ICD-11
: wt sie 21, 2018 12:48 am
...
Forum dla ludzi ze schizoidalnym zaburzeniem osobowości
https://schizoids.pl/forum/
No i zastosowano klasyfikację opartą na objawach, które łatwo skategoryzować i zmierzyć empirycznie. Spodziewałem się raczej, że jako charakterystki będą przynajmniej cześciowo stare zab. os.
Z tego co, wiem sporo terapeutów popierało odejście od ICD-10, właśnie ze względu na jego ograniczone możliwości diagnostyczne.(duża zmienność cech i problemów które, mogą się kryć pod danym kodem) Przypuszczam się że, niewiele się zmieni bo obecnie terapia jest raczej dostosowywana do problemów, które zgłasza pacjent. Diagnoza jest drugorzędna i często jest wtórna wobec terapii. Np. ja mam takie doświadczenie, że psychologów u których byłam, specjalnie nie interesowały rozpoznania psychiatrów.Ciekawi mnie jak będzie do tego dobierana terapia.
Czemu? Chodzi o to, że ktoś skupia się na problemach widocznych gołym okiem u pacjenta w oderwaniu od ich 'głębszych' przyczyn? (w sumie o tym pomyślałam, chodź możliwe że, moje skojarzenie nie jest trafne)Obawiam się, że lekarze mogą nadmiernie koncentrować się na próbach zmniejszania "słupków" w poszczególnych kategoriach
W psychologii istnieje wiele teorii, które nie mają swojego odpowiednika w icd-11, a mimo to są w użyciu. Np. teoria styli przywiązania. + każdy nurt ma specyficzną dla siebie terminologię czy założenia.Czy to znaczy, że wszystkie poprzednie wymyślne modele struktur zaburzeń osobowości, dynamiki tego co się dzieje wewnątrz zaburzenia osobowości - należy teraz wyrzucić do kosza
Tak, jest to problemem i dlatego spodziewałem się, że ta zmiana wprowadzi coś w rodzaju spektrum zaburzeń osobowości. Czyli, że do każdego zaburzenia będzie przydzielane jakieś natężenie cech danej zab. os. ,zamiast jednego konkretnego.Aurora pisze: ↑wt paź 08, 2024 10:28 pmWydaje mi się, że wadą obecnej klasyfikacji psych. było pewne aprobowanie zbyt zero-jedynkowego podejścia do diagnostyki, analogicznego jak np. do chorób fizycznych. Traktowanie go jako niezmiennego i "absolutnego", zamiast jak modelu będącęgo uproszczeniem rzeczywistości. Ogólnie spotkałam się z tworzeniem moim zdaniem trochę sztucznego, nie mającego zastosowania praktycznego dylematu pt. ""czy ktoś ma zab os. X czy Y". Zamiast, zadać sobie pytanie czy nie można, mieć np. cech obu lub czy problem nie powstał na etapie tworzenia tego podziału.
No właśnie, ten podział na style osobowości, które przy dużym natężeniu przekształcają się w zaburzenia osobowości. [ Chciałem tu wstawić link do starej strony, która to fajnie opisywała, ale nic z tego nie wyszłoJest też, podział na: zaburzenie, typ i styl osobowości, ale nie ważne.
Właśnie, mam takie obawy, że całe to tło "wewnętrznej struktury" zab. os. ,konkretnych przyczyn i konkretnych mechanizmów może zostać w tej sytuacji zignorowane i wyrzucone do kosza. Więc terapia będzie bardziej ogólna i mniej precyzyjna.Czemu? Chodzi o to, że ktoś skupia się na problemach widocznych gołym okiem u pacjenta w oderwaniu od ich 'głębszych' przyczyn? (w sumie o tym pomyślałam, chodź możliwe że, moje skojarzenie nie jest trafne)
No własnie.Diagnoza jest drugorzędna i często jest wtórna wobec terapii.
Przypuszczam, że niewiele się zmieni też z tego powodu, że takie zmiany mają swoją inercję i zanim się do tego dostosują psych-* w Polsce to minie z 20 lat. Niemniej w tym okresie przejściowym może to wprowadzić pewien chaos.Z tego co, wiem sporo terapeutów popierało odejście od ICD-10, właśnie ze względu na jego ograniczone możliwości diagnostyczne.(duża zmienność cech i problemów które, mogą się kryć pod danym kodem) Przypuszczam się że, niewiele się zmieni bo obecnie terapia jest raczej dostosowywana do problemów, które zgłasza pacjent.
Ja osobiście nie spotkałem się z tym, by psychiatrzy diagnozowali zab. os. . Tych, z którymi miałem doczynienia interesowało głównie zapisywanie tabletek, a jeden facet który miał większe ambicje był bardzo zainteresowany neurobiologią i interakcją neuroprzekaźników w mózgu, traktując trochę mózg pacjenta jak zepsuty komputer. Gdy pytałem psychiatrów o jakieś zagadnienie z psychologii, które mnie męczyło to nie mieli pojęcia o co chodzi.Diagnoza jest drugorzędna i często jest wtórna wobec terapii. Np. ja mam takie doświadczenie, że psychologów u których byłam, specjalnie nie interesowały rozpoznania psychiatrów.
Jeśli chodzi o terapię CBT, to musiałabym się osobno odnieść do jej założeń teoretycznych oraz do mojego prywatnego doświadczenia. (chodziłam na nią, przez miesiąc). Jeśli chodzi o te pierwsze to, zakłada ona że, człowiek tak jak pies czy kot, jako istota zdolna do uczenia się, wraz z doświadczeniem kształtuje swoje przekonania - warunkujące późniejsze emocje w konkretnych sytuacjach, przekonania wtórne i adaptacje. Terapia polega odkopywanie się do przekonań kluczowych, a potem w ramach treningu wyzbywanie się ich. Więc, niekoniecznie nazwałabym ją płytszą. Ogólnie czytałam że, skuteczna w zab. os. jest terapia dialektyczno-behawioralna, czyli pochodna CBT.Gbur pisze:No własnie.
Ale czy to tez nie zależy od nurtu?
Np. wydaje mi się, że nurty wywodzące się z psychoanalizy tj. terapia psychodynamiczna, czy terapia skupiona na przeniesieniu (Transference Focused Psychotheraphy) działają właśnie na szkielecie teoretycznym zbudowanym m.in. na teorii zaburzeń osobowości (znanej jako Borderline Personality Organisation) oraz Teorii relacji z obiektem.
Natomiast taka kognitywno-behawioralna nie wnika zbyt głęboko, bo skupia się bardziej na poprawieniu funkcjonowania w krótkiej perspektywie
Do czegoś takiego nawiązywałam. Ja mam wrażenie, że obecnie jest jakiś trend tworzenia poradników w stylu "rozpoznaj w 3 krokach czy jesteś w związku z narcyzem czy psychopatą" . Autorzy tych materiałów chyba zakładają że, oglądający sami nie posiadają jakiś zniekształceń poznawczych, które uniemożliwiły by im przeprowadzenia względnie obiektywnej oceny drugiej osoby. Przykładem może, być nieumiejętność odróżnienia konstruktywnej krytyki od agresji. Lub nieumiejętność dostrzegania własnej winy. (wtedy takie materiały, wręcz utwierdzą takie osoby w przekonaniach że, to na pewno z otoczeniem jest coś nie tak, nie z nimi). Rzadko też, w takich materiałach zwraca się uwagę na fakt że, to my samy też, mamy wpływ na kształt tej relacji czy zachęca się do autorefleksji. Po za tym ja też, nie przepadam za propagowaniem takiej czarno-białej wizji świata. To znaczy że, takiej gdzie osoba która ma nawet jakieś lekkie cechy, narcystyczne czy antyspołeczne, to jest to JEDNOZNACZNIE jest kimś złym, nadającym się tylko do publicznego linczu. (a nie osobą np. po traumie, zdolną przy odrobinie pomocy do autorefleksji)Kiedy zaczęto używać tych wówczas medycznych sformułowań potocznie, to je przestano używać medycznie. Kolejny przykład to pojęcie "psychopata", który również przedostał się do mas, głównie za pośrednictwem filmów i zrezygnowano z niego w medycynie na rzecz osobowości dyssocjalnej. Ludzie zaczęli innych nazywać np. debilami czy psychopatami, podobnie jak obecnie np. narcyzami czy borderkami, więc zrezygnowanie z takiego podziału było konieczne, bo medycyna to poważna sprawa i dzięki temu będzie można bardzo łatwo odróżnić, kto zna prawidłowe pojęcia, a kto mówi głupoty jako laik.
Od lat to widzę tak. Ludzie mylą zaburzenia osobowości z niedojrzałością. O ile zaburzenia stanowią zaledwie kilka procent społeczeństwa, o tyle uważam, że ludzi niedojrzałych jest większość społeczeństwa. Wynika to z tego, że w szkołach nie uczy się podstaw psychologii. To, że ktoś ma powiedzmy 50 lat nie oznacza, że mentalnie nie jest dzieckiem, czyli po prostu osobą niedojrzałą. Kiedy rodzic słusznie dziecku coś zabroni, to takie dziecko zamiast obiektywnie przeanalizować sytuację będzie wolała usłyszeć, że to rodzic je krzywdzi. Ten sam mechanizm jest właśnie z tymi "poradnikami", o których piszesz. Chodzi po prostu o zarabianie kasy. Im więcej osób będzie czytać, tym większa kasa z reklam. Mnie bawi to, że kobiety zaczytują się w takich artykułach na Internecie, a mimo to nie przekłada się to na lepszą jakość związków, które tworzą. Pamiętam, że moja mama czytała "Panią domu" i tam też były jakieś porady dotyczące relacji damsko-męskich, ale jakoś to nie przekładało się to na życie. Ludzie szukają prostych rozwiązań, a do tego informacji, które potwierdzają ich dotychczasowe poglądy. Ja po prostu brałem książkę psychologiczną i czytałem od deski do deski. Potem kolejną. Dlatego widzę często, jak bzdurne i jednocześnie szkodliwe są artykuły na Internecie. Zabawne jest to, że jest dostęp do artykułów naukowych za darmo w Internecie, a ludzie i tak wolą czytać w kółko artykuły na stronkach, co zajmuje w sumie więcej czasu niż przeczytanie książki. Ale mnie to nic nie dziwi. Efekt potwierdzenia. Jeśli chodzi o lincz, to skoro lubię przebywać w samotności, to jestem antyspołeczny, a mimo to wydaje mi się, że jestem bardziej społeczny niż większość, którzy by mi takie coś zarzucili. Pracuję, płacę podatki, nie korzystam z socjalu, staram się być uprzejmy i nie szukać kłopotów itd. Prosty przykład. Kiedy parkuję, to staram się tak to zrobić, żeby pomyśleć o innych. Sporo osób parkuje tak, jak im wygodnie i nie patrzą na innych. Kiedy jest kolejka do kasy, to grzecznie sobie czekam, niektórzy się denerwują i krzyczą na kasjerki, żeby otwierały kolejną kasę. Ale i tak to ja byłbym zlinczowany, bo lubię sobie posiedzieć w samotności i ogólnie mam wywalone wtedy na ludzkośćAurora pisze: ↑wt paź 15, 2024 12:00 amDo czegoś takiego nawiązywałam. Ja mam wrażenie, że obecnie jest jakiś trend tworzenia poradników w stylu "rozpoznaj w 3 krokach czy jesteś w związku z narcyzem czy psychopatą" . Autorzy tych materiałów chyba zakładają że, oglądający sami nie posiadają jakiś zniekształceń poznawczych, które uniemożliwiły by im przeprowadzenia względnie obiektywnej oceny drugiej osoby. Przykładem może, być nieumiejętność odróżnienia konstruktywnej krytyki od agresji. Lub nieumiejętność dostrzegania własnej winy. (wtedy takie materiały, wręcz utwierdzą takie osoby w przekonaniach że, to na pewno z otoczeniem jest coś nie tak, nie z nimi). Rzadko też, w takich materiałach zwraca się uwagę na fakt że, to my samy też, mamy wpływ na kształt tej relacji czy zachęca się do autorefleksji. Po za tym ja też, nie przepadam za propagowaniem takiej czarno-białej wizji świata. To znaczy że, takiej gdzie osoba która ma nawet jakieś lekkie cechy, narcystyczne czy antyspołeczne, to jest to JEDNOZNACZNIE jest kimś złym, nadającym się tylko do publicznego linczu. (a nie osobą np. po traumie, zdolną przy odrobinie pomocy do autorefleksji)