Strona 3 z 3

Re: Całowanie się

: sob wrz 05, 2020 3:35 pm
autor: W
To faktycznie miałaś pecha. Macocha natura wredna jest, mami swoje dzieci chemicznym hajem a potem jest co jest, zostaje niedosyt, rozżalenie błędami i sentymenty. To zdaje się dość powszechne. To już lepiej w drugą stronę, jak jest kompatybilność osobowościowo-życiowa a brak chemii, przynajmniej można pozostać w przyjacielskich stosunkach. U schizoidów też się raczej bardzo rzadko zdarza, prawdopodobieństwo, że trafi na kogoś nadającego się na partnera, przy kim napięcie i blokada są słabsze lub nie są przeszkodą nie do pokonania, i do tego chcącego, można spokojnie zaokrąglić do 0.

Re: Całowanie się

: ndz wrz 06, 2020 2:20 pm
autor: W
chudzielec pisze:
sob wrz 05, 2020 2:00 pm
Pocałunki to testowanie kompatybilności genetycznej i zdrowia.

Obstawiałbym bardziej pozostałość po instynkcie przekazywania sobie przyniesionego jedzenia, bez posiadania zręcznych łapek ;)

Re: Całowanie się

: ndz wrz 06, 2020 2:22 pm
autor: W
Dopóki nie napisałaś o chemii, nawet nie przyszła mi do głowy. Ale może faktycznie działać znieczulająco ;)


Wydaja mi się, że gdy głównym problemem jest lęk zmiana jest prostsza. Mój albo jest tak głęboko wbudowany, że nie jestem w stanie go zidentyfikować i ujawnia się tylko przez objawy, albo lęk jest tylko wtórny a co innego zaburza funkcjonowanie. Przy lęku chcesz ale reagowanie psuje to co robisz. Jeśli nie mam motywacji, nie odczuwam istotnej satysfakcji i jej nie oczekuję, za to mam tylko obciążenie i niejasne odczucia z dominującą niechęcią, po interakcji z ludźmi „w nagrodę” pozostaje mi poważne wyczerpanie, do żadnej aktywności nie dojdzie, ona musi być poparta jakąś choćby urojoną nagrodą. To jest druga strona napędu, z jednej jest pobudzenie, z drugiej zahamowanie, i o lęku mówią, piszą bardzo często, a o tej drugiej stronie niewiele, wygląda że jest znacznie trudniejsza. Przy anhedonii bez zewnętrznej motywacji niewiele się wydarzy.