[Ankieta] Czy kiedykolwiek byliście w związku?

Tematy związane z życiem erotycznym oraz relacjami damsko-męskimi.

Czy kiedykolwiek byliście w związku (mieliście chłopaka/dziewczynę/partnera/partnerkę)?

TAK - jestem kobietą w wieku 20 lat lub mniej
0
Brak głosów
TAK - jestem kobietą w wieku od 21 do 25 lat
4
8%
TAK - jestem kobietą w wieku od 26 do 30 lat
4
8%
TAK - jestem kobietą w wieku powyżej 30 lat
3
6%
TAK - jestem mężczyzną w wieku 20 lat lub mniej
2
4%
TAK - jestem mężczyzną w wieku od 21 do 25 lat
3
6%
TAK - jestem mężczyzną w wieku od 26 do 30 lat
2
4%
TAK - jestem mężczyzną w wieku powyżej 30 lat
9
19%
NIE - jestem kobietą w wieku 20 lat lub mniej
0
Brak głosów
NIE - jestem kobietą w wieku od 21 do 25 lat
5
10%
NIE - jestem kobietą w wieku od 26 do 30 lat
1
2%
NIE - jestem kobietą w wieku powyżej 30 lat
0
Brak głosów
NIE - jestem mężczyzną w wieku 20 lat lub mniej
1
2%
NIE - jestem mężczyzną w wieku od 21 do 25 lat
4
8%
NIE - jestem mężczyzną w wieku od 26 do 30 lat
5
10%
NIE - jestem mężczyzną w wieku powyżej 30 lat
5
10%
 
Liczba głosów: 48

hotaru27

Re: [Ankieta] Czy kiedykolwiek byliście w związku?

Postautor: hotaru27 » pt cze 28, 2019 12:05 am

No, ale wiecie, jeśli normalnieć to w zdrowszym środowisku. Nie obawiacie się, że związek z kimś równie zaburzonym tak naprawdę będzie wyłącznie ciągnął w dół? W sumie nie byłam dotąd w żadnym, moje znajomości z mężczyznami zazwyczaj kończą się bardzo szybko. Hmm, ale... Sama już nie wiem. Znajomość z takim psychicznie czystym człowiekiem może mogłaby być w jakiś sposób oczyszczająca, przywracająca równowagę na zasadzie potrzeby równania do średniej? Może bredzę, ale staram się szukać czegoś nowego, bo mam wrażenie, że stare metody już więcej nie są w stanie mi dać. To pewnie głupie. Ktoś kto jest ułożony prędzej spojrzy na mnie z niesmakiem, politowaniem lub w najlepszym przypadku współczuciem. Nie da mi ciepła i szczerego zainteresowania.

Ostatni facet z którym byłam na kilku randkach, w momencie, gdy zakończyłam znajomość napisał mi, że namawia mnie do zmiany, która jest w moim zasięgu. Usłyszałam, że jestem dziecinna, nieustabilizowana rodzinnie i emocjonalnie i jeżeli się nie zmienię to skończę w związku z kimś równie niedojrzałym, jak ja, bo nikt normalny nie zwiąże się z kimś mojego pokroju. Ruszyło mnie to bardzo. Bywam nadwrażliwa. Teraz zastanawiam się czy to tak naprawdę była obelga. Spotkałam tylu w mojej opinii mniej dojrzałych ludzi, którzy w społeczeństwie uchodzą za normalniejszych ode mnie. Jeżeli miałabym ewoluować by wiązać się z takimi to już wolę pozostać w swojej zdeformowanej postaci. Z drugiej strony jednak wiem, że mogłoby być lepiej tylko brakuje mi pomysłów na to jak samą siebie ulepszyć. Tak czy siak wszystko sprowadza się do trafienia na odpowiedniego człowieka. Choćbym w swoim mniemaniu osiągnęła szczyt to co mi to da, jeśli wciąż będę samotna? Wspominałam już, że lato źle n mnie wpływa:D? Jezu, ten gość miał z pewnością jakiś problem ze sobą. Czemu ja się tym w ogóle przejmuję. Nawet kelnerki nie potrafił szanować. Za bardzo obniżyłam ostatnio wymagana ehh. Po prostu nie chciałam człowieka skreślać po jednej wpadce.
Ostatnio zmieniony pt cze 28, 2019 12:12 am przez hotaru27, łącznie zmieniany 1 raz.

redroom

Re: [Ankieta] Czy kiedykolwiek byliście w związku?

Postautor: redroom » pt cze 28, 2019 12:12 am

hotaru27 pisze:
pt cze 28, 2019 12:05 am
Nie obawiacie się, że związek z kimś równie zaburzonym tak naprawdę będzie wyłącznie ciągnął w dół?
Komuś marzy się chyba mezalians? A może by tak zamiast "zaburzonym" użyć wyrazu "komplementarnym"? Umieszczasz się bowiem w najniższym stanie i czekasz na księcia z bajki.

hotaru27

Re: [Ankieta] Czy kiedykolwiek byliście w związku?

Postautor: hotaru27 » pt cze 28, 2019 12:17 am

redroom pisze:
pt cze 28, 2019 12:12 am
hotaru27 pisze:
pt cze 28, 2019 12:05 am
Nie obawiacie się, że związek z kimś równie zaburzonym tak naprawdę będzie wyłącznie ciągnął w dół?
Komuś marzy się chyba mezalians? A może by tak zamiast "zaburzonym" użyć wyrazu "komplementarnym"? Umieszczasz się bowiem w najniższym stanie i czekasz na księcia z bajki.
Słowo "komplementarny" obecnie kojarzy mi się głównie medycznie:D. W przypadku odniesienia do psychiki brzmi trochę, jak eufemizm:D.
Ja umieszczam siebie w najniższym stanie? Cóż po części na pewno, ale to głównie diagnoza stygmatyzuje, no i oceniający negatywnie ludzie. Czasami żałuję, że w ogóle poszłam do psychiatry. Nie musiałabym czuć się w obowiązku informować innych o swoich przypadłościach nazwanych tak czy siak przez grupę lekarzy.

Edit: Jezu, przecież psychiatria to również dziedzina medyczna:D. Ja już nie myślę.

redroom

Re: [Ankieta] Czy kiedykolwiek byliście w związku?

Postautor: redroom » pt cze 28, 2019 12:22 am

hotaru27 pisze:
pt cze 28, 2019 12:17 am
Słowo "komplementarny" obecnie kojarzy mi się głównie medycznie:D. W przypadku odniesienia do psychiki brzmi trochę, jak eufemizm:D.
Ja umieszczam siebie w najniższym stanie? Cóż po części na pewno, ale to głównie diagnoza stygmatyzuje, no i oceniający negatywnie ludzie. Czasami żałuję, że w ogóle poszłam do psychiatry.
Ale mi chodzi o to, że skoro dogadujesz się z mężczyznami, którzy odbiegają od wzorca normalności, to dlaczego masz słabość do tych mężczyzn, którzy od tego wzorca nie odbiegają?

hotaru27

Re: [Ankieta] Czy kiedykolwiek byliście w związku?

Postautor: hotaru27 » pt cze 28, 2019 12:27 am

redroom pisze:
pt cze 28, 2019 12:22 am
hotaru27 pisze:
pt cze 28, 2019 12:17 am
Słowo "komplementarny" obecnie kojarzy mi się głównie medycznie:D. W przypadku odniesienia do psychiki brzmi trochę, jak eufemizm:D.
Ja umieszczam siebie w najniższym stanie? Cóż po części na pewno, ale to głównie diagnoza stygmatyzuje, no i oceniający negatywnie ludzie. Czasami żałuję, że w ogóle poszłam do psychiatry.
Ale mi chodzi o to, że skoro dogadujesz się z mężczyznami, którzy odbiegają od wzorca normalności, to dlaczego masz słabość do tych mężczyzn, którzy od tego wzorca nie odbiegają?
Może to masochizm:D:D:D? Poza tym oni wydają się tacy doskonalsi wewnętrznie? Nie wiem czy to odpowiednie określenie. Często człowieka ciągnie do tego czego sam nie posiada, ceni i szanuje u innych to czego sam osiągnąć nie potrafi. Poza tym tak zwyczajnie, po ludzku chciałabym pozbyć się swoich psychicznych ograniczeń. A zdrowy człowiek ma w sobie siłę, światło. Coś czym może mogłabym się zarazić w sposób analogiczny do tego w jaki chorobą ojca ciągnie mnie w dół? Teraz już radzę sobie z tym lepiej, ale to naprawdę jest wyzwanie. Ale gdybym miała być taką kulą u nogi dla kogoś normalniejszego... Czuję się rozdarta.

redroom

Re: [Ankieta] Czy kiedykolwiek byliście w związku?

Postautor: redroom » pt cze 28, 2019 12:36 am

hotaru27 pisze:
pt cze 28, 2019 12:27 am
Może to masochizm:D:D:D? Poza tym oni wydają się tacy doskonalsi wewnętrznie? Nie wiem czy to odpowiednie określenie. Często człowieka ciągnie do tego czego sam nie posiada, ceni i szanuje u innych to czego sam osiągnąć nie potrafi. Poza tym tak zwyczajnie, po ludzku chciałabym pozbyć się swoich psychicznych ograniczeń. A zdrowy człowiek ma w sobie siłę, światło. Coś czym może mogłabym się zarazić w sposób analogiczny do tego w jaki chorobą ojca ciągnie mnie w dół? Teraz już radzę sobie z tym lepiej, ale to naprawdę jest wyzwanie. Ale gdybym miała być taką kulą u nogi dla kogoś normalniejszego... Czuję się rozdarta.
Czyli rozumiem, że diagnoza z mezaliansem wydaje się być właściwa? To, że ktoś wydaje się być doskonały wewnętrznie, nie oznacza, że taki naprawdę jest. Może po prostu kreujesz sobie wyidealizowany obraz "normalnych" ludzi? To po pierwsze.

Po drugie, siłę i światło może mieć również osoba z poważna diagnozą, dlatego napisałem o komplementarności. Tę kwestię rozwinęła na poprzedniej stronie fifikse, więc nie będę się powtarzał.

No i po trzecie, fajnie, że chcesz się pozbyć swoich psychicznych ograniczeń i co najważniejsze, że miałaś odwagę pójść do psychiatry. To bardzo ważne, że masz świadomość problemu i wolę walki z nim. Najtrudniejszy krok masz już za sobą. Wielu "normalnych" ludzi może z dnia na dzień zachorować na chorobę psychiczną i upaść dużo niżej, niż Ty sięgasz wzrokiem.

hotaru27

Re: [Ankieta] Czy kiedykolwiek byliście w związku?

Postautor: hotaru27 » pt cze 28, 2019 12:50 am

Z tego co zauważyłam jest we mnie tendencja do idealizowania. Choćby miłości:D. Możesz mieć, więc sporo racji. Pozory często mylą. Zdaję sobie z tego sprawę. Pisząc miałam na myśli kogoś naprawdę zdrowego, ale tego nie sposób ocenić szybko.

Ja naprawdę doceniam walkę ludzi obciążonych przez los różnymi przypadłościami natury psychicznej. Przecież sama mam różne problemy spowodowane swoją mentalną niedoskonałością i doskonale wiem, jak ciężko wstać z łóżka, pójść do pracy czy w ogóle jakoś trzymać się w kupie, gdy jest się gdzieś wśród narodu. Ktoś kiedyś powiedział, że to co kruche jest silne. Jeśli wciąż trwa pomimo tych wszystkich przeciwności to musi takim być. Nic tak nie hartuje, jak cierpienie i nic innego nie potrafi tak niszczyć. Po prostu często czuję się zagubiona, a kolejne niepowodzenia w kontaktach z mężczyznami zazwyczaj to nasilają. Szukam wyjścia:D.

Życie bywa przewrotne, czyż nie?

redroom

Re: [Ankieta] Czy kiedykolwiek byliście w związku?

Postautor: redroom » pt cze 28, 2019 1:03 am

A może zamiast tak idealizować, po prostu brać życie takie, jakie jest? Swoją drogą, jak definiujesz kogoś naprawdę zdrowego? Bo wiesz, ktoś może być naprawdę zdrowy, jeśli chodzi o umysł, ale bardzo nieprzystojny. Czy wygląd zewnętrzny również wchodzi w zakres Twojej definicji? Czy sytuacja materialna czy rodzinna również?

Utożsamienie hartowania z cierpieniem to prosta droga do masochizmu, a to z kolei powoduje podatność na zranienie i przyciąganie ludzi, którzy lubią wyrządzać innym krzywdę. Takim kimś mógł być ten opisany przez Ciebie chłopak. Nie spełniłaś jego oczekiwań, więc postanowił Cię ukarać. Masochizm może i jest fajny, ale tylko jak ogranicza się do BDSM. W życiu codziennym to nic innego jak element toksycznego związku.

Życie bywa przewrotne, ale bywa, a może nawet i jest mimo to fajne. I na pewien sposób idealne.

hotaru27

Re: [Ankieta] Czy kiedykolwiek byliście w związku?

Postautor: hotaru27 » pt cze 28, 2019 2:11 pm

Redroom, przypominasz mi trochę mojego psychologa:D. W zasadzie to byłego psychologa, bo jakoś na początku tego roku zrezygnowałam z terapii.

Cóż, życie wewnętrzne zawsze będzie bezpieczniejsze od tego zewnętrznego:D. A idealizm stanowi część tego pierwszego. Chociaż ja w swojej wyobraźni potrafię też dręczyć samą siebie. Tak jakbym co jakiś czas odczuwała przymus znęcania się nad sobą.

Naprawdę zdrowy człowiek to ktoś sprawny fizycznie i intelektualnie, dobrze radzący sobie z przeciwnościami losu, silny psychicznie, potrafiący rozwiązywać konflikty. Z rodziną bywa różnie, z niektórymi nie da się dogadać mimo szczerych chęci. Czasem lepiej od takich ludzi się odciąć i taką decyzję, gdy okazuje się jedynym rozwiązaniem, uznaję za objaw zdrowego rozsądku. Sytuacja rodzinna i materialna nie jest aż tak ważnym czynnikiem w mojej hierarchii zdrowia:D. Bywało, że fantazjowałam o związku z mężczyzną z domu dziecka. Kimś kto nie ma rodziny, posiada co najwyżej kilkoro przyjaciół. I to była dla mnie myśl wygodna. W końcu nie trzeba wtedy dodatkowo użerać się z cudzą rodziną:D. Ale ktoś taki jest bardzo zraniony, więc nie w pełni zdrowy. Właściwie nie wiem co Ci odpisać by wyrazić swoje odczucia. Ideały nie istnieją i mam tego świadomość. Po prostu przyjemnie stworzyć w głowie świat i relacje dla nas na daną chwilę satysfakcjonujące. Skoro i tak jestem sama... To jeden z mechanizmów obronnych czy sposób na załagodzenie objawów. Nie siedzę tak w psychologii, jak Wy. Ja interpretuję samą siebie bardziej na "chłopski rozum":D. Materialnie również nie potrzebuję wiele. Nigdy nie patrzyłam krzywo na faceta tylko dlatego, że kiepsko zarabiał, za to zdarzyło się, że facet krzywo patrzył na mnie z tego względu. W sumie to nawet dwóch. I byli to najatrakcyjniejsi fizycznie mężczyźni z którymi byłam na drinku/kawie itp. Zresztą Ci atrakcyjni zazwyczaj traktują mnie źle. Sama nie wpisuję się w obecne kanony piękna dlatego nie wymagam od mężczyzny bycia przystojniakiem. Skłamałabym jednak twierdząc, że fizyczność nie ma dla mnie zupełnie żadnego znaczenia. Jednak nie jestem aseksualna:D. Poza tym przy spotkaniu twarzą w twarz często decydują niuanse. Czyjś głos, to co i w jaki sposób ktoś mówi. Bardzo złożona sprawa. Wygląd w każdym razie z pewnością nie jest najważniejszy. Wolę brzydszego, ale inteligentnego faceta niż przystojnego kretyna. Trochę ekstremalny przykład, ale do lepszych nie mam dziś głowy.

Z czym Ty utożsamiasz hartowanie i kształtowanie charakteru?

redroom

Re: [Ankieta] Czy kiedykolwiek byliście w związku?

Postautor: redroom » pt cze 28, 2019 5:36 pm

hotaru27 pisze:
pt cze 28, 2019 2:11 pm
Redroom, przypominasz mi trochę mojego psychologa:D. W zasadzie to byłego psychologa, bo jakoś na początku tego roku zrezygnowałam z terapii.
Z jednej strony zabrzmiało jak komplement. Z drugiej jednak, skoro zrezygnowałaś z terapii, to chyba nie jest to komplement. Cieszy mnie to, że odbierasz mnie chociaż trochę jak psychologa, a więc jako specjalistę. Poświęciłem bowiem trochę czasu na rozwijanie zainteresowania psychologią, którą nie zajmuję się zawodowo. Z drugiej jednak strony to smutna informacja, że zrezygnowałaś z terapii, bo zakładam, że problemy, z którymi się zmagasz, nie zostały do końca rozwiązane. Niemniej nie miejsce i czas na moje wynurzenia. W każdym razie dzięki za docenienie.
Cóż, życie wewnętrzne zawsze będzie bezpieczniejsze od tego zewnętrznego:D. A idealizm stanowi część tego pierwszego. Chociaż ja w swojej wyobraźni potrafię też dręczyć samą siebie. Tak jakbym co jakiś czas odczuwała przymus znęcania się nad sobą.

Najpierw należałoby zdefiniować, co rozumiesz po pojęciem życie wewnętrzne. Czy są to przeżycia psychiczne (uczucia, pragnienia, namiętności), czy po prostu wyobraźnia, a może duchowość?

Przeżycia psychiczne nie są bowiem ani bezpieczniejsze, ani niebezpieczniejsze od życia zewnętrznego. Uczucia, pragnienia i namiętności są nawet w pewnym sensie elementem tego życia zewnętrznego. Uczucie żywisz wobec jakiegoś obiektu zewnętrznego. Można oczywiście żywić uczucie wobec samego siebie, ale to wymaga punktu odniesienia w świecie zewnętrznym. Musisz się po prostu najpierw wyodrębnić w świecie zewnętrznym.

Jeśli chodzi o wyobraźnię, to może być ona niebezpieczniejsza od świata zewnętrznego. Polecam „Labirynt Fauna”, jeśli nie widziałaś. Możemy konstruować swój własny świat, ale i tak będzie się on nakładał na ten świat zewnętrzny, a z czasem może się okazać, że będzie od niego nawet bardziej niebezpieczny.

Duchowość z kolei w tej chwili pominę dla lepszej przejrzystości dyskusji. Wydaje mi się bowiem, że nie to miałaś na myśli.
Naprawdę zdrowy człowiek to ktoś sprawny fizycznie i intelektualnie, dobrze radzący sobie z przeciwnościami losu, silny psychicznie, potrafiący rozwiązywać konflikty. Z rodziną bywa różnie, z niektórymi nie da się dogadać mimo szczerych chęci. Czasem lepiej od takich ludzi się odciąć i taką decyzję, gdy okazuje się jedynym rozwiązaniem, uznaję za objaw zdrowego rozsądku. Sytuacja rodzinna i materialna nie jest aż tak ważnym czynnikiem w mojej hierarchii zdrowia:D. Bywało, że fantazjowałam o związku z mężczyzną z domu dziecka. Kimś kto nie ma rodziny, posiada co najwyżej kilkoro przyjaciół. I to była dla mnie myśl wygodna. W końcu nie trzeba wtedy dodatkowo użerać się z cudzą rodziną:D. Ale ktoś taki jest bardzo zraniony, więc nie w pełni zdrowy. Właściwie nie wiem co Ci odpisać by wyrazić swoje odczucia. Ideały nie istnieją i mam tego świadomość. Po prostu przyjemnie stworzyć w głowie świat i relacje dla nas na daną chwilę satysfakcjonujące. Skoro i tak jestem sama... To jeden z mechanizmów obronnych czy sposób na załagodzenie objawów. Nie siedzę tak w psychologii, jak Wy. Ja interpretuję samą siebie bardziej na "chłopski rozum":D. Materialnie również nie potrzebuję wiele. Nigdy nie patrzyłam krzywo na faceta tylko dlatego, że kiepsko zarabiał, za to zdarzyło się, że facet krzywo patrzył na mnie z tego względu. W sumie to nawet dwóch. I byli to najatrakcyjniejsi fizycznie mężczyźni z którymi byłam na drinku/kawie itp. Zresztą Ci atrakcyjni zazwyczaj traktują mnie źle. Sama nie wpisuję się w obecne kanony piękna dlatego nie wymagam od mężczyzny bycia przystojniakiem. Skłamałabym jednak twierdząc, że fizyczność nie ma dla mnie zupełnie żadnego znaczenia. Jednak nie jestem aseksualna:D. Poza tym przy spotkaniu twarzą w twarz często decydują niuanse. Czyjś głos, to co i w jaki sposób ktoś mówi. Bardzo złożona sprawa. Wygląd w każdym razie z pewnością nie jest najważniejszy. Wolę brzydszego, ale inteligentnego faceta niż przystojnego kretyna. Trochę ekstremalny przykład, ale do lepszych nie mam dziś głowy.
To Twoja definicja zdrowego człowieka to tak naprawdę definicja ludzi ponadprzeciętnych. Trudno jest znaleźć człowieka sprawnego fizycznie i intelektualnie jednocześnie. Nawet ktoś, kto jest sprawny fizycznie i intelektualnie, może mieć kompleksy z powodu wyglądu czy sytuacji materialnej. Jak widzisz, zdefiniowanie stanu pełni zdrowia jest równie trudne jak zdefiniowanie choroby. Kiedyś faktycznie definiowano chorobę jako odwrotność zdrowia, ale współcześnie odchodzi się od tej definicji. Moim zdaniem słusznie.

Jeśli chodzi o sytuację rodzinną, to czy osoba, która odejdzie od toksycznej rodziny, mimo sprawności fizycznej i intelektualnej, będzie osobą zdrową? Według Ciebie tak, co argumentujesz tym, że nie jest to aż tak ważnym czynnikiem w Twojej hierarchii zdrowia. Ale jeśli przyjmiemy starą definicję zdrowia, czyli uznamy, że zdrowie jest stanem pełnego dobrego samopoczucia (dobrostanu) fizycznego, psychicznego i społecznego, to będzie to osoba chora. Chora, ponieważ do pełnego dobrego samopoczucia będzie brakowało prawidłowych relacji rodzinnych, czyli tego elementu społecznego. Możesz tego na pierwszy rzut oka nie widzieć u takiej osoby i jej zazdrościć sprawności fizycznej i intelektualnej, czym tylko uderzasz po raz kolejny w swoje poczucie własnej wartości.

Eskapizm, czyli tworzenie w głowie własnego świata i relacji dla nas na daną chwilę satysfakcjonujących, to nic innego jak próba oderwania się od problemów. Sama zresztą to zauważasz, kiedy piszesz, że to jeden z mechanizmów obronnych czy sposobów na załagodzenie objawów. Samo w sobie to nie jest jednak chorobą, ale w skrajnym przypadku może świadczyć, że to wynik np. zaburzeń psychicznych.

Z czym Ty utożsamiasz hartowanie i kształtowanie charakteru?
Z odwagą. Ludzie spędzają całe swoje życie w strachu, bojąc się tego, co się może zdarzyć. Ale wiesz co? Należy sobie zdać sprawę, że to strach to najgorsze, co nam się przytrafia. Jednak w tej chwili to pominę, bo to byłoby z Twojej strony rzucanie się na głęboką wodę. No i to wymagałoby kolejnego wynurzenia z mojej strony.

W
Posty: 624
Rejestracja: sob lip 04, 2015 12:00 am

Re: [Ankieta] Czy kiedykolwiek byliście w związku?

Postautor: W » ndz cze 30, 2019 1:08 am

fifikse pisze:
czw cze 27, 2019 11:24 pm
tutaj nawet nie ma większej filozofii: z reguły jest tak, że przyciągają się ludzie podobni sobie, wręcz nawet powiedziałabym, że nie ma za bardzo możliwości by się zupełnie inni - zupełnie różniący się od siebie nawzajem - ludzie przyciągnęli/dogadali, czy nawet spotkali się (w sensie psychicznym, emocjonalnym czy intelektualnym może, bo spotkać, to jeszcze się spotkać mogą, ale małe są szanse na to by udało im się ze sobą dogadać w ogóle).

Właśnie o to dogadanie chodzi. Jak masz w głowę wdrukowane określone wzorce dot. wyglądu, zachowania, myślenia, „teorię umysłu”, łatwiej się porozumieć z kimś, kto ma podobne, kompatybilne. Jeśli życie dało delikwentowi kopa, wypadł ze społecznych torów i przez to ma inne spojrzenie, wartości, odczucia, potrzeba znacznie więcej czasu na dogadanie się i pierwsze wrażenie może być przez to nieudane, i atrakcyjność nie odpali. Wygląda, że ci FA (Forever Alone) do takich wniosków właśnie dochodzą.

hotaru27

Re: [Ankieta] Czy kiedykolwiek byliście w związku?

Postautor: hotaru27 » czw lut 20, 2020 1:24 pm

Nie wiem czy się chwalić czy żalić:D:D:D byłam w pierwszym związku w moim życiu. Szkoda tylko, że od momentu poznania do rozstania minęło nieco ponad 2 miesiące:D. I znowu wyszło na to, że jestem niestabilna emocjonalnie, potrzebuję zbyt dużo uczucia i uwagi i zachowuję się dziecinnie. Moje potrzeby miłości i zaangażowania ze strony mężczyzny praktycznie zawsze są tak podsumowywane. Mam wrażenie, że jak na swoje możliwości daję od siebie naprawdę sporo, ale dużo mniej do mnie wraca. Gość chciał żebym o nim powiedziała rodzinie (zrobiłam to. Pierwszy raz w życiu się przyznałam do czegoś takiego), żebym zmieniła status na FB na "w związku", zakochałam się, słuchałam jego zwierzeń, nawet po raz pierwszy w życiu naprawdę oddałam swoje ciało. Chciał żebym go odwiedziła, kupiłam bilet lotniczy (a ja zawsze panikuję na myśl o podróżach. Nigdy wcześniej nie leciałam samolotem) a na 11h przed lotem dowiedziałam się przez Skype'a, że mam nie przyjeżdżać, bo nie mam po co. Zerwał ze mną. Wiedziałam, że nie dokońca nam się ostatnio układało, zdarzały się sprzeczki, ale i tak mnie zaskoczył. Nie wiem już co ja bym musiała robić żeby mi mogło z facetem wyjść. Tracę nadzieję, że kiedykolwiek się uda. Zastanawiam się czy on w ogóle był we mnie chociaż odrobinę zakochany...

Nikt w całym moim życiu nie zrobił że mnie takiego debila🤣🤣🤣 i jeszcze teraz ojciec mnie wypytuje czemu nie poleciałam. Zapisałam się na kurs angielskiego żeby czymś głowę zająć i mniej myśleć o moim popierdolonym na każdej płaszczyźnie życiu.

Inna
Posty: 730
Rejestracja: czw kwie 25, 2019 9:15 pm

Re: [Ankieta] Czy kiedykolwiek byliście w związku?

Postautor: Inna » czw lut 20, 2020 3:12 pm

Pytanie kto tu ma problem Ty czy On ? Na mój gust to koleś jest niedojrzały, a ty zrobiłaś co mogłaś a nawet za dużo. Ja na Twoim miejscu powiedziałabym, że jak mu zależy to niech on przyjedzie, a nie pędziła na jego zawołanie. Potraktuj to nie jako porażkę a kolejną lekcję. Jesteś o jednego dupka bliżej znalezienia tego wartościowego człowieka, na którego zasługujesz.A dupek niech chociaż zwróci za bilet.

chudzielec
Posty: 1252
Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm

Re: [Ankieta] Czy kiedykolwiek byliście w związku?

Postautor: chudzielec » czw lut 20, 2020 4:53 pm

To banalne ale naprawdę jeśli tylko jest sie zdolnym do tego to lepiej próbować i być w jakimkolwiek związku niż ciągle być samemu i później tego żałować.

Ari
Posty: 1004
Rejestracja: pt maja 31, 2019 9:44 pm

Re: [Ankieta] Czy kiedykolwiek byliście w związku?

Postautor: Ari » czw lut 20, 2020 5:26 pm

.
Ostatnio zmieniony ndz cze 19, 2022 4:10 pm przez Ari, łącznie zmieniany 1 raz.


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość