Łaziłem dzisiaj wieczorem po cmentarzu. Późna godzina i ciemno, więc ludzi niewielu. Na środku cmentarza stoi trębacz i wygrywa pieśni religijne. Jedyny irytujący fakt to unifikacja zniczy - 90% z nich ma te same wieczka, masówki, na jedno kopyto, plastikowe, kopulaste, pewnie chińskie, jeden wzór z różnicą wielkości i małych detali.
Od dawna nie byłem tak zrelaksowany, nawet pomimo męczącego napięcia mięśniowego w czasie spaceru. Dla mnie to było piękne.

I czuję spokój. Nie wiem co się ze mną dzieje, może poddałem się i przestałem walczyć - pogodziłem się z faktem własnej śmiertelności ?