Nie jestem pewien czy dobrze trafiłem ..?
: pn wrz 02, 2019 5:29 pm
Długie lata szukałem co ze mną jest nie tak. Byłem na terapiach, pierwsza z powodu alkoholizmu druga z powodu pochodzenia z rodziny alkoholowej czy bycia DDA. Uprzedzając niejasności , jestem alkoholikiem , niepijącym dobre 17 lat. Wszystkie te terapie nie pomogły je , czułem ogromną pustkę wewnątrz, podejrzewałem depresję , dystrofie czy sam nie wiem co. Moi rodzice nie żyją ,obydwoje zapili się na śmierć, matka w wieku 52 lat , ojciec w wieku 72 lat. Nie wspominam ich miło, o ile po ojcu odziedziczyłem kilka zainteresowań o tyle o matce trudno mi napisać coś ciepłego, była jeszcze bardziej chyba wyalienowana społecznie i samotna niż ja . Nie brakowało mi rzeczy materialnych lecz na pewno ciepła i miłości. Terapie dały mi jednak coś , odrobinę wglądu we własne uczucia i umiejętność oceny pewnych swoich zachowań. Od wielu lat odczuwam wewnętrzną pustkę i brak zadowolenia życia, mało co mi sprawia przyjemność. Mam swoje hobby, nawet kilka , jak historia, muzyka, górskie wędrówki ale sprawiają mi one coraz mniej przyjemności. Wciąż poszukuje nowych doznań, wymyślam sobie nowe cele do których dążę aby znaleźć sobie powód do życia. Od kilku lat mieszkam za granicą, rzucony w nowe środowisko zauważyłem , jak obojętni są mi ludzie. Większość z nich mnie irytuje, prze siedem lat znalazłem jedynie kilka osób z którymi utrzymuje kontakt i to niezbyt częsty. Z większością tych osób łączą mnie wspólne zainteresowania , z jednym muzyka z drugim góry. Pracuje w jednym miejscu siedem lat i nie czuję żadnych więzi z ludźmi z którymi pracuje , czuje się jak z innej planety. Emigracja to specyficzna społeczność jednak takiej antypatii nie czułem dawno do ludzi, jeżeli w ogóle. Mimo blisko 46 lat na karku , 90 % życia spędziłem sam, moje związki były krótkie i płytkie. Z jednej strony brakuje mi kogoś, bliskości fizycznej i emocjonalnej z drugiej strony mam coraz mniejszą ochotę na jakiekolwiek relacje, czuję się niezrozumiany przez otoczenie ale nie czuje też więzi z żadną społecznością. Chyba że podzielają moje zainteresowania ale tam też wynajduje różnice mnie dzielące od reszty. Jako dziecko bylem chorobliwie nieśmiały , dzisiaj jako dorosły taki już nie jestem ale nie odczuwam przyjemności z bycia z ludźmi jak już to rzadko i przez krótki okres czasu. Określam się jak mizantrop , nie dawno zrobiłem sobie tatuaż : homo homini lupus ,krytycznie oceniam cała ludzkość, twierdzę że jako gatunek jesteśmy nieudanym eksperymentem ewolucji a nasza inteligencja wraz ze zwierzęcymi instynktami prowadzi nas do samozagłady. Z drugiej strony interesuje się ludzkim dziełem jestem fanem muzyki, filmu i malarstwa , znam się co nieco na tym , czuje się humanistą jednak nie umiem w ludziach znaleźć tej głębi co w tworzonej prze nich sztuce.Jestem nie chętny jakiejkolwiek religii które uważam za pospolity przekręt. Słucham mrocznej, depresyjnej, melancholijnej i często agresywnej muzyki. Znowu zmieniam miejsce zamieszkania , średnia długość zamieszkania pod jednym adresem nie przekracza 4 lat, czuje się jak nomad , nie przywiązuje się do miejsc czy ludzi , budzi to we mnie lęk ale jest coś silniejszego ode mnie. Zresztą nieruchomość traktuje jako inwestycje w której mieszkam a nie dom na całe życie . Nie wracam w te same miejsca lubię podróżować i eksplorować ale nie wracam w te same miejsca .Czy jestem we właściwym miejscu , czy też tak macie jakie są wasze doświadczenia?