Ciągłe opowiadanie o sobie jako objaw OS?

Ogólnie o osobowości schizoidalnej.
chudzielec
Posty: 1252
Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm

Ciągłe opowiadanie o sobie jako objaw OS?

Postautor: chudzielec » pn lip 18, 2016 8:40 pm

Z 10 lat temu zacząłem przygodę z komunikatorami internetowymi.
Znalazłem kilka kobiet i wciąż im opowiadałem o sobie.
Punktem centralnym każdej rozmowy były moje odczucia, myśli, problemy,(rzeczywiste lub urojone).
To się ciągnęło latami aż większość nie wytrzymała albo wykruszyła się z braku czasu.
Teraz z perspektywy czasu uświadomiłem sobie że niewiele się przejmowałem tym co one mówią o sobie.

Równolegle nastał czas terapii. Po początkowych obawach były one rajem.
Mogłem przez ok godzinę w tygodniu z kimś pogadać o sobie właściwie ignorując tzw. informacje zwrotną.

Podobnie było z kilkoma osobami na rożnych forach internetowych. Nie czytałem dokładnie co do mnie piszą.
Ważne było tylko to co ja chce napisać.

Czyżby to wynikało z nadmiernego skupienia na sobie charakterystycznego dla OS?

zima
Posty: 287
Rejestracja: ndz mar 27, 2016 12:00 am
Lokalizacja: Malbork
Kontakt:

Re: Ciągłe opowiadanie o sobie jako objaw OS?

Postautor: zima » pn lip 18, 2016 11:37 pm

Coś w tym jest. Ja w rozmowie też często skupiam się na tym, co ja chcę powiedzieć, a to, co mówią inni, mnie nie interesuje. Praktycznie udaję zainteresowanie, żeby nie wyjść na egoistkę.

szukamodp
Posty: 30
Rejestracja: wt cze 14, 2016 6:58 pm

Re: Ciągłe opowiadanie o sobie jako objaw OS?

Postautor: szukamodp » wt lip 19, 2016 1:30 am

Schizoidzi dzięki izolowaniu się mają bogate życie wewnętrzne, nic dziwnego, że jak tylko nadarzy się słuchacz to niemal go obrzygują swoimi tłumionymi dotychczas przemyśleniami...

fifikse
Posty: 309
Rejestracja: pn sty 04, 2016 12:00 am
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Re: Ciągłe opowiadanie o sobie jako objaw OS?

Postautor: fifikse » wt lip 19, 2016 10:57 pm

...
Ostatnio zmieniony sob mar 16, 2024 11:48 pm przez fifikse, łącznie zmieniany 1 raz.

W
Posty: 624
Rejestracja: sob lip 04, 2015 12:00 am

Re: Ciągłe opowiadanie o sobie jako objaw OS?

Postautor: W » czw lip 21, 2016 7:46 am

A u mnie jest inaczej. Zdecydowanie unikam mówienia o sobie. Raczej słucham i staram się jakoś sensownie odnieść do tego co usłyszę. Problem w tym, że nie odwzajemniam emocji, nie reaguję emocjonalnie i pewnie mój przekaz niewerbalny nie zachęca do kontynuowania kontaktu ze mną. Właściwie to forum jest jedynym miejscem, sytuacją, w której nie mam zahamowania do pisania o tym co myślę i odczuwam.

Rozważam takie kwestie wpływające na jakość mojej komunikacji:
- „Prawo nienaruszalności” - nie znoszę gdy ktoś próbuje nieudolnie lub „na chama” sondować lub ingerować w moje wewnętrzne, po części również zewnętrzne funkcjonowanie i stosuję to samo do innych. Emocje i inne dominujące w funkcjonowaniu procesy są dla mnie sprawą osobistą i z tej perspektywy poruszanie emocji u innych, tym bardziej manipulowanie, ale również szastanie emocjami, jest w moim odczuciu „niewłaściwe”, „niegrzeczne”, wręcz niedopuszczalne. I to jest pewnie główne źródło mojego komunikacyjnego niedopasowania.
- Weryfikacja osób, z którymi mam do czynienia. Po prostu muszę nabrać pewności, że dana osoba jest w stanie przyswoić i zaakceptować moje myślenie i zachowania, pewne treści. Nie rzadko zdarzało mi się, że ludzie w pewnym momencie sami jakby nabierali jakiegoś, takiego wyraźnego dystansu do mnie, mimo że się starałem ;), przynajmniej takie jest moje wrażenie i nie do końca rozumiem co to dokładnie znaczy i dlaczego tak jest.
- Weryfikacja siebie – nie tworzę więzi, a na pewno są słabe, ale nadal mam potrzebę zweryfikowania się, tego co myślę i odczuwam. U ludzi zachodzi to przez procesy stadne ;) To jest właściwie jedyny napęd do wylewności jaki mogę w sobie wskazać. Ale też oczekuję przy tym sensownej reakcji zwrotnej.
- Stopniowanie otwartości – ludzie raczej oczekują, że „zaawansowanie” komunikacji postępuję stopniowo określonymi protokołami. Ja natomiast jak już trzeba jakiś temat poruszać to walę wprost. To raczej nie wpływa pozytywnie na powierzchowne relacje.

Mam wrażenie, że gdy się autentycznie uczestniczy wspólnie z kimś w jakiś sytuacjach czy ogólnie w życiu to wymiana myśli i treści jakoś sama, naturalnie się realizuje. Natomiast w sytuacjach powierzchownych znajomości komunikacją rządzą protokoły, w których bez wątpienia jestem kiepski ;)

chudzielec
Posty: 1252
Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm

Re: Ciągłe opowiadanie o sobie jako objaw OS?

Postautor: chudzielec » czw lip 21, 2016 6:56 pm

W pisze:- Weryfikacja osób, z którymi mam do czynienia. Po prostu muszę nabrać pewności, że dana osoba jest w stanie przyswoić i zaakceptować moje myślenie i zachowania, pewne treści. Nie rzadko zdarzało mi się, że ludzie w pewnym momencie sami jakby nabierali jakiegoś, takiego wyraźnego dystansu do mnie, mimo że się starałem , przynajmniej takie jest moje wrażenie i nie do końca rozumiem co to dokładnie znaczy i dlaczego tak jest.
Tak często robiłem (weryfikowałem) jednak teraz po 4 latach samotności dzieje się inaczej.
Musze świadomie "gryźć się w język" bo inaczej zaczynam gadać o wszystkim nawet o rzeczach które mogą sprawiać mi problemy.
Po prostu w ogóle nie myślę jakie mogą być skutki tylko chce się uzewnętrzniać z moich dziwnych pomysłów i chwalić wiedza z nietypowych tematów. Nie każdemu należy wszystko mówić.

ZywyKamien
Posty: 101
Rejestracja: sob sie 20, 2016 9:33 pm

Re: Ciągłe opowiadanie o sobie jako objaw OS?

Postautor: ZywyKamien » ndz sie 28, 2016 11:02 pm

Kiedyś próbowałem się socjalizować i poznałem pewną dziewczynę w internecie. Kiedy zetknęliśmy się na żywo to pojawił się dysonans między mną w realu a mną w sieci, półtora roku online zrobiło swoje. Dlatego założyłem maskę. Potrafiłem jechać przez całe miasto po to by wypluwać z siebie słowotok (czasem stymulowany przez benzodiazepiny) kilkadziesiąt minut nie dopuszczając jej do głosu. Ona po pewnym czasie zaczęła się do mnie zniechęcać chociaż tego nie zauważałem. Między innymi z tego powodu ta znajomość się posypała bo nawijałem właściwie na jeden temat bo o sobie i to jeszcze w ponurym tonie. Jak ona mi zakomunikowała w wiadomości pożegnalnej (jeszcze mamy kontakt ale to raz na pół roku i się zbywamy wzajemnie) "nie potrafimy ze sobą rozmawiać, nie mamy wspólnych tematów" to był dla mnie spory wstrząs, tym bardziej że udzieliła go osoba która miała na mnie wpływ i w której pokładałem nadzieję bo myślałem że trafiłem na kogoś przy kim bym był sobą. Nawet nie o związek mi chodziło bo w tym temacie za dużo nas różniło i byłem świadomy że bym ją, jak pewno każdą kobietę, pogrążyłbym swoją osobą. Tylko o zwykłą znajomość przy której mógłbym wpadać o każdej porze dnia i nocy tak jak to inni, normalni ludzie czynią. Po tym wszystkim nie mam ochoty na wypluwanie z siebie słowotoku i uzewnętrznianie się, nawet w sieci.

Gbur
Posty: 636
Rejestracja: pt sty 08, 2016 12:00 am
Kontakt:

Re: Ciągłe opowiadanie o sobie jako objaw OS?

Postautor: Gbur » wt sie 30, 2016 4:53 pm

Pamiętam, na przełomie gimnazjum i liceum spotkałem się jeden raz z dziewczyną z internetu. Ona też była bardzo zaburzona, kiepsko funkcjonowała społecznie. Wyglądało to tak, że siedzieliśmy na ławce, w odległości mniej więcej metra od siebie, ja gadałem o sobie, trochę płakałem. Ona o sobie mniej, nie była tak skora do zwierzania się, chociaż ja tak to sobie wyobrażałem, jako obustronną wymianę doświadczeń/emocji. Zadawałem jej trochę pytań, żeby podciągnąć konwersację, żeby nie było, że ja tylko o sobie mówię. Z perspektywy czasu żałuję, że wtedy nie ścisnąłem jej za rękę, jakoś jej nie przytuliłem; ale wtedy to nawet nie przyszło mi do głowy. Jedyny kontakt fizyczny mieliśmy, gdy podała mi rękę na pożegnanie, miała bardzo gładką dłoń...
Ona w rozmowach internetowych czasem pytała mnie "czego właściwie od niej chcę"...nie potrafiłem odpowiedzieć na to pytanie (a przynajmniej udzielić satysfakcjonującej ją odpowiedzi).

umarlazkotami
Posty: 168
Rejestracja: czw sty 05, 2017 12:22 pm

Re: Ciągłe opowiadanie o sobie jako objaw OS?

Postautor: umarlazkotami » czw wrz 14, 2017 6:57 pm

W pisze:
czw lip 21, 2016 7:46 am
A u mnie jest inaczej. Zdecydowanie unikam mówienia o sobie. Raczej słucham i staram się jakoś sensownie odnieść do tego co usłyszę. (...) Właściwie to forum jest jedynym miejscem, sytuacją, w której nie mam zahamowania do pisania o tym co myślę i odczuwam.
Mam identycznie. Wykazuję bardzo silną blokadę w konkretnym mówieniu o swoich stanach emocjonalnych, jak i w ogóle o sobie, swoich sprawach. Jednocześnie jestem cały czas mocno na sobie skoncentrowana, dbam o swoją samoświadomośc, analizuję siebie psychicznie, mentalizuję, jestem w kontakcie ze swoimi emocjami, ale chowam to wszystko przed światem zewnętrznym i innymi osobami. Nie potrafię sie uzewnętrznić, poprosic o coś, zdjąć maskę. Pewnie to mechanizm z dzieciństwa, gdzie nie miałam warunków prosić o cokolwiek i zgłaszać swoje potrzeby, ani nawet opowiadać o sobie, swojej codzienności i sprawach. Mną sie nigdy nikt nie interesował, nie pytał o moje sprawy, samopoczucie, problemy. Teraz nie potrafię zbytnio nawet opowiadać o jakichs prozaicznych sprawach z mojej codzienności. Po pierwsze uważam, ze ludzi to nie interesuje, po drugie nie jestem do tego przyzwyczajona. Jak ktoś się pyta 'co u ciebie' za bardzo nie wiem, o czym mówić, co tu jest istotne, co tego kogoś interesuje. Nie potrafię tak spontanicznie dzielić się swoimi doświadczeniami, myslami, codziennością, bo ja od najwcześniejszych wspomnień zawsze byłam sama i sama ze sobą dzieliłam swój świat. Ja nie znam też sytuacji, gdzie drugi człowiek jest mi towarzyszem, pomocą czy wsparciem. On był zawsze zagrożeniem. Nie potrafię się otworzyć, powierzyć siebie komuś, zaufać.
Tutaj piszę sporo o sobie, ale nikt mnie tu nie zna, jestem anonimowym nickiem, piszę w eter. Mówiłam też trochę o sobie na terapii, ale traktowałam psycholożkę bezosobowo i podejrzewam, ze ona do mnie również wykazywała zawodowy dystans. Moje emocje na terapii były tylko narzędziem obserwacji i pracy, a nie obiektem współodczuwania, więc potrafiłam przełamać swoje opory.

Moje obawy z uzewnętrznianiem się wynikają ze sceptycyzmu, że ktokolwiek potrafi mnie zrozumieć. Oczywiście na poziomie racjonalnym wiem, ze to niemożliwe i nie mam prawa wymagać od ludzi jakiejś nadludzkiej empatii. Każdy przecież ma swoje doświadczenia, wiedzę i możliwości emocjonalne, które wyznaczają ramy jego współodczuwania. Ja to uznaję z pokorą, tak jak jestem świadoma tego, że dla mnie również jest dostępna tylko namiastka drugiego człowieka. Ale jednak moje uczucia i doświadczenia wydają mi sie tak głęboko intymne, że czuję się potwornie obnażona ujawniając je. Wykazuję arogancki pogląd, że nikt nie jest w stanie zrozumieć tego, co jest we mnie, więc asekuracyjnie nie należy siebie udostępniać, bo zostanie to sprofanowane. Nie doznałam też jeszcze w życiu od nikogo pełnej akceptacji i zrozumienia. Ale wiem, ze wymagam za dużo.

Kolejna kwestia, to zagrożenie. Mam ogromną blokadę w zaufaniu komukolwiek. Boję się zainwestować siebie w relację, nawet taką mało istotną. Okazywanie swoich emocji jest wielkim ryzykiem, bo wymaga jednak zaufania, jak i rodzi więź i buduje bliskość.

Miewam z tym wszystkim problemy, bo nie potrafię jasno i czytelnie zasygnalizować komuś, ze coś sie ze mną dzieje niedobrego, bądź jaki wykazuję stan psychiczny. To rodzi trudności i utrudnia komunikację, nawet, gdy ktoś przejawia przyjazne mi intencje (a przeciez nadużyciem i wielką niedojrzałościa jest wymagać od kogoś jasnowidztwa). Im bliższa relacja, tym jest gorzej, bo trzeba mówic o głebszych pokładach emocjonalnych i tak wyraźnie widać wtedy siebie nawzajem. Coś jak seks z mocno niedoskonałymi ciałami przy jarzeniówkach i lustrami naokoło.
Czuję też w sobie ciężar tych wszystkich myśli i spraw, ale nie potrafię sie odciążyć mówiąc o tym, tylko duszę to w sobie. Chciałabym o tym wszystkim mówic, stać się bardziej prawdziwa dla innych, obecna na zewnątrz, nie tylko w sobie, mam tego silną potrzebę, ale jak przychodzi co do czego, to nie potrafię. Jak już się we mnie za duzo przelewa, to stroję niekiedy humory jak kapryśne dziecko, aby zwrócić na siebie uwagę. Ale najlepiej wychodzi mi jak zawsze milczenie.

W ogóle tez obserwuję, ze z rozwojem relacji pojawiają sie we mnie silne sprzeczności co do mojej otwartosci. Bo gdy daję się poznać w jakichs sferach (np seks), w innych się wycofuję, np reaguję agresywną niechęcią na czyjąś nadmierną ciekawość jakichs faktów z mojego zycia (choć mam potrzebę mówienia o tym), zamykam się intelektualnie (jakbym się bała synchronizacji na zbyt wielu polach), nie podejmuję czyichś inicjatyw, uciekam w siebie, przestaję się dzielić zainteresowaniami, podświadomie stwarzam nudę, lub zabijam wszystko żartem i smiechem .

W ogóle w tym wszystkim chodzi też o to, że nie czuję sie dla nikogo na tyle ważna, aby siebie pokazać i się uzewnętrznić.
I jestem nauczona opiekować się sama sobą.
I ja też patologicznie mówię cały czas o sobie, tylko po cichu i tylko do siebie.
Nie wiem, czy kiedyś ta tama we mnie puści. Sporo z niej wylało sie na tym forum.

ZywyKamien
Posty: 101
Rejestracja: sob sie 20, 2016 9:33 pm

Re: Ciągłe opowiadanie o sobie jako objaw OS?

Postautor: ZywyKamien » ndz paź 29, 2017 12:18 am

A co jeśli te pierwszoosobowe wyrzygi wynikają z tego że nie mamy doświadczeń ze światem zewnętrznym i nasz świat przeżyć z braku doświadczeń zamyka się na nas więc nie mamy innego tematu do opowiadania jak opowiadanie o sobie?

chudzielec
Posty: 1252
Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm

Re: Ciągłe opowiadanie o sobie jako objaw OS?

Postautor: chudzielec » ndz paź 29, 2017 2:12 pm

ZywyKamien pisze:
ndz paź 29, 2017 12:18 am
A co jeśli te pierwszoosobowe wyrzygi wynikają z tego że nie mamy doświadczeń ze światem zewnętrznym i nasz świat przeżyć z braku doświadczeń zamyka się na nas więc nie mamy innego tematu do opowiadania jak opowiadanie o sobie?
Jest to bardzo możliwe. Ja mam duże problemy z zainteresowaniem się drugim człowiekiem.
Po prostu spontanicznie bardzo rzadko interesuje sie drugim człowiekiem.
Potrafię to minimalnie zwalczyć świadoma kontrola ale to nie jest łatwe.
Dużo łatwiej mi mówić o sobie albo o rzeczach obiektywnych.

Często mam wrażenie wszystkie tematy na tym forum dają się zredukować do kilku cech.

ZywyKamien
Posty: 101
Rejestracja: sob sie 20, 2016 9:33 pm

Re: Ciągłe opowiadanie o sobie jako objaw OS?

Postautor: ZywyKamien » ndz paź 29, 2017 2:40 pm

To forum to kilka tematów które można zapętlać w odpowiednich konfiguracjach i z różnych perspektywy xD
Tutaj nawet ciężko o interakcje między konkretnymi osobami a o głębszej socjalizacji nie ma co wspominać.

markotny
Posty: 62
Rejestracja: pt kwie 12, 2019 5:23 pm

Re: Ciągłe opowiadanie o sobie jako objaw OS?

Postautor: markotny » wt kwie 30, 2019 10:09 pm

chudzielec pisze:
pn lip 18, 2016 8:40 pm
Czyżby to wynikało z nadmiernego skupienia na sobie charakterystycznego dla OS?
Na moje oko to może wynikać z narcyzmu, zaburzenia osobowości są często mieszane, a schizidalne ZO łączy się z narcystycznym ZO. Po prostu byłeś skupiony na sobie, a nie na rozmowie, nie miałeś empatii względem rozmówców, tego jak się oni w tej rozmowie czują, co oni mówią i jeśli to trwało długo to zapewne to element twojej psychiki.

chudzielec
Posty: 1252
Rejestracja: śr kwie 27, 2016 6:12 pm

Re: Ciągłe opowiadanie o sobie jako objaw OS?

Postautor: chudzielec » śr maja 01, 2019 6:14 pm

kamill2001 pisze:
wt kwie 30, 2019 10:09 pm
Po prostu byłeś skupiony na sobie, a nie na rozmowie, nie miałeś empatii względem rozmówców, tego jak się oni w tej rozmowie czują, co oni mówią i jeśli to trwało długo to zapewne to element twojej psychiki.
Niestety na to wygląda.


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości