Iluminacja pisze: ↑czw kwie 05, 2018 4:53 pm
Tak, doskonale potrafię wyznaczyć granice w sobie, w tym co jest mną, a co jest moją własną aberracją. Doskonale też znam zawartość swojego umysłu. Jak obserwator widzę własne myśli i te chore- patologiczne, nie mam problemu z odróżnianiem ich.
Podasz konkretne przykłady? Interesuje mnie szczerze, jak to jest w praktyce. I co z emocjami?
Jak rozróżniasz autonomiczną indywidualnośc, od swoich aberracji?
Introwertyzm, który jest wrodzonym temperamentem i raczej nie podlega modyfikacji, a który jednak powoduje izolację społeczną, to indywidualizm, czy już aberracja? A co z czymś głębszym, jak np autyzm?
A orientacja homoseksualna, której realizacja powoduje spełnienie osobiste, ale niedogodności w życiu społecznym, jest ok, czy jednak jest wbrew naturze i to błąd kreacji?
Czy kulturowe naleciałości, jak choćby religia, która wyznacza ramy człowieczeństwa, postaw życiowych i światopoglądu, można przyjąć jako część skłądową swojego 'ja', czy to już opresyjna deformacja?
Gdzie jest granica? I gdzie jest rdzeń?
Iluminacja pisze: ↑czw kwie 05, 2018 4:53 pm
wszystkie one przeszkadzają nam normalnie żyć.
'normalne życie' to uproszczony kolokwializm. Nie ma uniwersum 'normalnego życia'. Każdy ma swoją własną miarę i percepcję. To, co dla jednego będzie mgiełką przyjemności, dla innego może być euforią szczęscia, a jeszcze dla innego przykrym dyskomfortem.
Jeśli w opisanej przez Ciebie metaforycznej kreacji coś się spartoliło i wyszło zniekształcone - powtórzę - nie wszystko podlega plastyczności i trzeba wybadać, gdzie są jej granice. I z tym zniekształceniem, które nie podlega korekcie umieć się przystosować. Tak, jak człowiek bez nóg jeździ na wózku. Poprzestawanie na swoim metaforycznym kalectwie i traktowanie go jako wymówkę do bierności i bilet ulgowy na życie to najmniejsza linia oporu i wygodnictwo. Zresztą nie raz był ten temat tu na forum poruszany. Ale dojrzałością jest uważam umiejętne postawienie sobie samemu poprzeczki i znalezienie indywidualnej recepty na siebie. Ale człowiek bez nóg, widzi, że nóg nie ma i nawet jakieś fantomowe odczucia go nie zmylą, bo nie da rady chodzić. Może sobie racjonalizować, że naturą człowieka jest chodzenie, ale on, aby się przemieszczać, będzie jeździł. Ten, który boi się zmiany i pracy nad sobą, czy też nie umie zadbać o swoje życie, będzie albo stał w miejscu, albo się niewygodnie czołgał. To już własny wybór, albo inwencja, a może i motywacja każdego z osobna. A ktoś mocno odrealniony (albo mało siebie świadomy), może mieć nawet poczucie że lata. I ok, iluzja jest wyborem każdego z nas.
Iluminacja pisze: ↑czw kwie 05, 2018 4:53 pm
Jesteś z tego dumna, że masz os? Celebrujesz to jakoś? (...)
To ani duma, ani ujma, ani przymiot, ani wada. Zwyczajnie jestem z tym pogodzona, jak z kolorem oczu. Bardzo dużo zrobiłam już ze swoim życiem, ale jeśli z czymś nie dam rady, nie będę sobie z tego powodu pluła w twarz.
Iluminacja pisze: ↑czw kwie 05, 2018 4:53 pm
Ewolucja i rozwój polega na wzajemnym przekazywaniu sobie wiedzy, myśli, idei, pomysłów, sposobów rozwiązywania problemów.
Największy rozwój zawsze napędzały wojny. Idee i pomysły generowały konflikty i rywalizacja. Bodźcem zawsze było zagrożenie albo potrzeba. Tak więc tu też kwestia indywidualna, jak jednostka ze swoim os się czuje, na ile jej to zagraża, na ile coś odbiera. I na ile zewnętrzne środowisko wymusza zmianę (znaczy wchodzi w konflikt). Jak dużo toleruje i jakie stawia wymogi - o czym wspomniał chudzielec.
Iluminacja pisze: ↑czw kwie 05, 2018 4:53 pm
Mam niepokojąc wrażenie że ktoś tu chce mi odebrać moje niezbywalne prawo do ekspresji własnego wnętrza. W formie jaka mi odpowiada, podoba się i którą uważam za najlepszą do formułowania swoich myśli. To chyba wy macie w tym aspekcie jakiś bliżej nie określony problem
Spoko, tylko w swojej ekspresji włazisz chyba z butami w sferę innych. Jednym może to się podoba, bo być może potrzebują, aby ktoś im pokazał którędy droga do światła i jeszcze za rękę poprowadził, ale innym chyba to nie pasuje. Może jeszcze nie chcą opuszczać swojej niszy komfortu, a może czują Twoją pogardę? Nie wiem, to już niech za siebie się wypowiadają.
Ja osobiście uważam, że jako samozwańczy szaman nie masz kompetencji, rozumianej jako znajomość specyfiki indywidualnej osoby. To jakbyś mówił nie do realnego człowieka, ale do jego iluzji. Albo chciał zmienić kształt cienia, nie mając dostępu do materii. Jakieś wnikliwe przemyślenia, czy włąsne doświadczenia, nie są też uniwersalnym rozwiązaniem dla ogółu.
Ty ich ścieżki nie przeszedłeś i jej nie znasz. Zresztą, tak Cię martwi los Hotaru? Nie łapię tego. Każdy ma swój czas i jak się obudzi koło 40, to jego życie. Niech każdy się skupia na sobie. Chcesz się bawić w mesjasza?