Idealny przyjaciel schizodia (?)

Tematy dotyczące relacji z innymi ludźmi.
chudzielec
Posty: 1252
Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm

Idealny przyjaciel schizodia (?)

Postautor: chudzielec » pn mar 13, 2017 11:47 am

http://technowinki.onet.pl/oprogramowan ... esz/4qkgt1

Kiedyś chciałem tak odtworzyć wieloletniego internetowego rozmówce.
Baa ... mógłbym nawet rozmawiać sam ze sobą.

umarlazkotami
Posty: 168
Rejestracja: czw sty 05, 2017 12:22 pm

Re: Idealny przyjaciel schizodia (?)

Postautor: umarlazkotami » pt mar 17, 2017 12:14 pm

chudzielec pisze:http://technowinki.onet.pl/oprogramowan ... esz/4qkgt1

Kiedyś chciałem tak odtworzyć wieloletniego internetowego rozmówce.
Baa ... mógłbym nawet rozmawiać sam ze sobą.

Był taki odcinek "Black Mirror', gdzie posunięto się nawet dalej i odtworzono fizycznie zmarłego, jako robota.
To jest fajne, ale sztuczna inteligencja nie ma wyobraźni i nie łapie konwencji. Choć ten robot z odcinka był nawet lepszy w łózku niż żywy pierwowzór xD
Ja od zawsze rozmawiam ze sobą. Gdy jestem sama, to dosłownie, na głos do siebie gadam.

Gbur
Posty: 636
Rejestracja: pt sty 08, 2016 12:00 am
Kontakt:

Re: Idealny przyjaciel schizodia (?)

Postautor: Gbur » pt mar 17, 2017 7:27 pm

Szczerze mówiąc trochę mnie to niepokoi(/przeraża).
Tak jak i antropomorfizacja AI generalnie.
I np. o: http://www.parorobots.com/
Jak bardzo można oszukać człowieka (lub sprawić by się samooszukiwał), by nawiązał więź emocjonalną z robotem.

Idealny przyjaciel?
Ech, wszystkie moje wazniejsze znajomości, powiedzmy przyjaźnie, kończyły się tym, że wchodziłem w tryb ucieczki...

fifikse
Posty: 309
Rejestracja: pn sty 04, 2016 12:00 am
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Re: Idealny przyjaciel schizodia (?)

Postautor: fifikse » sob mar 18, 2017 1:59 am

...
Ostatnio zmieniony sob mar 16, 2024 11:45 pm przez fifikse, łącznie zmieniany 1 raz.

chudzielec
Posty: 1252
Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm

Re: Idealny przyjaciel schizodia (?)

Postautor: chudzielec » sob mar 18, 2017 8:13 am

umarlazkotami pisze:Był taki odcinek "Black Mirror', gdzie posunięto się nawet dalej i odtworzono fizycznie zmarłego, jako robota.
To jest fajne, ale sztuczna inteligencja nie ma wyobraźni i nie łapie konwencji. Choć ten robot z odcinka był nawet lepszy w łózku niż żywy pierwowzór xD
Ja od zawsze rozmawiam ze sobą. Gdy jestem sama, to dosłownie, na głos do siebie gadam.
Pamiętam. Ja to chciałem zrobić o wiele wcześniej.
Ludzie kilka osób z którymi dawniej rozmawiałem przez GG nie wytrzymywało mojego sposobu rozmowy:
skupionego na sobie i wylewaniu żali.

Taki bot byłby niezmordowany.
umarlazkotami pisze:To jest fajne, ale sztuczna inteligencja nie ma wyobraźni i nie łapie konwencji.
Chyba wielu ludzi również tego nie ma/nie potrafi.
Gbur pisze:Szczerze mówiąc trochę mnie to niepokoi(/przeraża).
Tak jak i antropomorfizacja AI generalnie.
I np. o: http://www.parorobots.com/
Jak bardzo można oszukać człowieka (lub sprawić by się samooszukiwał), by nawiązał więź emocjonalną z robotem.
Moim zdaniem to może "podważyć" pozycje człowieka.
Wywołać myśli że jesteśmy czymś "mniejszym" niż do tej uważaliśmy.

W sumie świadczy to też ze wszystko jest wyobrażeniem.
Nie widząc twarzy i ciała możemy uważać że robot jest człowiekiem i tak sobie go wyobrażać.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Test_Turinga

Zjawisko podobne zachodzi przy znajomościach internetowych ale myślę że przy realnych też.
Gbur pisze:Idealny przyjaciel?
Tytuł tak trochę prowokacyjny.
Gbur pisze:Ech, wszystkie moje wazniejsze znajomości, powiedzmy przyjaźnie, kończyły się tym, że wchodziłem w tryb ucieczki...
Ja tak narzekałem, marudziłem przy tym byłem pesymistyczny i analityczny że ludzie nie wytrzymywali.
Nie chcieli przechodzić na kolejny poziom znajomości a raczej pomagać mi rozmowami jak upośledzonemu.
Aby się z kimś spotykać "realnie" trzeba poświecić więcej energie wiec i oczekuje się korzyści.Ja ich nie potrafiłem i nie chciałem dać. Zresztą na pewnym etapie czułem że to zupełne abstrakcja coś chorego zupełnie nie dla mnie.
umarlazkotami pisze:Ja od zawsze rozmawiam ze sobą. Gdy jestem sama, to dosłownie, na głos do siebie gadam.
Ja rzadko.

Przez kilka lat kiedy z domu musiałem wychodzić tylko do bankomatu i sklepu czasami jednak czułem się samotny.Wtedy włączałem radio internetowe albo nagrania wykładów popularnonaukowych na YT.

Nie pamiętam też żebym antropomorfizował jakiś przedmiot.

umarlazkotami
Posty: 168
Rejestracja: czw sty 05, 2017 12:22 pm

Re: Idealny przyjaciel schizodia (?)

Postautor: umarlazkotami » wt mar 21, 2017 3:13 pm

chudzielec pisze:
Przez kilka lat kiedy z domu musiałem wychodzić tylko do bankomatu i sklepu czasami jednak czułem się samotny.Wtedy włączałem radio internetowe albo nagrania wykładów popularnonaukowych na YT.

Nie pamiętam też żebym antropomorfizował jakiś przedmiot.
Mieszkasz sam? Masz jakiegoś zwierzaka?
Miałeś okres, gdy przez dłuższy czas nie utrzymywałeś żadnych kontaktów, relacji z ludźmi, nawet internetowych?

Jak ja wejdę w taki stan permanentnej samotności (a potrafię się odizolować na maksa, żadnych żywych ludzi, telefonów, rozmów w necie łącznie z komentarzem pod artykułem czy wpisami na forum, żadnej, najmniejszej interakcji, totalna pustynia) to się do niego przyzwyczajam i samotności nie odczuwam. Wystarczam sama sobie. Ale kiedy przytrafi mi się kontakt/znajomość z którym osiągam jakieś przywiązanie, namiastkę choc bliskości i potem to się kończy z jakiegos powodu, to jestem w czarnej dziurze i znowu muszę się przyzwyczajać do mojej pustyni.
Od niedawna wyszłam trochę do świata i juz odczuwam tego konsekwencje. Czuję się samotna bardziej, niż przed tym okresem. A tą moją samotnośc powodują ludzie, mój brak kompatybilności z nimi, moje rozczarowanie nimi, wzajemny brak zrozumienia, moje poczucie odrzucenia (choć ja tez odrzucam) i przede wszystkim brak zaufania i niepewnośc relacji.
Dziś mi dosyć źle.

chudzielec
Posty: 1252
Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm

Re: Idealny przyjaciel schizodia (?)

Postautor: chudzielec » wt mar 21, 2017 8:34 pm

umarlazkotami pisze:Mieszkasz sam?
Tak.
umarlazkotami pisze: Masz jakiegoś zwierzaka?
Nie mam. Mam za to traume do psów.
Czasem dokarmiam a zimą nocuje okoliczne na pół dzikie koty.
Rzadziej od kiedy jeden zwymiotował mi na łóżko mysz.

Koty są podobne do mnie. Lubią chodzić swoimi ścieżkami.
Kiedyś mnie budził od 2 w nocy żeby wypuścić go (na mróź).
A odwiedzał tylko jak coś potrzebował.
umarlazkotami pisze:Miałeś okres, gdy przez dłuższy czas nie utrzymywałeś żadnych kontaktów, relacji z ludźmi, nawet internetowych?
Kilka dni,najwyżej tydzień.
Tylko że w tym czasie czytałem albo słuchałem czegoś na YT, w radiu.
To również uznaje za "pasywny" kontakt z ludźmi.
umarlazkotami pisze:Od niedawna wyszłam trochę do świata i już odczuwam tego konsekwencje. Czuję się samotna bardziej, niż przed tym okresem. A tą moją samotność powodują ludzie, mój brak kompatybilności z nimi, moje rozczarowanie nimi, wzajemny brak zrozumienia, moje poczucie odrzucenia (choć ja tez odrzucam) i przede wszystkim brak zaufania i niepewność relacji.


Chcesz na swoich zasadach jak kot?

umarlazkotami
Posty: 168
Rejestracja: czw sty 05, 2017 12:22 pm

Re: Idealny przyjaciel schizodia (?)

Postautor: umarlazkotami » śr mar 22, 2017 5:20 pm

chudzielec pisze:
umarlazkotami pisze: Masz jakiegoś zwierzaka?
Nie mam. Mam za to traume do psów.
Czasem dokarmiam a zimą nocuje okoliczne na pół dzikie koty.
Rzadziej od kiedy jeden zwymiotował mi na łóżko mysz.

Koty są podobne do mnie. Lubią chodzić swoimi ścieżkami.
Kiedyś mnie budził od 2 w nocy żeby wypuścić go (na mróź).
A odwiedzał tylko jak coś potrzebował.


To powyżej wyszło ci jak wiersz.

Skąd ta trauma do psów?
Każdy kot jest na swój sposób na pól dziki.
Ta wypluwka na łóżko to pewnie był prezent. Koty tak robią, przynoszą upolowane zdobycze wprost na próg, do łóżka właśnie albo w inne, domowo - intymne miejsca.
Ciekawe, że nie zawsze potrafimy wyłapać czyjąś dobra intencję, tylko odczytujemy to w mocno zniekształcony sposób - ja to robię w każdym razie często w odniesieniu do ludzi. A to błędna interpretacja, bo nie zawsze cisza, chłód czy nawet pozorna wrogość świadczą o złych zamiarach. Te rzeczy świadczą często o ich właścicielu, który broni się przed otoczeniem takim nastawieniem. No ale człowiek o chwiejnym poczucie wartości wszystko bierze do siebie.
A wiesz, że koty z pozoru są tylko tak wyrachowanie interesowne? One się do tego mało przyznają, ale strasznie tęsknią (jak nikt nie patrzy ;) )
chudzielec pisze:
umarlazkotami pisze:Od niedawna wyszłam trochę do świata i już odczuwam tego konsekwencje. Czuję się samotna bardziej, niż przed tym okresem. A tą moją samotność powodują ludzie, mój brak kompatybilności z nimi, moje rozczarowanie nimi, wzajemny brak zrozumienia, moje poczucie odrzucenia (choć ja tez odrzucam) i przede wszystkim brak zaufania i niepewność relacji.


Chcesz na swoich zasadach jak kot?
Wiadomo xD Pełna wolność, indywidualizm i dobrowolność - żadnego przymusu i ograniczeń.

chudzielec
Posty: 1252
Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm

Re: Idealny przyjaciel schizodia (?)

Postautor: chudzielec » śr mar 22, 2017 6:48 pm

umarlazkotami pisze: To powyżej wyszło ci jak wiersz.
Dziękuje.

Niedawno zachęcano mnie do napisania książki.
Za dużo schlebiania.
umarlazkotami pisze: Skąd ta trauma do psów?
Skutek pogryzienie i obsesyjny lęk przed wścieklizną.
umarlazkotami pisze:Ta wypluwka na łóżko to pewnie był prezent.
To była "wymiotka" widziałem jak nim trzepał". Czuć było zapach wymiocin.
Pewnie mu zaszkodziło moje nienaturalne jedzenie pełne konserwantów.
umarlazkotami pisze:A wiesz, że koty z pozoru są tylko tak wyrachowanie interesowne? One się do tego mało przyznają, ale strasznie tęsknią (jak nikt nie patrzy ;) )
Może to koty Schrödingera?
Ostatnio zmieniony wt lip 11, 2017 7:53 am przez chudzielec, łącznie zmieniany 1 raz.

Gbur
Posty: 636
Rejestracja: pt sty 08, 2016 12:00 am
Kontakt:

Re: Idealny przyjaciel schizodia (?)

Postautor: Gbur » sob mar 25, 2017 10:49 pm

chudzielec pisze:
Idealny przyjaciel?
Tytuł tak trochę prowokacyjny.
Nie, ja nic nie miałem na myśli [co by się kryło jeszcze za moimi słowami]. To była tylko taka forma retorycznego samozapytania.
Nie widząc twarzy i ciała możemy uważać że robot jest człowiekiem i tak sobie go wyobrażać.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Test_Turinga
Ciekawi mnie jakie miały być zobiektywizowane kryteria oceny zaliczenia testu - przecież jednego człowieka można oszukać, a drugiego nie. A Wy uważacie, że dali byście się zwieść maszynie ? Ja nie wiem, ale wydaje mi się, że taka maszyna oparta na jakimś algorytmie byłaby tylko zdolna najwyżej do prowadzenia small-talku - i tu mogła by zwieść, bo przecież small-talk jest u ludzi dosyć sformalizowany. Natomiast można by ją pewnie złamać jakimś zdaniem wielokrotnie złożonym , tym bardziej o abstrakcyjnej tematyce, albo rozmową w jakiś bardziej nietypowy sposób. Rozmową np. zawierającą półsłówka, nietypowe odpowiedzi na small-talk, ogólnie komunikację niebezpośrednią, odnośniki do zewnętrznego kontekstu, norm kulturowych itd..
Z drugiej strony, niektóre najnowsze boty oparte są o AI ( Sztuczne Sieci Neuronowe), które działają w inny sposób niż klasyczny odgórnie wbudowany algorytm - i rozwijają się "ucząc się" z odpowiedzi użytkowników. Więc po przerobieniu ogromnej ilości informacji dostarczanych przez masy, rzeczywiście mógłby zacząć przypominać takiego uśrednionego człowieka - i wtedy, czy np. niezrozumienie zdań wielokrotnie złożonych rzeczywiście mogło by być czymś wskazującym na rozmowę z AI ? ;-) Poza tym przy odpowiedniej mocy obliczeniowej mógłby wyłonić reakcje związane z normami kulturowymi, szerszym kontekstem itp. Choć może przeceniam technologię SSN (której działanie chyba można określić generalnie jednym słowem - kojarzenie).
[szkoda, że na tym forum nie ma spojlerów, bo pewnie nie każdego to interesuje]
Z ciekawości sprawdziłem bota jabberwock, który kilka razy zdobył Nagrodę Loebera ( choć sam konkurs jest krytykowany za kiepską metodologię oceniania) - http://www.jabberwacky.com/
Najnowsza wersja nie robi zbyt dobrego wrażenia, a 'Georga' zepsułem od razu:

Kod: Zaznacz cały

George: Are you male or female?
User: Male.
George: You are possibly wise in your choice, men are easier to understand.
User: It's not a choice.
George: 42 is the answer to everything.
User: If you don't know what to say.
George: You don't know my name either.
A zeszłoroczny laureat to: http://www.mitsuku.com/ . Na ile jest skuteczny oceńcie sami.
Moim zdaniem główną sztuczką jaką tu zastosowano jest komunikacja niebezpośrednia, brak precyzyjności wypowiedzi, imitacja głębi wypowiedzi. Twórcy liczą na to, że użytkownik sam sobie wytworzy obraz rozmówcy poprzez mentalizacje - dlatego robot często odpowiada dwuznacznie jak wyrocznia delficka, poza tym ( nie wiem, czy ta obserwacja nie jest zbyt subiektywna) - wszystkie odpowiedzi są napisane pewnym siebie tonem - a w ludziach jest taki mechanizm psychologiczy, że jeżeli coś jest przekazane pewnym siebie tonem, to odbiorca, nawet gdy się nie zgadza, będzie dłużej rozważał opcję, że czegoś sam nie rozumie. Natomiast gdy coś jest wypowiedziane niepewnym tonem, to w jakiś sposób u odbiorcy łączy się to z wrażeniem słabości argumentu.
Takie przerzucanie sprastwa tworzenia człowiekopodobnego wizerunku z maszyny na użytkownika musi być bardzo wygodne - wizerunek człowiekopodobnego interlokutora powstaje w głowie człowieka-użytkownika na skutek mentalizacji, a nie na skutek zaawansowania technicznego programu, więc ten program może być technicznie mniej złożony. Dlatego myślę, że ten program zdobył pierwsze miejsce dzięki wykorzystaniu psychologicznych sztuczek.


umarlazkotami pisze: Jak ja wejdę w taki stan permanentnej samotności (a potrafię się odizolować na maksa, żadnych żywych ludzi, telefonów, rozmów w necie łącznie z komentarzem pod artykułem czy wpisami na forum, żadnej, najmniejszej interakcji, totalna pustynia) to się do niego przyzwyczajam i samotności nie odczuwam. Wystarczam sama sobie. Ale kiedy przytrafi mi się kontakt/znajomość z którym osiągam jakieś przywiązanie, namiastkę choc bliskości i potem to się kończy z jakiegos powodu, to jestem w czarnej dziurze i znowu muszę się przyzwyczajać do mojej pustyni.
To ciekawe (ech, znowu o sobie) - ja przekroczyłem pewną granicę samotności wieki temu, zza której chyba się nie wraca. Musiałem mieć OS w bardzo młodym wieku (i wtedy za moją preferencję samotnictwa spotykały mnie reperkusje). Kontakt z innymi ludźmi przypominał survival, nie było możliwości nawiązania jakiejś więzi ze znajomym, przynajmniej z reala. Starannie dobrane znajomości internetowe (szukałem w ludziach czegoś, wg. własnych intuicyjnie rozumianych kryteriów...) były czymś w rodzaju światełka nadziei w tunelu. Wizja drugiej osoby w kontakcie internetowym składała się w większości z własnych wyobrażeń i w sumie taka relacja była ciągłym procesem poznawania się. Czasem moje progrozy okazywały się trafione, czasem nie. Choć nigdy nie znalazłem tego, czego do końca szukałem.

Może sformułowanie "preferencja samotnictwa" nie jest trafnym sformułowaniem. Gdyby samotność mi wystarczała nie pochłaniałbym się w książkowe światy i we własną wyobraźnię - w której przecież ludzie występowali; nie szukałbym kontaktu intelektualnego z autorami książek z dawnych lat, którzy dawno nie żyją; nie obserwowałbym ludzi z daleka, by czasem tylko na moment, pojawiając się jak Filip z Konopii wtącić swoje trzy grosze. Więc samotność nie była wyborem - po prostu ten świat mi nie odpowiadał, więc tworzyłem swój/-e własny/-e.

Mój najdłuższy okres samotności, to chyba kilka lat... po tym gdy uciekłem ze studiów paląc za sobą wszystkie mosty. Jeżeli nie liczyć zdawkowanych kontaktów z rodziną, które były koniecznością.


----------------


A idealny przyjaciel? Ech, nie wiem, kontakty z ludźmi wydają mi się bardzo skomplikowane.

Choć czasem w tyle głowie kołacze taka myśl, wrażenie, intuicja (?) ,że gdzieś istnieje jakaś tajemnica do rozwiązania, jakiś Złoty Graal(?), COŚ, co kiedyś straciłem i wszystko się zmieniło. Utracona tożsamość ? (?) I, że gdybym to znalazł, gdybym to odzyskał wszystko znowu byłoby (znowu) takie proste, normalne i oczywiste; że znowu istniałby SENS. Rekleksja z czasów, gdy kiedyś istniałem naprawdę, z czasów bardzo wczesnego dzieciństwa.
I wtedy płaczę. Jedyny moment, kiedy płaczę.

umarlazkotami
Posty: 168
Rejestracja: czw sty 05, 2017 12:22 pm

Re: Idealny przyjaciel schizodia (?)

Postautor: umarlazkotami » pn mar 27, 2017 1:19 pm

Gbur pisze: A zeszłoroczny laureat to: http://www.mitsuku.com/ . Na ile jest skuteczny oceńcie sami.
Moim zdaniem główną sztuczką jaką tu zastosowano jest komunikacja niebezpośrednia, brak precyzyjności wypowiedzi, imitacja głębi wypowiedzi. Twórcy liczą na to, że użytkownik sam sobie wytworzy obraz rozmówcy poprzez mentalizacje - dlatego robot często odpowiada dwuznacznie jak wyrocznia delficka, poza tym ( nie wiem, czy ta obserwacja nie jest zbyt subiektywna) - wszystkie odpowiedzi są napisane pewnym siebie tonem - a w ludziach jest taki mechanizm psychologiczy, że jeżeli coś jest przekazane pewnym siebie tonem, to odbiorca, nawet gdy się nie zgadza, będzie dłużej rozważał opcję, że czegoś sam nie rozumie. Natomiast gdy coś jest wypowiedziane niepewnym tonem, to w jakiś sposób u odbiorcy łączy się to z wrażeniem słabości argumentu.
Takie przerzucanie sprastwa tworzenia człowiekopodobnego wizerunku z maszyny na użytkownika musi być bardzo wygodne - wizerunek człowiekopodobnego interlokutora powstaje w głowie człowieka-użytkownika na skutek mentalizacji, a nie na skutek zaawansowania technicznego programu, więc ten program może być technicznie mniej złożony. Dlatego myślę, że ten program zdobył pierwsze miejsce dzięki wykorzystaniu psychologicznych sztuczek.
Cholernie trafna obserwacja i spostrzeżenia.
Niestety, jak już na tym forum padło, wszystko jest iluzją.

Wyvern
Posty: 4
Rejestracja: śr cze 21, 2017 10:49 pm

Re: Idealny przyjaciel schizodia (?)

Postautor: Wyvern » pt wrz 15, 2017 10:26 am

umarlazkotami pisze:
pt mar 17, 2017 12:14 pm
chudzielec pisze:http://technowinki.onet.pl/oprogramowan ... esz/4qkgt1


Był taki odcinek "Black Mirror', gdzie posunięto się nawet dalej i odtworzono fizycznie zmarłego, jako robota.
To jest fajne, ale sztuczna inteligencja nie ma wyobraźni i nie łapie konwencji. Choć ten robot z odcinka był nawet lepszy w łózku niż żywy pierwowzór xD
Ja od zawsze rozmawiam ze sobą. Gdy jestem sama, to dosłownie, na głos do siebie gadam.
Ej, black mirror! Uwielbiam.

Zauważyłam, ze większość z was raczej nie pragnie wielu przyjaciół i wystarcza mu własne towarzystwo. Ale jeśli miałabym opisać narzeczonego - jest u niego prawie tak samo. Z tą różnicą że jego jedynym przyjacielem jestem ja. Stwierdził, że pasuje mu przede wszystkim mój temperament i gadulstwo, no i wspólne zainteresowania... myślę że to taki równoważnik. Każdy przypadek jest inny - mam wrażenie że jemu po prostu brakuje uczuć i nie potrafił ich z siebie wykrzesać ładnych parę lat. Był jak pusty bęben. Może chciał go w końcu wypełnić.

umarlazkotami
Posty: 168
Rejestracja: czw sty 05, 2017 12:22 pm

Re: Idealny przyjaciel schizodia (?)

Postautor: umarlazkotami » pt wrz 15, 2017 11:22 pm

Gbur pisze:
sob mar 25, 2017 10:49 pm
A idealny przyjaciel? Ech, nie wiem, kontakty z ludźmi wydają mi się bardzo skomplikowane.
Bo są strasznie skomplikowane, dlatego wydaje mi się ludzie definiują innych stereotypami, doszukują się kluczy i zależności, zrzucają winę na fatum, czytają horoskopy (i się modlą ;) )
Dużym wyzwaniem i aktem mądrości (i pokory) jest uważam indywidualne traktowanie innych, bez pryzmatu tych powyższych mechanizmów. Do tego uznawanie całkowitej odrębności drugiego człowieka i nie projektowanie na niego włąsnych stanów psychicznych, nie kategoryzowanie własnymi doświadczeniami, nie wyłapywanie selektywnych informacji, aby potwierdzić swoje tezy o kimś. I wysilenie się na pewną formę mentalizacji, czyli głębszej indukcji psychicznej drugiej osoby. Jest to jednak spory wysiłek, do tego ryzykowny, bo aby tego dokonac, trzeba sie nieco zblizyć psychicznie do drugiego człowieka i poskromić swoje mimowolne zapędy w definiowaniu innych. Naukowe, obiektywne analizy, czy powierzchowne stereotypy są bardzo bezpieczne, bo zachowuja dystans, jednak nie sprzyjają poznaniu. Bywają też mniej, lub bardziej chybione.

Dla mnie idealny przyjaciel to ktoś mocno niedoskonały, ale taki, przy kim mogłabym się poczuć sobą, być swobodna i bezpieczna.
Przyjaciel to chyba ktoś, przy kim jest się nagim (metaforycznie) i nie odczuwa się wstydu.
Moja nadwrażliwość emocjonalna temu jednak nie sprzyja, jak i ludzie nie tolerują mojej cudacznej, aczkolwiek spaczonej psychiki, więc przez 99% życia pozostaje mi komputer, koty i własne towarzystwo.

Robot? Robotem jestem na co dzień w zyciu społecznym, pracy, obowiązkach (mam jakiś zainfekowany, ale w miarę działający program 'życie'). Więc jesli już przyjaciel, to coś ciepłego i ludzkiego. Ale to jest tak trudne (dla obu stron) i własnie skomplikowane, że z przerażeniem stwierdzam, że jednak inne, podobne mnie roboty sprawdzają się bardziej w tej roli (np wniosą na wysokie piętro cięzkie meble). Ale to mnie nie zaspokaja, bo przy nich nie mogę być soba, tylko robotem własnie, do tego bardzo grubo ubranym.

Zastanawiam się, czy w ogóle w przyjaźni może występować kategoria 'wymagania i oczekiwania'. Wydaje mi się, że gdy one się pojawiają, kończy się przyjaźń, bo przecież to chyba powinno być w pełni dobrowolne i spontaniczne, ta wymiana miedzyludzka. Albo jednak jest odwrotnie, owe wymagania i oczekiwania pozwalają być lepszym przyjacielem, bo dają sygnały o wzajemnych potrzebach. Ale nie wiem, ja nie mam naturalnego, zdrowego odczucia dawania i brania. Szczególnie tego drugiego. Dlatego sie chyba nad tym zastanawiam.

Ogólnie to lawirowanie pomiedzy swoimi emocjami, poszukiwanie jakiegoś prawidłowego modułu relacji i niepewność tego wszystkiego jest dość męcząca i włąsnie skomplikowana.

Nie pojmuję, jak ludzie mogą tak lekko być ze sobą dziesiątki lat.


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości