Znajomość internetowa
: pn sie 21, 2017 7:05 pm
usunięta
Forum dla ludzi ze schizoidalnym zaburzeniem osobowości
https://schizoids.pl/forum/
Nie no, wydaje mi się, że osoby schizoidalne nie są robotami. Ja potrafię się przywiązać do kogoś, tęsknić za nim, martwić się o niego itd. Potrafię stworzyć delikatną więź. Jestem tylko bardzo odporna na innych, tzn mało kto mnie fascynuje, mało kogo tak szczerze potrafię polubić, czy sie do niego przekonać, choć odrobinę zaufać. Osoby w moim zyciu, które mnie w jakis sposób poruszyły, są rzadkie jak jednorożec. Ludzie, to dla mnie niestety epizody. Ale nie traktuję ich przedmiotowo, po prostu samo sie tak klaruje. Ja nie mam scenariusza, czy planów w związku z jakims człowiekiem w moim życiu.
Dla mnie chore jest, gdy w jakiejkolwiek formie relacji między ludźmi nie ma szacunku, mają miejsce nadużycia, agresja, manipulacje, krzywdy, bądź ktoś jest zmuszany do sytuacji życiowych, do których nie ma wewnętrznych warunków.
To ciekawe, że ten niepokój o relację ze schizoidem jest tak wyraźnie odczuwalny.
Ja też się długo rozkręcam i potrzebuję czasu na obeznanie się z drugim człowiekiem i nową sytuacją. Moze nie aż tak, jak twój znajomy, bo powiedzenie/napisanie paru miłych, szczerych słów to nie aż taki wyczyn. Ale jak to ostatnio gdzieś okresliłam, jestem jak takie dzikie zwierzątko, które by bardzo chciało gdzieś podejść, ale się boi i potrzebuje sporo czasu na oswojenie się.ania pisze: ↑śr paź 04, 2017 9:29 pmOstatnio jakiś przełom nastąpił w naszej korespondencji, napisał zdanie: ,,ciekawie się z Tobą pisze, dzięki", pierwszy raz po 3 miesiącach korespondencji jakaś reakcja na moje wypociny i jego listy są bardziej otwarte, to jakiś wyczyn dla niego tak napisać, dla tak niedostępnego i trzymającego na dystans człowieka.
Wiesz, realizowanie swojej potrzeby wolności i bezpiecznego dystansu bez kompromisów dla drugiej strony jest uważam osobiście dość obcesowe i po prostu egoistyczne. Każdy ma swoje potrzeby i uwarunkowania, ale będąc z kimś w jakiejś relacji, zawsze bedziemy podlegali oczekiwaniom i takie również wobec kogoś wystosowywali. Czy twój znajomy wymagajac od potencjalnej partnerki bezwzględnego respektowania jego potrzeby wolności nie stawia własnie oczekiwań?ania pisze: ↑śr paź 04, 2017 9:29 pmNie chce, aby ktoś miał wobec niego jakieś oczekiwania i chciał go zmieniać, jest nonkomfornista. Twierdzi, że jest wygodny i nie chce nic w swoim życiu zmieniać, że jest mu dobrze samemu, ale jeśli kiedyś coś z kimś.. to druga strona nie mogłaby mu nic narzucić. Chce wolności, samodzielności. On używa wiele takich samych słów jak Ty pisząc o relacjach z innymi ludźmi.
Też mam to głęboko gdzieś. Jeśli jest to na serio autentyczne, jest to wielka wolność.
Uważam, że życie wg swoich upodobań, jeśli nie jest krzywdzące i niszczące dla innych, to nie egoizm. Każdy ma do tego prawo.
w 100% zgadzam się z Twoim przyjacielem. Naturalne dopasowanie ułatwia realizację oczekiwań, a kompromis, to nie poświęcenie. Relacja to przyjemnośc, czasem praca, nauka, budowanie czegoś, ale nie samarytańska misja czy pańszczyzna.
też nie rozumiem kontekstu pytania. Schizoidalnośc nie ma tu znaczenia, pisałam co o tym myślę w któryms poście wyżej.
To jest skomplikowane. Ja czuje mało w aspekcie innych ludzi, jestem na nich odporna, mało kto mnie potrafi poruszyć, zafascynowac. Jestem własnie ta górą lodową. Ale jesli już taka sytuacja wystąpi, ze emocjonalnie kogoś poczuję, to pojawiają sie neurotyczne komplikacje. Dystans broni mnie chyba przed szaleństwem. To regulacja, aby zachować zdrową normę. No i reakcja na bliskośc - to w pierwszej kolejności.ania pisze: ↑pt paź 06, 2017 4:26 pmTo jest bardzo dziwne, czy naprawdę jest zimna i nieczuła czy taka udaje? Sama piszesz najpierw, że kontakty z ludźmi, bliskie relacje to epizody a jakieś trudne sytuacje przeżywasz. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam... osoby schizoidalne trzymają dystans, bo się boją okazac emocje, boją się, że nie zapanują nad nimi?
umarlazkotami pisze: ↑pt paź 06, 2017 6:00 pmTeż mam to głęboko gdzieś. Jeśli jest to na serio autentyczne, jest to wielka wolność.
Uważam, że życie wg swoich upodobań, jeśli nie jest krzywdzące i niszczące dla innych, to nie egoizm. Każdy ma do tego prawo.
Mamy żyć tak, aby nam było dobrze, czy aby 'przypodobać' się innym? Ja tam jestem w cholerę narcystyczna i uwaga innych mnie łechta, ale z siebie bym nie zrezygnowała nigdy dla taniego poklasku.
Oczywiście. Ja też tak czuję w środku. Szczególnie, gdy ten drugi człowiek jest obecny i uaktywnia we mnie moje potrzeby, w pewien sposób mnie rozmraża. I czasem nie wiem, czy ta prawdziwsza ja, to ta w stanie hibernacji (przecież to naturalny proces przystosowawczy, więc może jednak taka jestem, skoro metabolizm emocjonalny jest dla mnie tak energochłonny i zagrażający), czy jednak ta czująca, bo przecież pozwalam się poddać tym emocjom/uczuciom/instynktom, więc takie potrzeby we mnie są (tylko głęboko schowane). Ogólnie to w każdej opcji mam dysonanse.