Dziwactwa i objawy

Ogólnie o osobowości schizoidalnej.
umarlazkotami
Posty: 168
Rejestracja: czw sty 05, 2017 12:22 pm

Re: Dziwactwa i objawy

Postautor: umarlazkotami » pn cze 04, 2018 5:53 pm

Ardealba pisze:
pt cze 01, 2018 8:46 pm
Dla mnie w terapii najtrudniejszym elementem jest bycie w relacji. Bardzo często zdarza mi się myśleć, że to nie jest żadna relacja, że terapeuta wykonuje po prostu jakąś usługę, za którą płacę, i która jest wykonywana bezosobowo, bez zaangażowania ze strony terapeuty, ot sprzedawca bułek, któremu jestem obojętna. Czasem mam wrażenie, że im dalej w las tym ciemniej, wycofuję się z kontaktu, a jednocześnie widzę, że taka postawa w niczym mi nie pomaga. Używanie formy "Pan Terapeuta" pozwala mi myśleć o nim trochę inaczej.
Wiesz, jest to relacja, ale formalna. Terapeuta ma dystans (w kazdym razie powinien) do Ciebie i waszej relacji. Ja czytając Twoje posty odniosłąm bardziej wrażenie, że jakoś tego swojego psychologa podnosisz do rangi kogoś bliskiego, autorytetu, albo stawiasz w pozycji rodzica dla bezwolnego dziecka we mgle, jakim się czujesz. W każdym razie często o nim wspominasz, jak na kogoś w zamiarze neutralnego. Ale to tylko moje wrażenie.
Ja pamiętam, jak podczas jednej z pierwszych wizyt u ostatniej terapeutki usłyszałam od niej: chciałąbym, aby się pani tutaj, w naszej relacji, poczuła bezpiecznie i komfortowo. I to mnie rozbawiło, bo przecież ona dostosowywałą się do mnie, traktowałą jak pacjentkę, a nie jak partnera (co jest oczywistością), więc ta 'nasza' relacja nie miała zbytnio dla mnie znaczenia, bo byłą sztuczna. Tak jak pani w banku jest dla mnie zawodowo uprzejma, bo ma określone kryteria obsługi klienta, a jak odchodzę od okienka, to uśmiech z niej znika. Ja też byłam zawodowo empatyczna dla moich podopiecznych, którzy umierali, ale zapominałąm o nich przekraczając próg ośrodka.
Dla mnie relacja z psychologiem zawsze była na marginesie, ja oczekiwałam od niej inteligentnej analizy mojej osoby, spostrzeżenia czegoś, czego sama nie widzę u siebie, czyli ogólnie sprawnego procesu poznawczego, jak to już gdzieś tu padło. Ale ona już mi nic odkrywczego nie powiedziała, do czego bym sama nie doszła. (też usłyszałam, że się od niej odsuwam, co nie było żadnym odkryciem). Dlatego zaprzestałam, bo nie można wiecznie o sobie teoretyzować i się analizować, trzeba w końcu zacząć żyć, nabywać nowe doświaczenia, bo terapia może być też paradoksalnie ucieczką od życia, taką studnią bez dna, bo przecież całe życie się rozwijamy.

Są też psycholodzy, którzy się angażują, przeżywają swoich pacjentów. Dawny przyjaciel opowiadał mi kiedyś, że jego psycholog robił nawet rozeznanie jak mieszka, odwiedził go w domu. Albo gdzieś przeczytałam, jak terapeuta uzależnień przed sesją zawsze wychodził na papierosa, więc nie krył się ze swoimi słabościami. Niby to takie nieprofesjonalne, ale może lepsze od zawodowej obojętności? Choć czasem trzeba też kogoś zimno i z dystansem potraktować, aby sam się wziął za siebie, bywa różnie. Mnie taka opiekuńczość trochę zniewala.

Ardealba
Posty: 71
Rejestracja: pt mar 16, 2018 10:11 am

Re: Dziwactwa i objawy

Postautor: Ardealba » wt cze 12, 2018 8:27 pm

umarlazkotami pisze:
pn cze 04, 2018 5:53 pm
Ardealba pisze:
pt cze 01, 2018 8:46 pm
Dla mnie w terapii najtrudniejszym elementem jest bycie w relacji. Bardzo często zdarza mi się myśleć, że to nie jest żadna relacja, że terapeuta wykonuje po prostu jakąś usługę, za którą płacę, i która jest wykonywana bezosobowo, bez zaangażowania ze strony terapeuty, ot sprzedawca bułek, któremu jestem obojętna. Czasem mam wrażenie, że im dalej w las tym ciemniej, wycofuję się z kontaktu, a jednocześnie widzę, że taka postawa w niczym mi nie pomaga. Używanie formy "Pan Terapeuta" pozwala mi myśleć o nim trochę inaczej.
Wiesz, jest to relacja, ale formalna. Terapeuta ma dystans (w kazdym razie powinien) do Ciebie i waszej relacji. Ja czytając Twoje posty odniosłąm bardziej wrażenie, że jakoś tego swojego psychologa podnosisz do rangi kogoś bliskiego, autorytetu, albo stawiasz w pozycji rodzica dla bezwolnego dziecka we mgle, jakim się czujesz. W każdym razie często o nim wspominasz, jak na kogoś w zamiarze neutralnego. Ale to tylko moje wrażenie.
Hmm trochę mnie tu zapędziłaś w kozi róg (albo sama się zapędziłam), no zobaczymy... Tak sobie myślę, że to jest i nie jest relacja formalna, w każdym razie nie mieści się w żadnej innej kategorii relacji, dla mnie to dziwne doświadczenie - z jednej strony rozmawiamy o sprawach dla mnie trudnych do rozmawiania, o których nie rozmawialabym w innej "sytuacji formalnej", z drugiej - faktycznie ramy tego kontaktu są ściśle wyznaczone i raczej ani ja, ani terapeuta tego nie przekracza. Możliwe też że inaczej przeżywam ten kontakt poza gabinetem (czyli np. pisząc na forum) inaczej na sesji. Poza tym formalna czy nie, jest to relacja z drugim człowiekiem, którą mogę trochę traktować jak poligon doświadczalny - ja nie potrzebuję więcej odkrywczych informacji na swój temat, masz rację - po tylu latach leczenia, czytania, analizowania nie ma aż tak wiele do odkrywania. Sęk w tym, że ja sama że sobą pewnych rzeczy nie wykonam, nie przechodzę, nie przećwiczę, a z innymi się boję. ( Z terapeutą też się boję, ale u niego mam opłaconą cierpliwość, więc nie dręczy mnie poczucie winy, że go zadręczam).
Możliwe, że często piszę o terapeucie również dlatego, że bywają okresy kiedy jest to osoba, z którą widzę się najczęściej.
Tak sobie w sumie myślę, że to może nawet dobrze, że sprawiam wrażenie zaangażowanej w terapię czy relację z terapeutą, może jednak coś się we mnie zmienia?
umarlazkotami pisze:
pn cze 04, 2018 5:53 pm
Tak jak pani w banku jest dla mnie zawodowo uprzejma, bo ma określone kryteria obsługi klienta,Ja też byłam zawodowo empatyczna dla moich podopiecznych, którzy umierali, ale zapominałąm o nich przekraczając próg ośrodka.

Wiesz, mi nie przeszkadza, ze terapeuta ma do mnie taki"zawodowy stosunek", jego "prawdziwe" uczucia nie są przedmiotem tego o co się staram, a to, że ta relacja jest sztucznie wytworzona sprawia, że mogę czuć się swobodniej niż gdyby była prawdziwa. I powiedzmy sobie szczerze pewnie nie wytrwalabym w niej tak długo.
Życie jest straszne, a potem się umiera.

jeniknal
Posty: 6
Rejestracja: ndz lip 21, 2019 10:51 pm

Re: Dziwactwa i objawy

Postautor: jeniknal » wt lip 23, 2019 4:51 pm

Moje dziwactwa schizoidalne:
1. Gadam do siebie, czasami szeptem, czasami głośno.
2. Wymyślam swoje własne słowa i dźwięki i powtarzam je na zasadzie perseweracji. Jeśli skończy mi się faza na dane słowo wymyśla mi się następne.
3. Nie cierpię mód wszelakich. Czasami się zastanawiam jaki debil, po jaką cholerę wymyślił skarpety przed kostkę, w których szczególnie młodzież musi chodzić nawet w trzaskające mrozy? Jeden tajemniczy ktoś wymyśli coś głupiego np. podarte spodnie, a reszta małpuje to bezrefleksyjnie. Jakże trudno jest mi dzisiaj kupić sobie niemodne ubrania...
4. Śmieszy mnie mowa typu - "Najbardziej na świecie boję się samotności.", "Bolesna samotność". Pisanie, mówienie o samotności jak o pogrzebie. Ja mam zupełnie inaczej - uwielbiam być sam, najlepiej w zupełnej i absolutnej ciszy, choć czasami lubię posłuchać muzyki. Drażnią mnie dźwięki wydawane przez innych - kichanie, kaszlanie, ziewanie, chrząkanie, podśpiewywanie. Takie narzucanie swojej osoby innym. Nie życzę sobie tego. Innym sposobem narzucania się oprócz dźwięku jest epatowanie zapachem - perfumy, dezodoranty, smrody nieumytego ciała, a w najwyższym stopniu jest to papieros, wręcz alergicznie nie znoszę dymu papierosowego. Człowiek epatujący papierosem wzbudza we mnie najwyższą pogardę.
5. Wydarzenia budzące duże społeczne zainteresowanie, typu "Mama Madzi z Sosnowca", czy "poszukiwania 5-letniego Dawidka" nie budzą mojego zainteresowania. Słysząc po raz kolejny powtarzam sobie - a co mnie to obchodzi...
6. Wyrażanie ciepłych uczuć: Nie potrafię składać życzeń - zawsze to przykry i niemiły dla mnie obowiązek, który chcę jak najszybciej spełnić, odbębnić. Nie zawsze też składam, zazwyczaj nie składam lub bardzo się zmuszam by to zrobić. Nie ma tu niczego - "z serca".
7. Drażnią mnie - "powszechnie przyjęte normy społeczne". Najchętniej w lecie chodziłbym w tunice, niestety "powszechnie przyjęte normy społeczne" i kultura naszej szerokości geograficznej nie pozwala mi na to. Zaraz pojawią się uśmiechy, komentowanie, wzrok zgorszony tego shomogenizowanej masy ludzkiej.
8. Nie znoszę jak ktoś mnie do czego chce przymusić, narzuca się, także w kontekście konsumpcjonizmu - Nikt, absolutnie nikt nie jest w stanie sprzedać mi czegokolwiek w formie sprzedaży bezpośredniej. Muszę usiąść i przemyśleć, czy danej rzeczy potrzebuję, czy nie.
9. Odnośnie intymności jedzenia polecam film Luis Bunuela - "Widma wolności". Jest tam scena, w której reżyser dokonuje odwrócenia porządku - wypróżnianie się jest czynnością budującą wspólnotę, więzi, natomiast jedzenie jest czymś o czym nie mówi się publicznie, o czym mówić nie wypada, coś wstydliwego, na co przeznacza się osobne pomieszczenia. Uważam, że tak powinno być, przynajmniej w przypadku jedzenia, tego pierwszego niekoniecznie ;) Często powtarzam, że nigdy nie wejdę do pomieszczenia, w którym się je. Jest to moim odczuciu coś w najwyższym stopniu obrzydliwego przynajmniej w wykonaniu niektórych osobników.
10. Nie cierpię rozmawiać przez telefon. Jestem chory i mam zepsuty cały dzień, kiedy wiem, że mam gdzieś zadzwonić, coś załatwić. Zanim zadzwonię, muszę najpierw przygotować się najlepiej na kartce, to co mam przez ten telefon powiedzieć.
11. Także nie cierpię dzieci. Na moje nieszczęście w środkach komunikacji publicznej muszę usiąść zawsze obok jak wrzeszczących, ryczących, rzygających dzieciorów. Kolejne narzucanie się - ze swoimi dzieciorami.
12. Nie cierpię dotyku drugiej osoby, sam mam opory przed dotykaniem kogokolwiek, w jakikolwiek sposób, tylko podanie ręki.

Tak by to w dużym skrócie wyglądało u mnie.

Ari
Posty: 1004
Rejestracja: pt maja 31, 2019 9:44 pm

Re: Dziwactwa i objawy

Postautor: Ari » wt lip 23, 2019 5:22 pm

.
Ostatnio zmieniony ndz cze 19, 2022 5:37 pm przez Ari, łącznie zmieniany 1 raz.

observer
Posty: 507
Rejestracja: sob kwie 15, 2017 3:02 pm
Lokalizacja: woj. Lubuskie

Re: Dziwactwa i objawy

Postautor: observer » wt lip 23, 2019 7:34 pm

Podpisuję się pod punktami 1,3,5,6,7,8,10,11. Mam tak samo, albo bardzo podobnie w tych względach.
"Pacjenci z osobowością schizoidalną uważają się raczej za obserwatorów świata aniżeli jego uczestników".

"Ni boga, ni pana".

Ari
Posty: 1004
Rejestracja: pt maja 31, 2019 9:44 pm

Re: Dziwactwa i objawy

Postautor: Ari » śr lip 24, 2019 7:50 pm

.
Ostatnio zmieniony ndz cze 19, 2022 5:38 pm przez Ari, łącznie zmieniany 1 raz.

Inna
Posty: 730
Rejestracja: czw kwie 25, 2019 9:15 pm

Re: Dziwactwa i objawy

Postautor: Inna » śr lip 24, 2019 8:26 pm

Będziesz trenował parkour?

Ari
Posty: 1004
Rejestracja: pt maja 31, 2019 9:44 pm

Re: Dziwactwa i objawy

Postautor: Ari » śr lip 24, 2019 8:28 pm

.
Ostatnio zmieniony ndz cze 19, 2022 5:38 pm przez Ari, łącznie zmieniany 1 raz.

Inna
Posty: 730
Rejestracja: czw kwie 25, 2019 9:15 pm

Re: Dziwactwa i objawy

Postautor: Inna » śr lip 24, 2019 8:31 pm

Do tego fryzura na samuraja i rozkładasz mnie na łopatki 8) :lol:

Ari
Posty: 1004
Rejestracja: pt maja 31, 2019 9:44 pm

Re: Dziwactwa i objawy

Postautor: Ari » śr lip 24, 2019 8:33 pm

.
Ostatnio zmieniony ndz cze 19, 2022 5:39 pm przez Ari, łącznie zmieniany 1 raz.

Inna
Posty: 730
Rejestracja: czw kwie 25, 2019 9:15 pm

Re: Dziwactwa i objawy

Postautor: Inna » śr lip 24, 2019 8:35 pm

Ufff😅

Niezgodna
Posty: 46
Rejestracja: śr kwie 15, 2020 8:42 am

Re: Dziwactwa i objawy

Postautor: Niezgodna » śr kwie 29, 2020 8:26 am

Piszę o tym tutaj bo nie znalazłam lepszego miejsca. Od dziecka mam tak że głęboko się zamyślam. Do tego stopnia że nie słyszę i nie widzę co się dzieje wokół. Kiedyś rodzice zastanawiali się czy nie jestem głucha :P. Nadal tak mam ale nauczyłam się to trochę maskować. Udaję że oglądam telewizję, ale tak naprawdę to nie wiem co się dzieje na ekranie. Zabawne jak ktoś obok zaczyna komentować program a ja nie wiem o co chodzi. Muszę improwizować. Czasem udaję że czytam. Wciąga mnie ten świat w mojej głowie. Drażni mnie jak ktoś mnie wytrąca z tego błogiego stanu. Zdażały się sytuacje że reagowałam agresją.
Najchętniej zakryłabym się kocem i została tam na zawsze. Boję się że to droga do szaleństwa. Co o tym myślicie? Czy ktoś ma podobnie?

Ari
Posty: 1004
Rejestracja: pt maja 31, 2019 9:44 pm

Re: Dziwactwa i objawy

Postautor: Ari » śr kwie 29, 2020 2:18 pm

.
Ostatnio zmieniony ndz cze 19, 2022 1:29 pm przez Ari, łącznie zmieniany 1 raz.

chudzielec
Posty: 1252
Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm

Re: Dziwactwa i objawy

Postautor: chudzielec » śr kwie 29, 2020 4:27 pm

Niezgodna pisze:
śr kwie 29, 2020 8:26 am
Co o tym myślicie? Czy ktoś ma podobnie?
Ja czasem tak jestem tak zamyślony że gdy ktoś mnie z tego stanu wyrywa nie wiem nawet jak się nazywam.

jeniknal
Posty: 6
Rejestracja: ndz lip 21, 2019 10:51 pm

Re: Dziwactwa i objawy

Postautor: jeniknal » śr kwie 29, 2020 5:10 pm

A jak mnie ktoś wyrywa z zamyślenia dostaję mocnej pojedynczej drgawki. Nie lubię tego, to dość duży szok. Podobnie działa na mnie dzwonek telefonu, dlatego prawie cały czas mam wyłączony.


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości