Pustka w głowie

Jednym z kryteriów diagnostycznych osobowości schizoidalnej jest spłaszczona uczuciowość dotycząca zarówno emocji pozytywnych jak i negatywnych wliczając w to odczuwanie przyjemności.
forrest95
Posty: 5
Rejestracja: ndz kwie 01, 2018 9:21 pm

Pustka w głowie

Postautor: forrest95 » ndz kwie 01, 2018 10:40 pm

Cześć,

Odczuwam permanentną pustkę w głowie odkąd pamiętam. Czuję się ospała, apatyczna i bez życia. Chciałabym się dowiedzieć czy ktoś z Was też ma/miał podobne dolegliwości czy też nie.
To jest mój największy i najgorszy problem i utrudnia funkcjonowanie w społeczeństwie jak cholera.;(

hotaru27

Re: Pustka w głowie

Postautor: hotaru27 » pn kwie 02, 2018 12:01 am

Hej:)

Witaj na forum. Niestety wiem doskonale o czym piszesz. To trochę, jak życie w zwolnionym tempie. Jakby każda sekunda wydłużała się w nieskończoność, gdy paradoksalnie czas potrafi w takich chwilach przeciekać przez palce stosunkowo szybko. Nie wiem czy to brzmi logicznie, ale ja często czuję się właśnie w taki sposób. Zdarza się, że jedyne do czego jestem w stanie się zmusić to słuchanie jednej piosenki w kółko i wędrowanie w tę i z powrotem po pokoju, bądź kuchni - godzinami. Z tym, że to nie zawsze jest zupełnie pozbawione emocji, myśli wszelakich.
Zdarza mi się też po prostu leżeć/siedzieć w bezruchu, patrzeć w jeden punkt i nie robić niczego poza oddychaniem. Co (chyba) najgorsze uczucie pustki w takich momentach potrafi być niebezpiecznie może nie tyle przyjemne co uspokajająco-kojące? Jakby właśnie tak wyglądała, tak czuła najnaturalniejsza, najbliższa prawdy wersja mnie. Chyba nie potrafię tego opisać. Chodzi mi o to, że samotność, izolowanie się, wręcz zamykanie we własnym umyśle najczęściej doprowadza do stanu, w którym każdy najmniejszy kontakt z istotą ludzką staje się czasem wręcz nie do zniesienia, bo tylko będąc samemu z sobą da się osiągnąć własną wynaturzoną wersję spokoju. Innymi słowy odosobnienie uzależnia i to cholernie. Mnie na pewno, mimo że pragnę obecności ludzi w swoim życiu. Mimo wszystko.

Apatyczność, wieczne osłabienie to chyba w tym przypadku głównie objawy depresji. Cierpię na nią od lat, więc te uczucia są mi doskonale znane. Zauważyłam, że zwiększając w diecie liczbę owoców i warzyw, eliminując cukier, gluten, produkty zwierzęce oraz pozostały wysoce przetworzony, korporacyjny syf czuję się lepiej. Wciąż jestem depresyjna, ale dużo rzadziej pojawiają się myśli samobójcze, rozpacz i inne rewelacje. Umysłowe przymulenie również łagodnieje. Po prostu łatwiej mi się myśli, świat wydaje się przyjaźniejszy. Niestety nie eliminuje w 100% problemu. Podobno wg Hipokratesa śmierć zaczyna się w jelitach. Myślę, że miał rację. Sama jestem właśnie w trakcie robienia z nimi porządku. Mam nadzieję, że moje działania przyniosą zamierzone rezultaty:).

chudzielec
Posty: 1252
Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm

Re: Pustka w głowie

Postautor: chudzielec » pn kwie 02, 2018 3:49 pm

hotaru27 pisze:
pn kwie 02, 2018 12:01 am
Niestety nie eliminuje w 100% problemu. Podobno wg Hipokratesa śmierć zaczyna się w jelitach. Myślę, że miał rację. Sama jestem właśnie w trakcie robienia z nimi porządku. Mam nadzieję, że moje działania przyniosą zamierzone rezultaty:).
https://www.crazynauka.pl/twoj-drugi-mo ... a-ksiazka/

Ja ograniczyłem radykalnie węglowodany.
Nie mam napadów głodu ale psychicznie niewiele się poprawiło.

hotaru27

Re: Pustka w głowie

Postautor: hotaru27 » wt kwie 03, 2018 11:26 pm

chudzielec pisze:
pn kwie 02, 2018 3:49 pm

https://www.crazynauka.pl/twoj-drugi-mo ... a-ksiazka/

Ja ograniczyłem radykalnie węglowodany.
Nie mam napadów głodu ale psychicznie niewiele się poprawiło.
Uważasz, że jakiś szaman wypróbowuje na mnie swoje autorskie metody:D? Stąd ten link:D? Ku przestrodze:D:D:D? A tak na poważnie to wiesz, ja mam obecnie większe zaufanie do fitoterapii (ziołolecznictwo), medycyny ortomolekularnej i ogólnie medycyny naturalnej (Rosjanie są w tym genialni, genetycznie też znacznie bliżsi nam niż Chińczycy czy Hindusi, więc większe prawdopodobieństwo, że coś zadziała i na mnie). Irydologia również wydaje mi się ciekawa. Ciało cały czas wysyła nam różne sygnały. Sęk w tym by nauczyć się prawidłowo je interpretować. Holistyczne podejście do zdrowia uważam za najtrafniejsze. Nie da się leczyć ciała bez ducha i odwrotnie. Z tym wspomaganiem jelit miałam na myśli leczenie ich nieszczelności. Ponoć szczelność jelit można sprawdzać burakami/sokiem z buraków. Jeśli wypijesz/zjesz ich sporo wieczorem a rano mocz ma bardzo czerwoną/różową barwę to ze szczelnością nie jest najlepiej. Uznałabym to za głupotę, ale gdy bardziej uważam na to co w siebie wrzucam i czuję się dzięki temu lepiej to jedząc buraki często mocz jest zupełnie normalny. Jak na bezburacznej:D diecie. Gdy jem co popadnie i czuję się gorzej, mocz jest zabarwiony nawet przy stosunkowo niewielkich ilościach buraków. Uważam, że to ciekawe i warte głębszego zastanowienia. Co wrażliwszych przepraszam za te opisy, ale może te moje wynurzenia komuś pomogą zdiagnozować problem z którym mają do czynienia. Lekarze nigdy nie zwracali uwagi na takie rzeczy w moim przypadku, a był czas, gdy cierpiałam na nieziemskie bóle brzucha/jelit czy czegokolwiek w tych rewirach i nikt nie potrafił mi pomóc. Dopiero dieta sprawiła, że poczułam ulgę.

Mogę zapytać co dokładnie masz na myśli pisząc węglowodany? Pytam, bo niektórzy mówiąc o węglowodanach mają na myśli wyłącznie słodycze, ciasta i pieczywo:D. Ryżu, ziemniaków, gryki też unikasz? Gdyby nie te produkty to chyba padłabym z głodu:D U mnie biały cukier i słodziki rzeczywiście nasilają kompulsywne jedzenie, ale trzy powyższe produkty raczej mi nie szkodzą. Po ziemniakach potrafię być bardziej senna i zmęczona, więc może jednak lepiej byłoby je sobie odpuścić. Mam też w planach dietę warzywno-owocową dr Dąbrowskiej, ale to w okresie letnim, gdy rośliny są tańsze i są świeże, sezonowe. Obawiam się tylko ciągłego uczucia mega głodu. No i przeciwwskazania - m.in. depresja i anoreksja:D. Mogłabym sobie bardziej zaszkodzić niż pomóc. Co prawda taka dieta może trwać góra 6 tygodni, ale to i tak mnóstwo czasu dla kogoś opychającego się głównie skrobią:D

Mogę polecić te dwie książki. Ciekawe lektury:

Ukryte toksyny - Mike Adams

I książka o jakże wdzięcznym tytule:D Wylecz się sam. Megadawki witamin - Andrew W. Saul

Ardealba
Posty: 71
Rejestracja: pt mar 16, 2018 10:11 am

Re: Pustka w głowie

Postautor: Ardealba » czw kwie 05, 2018 1:38 pm

forrest95 pisze:
ndz kwie 01, 2018 10:40 pm
Cześć,

Odczuwam permanentną pustkę w głowie odkąd pamiętam. Czuję się ospała, apatyczna i bez życia. Chciałabym się dowiedzieć czy ktoś z Was też ma/miał podobne dolegliwości czy też nie.
To jest mój największy i najgorszy problem i utrudnia funkcjonowanie w społeczeństwie jak cholera.;(
Cześć. Twoja wypowiedź jest krótka i dosyć lakoniczna, a przyczyny takiego stanu mogą być różne, ale tak,podobnie czułam się latami ze zmiennym nasileniem,ale w skrajnych tygodniach/miesiącach nie wychodziłam z domu, czasem z łóżka, nie mogłam nic zrobić przy sobie, w lepszych okresach po prostu nic mnie nie interesowało, pustka i niechęć do istnienia. W pierwszym etapie pomógł psychiatra, bo okazało się, że to depresja i życie wcale nie musi być aż tak strasznie nijakie. A jak już leki w miarę mnie postawiły na nogi to też za sugestią psychiatry poszłam na psychoterapię. I chociaż nadal zmagam się z OS to teraz widzę jak ogromnie poprawił się komfort życia bez depresji.

Przez lata byłam też przekonana, że ja po prostu taka jestem, taki mam temperament, osobowość, styl bycia itd., lub że to po prostu moja wina, że taka jestem i nikt i nic tu nie pomoże. Później często też myślałam, że nie jestem chora więc nie mam prawa [sic:] prosić o profesjonalną pomoc. Ale to wszystko nieprawda. Kiedy ktoś czuje pustkę, jest apatyczny to znaczy, że jest z nim coś źle i powinien skorzystać z pomocy profesjonalisty. I robienie sobie autodiagnozy, mówienie, że się "siebie przemyślanego" albo, że się sobie zna i się nie zmieni jest bez sensu. (Dobry) specjalista nie będzie nikogo zmieniał na siłę, ale ułatwi zyskanie innej perspektywy (bo ona jest, nawet jak się wydaje, że nie) i pokaże ewentualne drogi zmiany.
U mnie przełomowym okazał się moment kiedy dowiedziałam się, że nie tylko ja tak mam oraz, że to się leczy.
Życie jest straszne, a potem się umiera.

forrest95
Posty: 5
Rejestracja: ndz kwie 01, 2018 9:21 pm

Re: Pustka w głowie

Postautor: forrest95 » czw kwie 05, 2018 3:19 pm

Witam,

Ja już chodziłam do psychiatrów, niestety jak to zwykle bywa w moim przypadku w pewnym momencie przestaję kontynuować leczenie, urywam kontakt, ponieważ mam wrażenie, że to nic nie pomaga, leki również. Od kiedy pamiętam byłam apatyczna, ospała, bez życia, od okresu niemowlęcego, gdzie słyszałam opowieści mojej mamy i rodziny, że leżałam w łóżeczku, nie płacząc i nie upominając się o uwagę. Byłam bardzo cichym i spokojnym dzieckiem, aż nadto spokojnym. Doszłam do wniosku, że już taki jest mój temperament, nie każdy musi być żywy, wygadany i energiczny, choć nie było/ nie jest to łatwe. Niestety mogę śmiało powiedzieć, że ta straszna pustka w głowie niszczy mi życie w dalszym ciągu. Porozumienia z innymi ludźmi nie miałam nigdy, nie umiałam budować relacji, przyjaźni, chciałam, ale nie umiałam i tak mi zostało do dziś. I tu zaczynają się kolejne problemy, ponieważ odcinam się od rodziny, od moich kochanych sióstr z powodu tej pustki i tego że mój mózg chyba ma zakodowany schemat; kontakt z ludźmi= stres i unikam tego jak tylko mogę. Czuję się tak beznadziejnie' w głowie' przez cały czas, od momentu wstania z łóżka, podczas prób uprawiania sportu, jest mi tak strasznie słabo że najchętniej leżałabym cały czas w łóżku i w sumie tak robię, patrząc się w jeden punkt bez emocji. Zmuszam się by wyjść na uczelnie, gdziekolwiek tylko to straszne uczucie otępienia przymulenia' w głowie' jeszcze się pogarsza gdy wyjdę na większą przestrzeń, tak jakbym nie wiedziala gdzie iść, bo mój wzrok się zawiesza.
Czasu nie cofnę, tego jak te przykre sytuacje i momenty związane z moim problemem po części mnie ukształtowały, tylko teraz chciałabym chociaż utrzymać pozory normalności np na uczelni, jednak nie potrafię. Moim marzeniem jest poznanie przyczyny tej pustki, tylko przyczyny czy to jest jakaś choroba/ zespół , czy jestem lekko upośledzona czy tępa, nie posiadam inteligencji społecznej. Nie każdy jest gadułą, ale przecież w okresie bycia kilkulatkiem dzieci nie rozmawiają o swoich poglądach, nie mają jeszcze wyrobionego zdania na różne tematy, nie uzywają skomplikowanych słów a często buzie im się nie zamykają. U mnie niestety nigdy tak nie było i zawsze w mojej głowie istniało pytanie; o czym Ci ludzie tak ciagle gadają ?? Depresją bym raczej tego nie nazwała, raczej permanentną dystymią i apatią, tylko, że nie mam za bardzo porównania przed- po ponieważ od zawsze taka jestem, typ melancholika. Ale chyba w żadnym z typów osobowości jako cecha nie widnieje- pustka w głowie. Dlaczego ona istnieje w moim mózgu?!

chudzielec
Posty: 1252
Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm

Re: Pustka w głowie

Postautor: chudzielec » czw kwie 05, 2018 7:06 pm

forrest95 pisze:
czw kwie 05, 2018 3:19 pm
Czuję się tak beznadziejnie' w głowie' przez cały czas, od momentu wstania z łóżka, podczas prób uprawiania sportu, jest mi tak strasznie słabo że najchętniej leżałabym cały czas w łóżku i w sumie tak robię, patrząc się w jeden punkt bez emocji. Zmuszam się by wyjść na uczelnie, gdziekolwiek tylko to straszne uczucie otępienia przymulenia' w głowie' jeszcze się pogarsza gdy wyjdę na większą przestrzeń, tak jakbym nie wiedziala gdzie iść, bo mój wzrok się zawiesza.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Anhedonia
hotaru27 pisze:
wt kwie 03, 2018 11:26 pm
Uważasz, że jakiś szaman wypróbowuje na mnie swoje autorskie metody:D?
Nic nie uważam bo niewiele wiem o tym co robisz.
hotaru27 pisze:
wt kwie 03, 2018 11:26 pm
Ponoć szczelność jelit można sprawdzać burakami/sokiem z buraków. Jeśli wypijesz/zjesz ich sporo wieczorem a rano mocz ma bardzo czerwoną/różową barwę to ze szczelnością nie jest najlepiej. Uznałabym to za głupotę, ale gdy bardziej uważam na to co w siebie wrzucam i czuję się dzięki temu lepiej to jedząc buraki często mocz jest zupełnie normalny. Jak na bezburacznej:D diecie.
Tak na logikę kolor moczu po zjedzeniu buraków zależny od ogólnego pH pokarmu.
Wewnątrz organizmu sok działa jak papierek lakmusowy.

zima
Posty: 287
Rejestracja: ndz mar 27, 2016 12:00 am
Lokalizacja: Malbork
Kontakt:

Re: Pustka w głowie

Postautor: zima » pn maja 07, 2018 12:37 am

Jak tak czytam wypowiedzi forrest95, to jestem mocno zaniepokojona. Skoro od dzieciństwa masz taki problem, to jest to bardzo poważne i wymaga interwencji specjalisty z prawdziwego zdarzenia, a nie takiego, co pyk!, leki, następny. Z uczuciem pustki kojarzy mi się tylko depresja psychotyczna, ale jej epizody raczej nie trwają całe życie. Wiesz może, czy nie było jakichś komplikacji przy twoich narodzinach, jakiegoś niedotlenienia czy czegoś takiego? W sumie strzelam trochę w ciemno, ale mój brat miał martwicę okołoporodową i teraz ma problemy z psychiką (prawdopodobnie schizofrenię, nie wiem dokładnie, bo u niego jakiekolwiek diagnozowanie jest mocno utrudnione ze względu na jego niechęc do leczenia). U niego też tak to wygląda, że często siedzi albo stoi w miejscu przez długi czas bez ruchu i wpatruje się w ścianę - i przyznam, że wygląda to dosyć strasznie.
Ja ospałość i niechęć do robienia czegokolwiek odczuwam od niedawna, w sumie jakoś ok. 2 lat, ale częściowo to wina leków, które brałam. I niepokoję się pewnymi objawami, które pojawiły się w tym okresie, i nawet nie wiem, czemu mam to przypisać: lekom czy czemuś innemu. Piszę o tym, bo te objawy są związane z w/w niechęcią, a naprawdę nie mogę ich sobie w żaden sposób wytłumaczyć. Depresji teraz nie mam, najwyżej stany depresyjne, więc jest to dla mnie bardzo dziwne. Apatię miałam, pamiętam, w czasie epizodu depresji w technikum, pustkę w głowie i stres w kontaktach z ludźmi przypisuję u siebie fobii społecznej, ale u Ciebie nie wiem, z czym tę pustkę powiązać, skoro występuje stale.
W każdym razie, jeśli ten problem rozwala ci życie, a zaczęłaś leczenie w okresie nauki, to może będziesz mogła się postarać o rentę socjalną (ale warunkiem jest, żebyś regularnie chodziła do lekarza), jeśli nie dasz rady pracować. A przypuszczam, że jest to możliwe, skoro chodzenie na zajęcia czy jakiekolwiek inne aktywności sprawiają Ci taką trudność. Nie chcę Cię straszyć, oczywiście, uważam tylko, że trzeba brać pod uwagę różne ewentualności. Ja sama żałuję, że nie leczyłam się przed skończeniem szkoły (mama zabroniła mi brać leków), bo teraz mam duży problem z pracą (zarówno znalezieniem, jak i utrzymaniem), a nie spełniam kryteriów, żeby ubiegać się o rentę inwalidzką.

hotaru27

Re: Pustka w głowie

Postautor: hotaru27 » wt cze 12, 2018 12:55 pm

chudzielec pisze:
czw kwie 05, 2018 7:06 pm
Tak na logikę kolor moczu po zjedzeniu buraków zależny od ogólnego pH pokarmu.
Wewnątrz organizmu sok działa jak papierek lakmusowy.
Czyli to po prostu kwestia poziomu zakwaszenia organizmu. Chociaż to akurat dość kontrowersyjny temat. Jedni twierdzą, że to prawda, drudzy, że totalna bzdura. Wg mnie coś w tym jest. Im zdrowiej i bardziej "zasadotwórczo" jem tym czuję się lepiej i nie mam żadnych odchyłów, jeśli chodzi o kolor moczu.

Ari
Posty: 1004
Rejestracja: pt maja 31, 2019 9:44 pm

Re: Pustka w głowie

Postautor: Ari » czw sie 01, 2019 4:41 pm

.
Ostatnio zmieniony ndz cze 19, 2022 5:28 pm przez Ari, łącznie zmieniany 1 raz.

Infirmus

Re: Pustka w głowie

Postautor: Infirmus » czw sie 01, 2019 9:56 pm

Cześć lesie,

Może to głupie pytanie, ale miałaś robione ogólne badania? Zwłaszcza pod kątem poziomu hormonów tarczycy: tsh, t3, t4? Niedoczynność daje podobne objawy. Dodatkowo czasem dochodzi np. do hipoplazji gr. tarczowego, przez co jest on niewystarczające wydolny już od urodzenia - wtedy jednak powinny być również inne obj. somatyczne np. opóźnienie dojrzewania płciowego.

Infirmus

Re: Pustka w głowie

Postautor: Infirmus » czw sie 01, 2019 10:49 pm

forrest95 pisze:
czw kwie 05, 2018 3:19 pm
1.
Ja już chodziłam do psychiatrów, niestety jak to zwykle bywa w moim przypadku w pewnym momencie przestaję kontynuować leczenie, urywam kontakt, ponieważ mam wrażenie, że to nic nie pomaga, leki również.

2.
Niestety mogę śmiało powiedzieć, że ta straszna pustka w głowie niszczy mi życie w dalszym ciągu.
(...) Moim marzeniem jest poznanie przyczyny tej pustki, tylko przyczyny czy to jest jakaś choroba czy jestem lekko upośledzona czy tępa, nie posiadam inteligencji społecznej. Nie każdy jest gadułą, ale przecież w okresie bycia kilkulatkiem dzieci nie rozmawiają o swoich poglądach, nie mają jeszcze wyrobionego zdania na różne tematy, nie uzywają skomplikowanych słów a często buzie im się nie zamykają. U mnie niestety nigdy tak nie było i zawsze w mojej głowie istniało pytanie; o czym Ci ludzie tak ciagle gadają? (...) Ale chyba w żadnym z typów osobowości jako cecha nie widnieje- pustka w głowie. Dlaczego ona istnieje w moim mózgu?!
AD. 1.
Jeśli chodzi o doświadczenia z psychiatra i mam niestety b. podobne. Idę raz, dwa razy, później stwierdzam, że nie potrzebuję żadnej pomocy bo poradzę sobie sama... I tak od ponad 10 lat jestem "okazjonalnie leczona psychiatryczne". Dodatkowo mam taki problem, że u psychologów wchodzę w "tryb zadaniowy" i wyglądam b. dobrze - do tego stopnia, że przedostatni specjalista u którego byłam stwierdził, że potrzebuję "kołczingu i czegoś tam", a nie terapii, podczas gdy ja wtedy byłam w stanie całkowitego załamania nerwowego i permanentnego OCD, tak, że np. próba zjedzenia czegokolwiek kończyła się wymiotami (ale za to jaką figurę wtedy miałam :p) i kilka dni po wizycie u niego wylądowałam na benzodiazepinkach, bo nie byłam już w stanie funkcjonować z wycieńczenia...
I niestety - b. źle reaguje na wszystko, co zmienia gospodarkę serotoninową ( benzodiazepiny były cudowne, ale nie można ich długo brać...).
Co mi pomogło:
1. Joga - serio. Bardzo, bardzo. Nauczyłam się dzięki niej trochę odczuwać swoje ciało (mam jakąś dyspraksję niestety, do tego stopnia, że nie odróżniam ręki prawej od lewej i nie czuję swojego śródka ciężkości). Tylko trzeba znalezc miejsce z dobrymi nauczycielami, a nie fitness-jogę w klubie z pokrzykujaca Panią instruktorką.
2. Zajęcia z emisji głosu, na których uczę się akceptować siebie
---> ogólnie jakiś ruch, aktywność fizyczna b. pomagają, choć wiem, że początkowo często b. trugno się przemóc np. mnie b. relaksuje pływanie, łażenie po lesie albo jazda konna
3. Tak jak już kilka osób Ci napisało - ograniczenie cukrow prostych. U mnie okazało się, że dorobiłam się zapalenia żołądka i zespołu jelita drażliwego. Wreszcie wzięłam się za leczenie i widzę jakąś poprawę.
4. Uregulowanie cyklu miesiaczkowego - jem tabletki i jestem szczesliwszym człowiekiem. Nie mam np. napadów płaczu na 3 dni przed okresem, albo nie zastanawiam się, na której gałęzi warto byłoby się powiesić.
5. Zaczęłam czytać różne "psychopierdoły" i niektóre z nich mi pomogły - np. wiem już, że niektóre moje cechy które przeszkadzają mi normalnie egzystować i sprawiają, że jestem aspołeczna są charakterystyczne dla osobowości intj, która posiadam. I mogę nad tym pracować, ale entuzjastyczna jak młode kociatko nigdy nie będę. Przynajmniej w niektórych kwestiach...
6. Zmuszanie się do pewnych zachowań - np. ja mam silna nerwice i nie potrafię odpoczywać. W że z tym zdarza mi się silnie przebodzcowywac. A i tak nie umiem odpocząć. I czasem udaje mi się zmusić do tego, żeby nic nie robić. Tak programowo. Choć wciąż generuje to u mnie ogromny stres...
7. Po kilku latach b. negatywnych doświadczeń po raz kolejny podjęłam próbę terapii i chyba wreszcie udało mi się trafić na solidnego psychoterapeutę. Może wreszcie się uda i mnie zdiagnozują i będę miała podstawę do jakiejś konkretnej, ukierunkowane pracy nad sobą. :) Tobie to też polecam - nie popełnia tego błędu co ja i z próbuj z psychologiem - i nie zrażaj się, jak nie trafisz od razu. :) Ja chyba (?) trafiłam po kilku latach... (Byłam a 2 spotkaniach i psycholog wydaje się wporzo - nie 'ciucia', nie stwierdziła, za jestem psychopatką, jak poprzednia, niezrównoważona terapeutka, którą prawie (nieumyslnie!) doprowadziłam do płaczu, nie próbowała się że mną na siłę fraternizować, jak pewnien Pan, który kazał mi również wyskakiwać przez okno (?!), ani nie dała się nabrac na moje "przychodzę i mam problem, ale zasadniczo już go nie mam"...)

AD. 2.
Mi bardzo pomogło znalezienie forum dla osób z za (byłam diagnozowania w tym kierunku). Np. zobaczyłam, że "zawiechy" albo problem z wyrażaniem myśli za pomocą słów nie zdarzaja się jedynie mii nie wynikaj np. z deficytow intelektualnych (a myślałam, że je mam, do tego stopnia, że zrobiłam sobie testy IQ (sic!), żeby zobaczyć jak dużo poniżej średniej jestem - mimo tego, że skończyłam dość ciezkie studia z wyroznieniem...) Odkrycie, że niej jestem osamotniony w swoich problemach trochę pod pewnymi względami mi pomogło. Więc fajnie że piszesz. :)

Inna
Posty: 730
Rejestracja: czw kwie 25, 2019 9:15 pm

Re: Pustka w głowie

Postautor: Inna » pt sie 02, 2019 3:20 pm

Mam czasami takie "napady" pustki w głowie, która jest połączona z takim zamulniem i ospaniem.
Dzisiaj tak miałem w sklepie, gdy robiłem zakupy i zastanawiałem się czy coś jeszcze potrzebuję dokupić... patrzyłem się po półce i nagle pach... takie coś...
https://www.youtube.com/watch?v=uYmx5l2ecg4
Wiedziałem, że to znak by jak najszybciej iść do kasy i do domu.

Podobnie miewam gdy za długo przebywam wśród ludzi.
Przegrzał Ci się procesor, daj mu odsapnąć i zaufaj wewnętrznemu gps'owi.

"Sytuację osób odczuwających permanentną pustkę, brak energii i siły można przyrównać do osób, które żyjąc w jakimś miejscu próbują się w nim orientować przy pomocy mapy, która niezupełnie pasuje do mijanych budynków i ulic. Okolica wydaje się obca i nie sposób poczuć się w niej u siebie. Można co najwyżej naśladować innych, odczytywać mozolnie z mapy pewne schematy zachowań i reakcji, nie dając po sobie poznać własnej dezorientacji i przerażenia. Osoby takie czują się obco i są udręczone, stając się z czasem wyobcowane również z siebie samych – czują się puste i nieistniejące. Taka właśnie jest sytuacja osób cierpiących z powodu zaburzeń osobowości.
Czym różni się ona od sytuacji innych osób? Tym, że zamiast niedokładnej, zewnętrznej mapy, którą trzeba ciągle mozolnie czytać, mają one wewnętrzny gps, który „czyta się sam”, pozwalając orientować się w sytuacji (położeniu) w sposób bezpośredni i intuicyjny. Ten gps to własne wartości, własne przekonania i odczucia, różne wewnętrzne punkty odniesienia. Oczywiście i takie osoby nie zawsze potrafią się „właściwie zachować”, ale ich wewnętrzny gps szybko się uczy, więc bez większego trudu przychodzi im zmiana i pokonywanie trudności. Tymczasem osoby z mapą, skazane wyłącznie na zewnętrzne punkty orientacyjne, męczą się bez końca, nigdy nie zaznając wewnętrznej pewności i uczucia pełnego bycia sobą. Terapia jest często dla nich jedyną szansą, aby mapę zamienić na gps. Aby zbudować swój wewnętrzny „system nawigacyjny”."

Ashwagand
Posty: 37
Rejestracja: wt lis 06, 2018 7:22 pm
Lokalizacja: Trójmiasto

Re: Pustka w głowie

Postautor: Ashwagand » pt sie 02, 2019 8:12 pm

Ja nie pamiętam kiedy ostatni raz obudziłem się wypoczęty. Moze jak byłem dzieckiem. Czuję się jakbym żył w nie ustannym napięciu. Kładę się spać i budzę zmęczony. Byłem nawet w poradni leczenia snu ale po paru badaniach wyszło że jestem zdrowy i zaproponowano mi jakieś tabletki pobudzające które nic nie dały. Żyję kilka godzin dziennie tylko dzięki kawie ale gdybym nie musiał na siebie zarabiać pewnie nie wychodziłbym z łòżka.

Inna
Posty: 730
Rejestracja: czw kwie 25, 2019 9:15 pm

Re: Pustka w głowie

Postautor: Inna » pt sie 02, 2019 8:37 pm

Bo chyba to nie sen jest problemem a ten stan napięcia. Może ashwagande zastąp melisa ? :wink:

Ja tez nałogowo pije kawę. W jednym kryzysie serce mi łomotało wiec odstawiłam kawe a napiłam się melisy. Prawie walnęłam czołem o biurko tak mnie ścięło.

Dobry wycisk fizyczny wieczorem tez sprawia, ze zasypiam jak dziecko.

Potestuj różne sposoby a przede wszystkim wyłącz myślenie. Medytacja, czy joga podobno niektórym pomaga.


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości