Psychoterapia

Tematy związane z podejmowanymi terapiami i leczeniem farmakologicznym.
Iluminacja

Re: Psychoterapia

Postautor: Iluminacja » pn cze 18, 2018 12:43 am

 
Ostatnio zmieniony śr sie 22, 2018 5:32 pm przez Iluminacja, łącznie zmieniany 1 raz.

Fragen
Posty: 257
Rejestracja: wt cze 12, 2018 8:29 am

Re: Psychoterapia

Postautor: Fragen » wt cze 19, 2018 11:22 am

Iluminacja: nie odpowiem na twoje pytania dotyczące mnie i mojego życia ponieważ, jak można przeczytać, sam już sobie na nie obszernie odpowiedziałeś aż po sformułowanie wniosków i postawienie diagnozy. Moja rola w tym żadna.
Umarlazkotami: nie mam poczucia, że osiągnęłam jakiś level zakładając rodzinę. To raczej konsekwencja tych konkretnych uwarunkowań jakie się złożyły na moje życia. A była to : trauma maltretowanego niemowlęcia, narcystyczni opresyjni rodzice, parentyfikacja, mój własny bardzo silny instynkt opiekuńczy i wreszcie temperament. Nie chcę sie rozpisywać, bo to wątek o psychoterapii ale może spotkamy się w jakimś innym wątku, gdzie będzie można szerzej pogadać :)
A jeśli chodzi o psychoterapię: przeczytałam, w jednym z twoich postów, że doświadczyłaś traumy molestowania seksualnego. Jeśli to nie jest dla ciebie zbyt trudne lub osobiste chciałabym cię zapytać o to, czy pracowałaś z tym doświadczeniem na terapii, a jeśli tak to jak i z jakim skutkiem.
Moje pytanie wynika z faktu, że sama musiałam mierzyć się na terapii z pracą z traumą i jestem ciekawa doświadczeń innych. Chętnie też podzielę się własnymi. :)

Iluminacja

Re: Psychoterapia

Postautor: Iluminacja » wt cze 19, 2018 9:36 pm

 
Ostatnio zmieniony śr sie 22, 2018 5:32 pm przez Iluminacja, łącznie zmieniany 1 raz.

umarlazkotami
Posty: 168
Rejestracja: czw sty 05, 2017 12:22 pm

Re: Psychoterapia

Postautor: umarlazkotami » pt cze 22, 2018 10:38 pm

Fragen pisze:
wt cze 19, 2018 11:22 am
A jeśli chodzi o psychoterapię: przeczytałam, w jednym z twoich postów, że doświadczyłaś traumy molestowania seksualnego. Jeśli to nie jest dla ciebie zbyt trudne lub osobiste chciałabym cię zapytać o to, czy pracowałaś z tym doświadczeniem na terapii, a jeśli tak to jak i z jakim skutkiem.
Tak, przerabiałam na terapii molestowanie. W jaki sposób to przerabiałam? Hm... No nie wiem co napisać, bo o szczegółach, mimo mojej i tak nadmiernej otwartości w tym miejscu, jednak opowiadać nie będę. Po prostu to po 'psychologicznemu' przepracowywałam z psycholożką.
Jak zapewne wiesz, osoby molestowane w dzieciństwie w wieku dojrzałym przyjmują postawę totalnie aseksualną, lub skrajnie odwrotnie - rozseksualizowaną. U mnie to przybrało tę drugą formę. Moja schizoidia jednak nieco hamuje ów rozpasany erotyzm i mam raczej umiarkowany temperament. Lubię jednak sprośności, lekkie zboczenia, taki zwyczajny seks mnie nieco nudzi (chyba, że jest okazjonalny). I często mam problemy z dotykiem aseksualnym. Przyjemniejsze są dla mnie perwersje od przytulenia. Ale czasem też się przytulam, na starość trochę mięknę.
Jak już pisałam gdzieś w innym poście, seks jest dla mnie podświadomą formą osiągania bliskości, dlatego trudno mi utrzymać relacje, gdzie nie ma sfery erotycznej. Są one dla mnie, mimo często ciekawej wymiany intelektualnej, bardzo jałowe. Ale się staram, tylko jest to z mojej strony dość sztuczne.
Jestem też bi. Jeszcze kilka lat temu aktywnie zabawiałam się z dziewczynami, ale jednak traktowałam je tak instrumentalnie, że nawet mnie było ich żal, i świadomie z tego zrezygnowałam. Nie umiem nawiązać z kobietami więzi psychicznej. Z facetami tak.
Tak więc doświadczenie molestowania wymiernie wpłynęło na moją tożsamość seksualną, kształt relacji i podejmowane aktywności seksualne. I raczej tego nie zmienię (bycia bi, pewnych preferencji i upodobań itd). Seksualność jest naszą najbardziej atawistyczną sferą i nie podlega modyfikacjom. Można jedynie mieć na tym kontrolę, aby nie popaść w patologię. Ja mam. Mimo wielorakich doświadczeń seksualnych jestem zdrowa fizycznie, kontroluję co robię i z kim, zawsze w bezpiecznych warunkach, z zaufanym, bliskim jednak człowiekiem.
Zaobserwowałam też, że w moim życiu, na każdym etapie, miała miejsce jakaś ciemna, brudna strona. We wczesnej dorosłości zadawałam się tymczasowo z dość patologicznym, rynsztokowym wręcz elementem ludzkim. Nie, nie dotykałąm się nawet z nimi, tylko przebywałam i miałam z tego dziwną przyjemność. Potem żyłam 2 lata sama w domu pod lasem. Później pracowałam kilka lat w ośrodku hospicyjnym z umierającymi. Uwielbiałam to, tę atmosferę śmierci, starczych ciał i choroby. Brakuje mi tego teraz.
Ale jak kilka mies temu zmieniłam pracę na grzeczną, biurową egzystencję, to ową lukę wypełniłam dość ekscytującą znajomością z młodym człowiekiem, który wykazuje podobne mnie, bardzo przyjemne perwersje seksualne. Dość konkretne i mocne rzeczy. (ale mam z nim lekki problem, bo on oprócz bliskosci cielesnej, preferuje też silną bliskość emocjonalną)
Tak więc to całe moje dzieciństwo jakoś skapuje co chwilę w chwili obecnej, ale mam to pod kontrolą. Ofiarą się już nie czuję od dawna.

A co do Iluminacji. Ma on dość szorstką konwencję komunikacyjną, obfitującą na dodatek w megalomanię i protekcjonalizm, ale czasem pisze sensowne treści, pod którymi ja też się czasem podpisuję. Ja wolę pisać o sobie, inni nie interesują mnie na tyle, abym poświecała im tyle czasu i uwagi, co Iluminacja. Ja skupiam się tylko na osobach mi bliskich, jakieś randomy to dla mnie biały szum.
Ale Iluminacja jest inny, on aby zaistnieć, potrzebuje drugiego człowieka, bo to na nim skupia uwagę, może się wykazać, staje się widoczny. Zobacz jak rozkwita, gdy ktoś prowadzi z nim dialog. Jeśli nikt mu nie odpowiada, on nie potrafi napisać czegoś o sobie, bądź czegoś neutralnego, jak reszta ludzi z forum, wtedy zanika. I skupianie się na innych, skrywając jednocześnie siebie, jest dla niego pewnie dość bezpieczne. Poza tym Iluminacja lubi, jak ktoś go mocno, wyraziście czuje, dlatego lubi drażnić, prowokować, wkładać kij w mrowisko itd. Ale wystarczy z nim spokojniej pogadać, a też się uspokaja (bo jest widoczny). On szuka uwagi, kontaktu.
Ja też lubię jak ktoś mnie intensywnie czuje, ale mam inne sposoby na osiąganie tego, i nie chodzi tu o zboczony seks.
I z Iluminacji pewnie taki schizoid, jak ze mnie zakonnica, stąd taka atmosfera jego przekazu, dlatego warto mieć dystans.

umarlazkotami
Posty: 168
Rejestracja: czw sty 05, 2017 12:22 pm

Re: Psychoterapia

Postautor: umarlazkotami » sob cze 23, 2018 12:19 pm

I zapomniałam napisać wyżej o najważniejszym, ale wydawało mi się to już tak oczywiste, że zignorowałam temat. W tej całej pracy terapeutycznej nad doświadczeniem molestowania głównie chodzi o to, aby przestać się czuć ofiarą, zrzucić poczucie winy, odpowiedzialności za ten cały syf. Przecież to nie ja inicjowałam i robiłam przez wiele lat pedofilskie akcje z jakimś kilkuletnim dzieckiem, ja byłam tylko bezwolną istotą, która nie miała wpływu na to, co się koło niej dzieje. Trzeba się oczyścić.
Teraz oczywiście wpływ i poczucie sprawczości mam, dlatego nigdy nie pozwalam siebie krzywdzić. Jestem wyczulona na wszelkie przejawy insynuacji seksualnych od obcych, przekraczania moich granic etc. Nie mam problemu z asertywnością i silnie pilnuję swojego komfortu. Jakieś aktywności seksualne podejmuję tylko dobrowolnie, z wybranymi ludźmi i są one dla mnie przyjemnością. Jeśli coś nie jest dla mnie przyjemne, potrafię powiedzieć 'nie' w trakcie i przerwać. Nie wyobrażam też sobie, że mój chłopak/przyjaciel traktowałby mnie bez szacunku, nadużywał naszej bliskości do swoich celów, stosował jakąś opresję, wymuszał coś (no chyba, że w takiej konwencji się zabawiamy, to wiadomo, ja piszę tu o ogólnej sferze relacyjnej). Ale ja zawsze starannie dobieram sobie przyjaciół/chłopaków i nigdy nie miałam takich przypadków. Wydaje mi się, że ludzie też wyczuwają, na ile mogą sobie ze mną pozwolić, bo to ja sama określam moje granice. W każdym razie ja już nie piszę o tym molestowaniu sprzed lat jako 'trauma', lecz 'doświadczenie', oczywiście przykre i krzywdzące, ale ja już to przebolałam, jakoś z tego wyszłam. Mam swoje odchyły, ale jak pisałam, realizuję je w miarę zdrowych warunkach, z bliskimi osobami, w bezpiecznej atmosferze. Nie wiem jak będzie za x lat, ale teraz jest już bardzo dobrze.
A co z Tobą?

Fragen
Posty: 257
Rejestracja: wt cze 12, 2018 8:29 am

Re: Psychoterapia

Postautor: Fragen » śr cze 27, 2018 9:17 pm

Oj umarlazkotami: odpisałam ci długo i pięknie po czym nim zdążyłam wysłać padł internet i wszystko szlag trafił.

Więc teraz będzie krócej.
Po pierwsze więc: dzięki że się podzieliłaś swoją historią. Robi na mnie wrażenie że tak szczerze i otwarcie o niej mówisz.
Po drugie: widzę, że moja terapia poszła chyba inną ścieżką. W moim przypadku chodziło właśnie o to, żebym poczuła się ofiarą, poczuła krzywdę jaką mi wyrządzono i żebym w końcu nabrała do niej osobistego stosunku. Żebym sobie współczuła zamiast rozumieć co się wydarzyło. Otworzyła się na współczucie innych. Poczuła bezradność. Przy typowych dla OS mechanizmach obronnych: intelektualizacji, zamrożeniu emocji to było bardzo trudne doświadczenie i sporo mi zajęło zanim odpuściłam myślenie, a zaczęłam czucie. W konsekwencji jednak, gdy na terapii doszło do spraw ze spektrum OS miałam już do nich zupełnie inny stosunek. Podejście humanistyczne z grubsza rzecz ujmując określa OS jako reakcję dziecka na odrzucenie i brak więzi z matką. Dziecko jest ofiarą i radzi sobie jak może żeby przetrwać. A to co z boku może więc wydawać się dziwactwem jest po prostu konsekwencją dramatu. Gdy tak na siebie spojrzałam bardzo dużo zaczęło się zmieniać.
Po trzecie: pytałaś mnie jak mi się żyje z rodziną u boku. Wiesz wychowałam się w domu w którym dziecko, choć odrzucone i pozbawione jakiejkolwiek opieki miało obowiązek być wesołe, towarzyskie, przebojowe, opiekuńcze wobec rodziców i samodzielne od pierwszych godzin życia. Wszystkie typowe dla OS zachowania: wycofanie, apatię, lęki ucieczka przed dotykiem były karane na wszelkich możliwych poziomach. Szybko nauczyłam się więc dostosowywać do otoczenia i zrozumiałam, że inaczej się nie da. Jakie są tego koszty nie muszę mówić.
Jednocześnie, i nie wiem skąd się to wzięło, zawsze wiedziałam, że to co może mi pomóc to drugi człowiek, relacja z nim i do tej relacji, mimo bólu parłam. Trudno jednak nakarmić się, gdy nawet nie wiesz co to jest więź i co konkretnie jest ci potrzebne. Można jednak dostać coś pośrednio i ja tak właśnie robiłam, karmiłam się tym, że sama dużo dawałam, często gęsto się przy tym przekraczając. W efekcie wylądowałam w szpitalu bo ceną za taką rabunkową gospodarkę było wyniszczenie fizyczne organizmu.
Piszę o tym w czasie przeszłym bo terapia i więź najpierw z terapeutą, a potem ze sobą zrobiły w końcu swoje i teraz a kiedyś jest nieporównywalne. Nie mam już oporów przed mówieniem o swoich specyficznych ograniczeniach, lękach, niemocach, brakach, ale też biorę za nie odpowiedzialność i nie oczekuję że ktoś się do mnie dostosuje i zostanie moją mamą, która mnie bezwarunkowo przyjmie. W dorosłych relacjach wszystko jest jednak warunkowe. Swoją drogą, te nasze lęki i niemoce nie są wcale takie rzadkie, każdy ma coś takiego, może w mniejszej skali ale jednak, w swojej szafie. Dużo nad sobą pracuję, z emocjami i z ciałem. Nie wszystko jest jednak do naprawienia. Doświadczenie deprywacji emocjonalnej ma wpływ również na fizyczną kondycję człowieka. Z depresji niemowlęcej została mi np hipertermia. Gdy się zdenerwuję mój organizm natychmiast się przegrzewa i robi się groźnie. Łatwo się też męczę i przebodźcowuję.
Do OS mam stosunek na luzie i pewnie stąd to moje entuzjastyczne powitanie. Żadną miarą nie czuję się już dziwakiem. Ofiarą się czuję, ale syndromu ofiary już nie mam. Bardzo sobie współczuję tego czego doświadczyłam, z czym musiałam się zmagać i z czym zmagam się jeszcze.
Więc tak jest u mnie.

observer
Posty: 509
Rejestracja: sob kwie 15, 2017 3:02 pm
Lokalizacja: woj. Lubuskie

Re: Psychoterapia

Postautor: observer » pt sie 24, 2018 2:38 pm

gdy mialem ok. 20 lat chodzilem na psychoterapie (najpierw w poradni, potem w szpitalu). skonczylo sie na kilku-kilkunastu sesjach, bo nie widzialem w tym zadnego sensu. mialem wrazenie, ze traktuje sie mnie jak glupiego, ktoremu wystarczy powiedziec, ze zycie jest piekne (moze nieco pokretniejszymi slowami), a on w to uwierzy. do tego dziwne cwiczenia z jakimis rysunkami czy rozpisywaniem planow, jak dla dzieci w przedszkolu. to nie dla mnie. na psychoterapii grupowej bylem raz i bylo jeszcze gorzej, czulem sie obco w stosunku do ludzi, ktorzy tam siedza (moze dlatego, ze byli duzo starsi ode mnie i mieli odmienne problemy).
"Pacjenci z osobowością schizoidalną uważają się raczej za obserwatorów świata aniżeli jego uczestników".

"Ni boga, ni pana".

chudzielec
Posty: 1252
Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm

Re: Psychoterapia

Postautor: chudzielec » pt sie 24, 2018 5:48 pm

Skończyłem wczoraj pseudo terapie definitywnie.
To było bezsensowne rzucanie grochem o ścianę.

Gbur
Posty: 643
Rejestracja: pt sty 08, 2016 12:00 am
Kontakt:

Re: Psychoterapia

Postautor: Gbur » sob sie 25, 2018 4:22 am

chudzielec pisze:
pt sie 24, 2018 5:48 pm
Skończyłem wczoraj pseudo terapie definitywnie.
To było bezsensowne rzucanie grochem o ścianę.
Czy mógłbyś napisać, czy była to psychoterapia w jakimś konkretnym nurcie?
"Było nie ma - poszło w dym. Tylko popiół został w rękach."

chudzielec
Posty: 1252
Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm

Re: Psychoterapia

Postautor: chudzielec » sob sie 25, 2018 9:13 am

W zasadzie behawioralno-poznawcza ale zaczęło się to rozmywać.

Wyglądało to w pewnym uproszczeniu tak w części behawioralnej:
  • terapeuta chciał żebym ustalił najpierw co chce robić.
  • siedziałem patrzyłem na niego i zastanawiałem się przez kilka minut nic nie mogąc wymyślić
  • w końcu on mówi że mogę się w domu zastanowić
  • zastanawiałem się dochodząc do wniosku że: "nie chce niczego"
  • po tygodniu gdy o tym mówiłem on sam wymyślał rożne cele.
Niby uniwersalne typu:
  • zmiana diety
  • aktywność fizyczna
  • sprzątanie w domu
  • regularna praca nad sobą w jakichkolwiek drobnych rzeczach (celem wyrabiania nawyków)
  • "wychodzenie do ludzi"
Oczywiście nie udawało zbyt długo utrzymywać motywacji.
Zawsze coś mnie wyprowadzało z wewnętrznej równowagi osłabiając moja wole.
Kończyło się tak że opowiadałem mu o tych wydarzaniach zaburzających.
On tego przez większość czasu cierpliwe wysłuchiwał przez co sesje zmieniały się w monologi.

Czasem przechodziło to w część poznawczą.
Polegało to na racjonalnej analizować (obiektywizować) powody zakłóceń w dążeniu do celu.
Chwilowo nawet to działało. Przez krótki czas (do 2 tygodni) może niezbyt rzetelnie ale realizowałem te cele.

Trzecim etap miał różne warianty:
  • pojawiały się kolejne "zakłócenia emocjonalne".
  • odczuwałem ulgę na zasadzie: tak dużo już zrobiłem jest dobrze.
  • pojawiały się myśli typu: to wszystko na nic, tak mało zrealizowałem, to musiałoby się ciągnąc latami.
Po zaniku motywacji cykl się zamykał.

Uznałem że nie ma w tym sensu. Z każdym powtórzeniem cyklu miałem coraz więcej spraw rozpoczętych których nie udawało się zrealizować. Tak jak opisywał tutaj W.
To było chyba negatywne sprzężenie zwrotne. Widząc jak wiele się nie udawało coraz bardziej się zniechęcałem.

Fragen
Posty: 257
Rejestracja: wt cze 12, 2018 8:29 am

Re: Psychoterapia

Postautor: Fragen » sob sie 25, 2018 10:44 am

Omg chudzielec nóż mi się w kieszeni otwiera że wciąż są w tym zawodzie tacy beznadziejni fachmani wciskający taki shit zamiast prawdziwej wiedzy i pomocy. To co opisałeś to żadna terapia tylko dręczenie i tresura drugiego człowieka. Dobrze zrobiłeś że to rzuciłeś bo takie podejście może raczej zrobić krzywdę niż cokolwiek pomóc. Niestety, i to mnie wkurza, jest prawdziwą rzadkością znalezienie dobrego człowieka który naprawdę wie jak się zabrać do sprawy ogarnia trochę szerzej a przede wszystkim chce mu się w tej dziedzinie rozwijać i wprowadzać nowe w proces z klientem.

markotny
Posty: 62
Rejestracja: pt kwie 12, 2019 5:23 pm

Re: Psychoterapia

Postautor: markotny » pn kwie 15, 2019 12:43 am

Byłem na dwóch grupowych i dwóch indywidualnych, ogólnie może to nie pomogło mi specjalnie, ale mimo wszystko sporo się o sobie dowiedziałem i lepiej siebie rozumiem. Raczej bym nikogo nie zniechęcał, a może nawet polecał spróbować. Nigdy nie wiadomo co komu pomoże.

Infirmus

Re: Psychoterapia

Postautor: Infirmus » pt kwie 26, 2019 10:42 pm

Byłeś w stanie przetrwać terapię grupową? Nie miałeś na niej po jakimś czasie poczucia, że ludzie, którzy tam chodzą, należą do całkiem innej kategorii? Nie wystąpiło coś takiego, że obserwowałeś, jak międy osobami w grupie powoli nawiązują się relacje, a Ty jesteś wiecznie z boku? W jakikolwiek sposób to w Tobie "rezonowało"? - w sensie, że miałeś jakieśodczucia po sesjach
Pytam, bo zdarzyło mi się uczestniczyć w takiej terapii (akurat nie w celu "zwalczania" schizoidii, ale czegośzuełnie innego) i ustawicznie towarzyszyło mi uczucie, że to nie moja planeta.

markotny
Posty: 62
Rejestracja: pt kwie 12, 2019 5:23 pm

Re: Psychoterapia

Postautor: markotny » pn kwie 29, 2019 2:08 pm

Byłem na 2 grupowych. Na pierwszej czułem się jak człowiek z innej bajki, jak małe dziecko, ci ludzie mówili o rzeczach o jakich nie miałem pojęcia, wydawali mi się bardzo mądrzy, z doświadczeniem życiowym, z innymi problemami, a ja się nie potrafiłem odezwać raz przez 3 godziny i czasem moje odezwanie się trochę wymuszano mówiąc że ja jeszcze nic dziś nie mówiłem. W trakcie terapii "uciekałem" myślami poza grupę. Żadnych głębszych, ani w sumie płytszych relacji nie nawiązałem. Na tej terapii byli ludzie od 18-50 lat + grupa była otwarta, w sensie, że co tydzien albo dwa ktoś odchodził i na jego miejsce dochodził ktoś nowy. Na drugiej po 4 latach było już zupełnie inaczej. To ja się czułem tam "najmądrzejszy", najbardziej "doświadczony", najwięcej mówiłem, komentowałem itp. To taka postawa obronna zapewne, jest opisana jako "wchodzenie w rolę terapeuty". Pewnie mój rys narcystyczny miał tu duże znaczenie. A swoją schizoidalność nieświadomie mocno ukryłem, po prostu wypierając to jaki jestem naprawdę, jak moj dzień wygląda i jak ja funkcjonuje na co dzień sam. Jak po 3 godzinach terapii wracałem do domu, to czułem się tak zmeczony, że musiałem położyć się do łózka, włączyć youtube i nic nie robić przez kilka godzin, żeby się zresetować i nabrać siły. Jakoś pod koniec terapii miałem dość i się gorzej poczułem i już nie miałem siły komentować innym. A po pół roku się dużo gorzej poczułem, wszystko wydało mi się bez sensu, poczułem że nie nadaje się do życia i raczej nie była to depresja... tylko zadziałała terapia na mój narcyzm i walnęła go obuchem i moja schizoidalność ponownie wyszła bardziej na powierzchnie. To była terapia z ludzmi 18-30 i grupa zamknięta, w sensie taki sam skład grupy przez całe 3 miesiące. Więc tak jak pisałem w innych wątkach, każdy jest inny, każdy jest mieszanką różnych osobowości i zaburzeń, więc na każego terapia działa inaczej. Ja miałem to o czym piszesz bardziej na pierwszej, ale to głownie dlatego że ludzie byli bardziej doświadczeni życiowo. Przetrwałem to, bo po prostu czekałem na koniec i wykonywałem polecenia. Ale jak mi zasugerowali na koniec że wg nich po 2 tygodniach powinienem zacząć wszystko jeszcze raz, to odmowiłem mowiąc że potrzebuje odpocząć i już tam nie wróciłem. Dopiero po 4 latach poszedłem na druga, głównie dlatego że skończyła mi się indywidualna i chciałem coś dalej próbowac. Tutaj już przeżywałem to inaczej, bo inaczej funkcjonowałem w grupie, może relacji bliskich nie nawiązałem ale jakieś tam miałem płytsze. Odzywałem się na sesjach, więc moje ego było jakoś chronione. Dopiero jak wracałem do domu po 3h to mnie dobijało coś, odbierało siły i byłem nie do życia. Teraz od tego czasu minęło 5 lat i w sumie mi tak zostało. Chodzę na indywidualną i jestem zidentyfukowany jako zaburzenie schizoidalne z rysem narcystycznym.

hotaru27

Re: Psychoterapia

Postautor: hotaru27 » sob sie 03, 2019 11:54 pm

Postanowiłam, że w przyszłym tygodniu rejestruję się do psychiatry i proszę o skierowanie na psychoterapię. Chcę spróbować czegoś innego. Mam wrażenie, że terapia psychodynamiczna długoterminowa więcej nie zdoła mi pomóc. Może behawioralna? Ewentualnie nowy psycholog. Hmm...


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 28 gości