Strona 7 z 7

Re: cel życia?

: ndz lut 07, 2021 11:56 am
autor: Gbur
Nie pisałem o mojej rodzinie.


Jak ktoś pisze "zawalczyć", to zwykle w dopełnieniu jest "o siebie". Ja nie walczyłem o siebie, tylko chciałem zrobić coś dobrego. Co mnie skłoniło? Zewnętrzne okoliczności życia. Pojawił się problem, a ja się zaangażowałem w jego rozwiązanie. Nie chcę tu pisać publicznie dokładnie o co chodzi. Bardzo się starałem. Odbiłem się o mur z ludzkiej głupoty, wyparcia i wymówek. Co sprawiło, że się zaangażowałem? Poczucie odpowiedzialności? Świadomość, że tylko ja widzę i rozumiem co się dzieje ? Chęć odciśnięcia jakiegoś własnego pozytywnego śladu na rzeczywistości ? (co jest wartością sporą, bo przecież przez większość życia chciałem nie istnieć ,być tylko cieniem, który obserwuje z oddali )

Re: cel życia?

: śr maja 04, 2022 3:18 pm
autor: StormyBlue
.

Re: cel życia?

: śr maja 04, 2022 3:51 pm
autor: observer
Tylko jak sprawić, by podróż taka była, jeżeli ktoś ma totalną anhedonię i brak motywacji do robienia czegokolwiek, bo nie jest to w jego mózgu nagradzane uczuciem przyjemności, radości, satysfakcji?

Re: cel życia?

: śr maja 04, 2022 4:47 pm
autor: chudzielec
Nie wiem jak to zrobić ale wiem że umiejętność wyznaczania sobie celów i podążanie ścieżką do ich realizacji jest w życiu czymś zdecydowanie kluczowym

Re: cel życia?

: śr maja 04, 2022 5:16 pm
autor: observer
Ale sam fakt wyznaczenia sobie celu musi się wiązać z jakimś poczuciem przyjemności jako nagrody w momencie jego spełnienia, czy nawet dopiero wypełniania. Gdy układ nagrody nie działa, to i nie ma sensu stawiać sobie celów, bo ich realizacja to tylko pusty wysiłek bez wewnętrznej gratyfikacji.

Re: cel życia?

: czw maja 05, 2022 2:24 am
autor: W
Ja lubię zmiany i ruch o ile nie wiążą się z presją i stresem, na które jestem uczulony. Obsługa i przebijanie się przez burdel homo sapiens zwykle wywołują u mnie w jakimś stopniu przynajmniej presję. Monotonii nie tylko nie lubię ale ma na mnie wyraźnie złe, dołujące działanie.
Ale nie mogąc praktycznie całkowicie polegać na motywacji od instynktów i emocjonalnego pobudzenia muszę być w pełni rozumowo przekonany do "sensu" i "akceptowalności kosztów" działania. Muszę mieć też plan realizacji do wykonywania krok po kroku, tak żeby być zdolnym do przymuszenia się do wykonania kolejnego kroku jak utknę. Niestety w przeważającej większości przypadków nie można mieć takiego solidnego przekonania i nie da się ułożyć dokładnego planu, trzeba w mniejszym lub większym stopniu impulsywnie wskoczyć na wiarę. (przy okazji: bodajże zdaje się nie tylko żydowskie pojęcie "wiary" wywodzi się od pojęcia "zaufania", takie podejście do definicji wiary dobrze tutaj pasuje, potrzebne jest zaufanie do rezultatów i konsekwencji)