Ludzie aktorzy

Tematy dotyczące relacji z innymi ludźmi.
Trenzone

Ludzie aktorzy

Postautor: Trenzone » pn sty 15, 2018 6:17 pm

Dosyc czesto postrzegam ludzi jakby faciorkow w teatrze :) co to pojawiaja mi sie przed oczyma odegrac swoja role. Czesto komentuje to na glos jakby narrator ( w 3 osobie ). O "stefan" powazny czlowiek, dobry przyjaciel :D . Albo kiedy mowia cos wydawalo by sie powaznie albo nawet jesli zartuja to ja smieje sie nie dlatego ze smieszy mnie tresc tylko forma; tj kto to mowi, w jaki sposob czy dolacza do tego emocje itp. Kiedys mialem sytuacje w robocie, ze szczerbaty wulgarny dziad ktory dzieki swojej wrodzonej glupocie moglby objac patronatem nie jeden psychiatryk, jechal wozkiem widlowym niby "wprost" na mnie a ja zaczalem sie smiac :lol: kiedy on w panice i emocjach krzyczal spier.. :shock: oczywiscie do zadnego wypadku by nie doszlo bo stalem w bezpiecznej odleglosci a on lubil wyolbrzymiac wszystko zeby ludzie go podziwiali za heroizm niezwycziezonego robola. Albo jak mala gruba baba rownie wulgarna przezywala zalamanie nerwowe po tym jak jej facet grubas zostawil ja i poszedl (podobno) chlac i szlajac sie po burdlach :P Ona wyzalala sie do kolezanek o malo co nie placzac ze " na d*iwki podzedl s*usyn" a w moim umysle narodzil sie opis calej tej sytuacji w sposob groteskowy ze o to jestem swiadkiem rozterek milosnych osob reprezentujacych "wybitna patologie" ze oni tez moja problemy uczuciowe jak :shock: jak brook w modzie na sukcech i wybchulem smiechem :lol: oczywiscie bylo to nie na miejscu i dosyc szybko sie wycofalem rakiem zachowujac juz potem twarz posaga z wysp wielkanocnych ale faktem jest ze z trudem sie powstrzymywalem zeby nie zasmiac sie znowu :P i nie chodzi tu o to ze jestem niby falszywy, po prostu ich "gra aktorska" potrafi mocno rozsmieszyc z perspektywy trzymajacego sie nieco na uboczu. Duzo by jeszcze pisac, macie podobnie? Znacie kogos kto zasluzyl na Oscara ? :mrgreen:

hotaru27

Re: Ludzie aktorzy

Postautor: hotaru27 » pn sty 15, 2018 10:09 pm

Sztukę jakąś napisz:D:D:D Groteska zawsze w cenie:D Wydaje mi się, że to gatunek, który najlepiej odwzorowuje wnętrze schizoida. No przynajmniej w moim chyba nie brakuje absurdów:D

Moje babcie potrafiły dać niezłe show, a o rodzicach i ich znajomych, gdy byli pod wpływem to by można książkę napisać. Całe szczęście, że wspomnienia z biegiem czasu ulegają zatarciu, ale widok mojej pijanej matki startującej na dużo wyższą od siebie (równie nalaną) koleżankę z kuchennym taboretem chyba do końca życia będę pamiętać. Dziś mnie to bawi, chociaż wtedy absolutnie nie było mi do śmiechu.

Widzę w ludziach dużo sztuczności, gry pozorów. Chyba wszyscy noszą jakieś maski. Mnie bardzo męczy udawanie. Patrzenie na udających także. Uważam, że posiadam dość bujną wyobraźnię, ale w sposób podobny do Ciebie chyba nigdy nie postrzegałam rzeczywistości. To ciekawe. Moja psychika częściej tworzy coś w stylu alternatywnych scenariuszy lub ciąg dalszy pewnych wydarzeń, które realnie miały już miejsce w moim życiu. Ewentualnie kształtuję w głowie coś co na daną chwilę jest w stanie oderwać mnie od myśli i uczuć, których nie chcę przeżywać. Coś co choć przez ułamek sekundy potrafi dać mi namiastkę szczęścia.

umarlazkotami
Posty: 168
Rejestracja: czw sty 05, 2017 12:22 pm

Re: Ludzie aktorzy

Postautor: umarlazkotami » pn mar 12, 2018 5:11 pm

Trenzone pisze:
pn sty 15, 2018 6:17 pm
Znacie kogos kto zasluzyl na Oscara ?
Ja przynajmniej na nominację.


<Przypadki osób o schizoidalnych osobowościach, ukrytych za pozorami emocjonalnego zaangażowania były rozpoznane już w 1940 roku, gdy Fairbairn opisał tzw. „schizoidalny ekshibicjonizm”, w którym osoba schizoidalna jest zdolna do prezentowania szerokiej gamy uczuć i do wchodzenia w relacje, które wydają się być normalne ze społecznego punktu widzenia. Jednak ponieważ osoba taka jedynie „gra rolę” jej osobowość nie jest w rzeczywistości zaangażowana emocjonalnie w żadną interakcję. Według Fairbairna osoba schizoidalna wyrzeka się części, którą odgrywa rolę i przez to pozostaje nienaruszona i zabezpieczona przed prawdziwym interakcjami społecznymi[8]. Dalsze nawiązania do ukrytych jednostek schizoidalnych można znaleźć u Masuda Khana[9], Jeffrey’a Seinfelda[10] i Philipa Manfielda[11], którzy opisali przykłady osób charakteryzujących się osobowością schizoidalną, czerpiących satysfakcję z regularnych publicznych wystąpień, wykazujących jednak poważne problemy, gdy osoby z publiczności próbowały odnieść się do ich emocjonalności[12]. Te przykłady pokazują problem z rozpoznaniem osobowości schizoidalnej na podstawie obserwacji pojedynczych zachowań dokonanych przez zewnętrznych obserwatorów.>

< Wiele zasadniczo schizoidalnych osób włącza się w relacje społeczne i uczestniczy w nich. Takie osoby mogą wydawać się dostępne, zainteresowane, zaangażowane i uwikłane w interakcje z innymi, a w rzeczywistości mogą być emocjonalnie wycofane, oddzielone i przebywać w bezpiecznym wewnętrznym świecie. Wycofanie jest cechą charakterystyczną schizoidalności, choć czasami bywa jawne, a czasami ukryte.>
https://pl.wikipedia.org/wiki/Osobowo%C ... hizoidalna

Jestem tego wzorcowym przykładem.
Ale to nie świadoma hipokryzja, lecz mechanizm adaptacyjny. Potrafię się tak fajnie śmiać i tkliwie płakać, a jestem pusta w środku. Jak nikt nie widzi (albo nie mam interesu społęcznego), to nie ma u mnie ani śmiechu, ani łez. Jestem manekinem. Tylko nieliczni ludzie (kilku w życiu) wywołało we mnie jakieś odruchy na krótki czas. I jednak było to przyjemne (ale też bardzo męczące).

naznaczony
Posty: 16
Rejestracja: ndz mar 11, 2018 2:22 am

Re: Ludzie aktorzy

Postautor: naznaczony » pn mar 12, 2018 10:16 pm

umarlazkotami pisze:
pn mar 12, 2018 5:11 pm
...
< Wiele zasadniczo schizoidalnych osób włącza się w relacje społeczne i uczestniczy w nich. Takie osoby mogą wydawać się dostępne, zainteresowane, zaangażowane i uwikłane w interakcje z innymi, a w rzeczywistości mogą być emocjonalnie wycofane, oddzielone i przebywać w bezpiecznym wewnętrznym świecie. Wycofanie jest cechą charakterystyczną schizoidalności, choć czasami bywa jawne, a czasami ukryte.>
https://pl.wikipedia.org/wiki/Osobowo%C ... hizoidalna

Jestem tego wzorcowym przykładem.
Ale to nie świadoma hipokryzja, lecz mechanizm adaptacyjny. Potrafię się tak fajnie śmiać i tkliwie płakać, a jestem pusta w środku. Jak nikt nie widzi (albo nie mam interesu społęcznego), to nie ma u mnie ani śmiechu, ani łez. Jestem manekinem. Tylko nieliczni ludzie (kilku w życiu) wywołało we mnie jakieś odruchy na krótki czas. I jednak było to przyjemne (ale też bardzo męczące).

Mam podobnie, ale widzę, że z wiekiem coraz cieżej jest mi udawać, bo korzyści płynące z grania mają dla mnie coraz mniejszą wartość. Czasami na spotkaniach rodzinnych, lub kiedyś u znajomych (jak jeszcze ich miałem) udaję jak się to dobrze nie bawię, piję, zagaduję, uśmiecham, żeby stwarzać pozory, że wszystko u mnie ok. Coraz rzadziej próbuję się dopasować, chyba moje pokłady energetyczne się wyczerpują, bo boraz częściej wolę gapić się w ścianę, tv albo telefon udając, że coś oglądam, a potem zwykle ktoś ma do mnie pretencje, że nie słucham o czym gadają, że się nie interesuje, i że generalnie mam ich gdzieś.

umarlazkotami
Posty: 168
Rejestracja: czw sty 05, 2017 12:22 pm

Re: Ludzie aktorzy

Postautor: umarlazkotami » wt mar 13, 2018 5:47 pm

naznaczony pisze:
pn mar 12, 2018 10:16 pm
z wiekiem coraz cieżej jest mi udawać, bo korzyści płynące z grania mają dla mnie coraz mniejszą wartość.
Dla mnie moje aktorzenie to sposób na przetrwanie. Żyję w jakimś społęczeństwie, cywilizacji, więc na poziomie mocno powierzchownym staram się jakoś dostosować, bo nie mam alternatywnego miejsca i czasu na życie. Gdy byłam młodsza, miałąm z tym problemy, ale po pewnym okresie doświadczeń społęcznych odkryłam, że ludzie są dość łatwi w obsłudze. Wystarczy ich akceptować, okazywać życzliwość, a rozmiękczają się jak biszkopcik w mleku. Każdy lubi i chce być akceptowany i ludzie za tę akceptację są skłonni się sprzedać za przysłowiową garść srebrników. Łatwo też w ten sposób manipulować ludźmi (ale ja jestem ostrożna, szanuję jednak innych i staram się świadomie nie krzywdzić). Dlatego sama jestem nieufna i trudno mnie kupić łądnymi słowami czy gestami.
Korzyści z takiego grania roli są mi jednak potrzebne, bo jestem w życiu sama, więc czasem potrzebuję np pomocy sąsiedzkiej.
Ale tę rolę ograniczam do minimum i mocno trzymam granicę (w powyższym przypadku wystarczy rozmowa o pogodzie i psim pupilu sąsiada na klatce schodowej, zaproszenie na kawę to już za dużo).

W kontaktach osobistych staram się nie grać. Zresztą w takie relacje wchodzę dobrowolnie, to nie konieczność społeczna, lecz np ciekawość drugiego człowieka. I kończy się różnie. Ostatnio zostałam określona jako 'zimna i psychopatyczna'.
Ale to zupełnie inny teren, który powoduje u mnie silne ambiwalencje i sprzeczności.

I ogólnie to aktorzenie mnie jakoś szczególnie nie męczy, bo jednak moje życie jest częściej antraktem, niż przedstawieniem.
Kontakty społeczne podejmuję tylko z konieczności (praca, sąsiedzi) i są one bardzo oszczędne i rzadkie (szczególnie teraz, gdy mam kilkumiesięczną przerwę od pracy). A te osobiste to kilkumiesięczne wysepki na przełomie długich lat.

Ardealba
Posty: 71
Rejestracja: pt mar 16, 2018 10:11 am

Re: Ludzie aktorzy

Postautor: Ardealba » śr kwie 11, 2018 3:23 pm

umarlazkotami pisze:
pn mar 12, 2018 5:11 pm
Trenzone pisze:
pn sty 15, 2018 6:17 pm
Znacie kogos kto zasluzyl na Oscara ?
Ja przynajmniej na nominację.
Cudne.


umarlazkotami pisze:
pn mar 12, 2018 5:11 pm
< Wiele zasadniczo schizoidalnych osób włącza się w relacje społeczne i uczestniczy w nich. Takie osoby mogą wydawać się dostępne, zainteresowane, zaangażowane i uwikłane w interakcje z innymi, a w rzeczywistości mogą być emocjonalnie wycofane, oddzielone i przebywać w bezpiecznym wewnętrznym świecie. Wycofanie jest cechą charakterystyczną schizoidalności, choć czasami bywa jawne, a czasami ukryte.>
https://pl.wikipedia.org/wiki/Osobowo%C ... hizoidalna

Jestem tego wzorcowym przykładem.
Ale to nie świadoma hipokryzja, lecz mechanizm adaptacyjny. Potrafię się tak fajnie śmiać i tkliwie płakać, a jestem pusta w środku. Jak nikt nie widzi (albo nie mam interesu społęcznego), to nie ma u mnie ani śmiechu, ani łez. Jestem manekinem. Tylko nieliczni ludzie (kilku w życiu) wywołało we mnie jakieś odruchy na krótki czas. I jednak było to przyjemne (ale też bardzo męczące).
Mhm, bardzo adekwatny opis. Pan Terapeuta, co prawda mówi, że taka postawa bardzo mi szkodzi i ja mu prawie wierzę. Tylko, że to, no właśnie, nie jest celowe tzn. ta pustka i wycofanie nie są, a teatrzyk, no cóż jest użyteczny, ale raczej nie do osiągania jakichś osobistych korzyści, tylko do zwykłego przetrwania w społeczeństwie, funkcjonowania w sposób, który nie skarze mnie na banicję (bo tam już byłam i nie podobało mi się). Zresztą pracuję w dziedzinie społecznej, więc istotnym było nauczyć się tych gestów i zachowań, ale powiem szczerze, że różnie mi to wychodzi. No i płakać nie umiem czy w ogóle wzruszać się.
Życie jest straszne, a potem się umiera.


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości