Lepiej bym tego nie ujął. Mogę jedynie rozwinąć wątek, używając kolejnego cytatu, tym razem U.G. Krishnamurtiego:Niektórzy psychologowie twierdzą, że definicja schizoidalnego zaburzenia osobowości (SPD) wynika z uprzedzeń kulturowych. Ludzie, którzy stanowią większość, wydają się zakładać, że ich psychika jest normatywna, a inność traktują jako coś gorszego. Zatem pojęcie SPD jest jednym z najbardziej rażących przykładów patologizowania normalnych różnic występujących wśród ludzi.
...a kultura, jak mawiał Terence McKenna, jest jedynie dziecinną iluzją.Natura jest zajęta tworzeniem zupełnie niepowtarzalnych jednostek, podczas gdy kultura stworzyła jeden wzór, któremu wszyscy muszą się podporządkować. To jest groteskowe.
Ludzie obecnie uznawani za „psychicznie zaburzonych”, w dawnych społeczeństwach spełniali bardzo ważną rolę, np. jako żyjący na uboczu szamani. Nikt się z nich nie wyśmiewał ani nie próbował „naprawiać” na siłę. Wręcz przeciwnie – byli oni otaczani wielkim szacunkiem. W dzisiejszej „postępowej” cywilizacji niestety już tak nie jest...
Czy są tu jakieś buntownicze dusze, które się ze mną zgodzą, czy wolicie raczej się nad sobą użalać? Ja jestem aspołeczny i jestem z tego dumny, bo społeczeństwo jest infantylne, banalne i głupie (znowu McKenna ). Jak ktoś chce się „leczyć” to oczywiście ma do tego pełne prawo, ale nie dajcie z siebie robić wariatów!
(znowu Krishnamurti, ale tym razem Jiddu ).Nie jest miarą zdrowia psychicznego być dobrze przystosowanym do głęboko chorego społeczeństwa