W pisze: ↑pt cze 28, 2019 3:45 am
W takim razie jestem poważnie chory ...
Inna pisze: ↑pt cze 28, 2019 10:10 am
A próbowałeś spojrzeć na siebie kiedyś z innej perspektywy? Bez pryzmatu choroby, problemów, zaburzeń czy jak tam to zwał.
fifikse pisze: ↑pt cze 28, 2019 4:44 pm
jak rozumiem to jest do mnie, bo post wcześniej zacytowałeś mnie, po czym dodałeś ten post po części jeszcze nawiązując do tego co wyżej zacytowałeś. w sumie to łatwiej mi się odnieść do tego, niż próbować diagnozować Cię albo oceniać jak bardzo jesteś chory/niechory.
Wybaczcie zamieszanie
. To pociągnięcie choroby było ironiczną zaczepką. Cała ta uwaga miała wskazać, że jestem tym innym rodzajem, dla którego intelektualne rozgrzebywanie jest czymś naturalnym (za prawdziwego analityka też się nie uważam, za mało u mnie sumienności a za dużo intuicji).
Fragment o chowaniu się na forum miał być sarkastyczny i nieskierowany bezpośrednio do żadnej z Was, był, tylko najwyraźniej jest źle napisany
.
Inna pisze: ↑pt cze 28, 2019 10:10 am
Przecież to co masz, też nie wzięło się z nikąd. Skoro raz wdrukowałeś coś, to drugi raz też można.
To zależy od tego jaką funkcję pełni. Znowu: jeśli trauma w dzieciństwie wdrukowuje w głowę schematy nieadekwatne i przeszkadzające w życiu dorosłym wtedy zmiana programu ma sens. Jeśli przystosowawczo niewłaściwe zachowania czy myślenie bierze się ze stałych, realnych cech i nie jest pustą reakcją lękową, wtedy wmawianie komuś żeby zmienił postawę jest niezupełnie trafione. Nie stąd bierze się w OS problem „maski”, udawania, odgrywania nieswojej roli, czy, przynajmniej w jakimś stopniu, derealizacji? Szczerze, nie wiem co w takiej sytuacji można sensownie robić poza zagryzaniem zębów, próbą obejścia problemu przez zmianę środowiska albo unikanie pewnych sytuacji. Żeby było jasne, to co piszę jest próbą wydestylowania problemu, w praktyce jestem zdolny do tworzenie jakiegoś kompromisu, co prawda marnego, ale też jakoś bezdomne pustelnictwo nie garnie się żeby zabrać mnie na swoje błogie, utęsknione łono.
Inna pisze: ↑pt cze 28, 2019 10:10 am
Zmiany są dobre, czemu mam się ich nie domagać ?
Sugerujesz, że nie ma złych zmian czy po prostu odruchowo je ignorujesz? Próbujesz naginać coś co się nie nagnie w takim stopniu jakbyś chciała. Ten materiał ma wady i nawet po wzmocnieniu będzie mieć ograniczone możliwości, musisz określić na ile jest to wina wadliwego materiału (i wtedy On ma rację, że to nie ma sensu) a na ile Twoich „starań” (tutaj ostatecznie sama musisz ocenić ich sens). Twój schizoid się złamał. Jeśli potrzebujesz takiego, który nagina się w większym stopniu, w stronę, w którą potrzebujesz, to w sumie wasza sytuacja rozwiązała się w naturalny sposób.
Inna pisze: ↑pt cze 28, 2019 10:10 am
Czarnowidztwo...nie wszytsko jest złe a OS tak to postrzega. Chociażby to zaburza obraz rzeczywistości.
Chyba nie bardzo rozumiem, co Ty rozumiesz jako „czarnowidztwo”. Wszystko nie jest „złe” i schizoid niekoniecznie widzi wszystko jako „złe”, nawet jak ma depresję. Schizoid nie odbiera doznań tak jak Ty, szczególnie nie odbiera doznań pozytywnych. Brak doznań pozytywnych nie musi oznaczać, że coś jest „złe”, negatywne. Dla mnie doznania to moja osobista sprawa i nie mają bezpośrednio nic wspólnego z rzeczywistością, tylko z moim stosunkiem do niej, szczególnie to na ile chcę w czymś uczestniczyć. Jeśli napisałem coś, co uznajecie za niezgodne z rzeczywistością, to wskażcie mi wprost, może wtedy czegoś się nauczę, może.
Inna pisze: ↑pt cze 28, 2019 10:10 am
Formujesz je na pdostawie wiary i informacji zwrotnej dostarczanej przez życie. Nie ma tam albo. Jak często dostajesz poztywną informację zwrotną to czemu masz wierzyć, że kolejna będzie negatywna?
Otóż to. Możemy się spierać w nieskończoność o to, co jest przyczyną a co skutkiem dopóki nie powstaną badania w pełni rozwijające wątpliwości. Sytuacje, które dla ludzi są zwykle przyjemne, dla mnie często są niejednoznaczne, zawierają szczegóły, których nie potrafię ignorować. Dotyczy to nawet bardzo prostych sytuacji jak zjedzenie czegoś dobrego gdy jestem głodny, dla mnie jest to złożony zestaw doznań (nie będę tutaj rozbierał tego na części). Kompletnie nie potrafię zrozumieć jak ludzie potrafią traktować różne doznania tak jednoznacznie (negatywnych też to dotyczy np. nie jestem w stanie zrozumieć jak ludzie mogą narzekać na deszcz, albo zimno które działa na mnie w pewnym stopniu ożywiająco i pobudzająco) i rozpływać się w nich. Jestem przekonany, że część ludzi taki po prostu już ma niejednoznaczny odbiór i nie jest w stanie poddać się jedynie słusznej „jasnej stronie mocy”. Więc moja informacja zwrotna nie jest taka prosta, nawet gdy według innych powinna być jednoznaczna.
fifikse pisze: ↑pt cze 28, 2019 4:44 pm
gdzieś tam rozumiem, co większości ludzi szczęście daje, jaka "postawa" właśnie, czy nastawienie do życia szczęśliwym człowieka czyni.
Wierzę, że szczęśliwe momenty się zdarzają i że ludzie „normalni” są lepiej przystosowani do warunków środowiskowych, co zwiększa częstość takich przeżyć. Wierzę też w istnienie mniejszości szczodrze obdarowanych przez los. Wierzę też, że ignorowanie, selektywne podejście do wielu problemów i szczegółów, których ja ignorować nie potrafię, zwiększa to dopasowanie.