Ja z pewnością sama do siebie mówię częściej niż do innych:D. Dobrze, że chociaż szeptem lub we własnej głowie. Zresztą ja sobie nawet przyjaciół nieistniejących potrafię stworzyć, związki i inne dziwne rzeczy. I ja się dziwię, że faceta znaleźć nie potrafię. Jaki zdołałby dorównać wizjom, które potrafię stworzyć we własnej głowie:D:D:D? Może tak naprawdę żadnego mężczyzny nie potrzebuję i tylko pozwoliłam się stłamsić normom i oczekiwaniom społecznym? No bo to już ten wiek, bo pasuje kogoś mieć, no bo kto się tobą zaopiekuje na starość? To ostatnie akurat jest słabym argumentem biorąc pod uwagę żywotność kobiet:D. Chociaż nie. Pewnie zawsze bardziej chodziło o dzieci, których i tak nie umiałabym wychować na mniej zaburzone ode mnie.
Ari
Re: Ari
Re: Ari
Nie wiem czy mam rację, ale wydaje mi się, że większość schizoidów nawet nie potrafi sobie wyobrazić jakiejś troski o przyszłość/starość, bo jest zbyt zaangażowanym w to, by przeżyć i przetrwać aktualny dzień, przynajmniej ja tak mam
"Pacjenci z osobowością schizoidalną uważają się raczej za obserwatorów świata aniżeli jego uczestników".
"Ni boga, ni pana".
"Ni boga, ni pana".
Re: Ari
Fifikse, a może chodzi głównie o samo uczucie niepokoju? U mnie stosunkowo często występuje takie niezidentyfikowane coś. Jasne, moje życie nigdy usłane różami nie było, ale zdarza się, że mam wolny dzień, perspektywę słodkiego lenistwa w zanadrzu a mimo to budzę się już z uczuciem niepokoju, mimo (paradoksalnie) spokojnie przespanej nocy. I ja niby chcę się odprężyć, próbuję, działam, ale ono ciągle wraca. Jak wierny kochanek czy diabli wiedzą co:D:D:D.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 47 gości