Zmiana decycji

Tematy dotyczące relacji z innymi ludźmi.
redroom

Re: Zmiana decycji

Postautor: redroom » ndz cze 16, 2019 10:46 pm

Inna pisze:
ndz cze 16, 2019 7:59 pm
Słuszna uwaga, tez mi to przeszło przez myśl po napisaniu posta;) to czekanie tylko, z głupia nadzieja, bez konkretnych podstaw do tego, ze coś się zmieni jest koszmarne. Żeby dał choć mały znak, ze mam na co czekać ...
Dla Ciebie bolesny jest brak bliskości, dla niego zaś najprawdopodobniej bliskość. Wydaje się, że masz neurotyczną potrzebę miłości, on z kolei wręcz lęk przed nią. Stworzyliście więc związek, w którym na pewnym etapie oboje wzmacnialiście swoje negatywne cechy, coś na wzór tzw. toksycznego tanga.
No cóż tu tez słuszna diagnoza. Jestem tego świadoma. Zawsze pociągali mnie niedostępni faceci i zawsze chciałam „ratować” świat. Dlatego uważam ze to mogło się udać. Poza tym jestem szczęśliwą, samoświadomą i spełnioną kobietą. Teraz mam prawie wszystko czego mi trzeba i do wszystkiego doszłam swoimi siłami i uporem. Cieszą mnie małe rzeczy. Nie żądam wiele. On zwyczajnie uzupełniał ten świat. Gdy był, czułam ze mam wszystko.
Szczęście to głównie stan psychiczny człowieka, wynikający z jego postawy do życia, a skoro czujesz, że czegoś Ci jednak brakuje, to według mnie nie jesteś szczęśliwa.
Ps nowy nik, nie widziałam Cię tu wcześniej? Tak czy siak milo poznać. Wszelkie nowe doświadczenia mile widziane ;)
To fakt, jestem tutaj nowy i nie widzieliśmy się wcześniej. Również miło mi Cię poznać.

Inna
Posty: 730
Rejestracja: czw kwie 25, 2019 9:15 pm

Re: Zmiana decycji

Postautor: Inna » ndz cze 16, 2019 11:53 pm

Kurczę nie idzie mi to cytowanie na telefonie. Sorry za formę, ale chyba treść ważniejsza...

Dla Ciebie bolesny jest brak bliskości, dla niego zaś najprawdopodobniej bliskość. Wydaje się, że masz neurotyczną potrzebę miłości, on z kolei wręcz lęk przed nią. Stworzyliście więc związek, w którym na pewnym etapie oboje wzmacnialiście swoje negatywne cechy, coś na wzór tzw. toksycznego tanga.

Co dokładnie miałeś na myśli mówiąc neurotyczna potrzebę ?

Myśle, ze mam sporo doświadczeń życiowych, które nauczyły mnie radzić sobie w świecie i dążyć do szczęścia. Nie jestem chwiejna emocjonalnie (nie rzucam talerzami) i sporo pracuje nad tym. Mało rzeczy jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi. No może ludzka głupota i kłamstwo. Wtedy chwile popłacze nad złem całego świata ale za chwile podnoszę koronę i z uśmiechem idę dalej. Owszem bliskości i wzajemnego szacunku potrzebuje. Nie mam jednak parcia na szkło. Walczę tylko jak mi na czymś/ kimś zależy. Związek nie polega u mnie na uzależnianiu się od siebie, czy gadaniu miłych słówek (Nie mam 15 lat czasami tak się zachowuje ;) To zwyczajnie chęć bycia z kimś, kto jest dla ciebie wartościowy i wzajemnie wsparcie. W tym naszym związku chciałam wspierać uwzględniając granice, czasem dając od siebie odpocząć. Nie było to dla mnie ciężarem, a jedynie forma miłości i pokazaniem ze akceptuje i szanuje. On troskę okazywał na swój sposób np noszeniem za mnie zakupów. Niby inne rzeczy ale świadczą o tym samym.

Szczęście to głównie stan psychiczny człowieka, wynikający z jego postawy do życia, a skoro czujesz, że czegoś Ci jednak brakuje, to według mnie nie jesteś szczęśliwa.

Można być szczęśliwym nie mając wszystkiego. Ja mam dużo (to oczywiście moja opinia, choć inni mogą wytykać ze tv za małe albo auto to nie BMW) ale osiągnęłam to swoją praca i jestem z tego dumna. Mam przyjaciół którzy uważają mnie za osobę pozytywnie nastawiona do świata. Ma mnie tez kto kochać na codzień i to miłością bezgraniczna( nie mówię o psie ;) szczęśliwa zatem jestem choć mogłabym być jeszcze bardziej (zreszta nie tylko ja) gdyby wrócił ...

To fakt, jestem tutaj nowy i nie widzieliśmy się wcześniej. Również miło mi Cię poznać.

😊 moja historie znasz. Skąd twój pomysł na to forum ? Identyfikujesz się z OS?

observer
Posty: 509
Rejestracja: sob kwie 15, 2017 3:02 pm
Lokalizacja: woj. Lubuskie

Re: Zmiana decycji

Postautor: observer » pn cze 17, 2019 10:00 am

Może i po części prawdą jest, że osoby nieszczęśliwe tworzą nieszczęśliwe związki, ale już stwierdzenie, że najpierw trzeba uszczęśliwić siebie to jakaś bzdura, bo wynika z niej, że osoba w ciężkiej i przewlekłej depresji, z której praktycznie nie ma szans wyjść, nie powinna się z nikim wiązać. Ja jestem w ciężkiej i ok. 22-letniej depresji, ale jestem też w 13-letnim związku i może związek ten nie jest super szczęśliwy, ale na pewno czuję się w nim lepiej, niż jakbym był sam.
"Pacjenci z osobowością schizoidalną uważają się raczej za obserwatorów świata aniżeli jego uczestników".

"Ni boga, ni pana".

Inna
Posty: 730
Rejestracja: czw kwie 25, 2019 9:15 pm

Re: Zmiana decycji

Postautor: Inna » pn cze 17, 2019 11:48 am

observer pisze:
pn cze 17, 2019 10:00 am
Może i po części prawdą jest, że osoby nieszczęśliwe tworzą nieszczęśliwe związki, ale już stwierdzenie, że najpierw trzeba uszczęśliwić siebie to jakaś bzdura, bo wynika z niej, że osoba w ciężkiej i przewlekłej depresji, z której praktycznie nie ma szans wyjść, nie powinna się z nikim wiązać. Ja jestem w ciężkiej i ok. 22-letniej depresji, ale jestem też w 13-letnim związku i może związek ten nie jest super szczęśliwy, ale na pewno czuję się w nim lepiej, niż jakbym był sam.
No właśnie. Może szczęściu trzeba czasem zwyczajnie pomóc :)

Zazdroszczę stażu i podziwiawam. Chciałabym taki związek stworzyć (z nim, tym moim schizoidem). Nie oczekuje fajerwerków ale zwyczajnego bycia i wspierania się, jeśli któreś będzie tego wspracia potrzebować. W każdym związku jest raz lepiej raz gorzej, w końcu tworzą go dwie zupełnie różne jednostki. Spięcia z powodu innego spojrzenia na świat muszą się zdarzać. To zupełnie naturalne. Inne spojrzenie sprawia także, że robimy rzeczy dla nas dobre, o których wcześniej sami byśmy nawet nie pomyśleli. Daje kopa by samemu się rozwijać i czuć się jeszcze szczęśliwszym. Ja to po raz pierwszy w tym wypadku doceniłam. Pokonałam sama siebie i stałam się jeszcze silniejsza. Chciałabym zrobić dla niego choć niewielką część tego, co on zrobił dla mnie. Szczęścia mam w życiu nadmiar. Chciałabym się nim zwyczajnie podzielić.

redroom

Re: Zmiana decycji

Postautor: redroom » pn cze 17, 2019 2:24 pm

Inna pisze:
ndz cze 16, 2019 11:53 pm
Co dokładnie miałeś na myśli mówiąc neurotyczna potrzebę ?
W dużym uproszczeniu neurotyk to osoba mająca bardzo silne wewnętrzne potrzeby. Problem jednak w tym, że nie może ich łatwo zaspokoić, ponieważ źródło tych potrzeb leży w dzieciństwie. Z tego, co do tej pory napisałaś, a w szczególności, że: "Ci niby normalni nigdy nie dali mi takiego poczucia bezpieczeństwa co On", wyciągnąłem wniosek, że masz bardzo silne wewnętrzne potrzeby, sprowadzające się m.in. do poczucia bezpieczeństwa i związanych z tym przemyśleń na temat własnych relacji z mężczyznami. Ponadto napisałaś, że: "Te półtora roku pokazało mi, ze schizoid to dużo bardziej wrażliwa i wartościowa osoba niż ktokolwiek inny zwany <zdrowym>”, więc dysponujesz pewnym wyobrażeniem o idealnym związku. Bardzo ważne jest dla Ciebie więc poczucie bezpieczeństwa, a permanentny strach, który teraz odczuwasz, to najpowszechniejszy z symptomów neurotycznych.

Gdy pojawił się mężczyzna wykazujący cechy schizoida, a więc potencjalnie spełniający Twoje wyobrażenia, odczułaś wobec niego coś w rodzaju magnetycznego przyciągania, bo uruchomił się w Tobie proces fantazjowania. Im bardziej mężczyzna jest dla Ciebie niedostępny, im mniej szczodry emocjonalnie, tym większe pole do popisu dla Twojej wyobraźni. Fantazja spowodowała, że obsadziłaś tego mężczyznę w roli partnera do końca jeszcze nie wiedząc, czy on się do tej roli tak naprawdę nadaje.
😊 moja historie znasz. Skąd twój pomysł na to forum ? Identyfikujesz się z OS?
Wolałbym nie rozpisywać się na swój temat w Twoim temacie, aby nie zrobił się offtop.
Może i po części prawdą jest, że osoby nieszczęśliwe tworzą nieszczęśliwe związki, ale już stwierdzenie, że najpierw trzeba uszczęśliwić siebie to jakaś bzdura, bo wynika z niej, że osoba w ciężkiej i przewlekłej depresji, z której praktycznie nie ma szans wyjść, nie powinna się z nikim wiązać. Ja jestem w ciężkiej i ok. 22-letniej depresji, ale jestem też w 13-letnim związku i może związek ten nie jest super szczęśliwy, ale na pewno czuję się w nim lepiej, niż jakbym był sam.
To są skrajne przypadki. Chodzi o zasadę, że najpierw trzeba uszczęśliwić siebie, zanim wejdzie się z kimś w związek. Główną przyczyną depresji jest nieradzenie sobie z samotnością. Niektórzy więc wchodzą w związki, aby tylko nie być samemu, tworząc toksyczną relację.

Inna
Posty: 730
Rejestracja: czw kwie 25, 2019 9:15 pm

Re: Zmiana decycji

Postautor: Inna » pn cze 17, 2019 4:20 pm

W dużym uproszczeniu neurotyk to osoba mająca bardzo silne wewnętrzne potrzeby. Problem jednak w tym, że nie może ich łatwo zaspokoić, ponieważ źródło tych potrzeb leży w dzieciństwie. Z tego, co do tej pory napisałaś, a w szczególności, że: "Ci niby normalni nigdy nie dali mi takiego poczucia bezpieczeństwa co On", wyciągnąłem wniosek, że masz bardzo silne wewnętrzne potrzeby, sprowadzające się m.in. do poczucia bezpieczeństwa i związanych z tym przemyśleń na temat własnych relacji z mężczyznami. Ponadto napisałaś, że: "Te półtora roku pokazało mi, ze schizoid to dużo bardziej wrażliwa i wartościowa osoba niż ktokolwiek inny zwany <zdrowym>”, więc dysponujesz pewnym wyobrażeniem o idealnym związku. Bardzo ważne jest dla Ciebie więc poczucie bezpieczeństwa, a permanentny strach, który teraz odczuwasz, to najpowszechniejszy z symptomów neurotycznych.

Tu się zgadza. Mam poczucie, że gdy "kocham", mniej się boję i mogę wiecej – w końcu takie jest zadanie tej reakcji chemicznej, która zachodzi w naszych organizamach podczas tzw zakochania.

Ale:
- kurczowe trzymanie się kogoś dla zaspokojenia własnych potrzeb nie wchodzi w grę (o zakończeniu małżeństwa zdecydowałam sama)
- nie lekceważę pragnień i potrzeb drugiego człowieka
- umiem kochać i być kochana
- umiem być sama choć samotna nie lubię
- zdobycie "miłości" jest ważne ale nie najważniejsze
- jestem cierpliwa w osiąganiu tego co chce osiągnąć

Gdy pojawił się mężczyzna wykazujący cechy schizoida, a więc potencjalnie spełniający Twoje wyobrażenia, odczułaś wobec niego coś w rodzaju magnetycznego przyciągania, bo uruchomił się w Tobie proces fantazjowania. Im bardziej mężczyzna jest dla Ciebie niedostępny, im mniej szczodry emocjonalnie, tym większe pole do popisu dla Twojej wyobraźni. Fantazja spowodowała, że obsadziłaś tego mężczyznę w roli partnera do końca jeszcze nie wiedząc, czy on się do tej roli tak naprawdę nadaje.

Nie fantazje to spowodowały tylko to jak mnie traktował przez te 1,5 roku. Po tych moich perturbacjach związkowych, miałam duuuuży dystans i bynajmniej nie fantazjowałam na temat facetów. Wizja idealnego związku wręcz runęła w mojej glowie. Tym razem nie zakładałam, dałam się sprawom toczyć samodzielnie i oceniałam na podstawie tego jak się zachowuje, a nie co mówi.

To czy on się do tej roli tak naprawdę nadaje? Nie wiem do tej pory. Dlatego tu jestem :)

Wolałbym nie rozpisywać się na swój temat w Twoim temacie, aby nie zrobił się offtop.

Masz ochotę, pisz śmiało. Może z mojego wątku wyjdzie on top :)

To są skrajne przypadki. Chodzi o zasadę, że najpierw trzeba uszczęśliwić siebie, zanim wejdzie się z kimś w związek. Główną przyczyną depresji jest nieradzenie sobie z samotnością. Niektórzy więc wchodzą w związki, aby tylko nie być samemu, tworząc toksyczną relację.

Każdy z nas to skrajny przypadek :) Pojęcie szczęscia to też temat rzeka. Zgadzam się jednak z tym, że osobom ogólnie uznanym za szczęśliwe, łatwiej jest wogóle nawiązywać związki. Im więcej ludzi wokół, tym tych związków więcej i tym większa szansa na znalezienie tego dobrego. To tworzy też doświadczenie/wiedzę, które pozwalają rozsądniej wybierać. Brak wiedzy/dośwaidczenia zatem powoduje to, że nie radzimy sobie z samotnością. Nie samotność a nieumiejętność radzenia sobie z nią jest tu problemem. Druga osoba jest nam zatem potrzebna chciażby do tego, żeby tą wiedzę zdobywać. Słuszna uwaga, że niektórzy wchodzą w związki, tylko po to, aby nie być samemu. Jeśli tylko po to, to jest duża szansa, że związek będzie toksyczny. Jednak nawet toksyczna relacja czegoś uczy.

observer
Posty: 509
Rejestracja: sob kwie 15, 2017 3:02 pm
Lokalizacja: woj. Lubuskie

Re: Zmiana decycji

Postautor: observer » pn cze 17, 2019 5:00 pm

redroom pisze:
pn cze 17, 2019 2:24 pm
Chodzi o zasadę, że najpierw trzeba uszczęśliwić siebie, zanim wejdzie się z kimś w związek.
No i to jest właśnie nieprawda. Może i związek osoby nieszczęśliwej różni się od związku osoby szczęśliwej, ale nie oznacza to, że nie powinna ona szukać bliskiej osoby, jeżeli tego potrzebuje. Są ludzie, którzy mają tak skopane życie, że nigdy nie będą szczęśliwi/normalni i głupotą byłoby odmawianie sobie związku tylko z tego powodu (oczywiście przy założeniu, że obie strony tkwią w tym związku dobrowolnie i jest to dla nich wartość dodana).
"Pacjenci z osobowością schizoidalną uważają się raczej za obserwatorów świata aniżeli jego uczestników".

"Ni boga, ni pana".

redroom

Re: Zmiana decycji

Postautor: redroom » pn cze 17, 2019 6:21 pm

Inna pisze:
pn cze 17, 2019 4:20 pm
Tu się zgadza. Mam poczucie, że gdy "kocham", mniej się boję i mogę wiecej – w końcu takie jest zadanie tej reakcji chemicznej, która zachodzi w naszych organizamach podczas tzw zakochania.

Ale:
- kurczowe trzymanie się kogoś dla zaspokojenia własnych potrzeb nie wchodzi w grę (o zakończeniu małżeństwa zdecydowałam sama)
- nie lekceważę pragnień i potrzeb drugiego człowieka
- umiem kochać i być kochana
- umiem być sama choć samotna nie lubię
- zdobycie "miłości" jest ważne ale nie najważniejsze
- jestem cierpliwa w osiąganiu tego co chce osiągnąć
Ale:
- masz słabość do niedostępnych i nieszczodrych emocjonalnie mężczyzn.
Nie fantazje to spowodowały tylko to jak mnie traktował przez te 1,5 roku. Po tych moich perturbacjach związkowych, miałam duuuuży dystans i bynajmniej nie fantazjowałam na temat facetów. Wizja idealnego związku wręcz runęła w mojej glowie. Tym razem nie zakładałam, dałam się sprawom toczyć samodzielnie i oceniałam na podstawie tego jak się zachowuje, a nie co mówi.

To czy on się do tej roli tak naprawdę nadaje? Nie wiem do tej pory. Dlatego tu jestem :)
Potraktował Cię tak, że zerwał z Tobą kontakt. Fantazjowanie może faktycznie to złe słowo, bo ma pejoratywny wydźwięk, chociaż znaczy w zasadzie tyle samo, co wyobrażać sobie różne rzeczy. Ty sobie wyobrażałaś, że jesteś w stanie zamieszkać razem ze swoim schizoidem. Wyobrażenie to jednak okazało się dalekie od rzeczywistości.
Każdy z nas to skrajny przypadek :) Pojęcie szczęscia to też temat rzeka. Zgadzam się jednak z tym, że osobom ogólnie uznanym za szczęśliwe, łatwiej jest wogóle nawiązywać związki. Im więcej ludzi wokół, tym tych związków więcej i tym większa szansa na znalezienie tego dobrego. To tworzy też doświadczenie/wiedzę, które pozwalają rozsądniej wybierać. Brak wiedzy/dośwaidczenia zatem powoduje to, że nie radzimy sobie z samotnością. Nie samotność a nieumiejętność radzenia sobie z nią jest tu problemem. Druga osoba jest nam zatem potrzebna chciażby do tego, żeby tą wiedzę zdobywać. Słuszna uwaga, że niektórzy wchodzą w związki, tylko po to, aby nie być samemu. Jeśli tylko po to, to jest duża szansa, że związek będzie toksyczny. Jednak nawet toksyczna relacja czegoś uczy.
No i to jest właśnie nieprawda. Może i związek osoby nieszczęśliwej różni się od związku osoby szczęśliwej, ale nie oznacza to, że nie powinna ona szukać bliskiej osoby, jeżeli tego potrzebuje. Są ludzie, którzy mają tak skopane życie, że nigdy nie będą szczęśliwi/normalni i głupotą byłoby odmawianie sobie związku tylko z tego powodu (oczywiście przy założeniu, że obie strony tkwią w tym związku dobrowolnie i jest to dla nich wartość dodana).
Od tego założenia należałoby zacząć, że "obie strony tkwią w tym związku dobrowolnie i jest to dla nich wartość dodana". Ponadto jeśli ktoś choruje na przewlekłą depresję, ale ma tego świadomość i się leczy, to w pewnym stopniu uszczęśliwia siebie na tyle, na ile może. Szczęście bowiem rozumiem, jako postawę człowieka, a nie jakieś wydarzenia zewnętrze wobec jednostki. Druga strona jest o tym poinformowana i może dobrowolnie podjąć decyzję o związku. Sprawa jest jednak bardziej złożona, kiedy obie strony nie są świadome swoich problemów psychicznych i tworzą związek, w którym tylko wzmacniają swoje negatywne cechy, tworząc klasyczny toksyczny związek.

Inna
Posty: 730
Rejestracja: czw kwie 25, 2019 9:15 pm

Re: Zmiana decycji

Postautor: Inna » pn cze 17, 2019 10:52 pm

Ale:
- masz słabość do niedostępnych i nieszczodrych emocjonalnie mężczyzn.

Zgada się ;)

Potraktował Cię tak, że zerwał z Tobą kontakt. Fantazjowanie może faktycznie to złe słowo, bo ma pejoratywny wydźwięk, chociaż znaczy w zasadzie tyle samo, co wyobrażać sobie różne rzeczy. Ty sobie wyobrażałaś, że jesteś w stanie zamieszkać razem ze swoim schizoidem. Wyobrażenie to jednak okazało się dalekie od rzeczywistości.

To tzw myślenie życzeniowe. Zdarzało mi się to owszem. Ta propozycja mieszkania wyszła jednak od niego. To on chciał mieć plan na 50 lat do przodu. On zakładał, ze to ja mam się przenieść. Proponował niby w żartach nowe mieszkanie. To on stworzył ta wizje we mnie, po czym zerwał kontakt. Czemu? Tego próbuje się dowiedzieć ...nie zmusić go tego żeby ze mną był.

Od tego założenia należałoby zacząć, że "obie strony tkwią w tym związku dobrowolnie i jest to dla nich wartość dodana". Ponadto jeśli ktoś choruje na przewlekłą depresję, ale ma tego świadomość i się leczy, to w pewnym stopniu uszczęśliwia siebie na tyle, na ile może. Szczęście bowiem rozumiem, jako postawę człowieka, a nie jakieś wydarzenia zewnętrze wobec jednostki. Druga strona jest o tym poinformowana i może dobrowolnie podjąć decyzję o związku. Sprawa jest jednak bardziej złożona, kiedy obie strony nie są świadome swoich problemów psychicznych i tworzą związek, w którym tylko wzmacniają swoje negatywne cechy, tworząc klasyczny toksyczny związek.

Rozumiem co masz na myśli. Oboje jednak byliśmy i jesteśmy świadomi swoich „problemów” psychicznych na tyle na ile to możliwe. Pewne rzeczy wychodzą w trakcie i pewnych reakcji nie przewidzimy. No cóż nikt nie jest idealny, ale próbowaliśmy rozwiązywać te problemy na tyle na ile potrafiliśmy. Wyszło jak widać marnie ale przez 1,5 roku naprawdę się starał pokonywać sam siebie. Ja zreszta tez. Skoro wpuścił mnie do swojego świata, wytrzymał tyle, starał się i dbał o mnie przez cały ten czas to chyba było to świadome i dobrowolne? Nie podawałam środków odurzających i nie przywiązywałam do kaloryfera, choć może powinnam ;) nie chce oceniać go po jednej sytuacji, która go przerosła? Ja tez kilka razy dałam plamę w trudnych momentach. Czy związek nie polega na tym żeby właśnie w takich chwilach być dla siebie wsparciem? Nie krytykować, oceniać i odrzucać tylko dlatego, ze ktoś ma gorszy moment ? Czy to świadczy o tym, ze związek jest toksyczny ?

redroom

Re: Zmiana decycji

Postautor: redroom » pn cze 17, 2019 11:39 pm

Inna pisze:
pn cze 17, 2019 10:52 pm
Ale:
- masz słabość do niedostępnych i nieszczodrych emocjonalnie mężczyzn.

Zgada się ;)
Dlatego moim zdaniem w pierwszej kolejności powinnaś nad tym popracować.
To tzw myślenie życzeniowe. Zdarzało mi się to owszem. Ta propozycja mieszkania wyszła jednak od niego. To on chciał mieć plan na 50 lat do przodu. On zakładał, ze to ja mam się przenieść. Proponował niby w żartach nowe mieszkanie. To on stworzył ta wizje we mnie, po czym zerwał kontakt. Czemu? Tego próbuje się dowiedzieć ...nie zmusić go tego żeby ze mną był.
Nikt nikomu nie czyta w myślach, skoro więc sam nie chce tego powiedzieć, to raczej się tego nie dowiesz.

Rozumiem co masz na myśli. Oboje jednak byliśmy i jesteśmy świadomi swoich „problemów” psychicznych na tyle na ile to możliwe. Pewne rzeczy wychodzą w trakcie i pewnych reakcji nie przewidzimy. No cóż nikt nie jest idealny, ale próbowaliśmy rozwiązywać te problemy na tyle na ile potrafiliśmy. Wyszło jak widać marnie ale przez 1,5 roku naprawdę się starał pokonywać sam siebie. Ja zreszta tez. Skoro wpuścił mnie do swojego świata, wytrzymał tyle, starał się i dbał o mnie przez cały ten czas to chyba było to świadome i dobrowolne? Nie podawałam środków odurzających i nie przywiązywałam do kaloryfera, choć może powinnam ;) nie chce oceniać go po jednej sytuacji, która go przerosła? Ja tez kilka razy dałam plamę w trudnych momentach. Czy związek nie polega na tym żeby właśnie w takich chwilach być dla siebie wsparciem? Nie krytykować, oceniać i odrzucać tylko dlatego, ze ktoś ma gorszy moment ? Czy to świadczy o tym, ze związek jest toksyczny ?
Dobrze, uporządkujmy zatem fakty. Skąd masz pewność, że ma osobowość schizoidalną? To po pierwsze. Po drugie, czy leczycie swoje problemy psychiczne?

Jeśli zaś chodzi o pytania dotyczące istoty związków, to na pewno związek nie polega na tym, żeby partnerzy pełnili funkcję terapeuty. Jeśli złamiesz sobie nogę, to idziesz do lekarza, a nie oczekujesz pomocy medycznej od partnera. Oczywiście w drobnych wypadkach partner może zdezynfekować ranę i założyć opatrunek, ale nic ponad to. Ponadto jak widać, mimo że przechodzisz trudny okres, to on Cię teraz nie wspiera. Taki urok schizoidów. To świetni ludzie, ale nigdy ich nie ma, kiedy tak naprawdę są potrzebni. No i związek przede wszystkim nie polega na wyrządzaniu sobie wzajemnie krzywd. Utożsamianie miłości z cierpieniem to bardzo niebezpieczna droga.

Nie znam całej sytuacji, ale na podstawie tego, co napisałaś, to wydaje się, że zrobiłaś wszystko, co mogłaś. Pozostaje Ci tylko leczyć rany, a jak wiadomo, najlepszym lekarstwem jest czas.

Inna
Posty: 730
Rejestracja: czw kwie 25, 2019 9:15 pm

Re: Zmiana decycji

Postautor: Inna » wt cze 18, 2019 9:18 am

Dlatego moim zdaniem w pierwszej kolejności powinnaś nad tym popracować.
Pracuje, a potem i tak wychodzi jak zwykle. Poza tym obecnie szczęsliwa jak wywnioskowałeś nie jestem. Pozostaje mi zatem samotność :)
Nie znam całej sytuacji, ale na podstawie tego, co napisałaś, to wydaje się, że zrobiłaś wszystko, co mogłaś. Pozostaje Ci tylko leczyć rany, a jak wiadomo, najlepszym lekarstwem jest czas.
Pewnie masz rację i najgorsze jest to, że ja to wiem. Tylko ta cholerna tęskonota za nim nie mija mimo, że minęła już z mojej perspektywy wieczność.

redroom

Re: Zmiana decycji

Postautor: redroom » wt cze 18, 2019 1:53 pm

Inna pisze:
wt cze 18, 2019 9:18 am
Pozostaje mi zatem samotność :)
Skoro sama skazujesz się na samotność, to dlaczego ktoś inny miałby uważać, że możesz nie być samotna? Nie jesteś pierwszą osobą, która zmaga się de facto z odrzuceniem. Może zamiast zajmować się czytaniem w jego myślach, co jest w zasadzie niemożliwe, po prostu zrób coś dla siebie i postaraj się poradzić z odrzuceniem i tą tęsknotą. Przy okazji polecam Ci ten temat: viewtopic.php?f=7&t=122

Lepiej stracić półtora roku niż np. 15 lat życia.

Inna
Posty: 730
Rejestracja: czw kwie 25, 2019 9:15 pm

Re: Zmiana decycji

Postautor: Inna » wt cze 18, 2019 4:38 pm

redroom pisze:Może zamiast zajmować się czytaniem w jego myślach, co jest w zasadzie niemożliwe, po prostu zrób coś dla siebie i postaraj się poradzić z odrzuceniem i tą tęsknotą.
Moje dotychczasowe sposoby okazały się w tym wypadku nieskuteczne, a czas zdecydowanie nie działa na moją korzyść. Uprzedzając pytanie u psychologa nie byłam, choć może to nie jest zły pomysł. Jestem natomiast w stałym kontakcie z zaprzyjaźnioną psycholożką. Nie jest to terapia a jedynie koleżeńskie wsparcie (przyjaciół się nie leczy). Oczywiście nie siedzę i nie szlocham całymi dniami. Nie jestem raczej typem depresyjnym. Pracuje, spędzam czas ze znajomymi, zwiedzam świat itp. To forum oprócz "czytania mu w myślach" jest też dla mnie odskocznią i sposobem na poradzenie sobie z tęsknotą.
redroom pisze: Lepiej stracić półtora roku niż np. 15 lat życia.
Oczywiście czytałam ten wpis. Nie uważam jednak, że mój czas był stracony. Wręcz przeciwnie. Pokonałam kilka swoich ogromnych lęków, które przeszkadzały mi w życiu znacznie bardziej. Być może z perspektywy 15 lat myślałabym inaczej i ilość problemów mogłaby mnie przytłoczyć (to zresztą Jego opinia i wymówka czemu odszedł). Tego jednak już się nie dowiem...

W
Posty: 625
Rejestracja: sob lip 04, 2015 12:00 am

Re: Zmiana decycji

Postautor: W » wt cze 18, 2019 9:15 pm

Inna pisze:
ndz cze 16, 2019 11:53 pm
Szczęście to głównie stan psychiczny człowieka, wynikający z jego postawy do życia, a skoro czujesz, że czegoś Ci jednak brakuje, to według mnie nie jesteś szczęśliwa.

Nie wyobrażam sobie, że ktoś pozbawiony możliwości zaspokojenia podstawowych potrzeb (psychicznych i fizycznych), może być szczęśliwy tylko dzięki jakiejś postawie wobec życia.



redroom pisze: Ponadto jeśli ktoś choruje na przewlekłą depresję, ale ma tego świadomość i się leczy, to w pewnym stopniu uszczęśliwia siebie na tyle, na ile może.
redroom pisze: Chodzi o zasadę, że najpierw trzeba uszczęśliwić siebie, zanim wejdzie się z kimś w związek.

Spotkałem się z podobnym twierdzeniem wielokrotnie: osoby z problemami mogą nadawać się do związku jeśli się leczą.
Nie bardzo to rozumiem i za każdym razem gdy na to trafię zastanawiam się co autor miał na myśli, i mam wątpliwość czy wie o czym pisze/mówi (ale to może być tylko jakaś projekcja z mojej strony). Może też źle rozumiem pojęcie „leczenia”. Wiec: co takiego jest w tym leczeniu, że sprawia, że osoba z problemami zaczyna nadawać się do związku?, oraz: czego brakuje nie leczącej się osobie z problemami, że do związku się nie nadaje? Przychodzi mi na myśl jedna, może na siłę dwie rzeczy, ale nie chcę tutaj nic sugerować.

redroom

Re: Zmiana decycji

Postautor: redroom » wt cze 18, 2019 10:37 pm

W pisze:
wt cze 18, 2019 9:15 pm
Nie wyobrażam sobie, że ktoś pozbawiony możliwości zaspokojenia podstawowych potrzeb (psychicznych i fizycznych), może być szczęśliwy tylko dzięki jakiejś postawie wobec życia.
Dzieci zazwyczaj są szczęśliwe, mimo że sporo ich potrzeb nie jest zaspokajanych. Zaspokojenie podstawowych potrzeb fizycznych to raczej warunek konieczny do przetrwania. Dopiero po ich zaspokojeniu możemy mówić o zaspokajaniu potrzeb psychicznych i tym samym kształtowaniu postaw. Z kolei w zaspokajaniu potrzeb psychicznych dużo zależy właśnie od naszej postawy.
redroom pisze:Spotkałem się z podobnym twierdzeniem wielokrotnie: osoby z problemami mogą nadawać się do związku jeśli się leczą.
Nie bardzo to rozumiem i za każdym razem gdy na to trafię zastanawiam się co autor miał na myśli, i mam wątpliwość czy wie o czym pisze/mówi (ale to może być tylko jakaś projekcja z mojej strony). Może też źle rozumiem pojęcie „leczenia”. Wiec: co takiego jest w tym leczeniu, że sprawia, że osoba z problemami zaczyna nadawać się do związku?, oraz: czego brakuje nie leczącej się osobie z problemami, że do związku się nie nadaje? Przychodzi mi na myśl jedna, może na siłę dwie rzeczy, ale nie chcę tutaj nic sugerować.
Chodzi o oczekiwanie, że osoba z problemami psychicznymi będzie się starała nad nimi pracować, aby się chociaż nie pogłębiały. Jeśli się zwiążemy z kimś, kto ma np. bordeline i taka osoba nie będzie chciała się leczyć, to jest duże prawdopodobieństwo, że związek się skończy, bo taka osoba popełni samobójstwo, albo my wcześniej popadniemy w ogromne problemy psychiczne.


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 45 gości