Makary, dzięki. Czasami myśl, że ktoś inny również ma podobne przemyślenia, chociaż wydają się być dość nietypowe, pozwala człowiekowi spojrzeć z innej perspektywy, niż takiej, że to tylko z nami jest coś nie tak.
chudzielec pisze: ↑ndz sty 26, 2020 9:40 pm
Czyli szczęście może być efektem - ogolnego dobrostanu - ale również można je sobie subiektywnie "wmówić" pogrążajac się w fantazjach.
Pierwsze rozwiązanie wymaga dużego nakładu działań a często nie jest możliwe w pełni do realizacji.Drugie wymaga tylko działań mentalnych ale efekty moge zniknac jak bańka mydlana boleśnie odsłaniając obiektywna nędzę.
Poszerzyłeś trochę pole moich rozważań. Według mnie szczęście wchodzi w skład dobrostanu rozumianego jako po prostu dobre samopoczucie. Szukanie szczęścia w fantazjach, czyli eskapizm w skrajnej postaci, jest pewnym mechanizmem obronnym. Rozsądny eskapizm może przyczyniać się do poprawy samopoczucia, ale kiedy ktoś ucieka od swoich problemów w świat fantazji, to nie przyniesie to pożądanych długofalowych skutków. Oczywiście świat realny i wymyślony mogą się na siebie nakładać, jak chociażby to widać w filmie "Labirynt Fauna", ale to już osobna dyskusja, bo to dość złożona kwestia. Dzieci przecież żyją w świecie realnym i wymyślonym jednocześnie, ale nie przeszkadza to, żeby ich życie określać jako szczęśliwe.
Czy budowanie dobrego samopoczucia wymaga dużego nakładu działań? To zależy właśnie od postawy. Dzieci są szczęśliwe mimo minimalnego nakładu działań. Czy dobre samopoczucie jest często niemożliwe w pełni do realizacji? Znowu to zależy. Nawet dzieci chore na bardzo uciążliwe choroby potrafią czerpać radość z życia. Są oczywiście przypadki, kiedy choroby wiążą się z ogromnym cierpieniem, ale pomińmy skrajne przykłady, nie jest to bowiem częste zjawisko.