TMS jest dużo bardziej subtelne, ale nie zagłębiałem się w ten temat, mimo to przypuszczam, że nadal można to zaliczyć do mechanicznej ingerencji. Z tego co przeczytałem na szybko polega to na przyłożeniu zmiennego pola magnetycznego, które jak rozumiem działą na zasadzie indukcji elektromagnetycznej i wywołuje impulsy elektryczne w neuronach w określonej części mózgu. A, że metoda jest uznawana za bezpieczną, to te impulsy zapewne są słabe i działają pobudzająco, a nie destruktywnie jak w przypadku elektrowstrząsów.W pisze:Z pewnością jest mniejszą ingerencją niż elektrowstrząsy. Ale czy taka, silna i punktowa ingerencja jest gorsza niż długotrwałe, ogólne, chemiczne wpływanie na pracę mózgu, nie mam pewności. Może jest to bardziej miejscowe LSD?
Nie wiem co o tym sądzić, takie postymulowanie sobie mózgu bez skutków ubocznych brzmi zachęcająco, ale nie wiem czy bym się na to zgodził.
Leki psychotropowe są różne, o różnym stopniu ingerencji, również zależnym od dawki. Ale długotrwałe ich stosowanie, zwłaszcza metodą na "chybił trafił" stosowana przez wielu psychiatrów na pewno nie jest dobre.
Pytanie co chcesz tym osiągnąć ?