Czy jest coś co wywołuje u Was emocje?
Czy jest coś co wywołuje u Was emocje?
Parę razy zastanawiałem się czy istnieją jakieś bodźce zewnętrzne, które potrafią wpłynąć na mój stan emocjonalny. Ostatecznie doszedłem do wniosku, że jedną z niewielu takich rzeczy jest muzyka. W sumie to chyba jedyna taka rzecz, co do której jestem na czas pisania tego postu prawie pewny. Wydaje mi się, że wielokrotnie w ciągu życia zauważyłem sytuacje, kiedy zmieniałem swój nastrój pod wpływem słuchanej muzyki.
Zastanawiam się czy potraficie wskazać jakiś analog z Waszego życia?
Zastanawiam się czy potraficie wskazać jakiś analog z Waszego życia?
-
- Posty: 3
- Rejestracja: wt cze 16, 2015 12:00 am
Nie mogę o sobie powiedzieć, że jestem pozbawiony stanów emocjonalnych. I wiele źródeł/sytuacji powoduje u mnie emocjonalne wzbudzenie jednak prawie zawsze gdy to następuje jest wręcz paraliżujące, nawet gdy jest to sytuacja wywołująca pozytywne emocje wewnętrzny paraliż jest bardzo nieprzyjemny. Moje zrozumienie o.schizoidalne jest takie, że nie jest to brak emocji (ale może i takie przypadki są) ale specyficzny, dysocjacyjny mechanizm obronny, który odcina, izoluje, nie dopuszcza do uwolnienia emocji. W związku z tym nawet słabsze stany emocjonalne nie są w pełni ukształtowane. Wyczytałem gdzieś określenie "protoafekt" jako głębszy stan emocjonalny, który nie przyjmuje jednoznacznych klasycznych, nazwanych emocjonalnych form. Taki stan emocjonalny się pojawia ale trudno go określić, zidentyfikować, nazwać. Bez wątpienia taki "protoafekt" mi w życiu towarzyszy.
Muzyka jak najbardziej. Czasem (rzadko) sam ruch potrafi u mnie wywołać pozytywne uczucie i/lub przypływ energii. Mogę wskazać kiedy ostatnio to się zdarzyło - na 30 sekund podczas schodzenia schodami (ruch + ładna pogoda) na pogrzeb. Ups.
Ostatnio przez 40 minut odczuwałam stres tj. fizyczny aspekt + spanikowane myśli, obawiając się wyników egzaminu. Zwykle jednak "odrywam" się prawie natychmiastowo.
Ostatnio przez 40 minut odczuwałam stres tj. fizyczny aspekt + spanikowane myśli, obawiając się wyników egzaminu. Zwykle jednak "odrywam" się prawie natychmiastowo.
-
- Posty: 1257
- Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm
Re: Czy jest coś co wywołuje u Was emocje?
U mnie muzyka bardzo zmienia emocje.
Słuchanie długo określonego rodzaju muzyki modyfikuje wręcz sposób myślenia.
Najzabawniejsze że nawet bez wsłuchiwania się w słowa. Wystarczy że cały czas leci w tle.
Po pewnym czasie jakby treść "przesiąkała do głowy".
Są naukowe badania na temat wpływu muzyki/języka na odczuwanie/postrzeganie świata.
Słuchanie długo określonego rodzaju muzyki modyfikuje wręcz sposób myślenia.
Najzabawniejsze że nawet bez wsłuchiwania się w słowa. Wystarczy że cały czas leci w tle.
Po pewnym czasie jakby treść "przesiąkała do głowy".
Są naukowe badania na temat wpływu muzyki/języka na odczuwanie/postrzeganie świata.
Re: Czy jest coś co wywołuje u Was emocje?
Kontakty międzyludzkie wywołują u mnie złość i frustrację. Czasem zupełnie bez powodu. Jakieś małe negatywne 'coś' może u mnie urosnąć do niewyobrażalnych rozmiarów. A gdzieś pod spodem tego wszystkiego leży jakiś egzystencjalny strach, może też taki o odrzucenie. Dlatego lubię mieć wszytko po kontrolą, tzn. mieć dużą ilość informacji o jakimś otoczeniu do analizy, wtedy czuję się pewniej.
A muzyka, cóż muzyka. Czasem wybieram utwory, które 'wyrażają' moje stany emocjonalne, których ja nie mogę eksterioryzować, bo mam ten mechanizm jakoś zablokowany; i wtedy mogę je trochę rozładować. Rzeczywiście, mam nadreaktywność na przekaz "emocjonalny"/nastrój muzyki, która się "przesącza". Czasem to samo zjawisko jednak wywołuje 'bunt' w moim umyśle, kiedy słyszę jakiś utwór, który mógłby wywołać modyfikację mojego nastroju w niepożądanym kierunku - odczuwam wtedy bardzo silną irytację.
Słowa też są mniej ważne...wkomponowane jakby w treść "emocjonalną" tego utworu. Chociaż też bez przegięcia - jeśli słowa są nielogiczne, albo zawierają coś z czym się nie zgadzam, to nie mogę takiego utworu słuchać. [mam dwie ścieżki myślenia: emocjonalną i analityczną - w którą uciekam, gdy ta pierwsza mnie przytłacza]
Dlatego niekiedy lepiej, gdy słowa utworu są w języku obcym (nawet w angielskim - chociaż je rozumiem, to i tak brzmią bardziej "obco". [ mam pewną hipotezę {właśnie 'wpadła' mi o głowy} dlaczego tak jest: prawdopodobnie słowa w języku natywnym mają więcej połączeń neuronowych w mózgu ze swoimi desygnatami {znaczy: obszarem w mózgu,w którym jest zakodowana reprezentacja tych obiektów rzeczywistych} ; ucząc się obcego języka mózg pewnie buduje więcej połączeń pomiędzy obcym słowem, a słowem natywnym, niż pomiędzy obcym słowem i jego desygnatem; u poliglotów może to wyglądać inaczej. ] ).
Poza tym labilność związana ze zmiennością 'perspektyw patrzenia na rzeczywistość' powoduje problemy z planowaniem i utrzymaniem spójności w kontaktach międzyludzkich.
Oczywiście częściowe wyeliminowanie tego jednego czynnika "destabilizującego" nie sprawiło, że ta labilność zniknęła (np. inaczej się "czułem", gdy zaczynałem tego posta, inaczej gdy go kończę)
A muzyka, cóż muzyka. Czasem wybieram utwory, które 'wyrażają' moje stany emocjonalne, których ja nie mogę eksterioryzować, bo mam ten mechanizm jakoś zablokowany; i wtedy mogę je trochę rozładować. Rzeczywiście, mam nadreaktywność na przekaz "emocjonalny"/nastrój muzyki, która się "przesącza". Czasem to samo zjawisko jednak wywołuje 'bunt' w moim umyśle, kiedy słyszę jakiś utwór, który mógłby wywołać modyfikację mojego nastroju w niepożądanym kierunku - odczuwam wtedy bardzo silną irytację.
Słowa też są mniej ważne...wkomponowane jakby w treść "emocjonalną" tego utworu. Chociaż też bez przegięcia - jeśli słowa są nielogiczne, albo zawierają coś z czym się nie zgadzam, to nie mogę takiego utworu słuchać. [mam dwie ścieżki myślenia: emocjonalną i analityczną - w którą uciekam, gdy ta pierwsza mnie przytłacza]
Dlatego niekiedy lepiej, gdy słowa utworu są w języku obcym (nawet w angielskim - chociaż je rozumiem, to i tak brzmią bardziej "obco". [ mam pewną hipotezę {właśnie 'wpadła' mi o głowy} dlaczego tak jest: prawdopodobnie słowa w języku natywnym mają więcej połączeń neuronowych w mózgu ze swoimi desygnatami {znaczy: obszarem w mózgu,w którym jest zakodowana reprezentacja tych obiektów rzeczywistych} ; ucząc się obcego języka mózg pewnie buduje więcej połączeń pomiędzy obcym słowem, a słowem natywnym, niż pomiędzy obcym słowem i jego desygnatem; u poliglotów może to wyglądać inaczej. ] ).
Od dłuższego czasu unikam słuchania muzyki (albo ściśle selekcjonuję słuchane utwory), szczególnie na słuchawkach, bo nie chcę się odrywać od rzeczywistości. Oderwanie się od rzeczywistości powoduje redukcję ilości informacji, które jesteś w stanie zbierać w chwili teraźniejszej na temat otoczenia, co wiąże się z brakiem kontroli.kefir pisze: Ostatnio przez 40 minut odczuwałam stres tj. fizyczny aspekt + spanikowane myśli, obawiając się wyników egzaminu. Zwykle jednak "odrywam" się prawie natychmiastowo.
Poza tym labilność związana ze zmiennością 'perspektyw patrzenia na rzeczywistość' powoduje problemy z planowaniem i utrzymaniem spójności w kontaktach międzyludzkich.
Oczywiście częściowe wyeliminowanie tego jednego czynnika "destabilizującego" nie sprawiło, że ta labilność zniknęła (np. inaczej się "czułem", gdy zaczynałem tego posta, inaczej gdy go kończę)
Re: Czy jest coś co wywołuje u Was emocje?
Jeszcze raz a propos odrywania:
Mój umysł stanowczo zbyt często się odrywa (widocznie tak się nauczył), nawet gdy nie chcę, co jest szkodliwe, bo tracę wtedy kontrolę nad rzeczywistością. Nawet gdy np. pisze posta na forum i się zestresuję to się odrywam, zmienia mi się stan umysłu i nie jestem w stanie dokończyć myśli. Dlatego bardzo trudno mi pisać o sobie, o tym co ja czuję, znacznie łatwiej jest mi pisać o rzeczach obiektywnych - o tym co jest [faktem], co nie zmienia się pod wpływem moich zmiennych emocji; a najłatwiej o rzeczach obiektywnych, które nie dotyczą mnie osobiście.
Mój umysł stanowczo zbyt często się odrywa (widocznie tak się nauczył), nawet gdy nie chcę, co jest szkodliwe, bo tracę wtedy kontrolę nad rzeczywistością. Nawet gdy np. pisze posta na forum i się zestresuję to się odrywam, zmienia mi się stan umysłu i nie jestem w stanie dokończyć myśli. Dlatego bardzo trudno mi pisać o sobie, o tym co ja czuję, znacznie łatwiej jest mi pisać o rzeczach obiektywnych - o tym co jest [faktem], co nie zmienia się pod wpływem moich zmiennych emocji; a najłatwiej o rzeczach obiektywnych, które nie dotyczą mnie osobiście.
Re: Czy jest coś co wywołuje u Was emocje?
Myślę, że Twoja obserwacja jest bardzo zrozumiała i logiczna. Generalnie emocje mają to do siebie, że są ulotne, zmienne, a przez to na ogół zwodnicze. Dlatego nie jest dobrze uzależniać osądów, a tym bardziej jakichkolwiek decyzji, od stanów emocjonalnych. Takie działania przypominają budowanie domu podpartego kilkoma zapałkami - mogą one w każdej chwili się połamać i cała budowla się zawali.Gbur pisze:[...]Dlatego bardzo trudno mi pisać o sobie, o tym co ja czuję, znacznie łatwiej jest mi pisać o rzeczach obiektywnych - o tym co jest [faktem], co nie zmienia się pod wpływem moich zmiennych emocji; a najłatwiej o rzeczach obiektywnych, które nie dotyczą mnie osobiście.
Niestety, z moich obserwacji wynika, że wiele osób uzależnia swoje decyzje np. wybór partnera od swoich stanów emocjonalnych. W długim terminie to raczej nie jest korzystne, ponieważ uczucia nie są czymś co można kontrolować lub przewidzieć, czymś zależnym od naszej woli, a w związku z tym słabo się nadają jako argumenty podczas wyboru kierunków działań.
-
- Posty: 168
- Rejestracja: czw sty 05, 2017 12:22 pm
Re: Czy jest coś co wywołuje u Was emocje?
Z jednej strony masz rację, emocjonalne podejście do sprawy może zaprowadzić na manowce (ileż to głupot ludzie robią 'z miłości'). Ale z drugiej strony, emocje są dla nas ważną informacją (własnie dlatego, ze są poza kontrolą i nie podlegają racjonalnym wpływom), która zasygnalizuje nam nasze potrzeby, lęki, zagrożenia, pragnienia itd. Nie trzeba się zawsze nimi kierować, ale warto jest być ich świadomym, bo mogą one nam pomóc w wyborze trafnej drogi, lub własnie ustrzec przed błędem.x809 pisze:
Niestety, z moich obserwacji wynika, że wiele osób uzależnia swoje decyzje np. wybór partnera od swoich stanów emocjonalnych. W długim terminie to raczej nie jest korzystne, ponieważ uczucia nie są czymś co można kontrolować lub przewidzieć, czymś zależnym od naszej woli, a w związku z tym słabo się nadają jako argumenty podczas wyboru kierunków działań.
-
- Posty: 1257
- Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm
Re: Czy jest coś co wywołuje u Was emocje?
Decyzje pod wpływem emocji podejmuje się błyskawicznie, nieświadomie.umarlazkotami pisze: Z jednej strony masz rację, emocjonalne podejście do sprawy może zaprowadzić na manowce (ileż to głupot ludzie robią 'z miłości'). Ale z drugiej strony, emocje są dla nas ważną informacją (własnie dlatego, ze są poza kontrolą i nie podlegają racjonalnym wpływom), która zasygnalizuje nam nasze potrzeby, lęki, zagrożenia, pragnienia itd.
To taki szybki bieg. Często jest to niezbędne.
Drugi system wymaga dłuższej świadomej refleksji a to kosztuje wysiłek intelektualny i czas.
Jest o tym dużo i ciekawie opisane wraz z przykładami w"
Pułapki myślenia: O myśleniu szybkim i wolnym (Kahneman Daniel)
http://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=895542
Re: Czy jest coś co wywołuje u Was emocje?
Muzyka na pewno. Nawet dzisiaj pewnej piosence udało się mnie "porwać":D Szaleństwo, bo to coś co robiłam to był prawie taniec. A ja nie tańczę, nie lubię i nie umiem. U mnie to wygląda na tej zasadzie, że potrzebuję wciąż nowej muzyki. Takiej jakby ciągłej stymulacji mózgu i emocji nową melodią. Gdy trafię na coś co mi się spodoba to mogę słuchać tego niemal na okrągło, ale tak średnio do trzech dni. Pierwszego mogę czuć bardzo silne emocje. Coś imitujące szczęście lub powodujące rozbicie, rozdarcie, niesamowity psychiczny ból co paradoksalnie potrafię lubić, wręcz do tego dążyć. Kolejne dni to stopniowe wyciszanie tych uczuć, znużenie i powrót do tej starej znanej i znienawidzonej pustki, która towarzyszy mi codziennie. I znów albo poszukiwanie nowego odrywacza od rzeczywistości czy tej pustki zapychacza:D Albo pogrążanie się w sobie, gdy nie chce mi się szukać lub zwyczajnie nic działającego na mnie odpowiednio danego dnia nie potrafię znaleźć.
Mam też również inne fazy zmieniające się dość szybko. Albo chce mi się ciągle oglądać jakieś filmy czy seriale, albo czytam (ale to chyba najrzadziej, czytanie jest dla mnie bardzo męczące) najczęściej jakieś kryminały/thrillery albo właśnie muzyka, która towarzyszy mi zdecydowanie najczęściej. Co jakiś czas wraca mi też chęć nauki koreańskiego, rosyjskiego lub przypominam sobie angielski.
Kiedyś nie potrafiłam wyjść z domu bez słuchawek i bardzo głośnej muzyki. O ile miałam wrażenie, że na początku mi to zagłuszanie dźwięków otoczenia pomaga tak po jakimś czasie ludzie wydawali mi się jeszcze bardziej skupieni na mnie, wrodzy i ogólnie jacyś bardziej nie ten teges niż zazwyczaj. Częściej też jakieś ich często normalne zachowania potrafiłam traktować jak atak na siebie, mimo że nie byli mną w ogóle zainteresowani, ale skąd mogłam wiedzieć o czym mówią, jak brzmią skoro słyszałam tylko ten mój heavy metal czy cokolwiek innego. Teraz wolę słyszeć co dzieje się wokół mnie. Na obecnym etapie w tej sposób czuję się bezpieczniej.
I jeszcze taka trochę dla mnie dziwna rzecz odnośnie emocji podczas oglądanie filmu czy serialu. Potrafię się jakoś nienaturalnie przeistaczać w postać, która w jakiś sposób przyciągnie moją uwagę. Tzn., zdaję sobie sprawę, że to fikcja, wiem, że to przecież nie dotyczy mnie, że to nie ja, nie moje uczucia itd., ale w jakiś sposób przejmuję te emocje. Oczywiście miłości nie potrafię "odtworzyć" w sobie, ale rozpacz głównego bohatera (to najczęściej, te smutne uczucia wychodzą mi najlepiej, to emocje przeze mnie najlepiej poznane) czy jakąś odmianę radości. To tak jakbym na chwilę stawała się tamtymi wykreowanymi przez kogoś postaciami, naprawdę czuję w takich chwilach jakbym była nimi a nie sobą, jakby ich życie stawało się moim. To pewnie jakiś rodzaj ucieczki przed samą sobą. W końcu tylko w takich przypadkach jakby przestaję być tym kim jestem. Dziwne uczucie. Ktoś z Was miewał/miewa coś takiego?
Mam też również inne fazy zmieniające się dość szybko. Albo chce mi się ciągle oglądać jakieś filmy czy seriale, albo czytam (ale to chyba najrzadziej, czytanie jest dla mnie bardzo męczące) najczęściej jakieś kryminały/thrillery albo właśnie muzyka, która towarzyszy mi zdecydowanie najczęściej. Co jakiś czas wraca mi też chęć nauki koreańskiego, rosyjskiego lub przypominam sobie angielski.
Kiedyś nie potrafiłam wyjść z domu bez słuchawek i bardzo głośnej muzyki. O ile miałam wrażenie, że na początku mi to zagłuszanie dźwięków otoczenia pomaga tak po jakimś czasie ludzie wydawali mi się jeszcze bardziej skupieni na mnie, wrodzy i ogólnie jacyś bardziej nie ten teges niż zazwyczaj. Częściej też jakieś ich często normalne zachowania potrafiłam traktować jak atak na siebie, mimo że nie byli mną w ogóle zainteresowani, ale skąd mogłam wiedzieć o czym mówią, jak brzmią skoro słyszałam tylko ten mój heavy metal czy cokolwiek innego. Teraz wolę słyszeć co dzieje się wokół mnie. Na obecnym etapie w tej sposób czuję się bezpieczniej.
I jeszcze taka trochę dla mnie dziwna rzecz odnośnie emocji podczas oglądanie filmu czy serialu. Potrafię się jakoś nienaturalnie przeistaczać w postać, która w jakiś sposób przyciągnie moją uwagę. Tzn., zdaję sobie sprawę, że to fikcja, wiem, że to przecież nie dotyczy mnie, że to nie ja, nie moje uczucia itd., ale w jakiś sposób przejmuję te emocje. Oczywiście miłości nie potrafię "odtworzyć" w sobie, ale rozpacz głównego bohatera (to najczęściej, te smutne uczucia wychodzą mi najlepiej, to emocje przeze mnie najlepiej poznane) czy jakąś odmianę radości. To tak jakbym na chwilę stawała się tamtymi wykreowanymi przez kogoś postaciami, naprawdę czuję w takich chwilach jakbym była nimi a nie sobą, jakby ich życie stawało się moim. To pewnie jakiś rodzaj ucieczki przed samą sobą. W końcu tylko w takich przypadkach jakby przestaję być tym kim jestem. Dziwne uczucie. Ktoś z Was miewał/miewa coś takiego?
-
- Posty: 49
- Rejestracja: śr wrz 03, 2014 12:00 am
Re: Czy jest coś co wywołuje u Was emocje?
Byle pierdoła, jestem bardzo mocno emocjonalny
Re: Czy jest coś co wywołuje u Was emocje?
Jeśli chodzi o okazywanie uczuć to można mnie porównać do Wolkan-ukrywanie i nieokazywanie uczuć (star trek) też różne tragedie ludzkie czy kataklizmy widziane np. w tv mnie nie ruszają, ale ku mojemu zdziwieniu grając ostatnio w grę "life is strange" 2 razy płakałem jak dziecko (x2śmierć Chloe) więc nie wiem jak się to ma do spłyconej uczuciowości, chyba to że tak się związałem i utożsamiałem z tą postacią i chyba tego schizoidzi nie chcą - zrzycia z kimś, by później nie cierpieć, więc ta oziębłość emocjonalna to tylko środek prewencyjny moim zdaniem.
Re: Czy jest coś co wywołuje u Was emocje?
Człowiek jest istotą emocjonalną a emocje to jedyna o nim prawda. To jakie są mówią nam o tym co przeżyliśmy co jest dla nas ważne a czego się boimy. Jeden na złośliwą uwagę zareaguje wzruszeniem ramion drugi wpadnie w furię bo go to bardzo boli a trzeci nie zauważy złośliwości. Mózg natomiast jest zwodniczy i raczej wyszuka w świecie potwierdzenie dla naszych przekonań i emocji niż wskaże fakty. To ogromny temat. I bolesny bo utrata pewności że to właśnie czysty bezemocjonalny osąd jest bezpiecznym fundamentem w życiu może nieźle nastraszyć. W każdym razie dla mnie to była wielka góra bo trudno jest porzucić to co znane na rzecz nieznanych i często wstydliwych emocji. Podsumowując prawdą o nas jest to co czujemy (świadomie i nieświadomie) a nie to co myślimy.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość