ale tak to już jest, że poziom anhedonii u osób z OS ma różne natężenie.
"Pacjenci z osobowością schizoidalną uważają się raczej za obserwatorów świata aniżeli jego uczestników".
"Ni boga, ni pana".
"Ni boga, ni pana".
Re: Puer Aeternus i Senex
I tak i nie. Tak, jeżeli mówimy abstrahując od archetypu i nadając temu pojęciom nowe znaczenie - które rozumiem i się z nim zgadzam.chudzielec pisze: ↑czw gru 29, 2022 6:45 pmZgorzkniały starzec to piotruś pan którego życie przeminęło a potencjał nie został zrealizowany.
Sam archetyp jest bardziej rozbudowany, nie ma zależności chronologicznej między nimi. Tryb Senex bardziej kojarzy mi się z czasami, gdy byłem młodszy, z działaniem pod ciągłą presją ,które to lata ostatecznie doprowadziły do kompletnego wypalenia, przy jednoczesnym braku jakichkolwiek osiągnięć. Boję się powrotu do takiego stanu.
A z czego wynika strach przed odpowiedzialnością ? Czy nie z tego, że wzięcie odpowiedzialności, to otworzenie sobie możliwości porażki, a porażka przynosi cierpienie ?A nie bardziej strach przed odpowiedzialnością za swoje życie? Niska samoocena wiec i negowanie własnych możliwości do sukcesu?
Ja tak sobie nie mówię. Nawet chciałbym robić pewne rzeczy, ale gdzieś na poziomie podświadomym pojawia mi się w głowie niemal fizyczny ból, wywołany lękiem przed powtórzeniem minionych doświadczeń, które mnie paraliżuje i wywołuje coś w rodzaju nerwicy {nierozwiązywalny konflikt decyzyjny}.Ja mam takie mantry: lepiej nic nie robić żeby kolejny raz nie udowadniać ze się do niczego nie nadaje.
Natomiast na poziomie racjonalnym myślę raczej w ten sposób, że mógłbym zrobić prawie wszystko, gdybym miał odpowiednią [zewnętrzną] motywację. Chciałbym mieć jakiś sens, obiektywny, niepodważalny. I faktycznie, jeżeli coś jest dla mnie ważne to zbieram się w sobie i mogą się bardzo poświęcić. Ale nic już nie jest ważne i sensu brak. Wszystko w około rozkłada się i gnije.
Czasem też tak myślę. Ale z drugiej strony negatywne doświadczenie może też zamykać ścieżki. W końcu sam napisałeś:Szczególnie doświadczenie jest wartością sama w sobie. Formuje umysł, otwiera nowe ścieżki.
Lepiej robić cokolwiek niż nic nie robić bo możliwości i tak przeminą.
"lepiej nic nie robić żeby kolejny raz nie udowadniać ze się do niczego nie nadaje."
Lęk przed nabywaniem nowych doświadczeń wynika właśnie z negatywnych doświadczeń z przeszłości.
Więc zawsze jest ryzyko, że nowe doświadczenia zniszczą nas jeszcze bardziej.
...choć może ziszczenie się w końcu tych najgorszych scenariuszy byłoby swego rodzaju ulgą...bo siedzenie zamrożonym w norze jak przerażony królik i tłumienie własnej aktywności i działania lękiem przed nieznanym - jest jakąś formą nerwicy - i również jest katorgą.
Dlatego uważam, że to lęk przed ryzykiem, które w wyniku może przynieść cierpienie psychiczne i fizyczne jest czynnikiem hamującym działanie.
Idąc dalej, to lęk przed cierpieniem i nieakceptacja własnej śmiertelności jest moim zdaniem sednem problemu.
Dodał bym jeszcze dobra materialne. Konwersja tej energii umożliwia jej konserwacje, w znacznie większym stopniu niż nic nie robienie. A może nawet zwrócić więcej energii niż włożyliśmy.Dlatego trzeba w maksimum energii życiowej (20-40 lat) konwertować ją na inne formy ( społeczną, zdobywać wiedze, doświadczenie).
Cóż, może za dużo innych problemów wtedy było by skupić się na czymś utylitarnym ?Że tez kur... nikt mi tego nie wbił do głowy gdy miałem 15-20 lat a sam do tego zacząłem dochodzić przed 35.
"Było nie ma - poszło w dym. Tylko popiół został w rękach."
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości