Uwrażliwianie społeczeństwa na potrzeby osób z OS
: sob paź 19, 2019 5:30 pm
Temat z przymrużeniem oka ale ...
Czasami się zapominam i wydaje mi się ze jestem normalny.
Ostatnio zapisałem się na studia podyplomowe.
Plan był taki by zdobyć dyplom, nowe umiejętności i co za tym idzie nową pracę.
Zajęcia okazały się koszmarem.
Wykładowcy zamiast robić wykłady zadawali ćwiczenia których wyniki kazali prezentować przed całą grupą. Dla mnie samo przedstawienie się przed grupą grozi śmiercią, a co dopiero pokazanie swojej pracy czy wyniku zadania.
Wytrzymalem półtorej dnia i zrezygnowałem ze studiów. Nie byłem w stanie znieść stresu i ataku paniki w oczekiwaniu na moją kolej by publicznie powiedzieć to czy tamto.
Kto tego nie ma nie zrozumie ...
Ogólnie jestem bardziej niż tylko załamany.
Ale nie o to chodzi ...
Czy nie myśleliście kiedyś dlaczego są miejsca przyjazne LGBT, niepełnosprawnym, rodzicom z dzieckiem, a nawet osobom autystycznym, a nie ma miejsc przyjaznych dla osób z fobią społeczną, schizoidòw i introwertykòw?
Podejrzewam że nie jestem jedyną osobą która anulowała swoje plany ze względu na "nieprzyjazne" środowisko.
Co by nie mówić jest to marnowanie potencjału ludzkiego.
Jest to także marnowanie realnych korzyści dla przedsiębiorców. Z drugiej strony gdyby tylko przedsiębiorcy zrobili ukłon w stronę takich osób mogli by wygrać ( ja np. wybieram TESCO bo mają kasy samoobsługowe czy KFC i McDonalda za samoobsługowe menu do zamawiania. Zawsze też wybieram "strefę ciszy w PKP").
Gdyby tylko pojawiła się uczelnia która oferuje studia dla wszystkich ale jest wrażliwa na osoby "nieśmiałe" od razu złożył bym tam papiery. Podejrzewam że wielu absolwentów szkół średnich także wybrałoby też tę uczelnie bo np. nie lubią wygłaszać referatu przed całą salą.
Może warto popularyzować wiedzę i uwrażliwiać społeczeństwo na potrzeby osób "nieśmiałych"?
Czy uważacie że coś takiego miało by sens?
Czasami się zapominam i wydaje mi się ze jestem normalny.
Ostatnio zapisałem się na studia podyplomowe.
Plan był taki by zdobyć dyplom, nowe umiejętności i co za tym idzie nową pracę.
Zajęcia okazały się koszmarem.
Wykładowcy zamiast robić wykłady zadawali ćwiczenia których wyniki kazali prezentować przed całą grupą. Dla mnie samo przedstawienie się przed grupą grozi śmiercią, a co dopiero pokazanie swojej pracy czy wyniku zadania.
Wytrzymalem półtorej dnia i zrezygnowałem ze studiów. Nie byłem w stanie znieść stresu i ataku paniki w oczekiwaniu na moją kolej by publicznie powiedzieć to czy tamto.
Kto tego nie ma nie zrozumie ...
Ogólnie jestem bardziej niż tylko załamany.
Ale nie o to chodzi ...
Czy nie myśleliście kiedyś dlaczego są miejsca przyjazne LGBT, niepełnosprawnym, rodzicom z dzieckiem, a nawet osobom autystycznym, a nie ma miejsc przyjaznych dla osób z fobią społeczną, schizoidòw i introwertykòw?
Podejrzewam że nie jestem jedyną osobą która anulowała swoje plany ze względu na "nieprzyjazne" środowisko.
Co by nie mówić jest to marnowanie potencjału ludzkiego.
Jest to także marnowanie realnych korzyści dla przedsiębiorców. Z drugiej strony gdyby tylko przedsiębiorcy zrobili ukłon w stronę takich osób mogli by wygrać ( ja np. wybieram TESCO bo mają kasy samoobsługowe czy KFC i McDonalda za samoobsługowe menu do zamawiania. Zawsze też wybieram "strefę ciszy w PKP").
Gdyby tylko pojawiła się uczelnia która oferuje studia dla wszystkich ale jest wrażliwa na osoby "nieśmiałe" od razu złożył bym tam papiery. Podejrzewam że wielu absolwentów szkół średnich także wybrałoby też tę uczelnie bo np. nie lubią wygłaszać referatu przed całą salą.
Może warto popularyzować wiedzę i uwrażliwiać społeczeństwo na potrzeby osób "nieśmiałych"?
Czy uważacie że coś takiego miało by sens?