Coś tam wiem. Miłość to za duże słowo ale zdarzało mi się być zauroczonym. Raz chyba nawet z wzajemnością.WastedReincarnation pisze: ↑śr lip 24, 2019 10:20 pmExtra!chudzielec pisze: ↑śr lip 24, 2019 10:16 pmRaczej już by nastąpiła utrata zainteresowania i zobojetniemie.
A skąd Ty to niby wiesz?
[Pytanie retoryczne]
Miłość lekarstwem na wszystko ?
-
- Posty: 1252
- Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm
Re: Miłość lekarstwem na wszystko ?
Re: Miłość lekarstwem na wszystko ?
Chudzielec nie zawsze szczerość jest zła. Ja wiedziałam na czym stoję od samego początku. Nie ukrywał tego przede mną wiec nie ZAWSZE ktoś zwieje przed szczerością tylko CZASEM. Nie masz za bardzo na to wpływu, czy ktoś do szczerości dojrzał czy nie. Nie przejmuj się wiec i zakochaj znowu
Re: Miłość lekarstwem na wszystko ?
.
Ostatnio zmieniony ndz cze 19, 2022 5:40 pm przez Ari, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Miłość lekarstwem na wszystko ?
Oj kolego Ty chyba rzeczywiście bardzo Wasted:D:D:DWastedReincarnation pisze: ↑śr lip 24, 2019 8:37 pmTak, Hotaru to zgrabna laska, ma potencjał by wyleczyć paru zawodników
Jaka ożywiona dyskusja tu się pojawiła. Ho Ho:D szkoda, że za chwilę muszę wychodzić do pracy. Wczoraj byłam tak zdechnięta, że padłam na łóżko bardzo wcześnie.
Re: Miłość lekarstwem na wszystko ?
Z rozmowy jakoś tak naturalnie to wszystko wyszło. Dużo i często gadamy. W sumie o mojej schizoidalności dowiedział się już w nocy przy drinku w knajpie, a później i tak pisaliśmy jeszcze do prawie 3 w nocy. Reszta diagnoz chyba nie była dla niego wielkim zaskoczeniem. Widać, że trochę interesuje się psychologią. Myślę, że bardziej mój ojciec mógł go przerazić niż ja jako ja. Pozostaje czekać do weekendu. Jeśli w sobotę nie przyjdzie to wszystko szybko się wyjaśni i wrócę do mojego standardowego trybu nurzania się w beznadziejnej wyłącznie duchowej romantyczności i strachu przed bliskością z mężczyzną. Napisałam co mi psychiatra zdiagnozował i że o takich rzeczach wolę pisać wcześniej. Jeżeli to komuś przeszkadza to co najwyżej znajomość kończy się szybciej. O ojcu jakoś później wyszło w trakcie rozmowy.
Szczerość jest dla mnie bardzo ważna chociaż ta w moim wykonaniu bywa chyba zbyt szokująca:D.
Re: Miłość lekarstwem na wszystko ?
.
Ostatnio zmieniony ndz cze 19, 2022 5:40 pm przez Ari, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Miłość lekarstwem na wszystko ?
Jakbym czytał myśli Rachel z "Uratuj mnie. Opowieść o złym życiu i dobrym psychoterapeucie". Dlaczego zakładasz taki wariant? Nienawidzisz się tak bardzo, że nie dopuszczasz do siebie myśli, że komuś to może nie przeszkadzać?hotaru27 pisze: ↑czw lip 25, 2019 8:23 amZ rozmowy jakoś tak naturalnie to wszystko wyszło. Dużo i często gadamy. W sumie o mojej schizoidalności dowiedział się już w nocy przy drinku w knajpie, a później i tak pisaliśmy jeszcze do prawie 3 w nocy. Reszta diagnoz chyba nie była dla niego wielkim zaskoczeniem. Widać, że trochę interesuje się psychologią. Myślę, że bardziej mój ojciec mógł go przerazić niż ja jako ja. Pozostaje czekać do weekendu. Jeśli w sobotę nie przyjdzie to wszystko szybko się wyjaśni i wrócę do mojego standardowego trybu nurzania się w beznadziejnej wyłącznie duchowej romantyczności i strachu przed bliskością z mężczyzną. Napisałam co mi psychiatra zdiagnozował i że o takich rzeczach wolę pisać wcześniej. Jeżeli to komuś przeszkadza to co najwyżej znajomość kończy się szybciej. O ojcu jakoś później wyszło w trakcie rozmowy.
Szczerość jest dla mnie bardzo ważna chociaż ta w moim wykonaniu bywa chyba zbyt szokująca:D.
Re: Miłość lekarstwem na wszystko ?
Ooo redroom Jesteś już po lekturze czy dopiero zaczynasz?
Re: Miłość lekarstwem na wszystko ?
W takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak stwierdzić, że jest mi miło:D dzięki.
Re: Miłość lekarstwem na wszystko ?
Redroom, dziś już jest dużo lepiej. Dawniej potrafiłam się sobą brzydzić. To co teraz to bardziej realistyczne ocenianie swoich możliwości niż nienawiść czy odraza. Tak czy siak wciąż nie jest dobrze. Co najwyżej o tyle lepiej by jako tako funkcjonować. I masz rację. Nie wierzę, że naprawdę trafi się ktoś kto pokocha mnie taką. Jestem zbyt ułomna, zbyt wybrakowana. A już na pewno nie ktoś kto byłby fascynujący dla mnie. Czyżby ktoś napisał książkę o mnie nie znając mnie:D? Chyba muszę wypożyczyć. Obawiam się tylko, że ciężko byłoby mi emocjonalnie przez nią przebrnąć. Już łatwiejszy "Inny świat".
Re: Miłość lekarstwem na wszystko ?
Zabrzmi jak frazes ale zanim wejdziesz w jakikolwiek związek powinnaś zaakceptować sama siebie, bo to działa jak sprzężenie zwrotne. Jak czujesz się ze sobą dobrze to inny tez będą czuć się dobrze z tobą. Oczywiście nie jest to warunkiem ale ułatwia życie. Czasem druga osoba może wspierać i dowartościować. W końcu także opinia innych ( jak ten komplement Wasted) pozwala nam się podbudować. Zostaje tylko ryzyko, ze jak odejdzie to wraz z nią i poczucie własnej wartości. Ja preferuje prace samodzielna nad sobą i swoją pewnością, tak by wejść w związek z dobra energia. Tak czy siak nie zakładaj nic tylko ciesz się, ze poczułaś motyle w brzuchu. To rewelacyjne uczycie !!! Nie wykluczone, ze facet zauroczony Tobą dodatkowo okaże się odpowiedzialnym gościem i pomoże Ci polubić siebie i jego. Daj sobie szanse. Na pewne rzeczy nie mamy wpływu i trzeba im pozwolić się dziać. Trzymam kciuki i czekam na dalsze relacje z rozwoju sytuacji ...
Re: Miłość lekarstwem na wszystko ?
Zacząłem, jestem w trakcie czytania. Dotarłem do momentu, kiedy Rachel podjęła "dorosłą" decyzję o pójściu do szpitala.
Jeśli twierdzisz, że jesteś zbyt ułomna i wybrakowana, to odpowiedz sobie na pytanie, dlaczego ktoś inny ma uważać inaczej? Nie wydaje mi się, żeby było lepiej, bo nadal się nienawidzisz. Może mniej, a może więcej. To nie ma jednak znaczenia, bo nadal się nienawidzisz. Możesz dalej tak uważać, albo postarać się zmienić swoją postawę i postrzeganie samej siebie. Nikt inny za Ciebie tego nie zrobi.hotaru27 pisze: ↑czw lip 25, 2019 7:06 pmRedroom, dziś już jest dużo lepiej. Dawniej potrafiłam się sobą brzydzić. To co teraz to bardziej realistyczne ocenianie swoich możliwości niż nienawiść czy odraza. Tak czy siak wciąż nie jest dobrze. Co najwyżej o tyle lepiej by jako tako funkcjonować. I masz rację. Nie wierzę, że naprawdę trafi się ktoś kto pokocha mnie taką. Jestem zbyt ułomna, zbyt wybrakowana. A już na pewno nie ktoś kto byłby fascynujący dla mnie. Czyżby ktoś napisał książkę o mnie nie znając mnie:D? Chyba muszę wypożyczyć. Obawiam się tylko, że ciężko byłoby mi emocjonalnie przez nią przebrnąć. Już łatwiejszy "Inny świat".
Kiedy czytałem książkę, a później to, co napisałaś, to stwierdziłem, że może Ci być bliżej do borderline niż OS. Oczywiście w żadnym razie nie podważam Twojej diagnozy OS, po prostu odniosłem takie wrażenie. Zresztą nawet na Wikipedii możemy przeczytać, że "Pacjenci z borderline mają niespójne ja. Aby uchronić swoje ja przed dezintegracją, stosują mechanizmy obronne o charakterze schizoidalnym lub paranoidalnym. Są też podatni na prowadzące do poważnych zaburzeń okresy fragmentacji. Pacjenci ci chronią swoje ja poprzez regulowanie stopnia bliskości interpersonalnej".
Re: Miłość lekarstwem na wszystko ?
Redroom po lekturze chętnie się piszę na rozmowę.
Re: Miłość lekarstwem na wszystko ?
Czy ja wiem? Poczucie bycia wybrakowanym jest nagminne gdy człowiek ma problemy ze sobą. Nawet narcyzi mają się za wybrakowanych i dlatego tak bardzo staraja się o sukcesy a wyprakowanie zrzucają na innych. Właściwie każdy dorosły który nie zaznal akceptacji że strony rodzica albo doznał krzywd ma się za wybrakowanego. Wybrakowany czyli niegodny kochania. W terapii z wewnętrznym dzieckiem jest taki moment gdy człowiek zadaje sobie pytanie zaraz ale kto tak naprawdę był wybrakowany i nagle się okazuje że to jednak rodzic nie umiał kochać a nie dzuecko było nie takie .
Widze że ja tu na forum stałe jakoś do tych rodziców wracam ale rzeczywiście tak właśnie uważam. Ze za problemami dorosłych stoją ich rodzice i bez odniesienia tych problemów do owych rodziców nie można sobie naprawdę pomóc. Tak czy inaczej więc to wybrakowanie czy nawet nienawiść do siebie to raczej nie jest moim zdaniem wyznacznik borderline. Dla mnie to po prostu smutny acz typowy spadek po doświadczeniach.
Tak mi się też przypomina jak sama się tak czułam. I pamiętam zdanie które pomogło i brzmiało- traktujesz siebie samą tak jak cuebie traktowano. No alleluja.
Widze że ja tu na forum stałe jakoś do tych rodziców wracam ale rzeczywiście tak właśnie uważam. Ze za problemami dorosłych stoją ich rodzice i bez odniesienia tych problemów do owych rodziców nie można sobie naprawdę pomóc. Tak czy inaczej więc to wybrakowanie czy nawet nienawiść do siebie to raczej nie jest moim zdaniem wyznacznik borderline. Dla mnie to po prostu smutny acz typowy spadek po doświadczeniach.
Tak mi się też przypomina jak sama się tak czułam. I pamiętam zdanie które pomogło i brzmiało- traktujesz siebie samą tak jak cuebie traktowano. No alleluja.
Re: Miłość lekarstwem na wszystko ?
Dobrze, ale nie wiem, kiedy dokończę lekturę. Głównie interesowało mnie to, jak zachowuje się i myśli osoba z borderline i w zasadzie moja ciekawość została zaspokojona. Poznałem też przyczynę tego stanu rzeczy, która - co zabrzmi jak truizm - tkwiła w dzieciństwie.
Chodziło mi bardziej o ten fragment:Czy ja wiem?
Mnie to bardziej wygląda na idealizowanie, a następnie prowokację i oczekiwanie zdewaluowania. No i klasyka: "Nienawidzę cię, ale nie odchodź". To bardziej charakterystyczne dla borderline niż OS. OS by raczej zachowywał dystans, ale nie prowokował do zerwania znajomości na takim etapie, gdzie druga strona nie wymaga zobowiązań i również zachowuje dystans emocjonalny. Wręcz przeciwnie, to niemal środowisko naturalne OS taka relacja utrzymywana w dystansie. Parafrazując pewne memy: fajna to relacja, taka nie za bliska, nie za daleka.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości