Więź emocjonalna

Jednym z kryteriów diagnostycznych osobowości schizoidalnej jest spłaszczona uczuciowość dotycząca zarówno emocji pozytywnych jak i negatywnych wliczając w to odczuwanie przyjemności.
chudzielec
Posty: 1252
Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm

Więź emocjonalna

Postautor: chudzielec » pn lip 18, 2016 8:52 pm

Czym dla was jest więź emocjonalna?

Nie chodzi o definicje naukową tylko subiektywne odczucia. Chce się dowiedzieć jak to czuja inni żeby zidentyfikować czy u mnie coś takiego występuję.

Mam niby kumpla którego znam od 9 lat w tym prawie 5 lat pracowaliśmy razem w jednym pokoju dzień w dzień.
Gdy byłem na bezrobociu przez ostatnie 4 lata on czasem dzwonił i pytał co słychać, dlaczego go czasem nie odwiedzam itd...
Odwiedzałem go po 2-3 dniach od takiego telefonu.

Nigdy nie pomyślałem żeby zrobić to samemu z własnej inicjatywy.

Po drugie mam niedaleko grób matki zmarłej kilka lat temu. Nie mam żadnej potrzeby odwiedzania, sprzątania itd...
Nic nie czuje stojąc przed nagrobkiem. Czasem sporadycznie sprzątam od czasu kiedy brat mnie opieprzył ze w ogóle się tym nie interesuje.

Niby mam znajomości internetowe trwające po 10-12 lat ale nie tęsknię kiedy kontakt się urywa na dłuższy czas.
Co najwyżej czuje coś w rodzaju samotności z powodu braku możliwości uzewnętrzniania się.
Ewentualnie złość gdy ujawnia się asymetria czyli okazuje się ze osoba po drugiej stronie ekranu ma swoje życie poza 4 ścianami i internetem (znajomych, rodzinę, partnerów seksualnych). Złość ze nigdy nie będę "normalny" i wszystko już stracone.
Ostatnio zmieniony wt mar 14, 2017 7:13 pm przez chudzielec, łącznie zmieniany 1 raz.

szukamodp
Posty: 30
Rejestracja: wt cze 14, 2016 6:58 pm

Re: Wieź emocjonalna

Postautor: szukamodp » wt lip 19, 2016 2:21 am

chudzielec pisze:Mam niby kumpla którego znam od 9 lat w tym prawie 5 lat pracowaliśmy razem w jednym pokoju dzień w dzień.
chudzielec pisze:Niby mam znajomości internetowe trwające po 10-12 lat
Szczęściarz. Ja wszystko zepsułam, bo wydawało mi się, że albo są interesowni i tylko potrzebna jestem im na piwo, albo chcą się spotkać, żeby porównać się z kimś.
Teraz mam fazę, że nie chcę, żeby ktokolwiek z moich byłych środowisk coś o mnie wiedział.
Podchodziłam do ludzi jak naiwne dziecko potrzebujące akceptacji. Po pewnym czasie nie mogłam znieść ich gierek.
Dla mnie więź emocjonalna to jak granie w łapki, jeśli odpowiednio szybko się ich nie schowa, to zaboli. Najlepiej wspominam kontakty z ludźmi nieosiągalnymi, które w jakiś sposób mi szefowały.
Poza tym, ciągle jestem w walce przeciwko zdominowaniu mnie lub odrzuceniu przez te nieliczne osoby, które jeszcze gdzieś w moim otoczeniu się kręcą.

fifikse
Posty: 309
Rejestracja: pn sty 04, 2016 12:00 am
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Re: Wieź emocjonalna

Postautor: fifikse » wt lip 19, 2016 3:55 pm

...
Ostatnio zmieniony wt mar 19, 2024 11:58 pm przez fifikse, łącznie zmieniany 1 raz.

chudzielec
Posty: 1252
Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm

Re: Wieź emocjonalna

Postautor: chudzielec » wt lip 19, 2016 5:29 pm

szukamodp pisze:Szczęściarz
Naisałem: "niby".

Ostatnia internetowa znajomość się rozpadła niedawno. Z mojej winy. Myślałem że w końcu to jest kobieta przy której mógłbym być sobą. Okazało się jednak że nigdy nie zaakceptuje wariata więc ja nie chce utrzymywać nawet koleżeńskich internetowych relacji.
szukamodp pisze:Ja wszystko zepsułam, bo wydawało mi się, że albo są interesowni i tylko potrzebna jestem im na piwo, albo chcą się spotkać, żeby porównać się z kimś.
Parę razy psułem zalążki rożnych niby przyjaźni. Raz obraziłem (trwale) kolegę który wydawał się mnie akceptować.
Kobiety (aż dwie) traktowały mnie jako darmowe źródło piwa i biletów.

W czasie tych kilku niby randek czułem ze to fikcja a ja znajduj się w nie odpowiednim miejscu i nigdy nic z tego nie będzie.
szukamodp pisze:Teraz mam fazę, że nie chcę, żeby ktokolwiek z moich byłych środowisk coś o mnie wiedział.
Często gdy widzę kogoś znajomego z "dawnych czasów" dosłownie i odruchowo przechodzę na druga stronę ulicy. Unikam kontaktu.
Świadomie kilka razy odcinałem się od "byłych środowisk".
fifikse pisze: podobnie. nigdy nie wykazuję inicjatywy, nigdy by mi nawet nie przyszło do głowy by przejąć inicjatywę w kontakcie z (...); z reguły jestem stroną pasywną w każdego rodzaju relacjach - przyjacielskich, partnerskich, jakichkolwiek, wszystkich, jakie w ogóle powstać, potworzyć
Jak większość kobiet w ogóle.To akurat nic niezwykłego. Ktoś tu z forum robił badania statystyczne na ten temat.
fifikse pisze:utrzymywać kilka.czy.naście lat - niewyobrażalne to! [niewyobrażalnie to trudne i męczące być musi - podtrzymywanie relacji - trudne i męczące JEST]).
Czasem trochę jest ale te moje wyłoniły się z kilkudziesięciu prób, starannie wyselekcjonowane.
Jeśli się ciągle opowiada o sobie a inni słuchają i pocieszają, doradzają to im nie jest łatwo.

fifikse
Posty: 309
Rejestracja: pn sty 04, 2016 12:00 am
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Re: Wieź emocjonalna

Postautor: fifikse » wt lip 19, 2016 8:19 pm

...
Ostatnio zmieniony sob mar 16, 2024 11:49 pm przez fifikse, łącznie zmieniany 1 raz.

umarlazkotami
Posty: 168
Rejestracja: czw sty 05, 2017 12:22 pm

Re: Wieź emocjonalna

Postautor: umarlazkotami » czw sty 05, 2017 2:18 pm

Bardzo chciałabym, potrzebuję, ale nie potrafię. Po prostu nie mam do tego narzędzi emocjonalnych. Czuję się, jakby ktoś kazał mi wbijać gwoździe gołymi rękami, bo ja nie posiadam młotka.
Nie mam zdrowego dystansu do relacji. Nie potrafię jasno odczytać czyichś intencji. Nie wiem, czy ktoś mnie na serio lubi, czy rozmawia ze mną z nudów lub obowiązku. Nie mam zdrowego wyczucia co do częstotliwości kontaktów - odpisać po godzinie, wieczorem, na drugi dzień? Jak ktoś długo nie odpisuje z jednej strony się cieszę, bo mam spokój i mnie niczym nie obciąża, z drugiej mi nieco tęskno i czuję się odrzucona. Nie ma u mnie naturalności, jest niepokój i intelektualne rozkminy 'jak to powinno wyglądać'. Gdy pojawiają się jakieś uczucia przywiązania, sympatii, bardzo mnie to cieszy, ale z drugiej strony rodzi ogromny lęk przed niekontrolowanym rozwojem sytuacji uczuciowej we mnie. Dlatego zawsze zachowuję nadmierny dystans, choć mnie to często boli i czuję, że nie tak powinno być. Parę razy w życiu zaryzykowałam, ale kosztowało mnie to ogromny wysiłek emocjonalny i fizyczny. Odchorowałam bardzo, choć wspomnienia są chyba warte świeczki. Teraz jednak nie potrafię się już na to zdobyć. Pozostają koleżeńskie układy.

W
Posty: 624
Rejestracja: sob lip 04, 2015 12:00 am

Re: Wieź emocjonalna

Postautor: W » czw lut 02, 2017 8:31 am

umarlazkotami pisze:Nie wiem, czy ktoś mnie na serio lubi, czy rozmawia ze mną z nudów lub obowiązku. Nie mam zdrowego wyczucia co do częstotliwości kontaktów - odpisać po godzinie, wieczorem, na drugi dzień? Jak ktoś długo nie odpisuje z jednej strony się cieszę, bo mam spokój i mnie niczym nie obciąża, z drugiej mi nieco tęskno i czuję się odrzucona. Nie ma u mnie naturalności, jest niepokój i intelektualne rozkminy 'jak to powinno wyglądać'.
Ta kwestia mnie zastanawia. Nie wydaje mi się, że ludzie normalnie posiadają więcej informacji w zakresie tego jak wygląda relacja, czy też jaki jest realny stosunek partnera w relacji do nich. Przeciwnie, mam wrażenie, że ich postawy wzajemne są dość toporne i znaczna część szczegółów, niejednoznaczności, niepewności spływa po nich. Odfiltrowują szczegóły, których ja nie potrafię ignorować, trzymają się własnych postaw i wyobrażeń. Dopóki wzajemnie spotykają się na swoich płaszczyznach, dążą do wspólnego celu, to relacja jakoś idzie do przodu, jak dochodzą do wniosku, że coś w relacji jednak nie gra tak jak by chcieli, to wtedy włącza się odbijająca rekcja emocjonalna, odwrót, foch, dramat, albo oszukują się wzajemnie. Wydaje mi się, że jestem wewnętrznie bardziej elastyczny w podejściu do ludzi, niż ludzie przeciętnie są do siebie nawzajem, tyle że w praktycznej komunikacji utrzymuję postawę obronną i nie najlepiej radzę sobie z grą interpersonalną. Moim celem jest utrzymać dystans więc raczej słabo ze spotkaniem się na wspólnej płaszczyźnie ;). Z drugiej strony zdarzyło mi się przeceniać osoby, od których byłem jakoś chwilowo zależny, gdy inni trafniej oceniali, że nie należy tej osobie zbytnio ufać, ja nie widziałem do tego podstaw. Może to tylko przypadek, albo jakaś stadna współpraca i wymiana informacji u pozostałych ;) ?

umarlazkotami
Posty: 168
Rejestracja: czw sty 05, 2017 12:22 pm

Re: Więź emocjonalna

Postautor: umarlazkotami » śr sie 09, 2017 12:09 pm

Ja wszystko zepsułam, bo wydawało mi się, że albo są interesowni i tylko potrzebna jestem im na piwo, albo chcą się spotkać, żeby porównać się z kimś.


Dobrze ci się wydawało. Ludzkie relacje oparte są na wzajemnej wymianie i korzyściach. Fromm pisał o wyższym levelu, gdzie jest się w bliskości z drugą osobą nie dlatego, że jej się potrzebuje, ale dlatego, że się ją chce, mimo, że można funkcjonować bez niej. Ja jestem za bardzo autystyczna i wybrakowana, aby to przedłożyć na praktykę. A z drugiej strony często nachodzi mnie myśl, że innym nie chodzi o mnie, jako kompletnego człowieka z jego emocjami i myślami, lecz tylko o tę część mnie, która ich zaspokaja. Jestem jak taki hipermarket, z którego ktoś bierze to, co mu potrzebne i wychodzi. Ktoś się nie martwi o mnie, jako o człowieka, który może cierpieć, lecz o mnie jako źródło z którego czerpie swoje potrzebne zasoby. To jest niby oczywiste (i działa obustronnie), ale w przebłyskach głębszej świadomości dość okrutnie obnaża samotność. I wychodzi z tego, że więź emocjonalna to po prostu tylko wspólnota interesów - tych emocjonalnych.
Mnie martwi to, że ja świadomie, na powierzchni, nie czuję czego chcę od drugiego człowieka (poza seksem - to mi łatwo odczytać). Dopiero, gdy namiastki tego dostanę, uświadamia mi się mój deficyt. Może dlatego tak mocno chcę byc sama, bo dopiero będąc przy kimś czuję swoje braki.
Trochę krępuje mnie to, że moje posty na tym forum są zbyt osobiste, a za mało obiektywne, ale piszę tu z reguły, gdy mam słabsze stany psychiczne. Nie potrafię się zwierzać konkretnemu człowiekowi, zresztą przez 99% życia nie mam komu. A jeżeli już mam jakiś kontakt z ludźmi, to się z nimi śmieję, mimo, że w środku coś mi krwawi. Opowiadanie o swoim bólu rodzi chyba więź emocjonalną, a to ryzykowne. Poza tym nigdy nie miałam odczucia, że ktokolwiek może mnie choć w namiastkowym aspekcie zrozumieć. Drugi człowiek, mimo najlepszych chęci, zawsze będzie postrzegał moje problemy przez pryzmat swoich doświadczeń, a jak wiadomo, doświadczenia każdego z nas są unikalne.
Jestem bardzo sobą zmęczona i nie mam żadnego pomysłu na odpoczynek, ani obecnie tez możliwości. Człowiek odpoczywa najwięcej będąc sobą, a ja nie wiem do końca, jaka jestem i kim jestem. Poza tym próba bycia prawdziwą sobą jest bardzo, bardzo ryzykowna w odniesieniu do innych ludzi, bo oni przecież nie chcą mnie prawdziwej, tylko takiej mnie, która ich zaspokaja i daje im to, czego oczekują. Więc bycie sobą generuje konflikt między moim ja, a oczekiwaniami innych. To banalny i oczywisty truizm, ale inaczej odczuwalny, gdy się w tym uczestniczy tu i teraz.
Dla mnie więź emocjonalna to jak granie w łapki, jeśli odpowiednio szybko się ich nie schowa, to zaboli.


bardzo trafne, dokładnie tak to widzę.

Gbur
Posty: 636
Rejestracja: pt sty 08, 2016 12:00 am
Kontakt:

Re: Więź emocjonalna

Postautor: Gbur » czw sie 10, 2017 9:15 am

umarlazkotami pisze:Mnie martwi to, że ja świadomie, na powierzchni, nie czuję czego chcę od drugiego człowieka (poza seksem - to mi łatwo odczytać). Dopiero, gdy namiastki tego dostanę, uświadamia mi się mój deficyt. Może dlatego tak mocno chcę byc sama, bo dopiero będąc przy kimś czuję swoje braki.
Ostatnio zauważyłem cos, co mnie trochę przeraziło. Cóż jeżeli źródło naszych potrzeb leży poza nami? Nie możemy być w pełni niezależnymi jednostkami, bo nasza biologiczna natura jest społeczna - domaga się kontaktu z drugim człowiekiem. Jeśli go nie ma, to cierpimy, nasze potrzeby emocjonalne, seksualne, czy intelektualne pozostają niezaspokojone; nawet jeżeli te potrzeby zepchniemy w głąb świadomości i spróbujemy je zracjonalizować - to i tak ciągle myślimy o innych ludziach. Z radością, z nadzieją, ze smutkiem, z lękiem, z nienawiścią, miłością, resentymentem czy zaciekawieniem - myślimy o innych ludziach. I nie da się od tego uciec, nie da się być komplementarnym we własnej samotności. To nasz natura. To tak jakby człowiek w całości był pewnym zbiorem "człowiek obiektywny", a jego podzbiorem "człowiek subiektywny" - czym jesteśmy. I różnicą tych zbiorów jest wszystko to, na co nie mamy żadnego wpływu, nie możemy zmienić, ale co determinuje nasze działanie i myślenie. Naszą naturą.

...tak mnie naszło na grafomańskie przemyślenia (truizmy).


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


@edit

Chodzi mi o to, że pewne potrzeby nie są moje własne, tylko narzucone z zewnątrz przez biologię - więc nie są pragnieniem, a przymusem. Więc można by je nazwać - jak tu było wyżej powiedziane - interesem. Interesem, który może wypełnić jedynie drugi człowiek. I tu pytanie na ile kogoś kim chcemy się związać naprawdę lubimy, a na ile jesteśmy interesowni - chcemy od niego zaspokojenia niezależnych od naszej woli potrzeb.
Weźmy atrakcyjność seksualną - tu z pewnością nie ma nic osobistego - ludzie rodzą się z wbudowanymi matrycami zawierającymi informację o tym jakie cechy płci przeciwnej są atrakcyjne seksualnie - u mężczyzn to głównie cechy fizyczne (m.in. symetria ciała i stosunek różnych obwodów) u kobiet to głównie cechy psychiczne, czy psychofizyczne. U wszystkich ludzi (w obrębie płci) te matryce są niemal identyczne i chyba można je nazwać archetypami. Na tyle ktoś jest atrakcyjny seksualnie na ile podobne posiada cechy do tego archetypu. I w aspekcie seksualnym - nie liczy się osoba, liczą się tylko te cechy. Gdyby to było możliwe, to ludzie kopulowaliby z samymi archetypami, gdyby dało się je zmaterializować.

Czy podobnie jest w wyższych warstwach? Idźmy dalej - człowiek potrzebuje jakiejś więzi emocjonalnej z innymi, choćby po to, żeby mieć poczucie bezpieczeństwa.

Nie, nie mogę kontynuować...
Chyba za dużo czytam/oglądam materiałów naukowych na ten temat. Rzygać mi się chcę. Ja miałem zawsze bardzo idealistyczne podejście do stosunków międzyludzkich i bardzo mnie to boli, że to wszystko jest (przynajmniej przedstawiane) takie mechaniczne, zaprogramowane. To odziera człowieka z wszelkiego subiektywizmu, wolnej woli, odbiera wszystko co MOJE, niszczy nadzieję i osobistą odpowiedzialność.
Ostatnio zmieniony pn sie 21, 2017 11:28 am przez Gbur, łącznie zmieniany 3 razy.

chudzielec
Posty: 1252
Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm

Re: Więź emocjonalna

Postautor: chudzielec » sob sie 12, 2017 7:07 pm

umarlazkotami pisze:
śr sie 09, 2017 12:09 pm
Dobrze ci się wydawało. Ludzkie relacje oparte są na wzajemnej wymianie i korzyściach.
To ja zapytam odwtrotnie stosujac zasady wstecznej inzynierii:
Na czym innym miały być oparte?

Na zasadzie że ja będę dbał o kogo a ktoś o mnie zadba?
Czyli w zasadzie ja będę myślał za kogoś o jego potrzebach a ktoś o mnie.
To wymagałoby bardzo silnego wglądu w druga osoba i nie sadze ze jest w pełni możliwe.
umarlazkotami pisze:
śr sie 09, 2017 12:09 pm
Fromm pisał o wyższym levelu, gdzie jest się w bliskości z drugą osobą nie dlatego, że jej się potrzebuje, ale dlatego, że się ją chce, mimo, że można funkcjonować bez niej.
Coś jak opieka nad chorym umierającym członkiem rodziny który jest całkowicie od opiekuna zależny?
Znam takie sytuacje.Często opieka nad taka osoba jest potwornie męcząca i wymaga wieloletnich poświeceń bez uzyskiwania własnej korzyści.
szukamodp pisze:
wt lip 19, 2016 2:21 am
Ja wszystko zepsułam, bo wydawało mi się, że albo są interesowni i tylko potrzebna jestem im na piwo, albo chcą się spotkać, żeby porównać się z kimś.
Ostatnio byłem na piwie z kolegą dlatego że to on chciał się wygadać z problemów rodzinnych. Nie miałem w tym interesu przynajmniej pozornie (?). Akceptuje że czasem to on chce się wygadać obciążając mnie.

qwerty1234
Posty: 49
Rejestracja: śr wrz 03, 2014 12:00 am

Re: Więź emocjonalna

Postautor: qwerty1234 » ndz lut 18, 2018 10:55 am

Dla mnie niczym, bo nie umiem zbyt dobrze subiektywnie zdefiniować więzi emocjonalnej. Nigdy nie odczuwałem czegoś, co subiektywnie nazwałbym więzią emocjonalną.


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość