Spanikowałam, bo odezwał się do mnie facet...

Tematy związane z życiem erotycznym oraz relacjami damsko-męskimi.
chudzielec
Posty: 1252
Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm

Re: Spanikowałam, bo odezwał się do mnie facet...

Postautor: chudzielec » śr sty 01, 2020 8:55 pm

sam_niezwyboru_ pisze:
wt gru 31, 2019 10:59 pm
Z nikim nie może być czegoś "więcej" niż seks. Seks to jest najwięcej, co może być z kimś i nic go nie przebije - ani pójście na kawę, ani wypicie razem herbaty, ani nawet używanie tego samego sedesu, kabiny prysznicowej lub wanny czy nawet chodzenie razem na mszę do kościoła albo na piwo lub koncert.
Dupę jak ci ktoś podetrze gdy będziesz umierał na raka to będzie znacznie więcej.
sam_niezwyboru_ pisze:
wt gru 31, 2019 10:59 pm
Gwarantuję, że dla niego to nie będzie "tylko" seks, ale "aż" seks.
Tylko dlatego tak mówisz bo Ci tego brakuje. Seks jest znacznie przereklamowany.

W
Posty: 624
Rejestracja: sob lip 04, 2015 12:00 am

Re: Spanikowałam, bo odezwał się do mnie facet...

Postautor: W » sob mar 14, 2020 3:41 pm

Schizoborder pisze:
sob mar 14, 2020 11:06 am
Bardzo podobał mi się pewien mężczyzna. Pociągał mnie od dłuższego czasu. Spotkałam go przypadkiem, dałam mu numer i cisza. Po prawie miesiącu się odezwał. Ja w skowronkach chciałam się z nim spotkać już, teraz, on chciał we wtorek. Wyszła niedziela. Nie pohamowałam się, wylądowaliśmy w łóżku. O wszystkim wiedział mój przyjaciel, po fakcie się pożegnał. Nie wiem co myśleć o tym wszystkim już. Nie rozmawiałam o tym co się stało z tym chłopakiem, z przyjacielem nie mam kontaktu, nie odpisuje. Głupia jestem po prostu, mogłam jak normalny człowiek jechać do domu, a tak zesrało się wszystko.
chudzielec pisze:
sob mar 14, 2020 12:10 pm
Schizoborder pisze:
sob mar 14, 2020 11:06 am
Ja w skowronkach chciałam się z nim spotkać już, teraz, on chciał we wtorek. Wyszła niedziela. Nie pohamowałam się, wylądowaliśmy w łóżku.
Również mam taki problem. Pociągają mnie kobiety z którymi nie chciałbym utrzymywać długotrwałych relacji.
Natomiast też z które chciałyby ze mną być w najlepszym wypadku moga byc partnerkami na jedną noc.
W najgorszym na nic nie mogą liczyć nawet po dużych ilościach alkoholu.

Dla mnie to i tak niesamowite. Nie masz pojęcia co się dzieje, w czym uczestniczysz? brak samokontroli? czy to problem z otwartą komunikacją? niedostateczna komunikacja bierze się od Ciebie czy może nie da się obecnie z ludźmi rozmawiać bez wpadnięcia na minę?

Od wielu lat nie prowadzę żadnego życia społecznego, nie mam żadnej okazji żeby kogoś poznać. Nie mam przyjaciół i nigdy nie maiłem żadnej „przyjaciółki”. Od czasu do czasu jakieś dziewczę w pociągu lub na peronie próbuje złapać mój wzrok, co oczywiście jej się nie udaje ;). W tym momencie pewnie zaczynam reagować jak niezły creep, ale nie mam na ten temat żadnej wiążącej informacji zwrotnej. Jak tylko zaczynam odczuwać jakąkolwiek presję z czyjejś strony, w tym do nawiązania kontaktu wzrokowego, uświadamiam sobie jak bardzo nie mam ochoty na żaden kontakt. Nie generuje się w mnie przyjemność z kontaktu, obecności, przebywania wśród ludzi, przeciwnie, w takich sytuacjach czuję się coraz bardziej wplątany w coś, w czym nie chcę uczestniczyć. Nie pamiętam kiedy ostatni raz czułem się swobodny i bez napięcia w czyimś towarzystwie, choć wiem, że takie coś się zdarzyło. Są osoby, które wydają się mnie jakoś lubić, czy ogólnie są przyjacielskie, ale ja za nimi nie przepadam.

Jakoś w jesieni przytrafiło mi się zauroczenie, to będzie ładnych kilkanaście lat od poprzedniego. Dziewczę nie najpiękniejsze ale z wdziękiem i jakąś ..wyraźną ekspresją, i głos przyjemny co u mnie mocno punktuje. Byłem na nią wystawiony przelotnie przez jakiś czas i gdyby nie próbowała łapać mojego wzroku to bym na nią nigdy nie zwrócił uwagi. Po pewnym czasie jej starań zauroczenie zaczęło we mnie narastać powoli, przez jakieś dwa tygodnie (to może być rekord), po czym standardowo z dnia na dzień całkowicie się rozwiało, widzę ją i zupełnie nic nie ma. Niedługo później przestała się pojawiać i przez chwilę miałem jeszcze sentyment do tego stanu – nie do niej, kompletnie jej nie znam ;).
Ciekawe jest to, nie wiem czy to ujęcie będzie miało sens, że w moich odczuciach …obiekt, jego stan, to co powinienem zrobić aby wyjść naprzeciw, ..czegoś dostarczyć, haj który próbuje na mnie wpływać, i ja – moje potrzeby, działania które podejmuję, również dla siebie, to jakby zupełnie odrębne problemy do obsłużenia, domagające się koncentracji, ..nie mieszają się, jedno na drugie wpływa jakoś minimalnie bez mojej świadomej interwencji, lecz przy takim złożeniu ..jest tego za dużo aby świadomie dało się poprowadzić.


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości