lokalizator pisze: ↑sob paź 19, 2024 10:51 ameyeswithoutaface, ciekawe. Dość mało tych kryteriów. We współczesnym świecie wydaje się, że negatywny afekt dotyka bardzo dużo osób. Kluczowe wydawałoby się zatem izolowanie się, ale z drugiej strony również we współczesnym świecie izolowanie się jest niejako wymuszane na ludziach.
Bo takie klasyfikacje należy raczej traktować jako wskazówki dla profesjonalistów z branży czy lekarzy, w tym psychiatrów którzy w większości posiadają bardzo podstawową wiedzę na temat leczenia psychoterapeutycznego. ICD-11 rozpatruje negatywny afekt jako odwrotność stabilności emocjonalnej. Cała ta koncepcja opiera się na tym, ze osoba musi doświadczać szerokiego zakresu negatywnych emocji z częstotliwością i intensywnością nieproporcjonalną do sytuacji, w której się aktualnie znajduje. Do tego dochodzi słaba regulacja emocji, ogólne postawy negatywistyczne, niska samoocena, brak pewności siebie oraz nieufność. Izolacja rozpatrywana jest jako odwrotność ekstrawersji. Przy izolacji musi występować tendencja do utrzymywania dystansu interpersonalnego, czyli społecznego (unikanie relacji, brak przyjaźni, unikanie bliskości) i emocjonalnego, chodzi tu o czyste oderwanie emocjonalne (powściągliwość, dystans, ograniczone wyrażanie i przeżywanie emocji).
lokalizator pisze: ↑sob paź 19, 2024 10:51 amJa lubię przebywać sam, więc można powiedzieć, że izoluję się.
Powiem ci, że większość psychoterapeutów wychodzi z założenia, że problem zaczyna się wtedy kiedy zaczynasz z tego powodu cierpieć. Ogólnie rzecz biorąc kiedy człowiek izoluje się od innych, ego nie rozwija się. Na jakiś czas jest dobrze, bo większość osób schizoidalnych może odczuwać swoistą wyższość czy samowystarczalność, ale kiedy w końcu ktoś taki jest zmuszony uczestniczyć we "wspólnym życiu", to nie może wtedy dotrzymać kroku innym. Dopiero wtedy widać czarno na białym, że osobowość leży i kwiczy, a samo ego jest rozszczepione.
lokalizator pisze: ↑sob paź 19, 2024 10:51 amPojawia się jednak pytanie, gdzie jest ta granica, kiedy izolowanie się jest kryterium, na podstawie którego można zdiagnozować osobowość schizoidalną?
Granice istnieją. ICD-11 ma na ten moment pomóc specjalistą zadecydować czy zaburzenie osobowości rzeczywiście istnieje u danej osoby i jaki jest stopień nasilenia dysfunkcji społecznej. Pamiętaj, że aktualna klasyfikacja nie zakłada istnienia schizoidalnego zaburzenia osobowości i my po prostu przekładamy to na stare. Idąc tą ścieżką izolacja stanowi kryterium w następujących zaburzeniach: osobowości paranoidalnej, schizotypowej, schizoidalnej, unikającej, antyspołecznej i obsesyjno-kompulsyjnej. Niemniej jednak w przypadku osoby obsesyjno-kompulsyjnej i antyspołecznej przy izolacji dominować będzie także rozhamowanie. Przy paranoidalnej z kolei dyssocjalność. Więc izolacja najidealniej pasuje do nie tak dawnej "trójcy świętej" wśród zaburzeń osobowości, która miała nawet swoją nazwę, mianowicie zaburzeń osobowości ze spektrum schizofrenii. Mowa oczywiście o osobowości unikającej, schizoidalnej i schizotypowej.
lokalizator pisze: ↑sob paź 19, 2024 10:51 amChodzę do pracy czy na zakupy, więc izolowanie się ogranicza do tego, żebym większość dnia mógł spędzić sam, ponieważ lubię przebywać w samotności i wtedy odpoczywam. Nie wydaje mi się też, żebym miał jakoś szczególnie negatywny afekt.
Negatywny afekt czy izolowanie się należy rozpatrywać bardziej od wewnątrz tj. z punktu widzenia naszego własnego wnętrza. Można robić zakupy i chodzić do pracy i się wciąż izolować. Chociaż akurat te czynności można wykonywać mechanicznie, co jest bardzo częstą cechą osób z rozszczepionym ego. Idąc do sklepu jesteśmy bardziej jak te automaty. Sięgamy po produkty, wkładamy do koszyka, płacimy i wychodzimy. W większości nie posiadamy żadnej relacji z panią ekspedientką i za każdym spotkanym razem nie wymieniamy się z nią naszymi doświadczeniami. Z pracą bywa różnie. Niestety w obecnej kulturze umiejętności miękkie zostały umieszczone na piedestale, więc osoba, która ma problem z utrzymywaniem ciepłych, energicznych, spontanicznych relacji ma tu ogromny problem. Ogólnie największy problem u osoby schizoidalnej jest taki czy rzeczywiście sądzi ona, że osobowość którą pokazuje innym jest jej własną. Można lubić być samym, ale jeśli człowiek przykładowo boi się ośmieszenia ze strony innych lub nie jest wstanie znieść nadmiernych bodźców z tegoż otoczenia, to samotność została mu niejako narzucona, a co za tym idzie jakby sztucznie nabyta.
lokalizator pisze: ↑sob paź 19, 2024 10:51 amUważam więc, że tylko te dwa kryteria to trochę za mało, zwłaszcza że bardzo płynna jest granica, kiedy izolacja jest czymś niekorzystnym, a kiedy to tylko przejaw introwertyzmu. Bo u mnie to też nie jest tak, że skoro lubię przebywać w samotności, to nie potrzebuję innych ludzi. Potrzebuję, ale czasami i na moich warunkach. Nie cierpię jednak, kiedy przebywam w samotności.
Akurat w naszej kulturze izolacja jest czymś bardzo niekorzystnym. Sam introwertyzm nie równa się izolacji, bo sam w sobie nie jest cechą "patologiczną". Introwertyk skupia się na swoich myślach i przemyśleniach, natomiast zdecydowanie nie tworzy w swoim wnętrzu przestrzeni do życia, tylko ma dobry, prawdziwy, normalny kontakt ze światem zewnętrznym i innymi ludźmi. Potrzeba ludzi na własnych warunkach zdaje się być czymś w miarę normalnym, ale granica ta jest niezwykle cienka przy zaburzeniach osobowości czy nerwicach charakteru, gdzie jakakolwiek agresja w tym agresja asertywna lub potocznie, po prostu asertywność praktycznie nie istnieje. No chyba, że dojdzie do wybuchu temperamentu i nagromadzone pobudzenie wyleje się na zewnątrz, ale w przypadku osobowości czysto schizoidalnej dzieje się to dość rzadko, raczej emocje są nadal tłumione, bo taki zalew wydaję się zbyt przerażający i niszczący dla otoczenia.