schizoids.pl

Skoro jest poligamia i monogamia to czy jest zerogamia?

Czy to może lepiej brzmi Outisgamia? autogamia?

Piękny ten grecki. Wszystko tak naukowo brzmi.

https://translate.google.com/#view=home ... 5%9B%C4%87

samotność - monaxia

.

Świetne miejsce.

Klasztor na wyspie pośrodku wielkiego jeziora pośrodku wielkiego lasu.

każdego dnia jak się budzę myślę jak bardzo to życie nie ma sensu, nie wiem co ze sobą zrobić

.

dwubiegunówka xD
to dzisiejsze było pisane krótko po przebudzeniu gdzie zazwyczaj mój stan jest dziwnie depresyjny, później wszystko wraca do "normy"

chudzielec pisze: ↑

pt lip 03, 2020 9:57 am

Świetne miejsce.

Klasztor na wyspie pośrodku wielkiego jeziora pośrodku wielkiego lasu.

Zakon to raczej mocno społeczny sposób na życie, przynajmniej tak to sobie wyobrażam, ścisła grupa dla bardziej zamkniętych reguł, ewentualnie izolacja w swojej celi dla pustelników, albo prace społeczne w zakonach otwartych.
Lepszy taki domek, ten używany za jakieś pół ceny , nie jesteś przykuty ani do ludzi ani do miejsca:
https://sprzedajemy.pl/kamper-gazela-4x ... nr55441996

W pisze: ↑

sob lip 04, 2020 8:41 pm

Lepszy taki domek, ten używany za jakieś pół ceny , nie jesteś przykuty ani do ludzi ani do miejsca:

Najlepsza to trumna i spokój na wieki. Tylko trochę jakby przykuta do miejsca.

Żałuję że nie można spać na zawołanie ile się chce.
Tak żeby zamknąć oczy i odrazu tracić świadomość. Kładę się spać odrazu po powrocie z pracy popołudniu ale budzę się o pierwszej w nocy jak teraz.

Chyba ostatnio trochę przesadziłem. Szum generowany przez marionetkę, po zerwaniu się na równe nogi na ostatnią chwilę o świcie, zaczął przyjmować postać połączonych lekkich mdłość z lekkimi zawrotami głowy i lekkim drżeniem. To się czasem zdarza. Najwyraźniej mój organizm próbuje mi coś powiedzieć. Moim zdaniem ten głupi jak polip ignorant nie ma beze mnie pojęcia co trzeba robić w tym gównianym, napędzanym naćpanymi paliwami kopalnymi łysymi małpami, środowisku. A może to on ma jakieś pojęcie a ja jestem głupi? W każdym razie mamy tutaj sporą rozbieżność i problemy z porozumieniem się.

Myślałem nad tym dużo w nocy i stwierdzam jednoznacznie stan szczęścia równoznaczny jest nieznacznemu upośledzeniu umysłowemu.

.

Nie wiem co na to odpowiedzieć.

Pomyśl, że zawsze mogło być gorzej, np. mogłeś urodzić się angielskim górnikiem w pierwszej połowie XX wieku i chodzić codziennie trzy mile na ugiętych kolanach z pochyloną głową do pracy wgłąb ciemnej i dusznej kopalni, w hałasie buczących maszyn , po to by w wieku lat 40-tu mieć ogromną szansę na dostanie pylicy.

https://libcom.org/files/wiganpier.pdf
(s. 22-26)

Albo np. urodzić się w starożytności niewolnikiem i całe życie zapieprzać na galerach.

To się sprowadza do selektywnego myślenia i selektywnej koncentracji. I działa w obie strony. Nie wiem na ile problem jest w obiektywnych ograniczeniach umysłu a na ile wynika z jakichś ogólnych właściwości optymalizujących procesów. Nie można myśleć o wszystkim na raz, wszystkiego odbierać i odczuwać, bo to byłby mało optymalny, złożony natłok i chaos. Trzeba z czegoś zrezygnować żeby jednocześnie wyeksponować wpływ czegoś innego, szczęśliwie jeśli uda się przy tym zoptymalizować swój stan.

Ponoć nikotyna zmniejsza ilość postrzeganych decyzji i dróg wyboru, więc najczęściej papierosy palą ludzie, którzy uciekają od myślenia o swojej niewygodnej pozycji i możliwych alternatywach; papieros zmniejsza im pólę potencjalnych decyzji, do najczęściej podejmowanych (czyli utrwalonych)

http://www.autonom.edu.pl/publikacje/we ... na-ocr.pdf

XX-wieczny proletariat kopcił na potęgę.