Czy ten stan mija na stałe? Po raz kolejny coraz częściej czuje się obserwowana, czuje ze ktoś sprawdza i kontroluje każdy mój ruch. Boje się wychodzić z domu, ponieważ obawiam się, ze ludzie będą mi czytać w myślach.
Mieliście coś podobnego? Coś Wam pomogło?
Urojenia
Nigdy nie myślałem, że ktoś czyta w moich myślach. Jest to nie możliwe. Prawdopodobnie nie jesteś nawet w stanie odgadnąć co akurat myśli osoba, którą znasz najlepiej w życiu.
Kiedy byłem w szkole to miałem często poczucie, że ludzie śmieją się ze mnie gdy mogli śmiać się z czegoś co nie miało nic wspólnego ze mną.
Wydaje mi się, że w czasach szkolnych byłem o wiele bardziej paranoidalny niż jestem teraz. Wynikało to z tego, że rówieśnicy rzeczywiście nie szczędzili mi upokorzeń i szyderstw, Ja to jednak rozciągałem na każdą osobę, która się śmiała w moim otoczeniu.
Doszedłem do wniosku, że nikogo nie obchodzi moje życie więc kto i właściwie miałby cię obserwować albo czytać w twoich myślach.
Przynajmniej ładnie to brzmi w teorii. Nie do końca pozbyłem się moich fobii społecznych choć jest lepiej niż było gdy byłem w twoim wieku.
Kiedy byłem w szkole to miałem często poczucie, że ludzie śmieją się ze mnie gdy mogli śmiać się z czegoś co nie miało nic wspólnego ze mną.
Wydaje mi się, że w czasach szkolnych byłem o wiele bardziej paranoidalny niż jestem teraz. Wynikało to z tego, że rówieśnicy rzeczywiście nie szczędzili mi upokorzeń i szyderstw, Ja to jednak rozciągałem na każdą osobę, która się śmiała w moim otoczeniu.
Doszedłem do wniosku, że nikogo nie obchodzi moje życie więc kto i właściwie miałby cię obserwować albo czytać w twoich myślach.
Przynajmniej ładnie to brzmi w teorii. Nie do końca pozbyłem się moich fobii społecznych choć jest lepiej niż było gdy byłem w twoim wieku.
Re: Urojenia.
W przeszłości kiedy miałem więcej kontaktu z ludźmi miałem coś podobnego. Na przykład czasami podczas wykładów na uczelni nie mogłem się skupić na sporządzaniu notatek bo miałem wrażenie, że ludzie mnie obserwują.miya pisze:(...) coraz częściej czuje się obserwowana (...)
Albo gdy rozmawiałem z kimś na ulicy to milkłem gdy obok byli inni ludzie - z obawy o to, że przechodnie słuchają tego co mówię.
Teraz mam bardzo mało kontaktu z ludźmi więc trudno mi ocenić czy nadal mam coś takiego.
Wydaje mi się, że kiedyś dostałem na to lek przeciwlękowy.
Obawiam się, że to co opisałaś powyżej może już wykraczać poza objawy osobowości schizoidalnej, a sugerować coś poważniejszego np. schizofrenię. Masz nadal kontakt z lekarzem? Jeśli tak myślę, że byłoby wskazane poinformowanie go, że coś takiego obserwujesz.miya pisze:czuje ze ktoś sprawdza i kontroluje każdy mój ruch. Boje się wychodzić z domu, ponieważ obawiam się, ze ludzie będą mi czytać w myślach.
Pierwszy raz miałam takie urojenia w wieku szesnastu lat, trwalo to zaledwie dwa miesiące, ale od tamtego czasu zmienił się mój sposób postrzegania świata. Obecnie męczę się tak juz prawie dwa lata z miesięczną przerwą podczas pobytu w klinice. Mówiłam o tym każdemu lekarzowi z jakim miałam styczność i jedyne co robili to zwiekszali dawkę leku bądź zmieniali na inny. Teraz nie utrudnia mi to znacząco życia, bo pomimo strachu przełamuje się i wychodzę z domu, jednak jest to męczące. Jestem po prostu bezsilna wobec tych odczuć. Wczoraj wieczorem po raz kolejny usłyszałam głos wołający moje imię i nie wiem czy to przez to, że odstawilam leki bez wiedzy lekarza czy rzeczywiście to zasluga duchów, które przecież są na ziemii. Nie wiem czy jest sens iść znowu do lekarza, nie czuje się chora, jestem po prostu tym zmęczona. Poza tym myślałam, ze urojenia są częścią osobowości schizoidalnej nie tylko w schizofrenii występuje ten stan.
Czytam fajną książkę Arnhild Lauveng, Po drugiej stronie lustra.
Gdybym trafił w pierwszej klasie liceum do psychiatry to też pewnie zdiagnozowano by mi schizofrenie. Miałem wtedy 16 lat i "tak bez powodu" przestałem chodzić do liceum. Trwało to z przerwami dwa miesiące. Oczywiście nikt o tym nie wiedział. Gdy wszystko się wydało nie potrafiłem tego w żaden sposób wytłumaczyć. Albo raczej tak bardzo się bałem, że wolałem raczej pogrążać się w upadku niż wyznać co mi dolegało.
Na marginesie dodam, że moja pierwsza terapia z prawdziwego zdarzenia zaczęła się gdy miałem lat 30... 14 lat po najostrzejszym ataku w moim życiu.
Gdybym trafił w pierwszej klasie liceum do psychiatry to też pewnie zdiagnozowano by mi schizofrenie. Miałem wtedy 16 lat i "tak bez powodu" przestałem chodzić do liceum. Trwało to z przerwami dwa miesiące. Oczywiście nikt o tym nie wiedział. Gdy wszystko się wydało nie potrafiłem tego w żaden sposób wytłumaczyć. Albo raczej tak bardzo się bałem, że wolałem raczej pogrążać się w upadku niż wyznać co mi dolegało.
Na marginesie dodam, że moja pierwsza terapia z prawdziwego zdarzenia zaczęła się gdy miałem lat 30... 14 lat po najostrzejszym ataku w moim życiu.
-
- Posty: 49
- Rejestracja: śr wrz 03, 2014 12:00 am
Głosy, wrażenie czytania w myślach to już raczej coś bliżej schizofrenii.
Ja głosów nigdy nie słyszałem, natomiast miewałem tak że jak słyszałem jakiś niewyraźny prawdziwy głos czy rozmowę, to miałem wrażenie że rozmowa jest o mnie, jakby wyławiałem pojedyncze słowa lub to co wydawało mi się że odczytałem z takiej niewyraźnej mowy.
Ja głosów nigdy nie słyszałem, natomiast miewałem tak że jak słyszałem jakiś niewyraźny prawdziwy głos czy rozmowę, to miałem wrażenie że rozmowa jest o mnie, jakby wyławiałem pojedyncze słowa lub to co wydawało mi się że odczytałem z takiej niewyraźnej mowy.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 24 gości