Czy jesteście religijni?
Re: Czy jesteście religijni?
Nie, im bardziej się interesuję chrześcijaństwem, bo zanim coś całkowicie odrzucę, to staram się to jakoś rozumieć i poznać; tym bardziej odnajduję w nim cechy charakterystyczne dla schizofrenii.
-
- Posty: 9
- Rejestracja: ndz cze 21, 2020 10:38 pm
Re: Czy jesteście religijni?
Dokładnie tak! Zresztą dużo jest opinii psychiatrów, że np. Jezus miał schizofrenię.
Zostałam wychowana w duchu katolickim, będąc mała brałam to wszystko co mi wmawiali za pewnik. Dopiero po 18 rż. zaczęłam zastanawiać się nad tym wszystkim, czytałam trochę Biblię i dotarło do mnie, w co ja tak naprawdę wierzyłam. Kościół istnieje po to, by wyciągać kasę od ludzi. Moim zdaniem po śmierci nie ma nic, jeśli umiera mózg, umiera człowiek, nie ma nic, co mogłoby żyć dalej. Po śmierci jest po prostu jak przed urodzeniem, nie boję się jej.
Re: Czy jesteście religijni?
Dobra, napiszę: jestem Świadkiem Jehowy. Wiem, że inni Świadkowie się tego nie wstydzą, ale ja tak, ze względu na to, jaka jest moja rodzina, która też należy do tej wiary. I piszę to teraz tylko dlatego, że niedawno jedna ciocia dała mi radę na ten temat: że to, co oni robią, to ich problem, a to, co ja robię, to mój. I ludźmi mam się nie przejmować, bo to tylko ludzie.
Re: Czy jesteście religijni?
Pomijając kwestię wiary. Zostałaś Światkiem przez rodzinę i jesteś Świadkiem "niedzielnym", czy jesteś Świadkiem aktywnym? Chociaż zdaję sobie spraw, że poświęcając na pracę z dojazdem 12 godzin trudno o jakąś inną aktywność, nawet w weekend (ja mam 10 godzin w porywach i to prowadzi mnie na zbocze w dół do depresji, i aktywne działania w kierunku wypowiedzenia umowy). Świadkowie, na ile się orientuję, tworzą dość akceptującą i aktywną społeczność, choć raczej bardzo monotematyczną. Z tego co i jak piszesz wygląda dla mnie, oczywiście trudno mi do końca ocenić na ile Twoje pisanie jest ćwiczeniem terapeutycznym czy też własną zdystansowaną analizą, że masz spore potrzeby społeczne, sporo wspominasz np o współpracownikach. To jak ludzie reagują i odnoszą się do innych świadczy w znacznym stopniu o tym jak sobie sami (nie) radzą ze sobą, ale wychodzi to względnie naturalnie. Mam wrażenie, że w przypadku Świadków ta monotematyczność, sprowadzanie wszystkiego do jednego tematu, stanowi barierę, mechanizm obronny przed trudnymi sprawami. Osoba, która ma istotne problemy z własnym funkcjonowaniem potrzebuje jako wsparcia raczej kogoś, kto potrafi wyjść poza własne (i innych), właśnie takie schematy, a nie sprowadza wszystko do normatywnych wzorców. Przynajmniej tak to oceniam.
Re: Czy jesteście religijni?
Wiedziałam, że padnie pytanie czy jestem Świadkiem ze względu na rodzinę. Nie wiem w sumie jak duży jest odsetek osób z naszych rodzin, które zostają ochrzczone, bo rodzina tak chce, żeby od razu zakładać z góry, że trzeba zadawać takie pytanie, ale widocznie jest to dla ludzi spoza naszej wiary ważne. Odpowiedź jest prosta: jestem Świadkiem, bo chciałam i wierzę. Z dojazdami było trudno być na zebraniach czy głosić, teraz jak mieszkam na miejscu, to jest łatwiej, co poprawia mi znacząco humor, chociaż fakt, że głoszenie w okresie pandemii jest bardzo utrudnione. Dodać też trzeba moje zaburzenia, dosyć dziwne wychowanie (jak chcesz poznać szczegóły, to mogę opisać to, kiedy będę w Gdańsku na kompie) i zwyczajną ludzką niedoskonałość. Przyznaję, że nie jestem wzorem do naśladowania (bardzo mi do tego daleko), ale ciągle się uczę. Jeśli chodzi o monotematycznosc, to nie powiedziałabym, że to mechanizm obronny stricte nas samych, a po prostu coś, co odgórnie daje nam Bóg, ale tak, w pewnym sensie tak jest. Chociaż nie mówię, że nie mamy prawa chodzić sobie na yerapie, to kwestia indywidualna. Ja jestem zdania, że i psycholog się przydaje, bo ma wiedzę, której przeciętny Świadek nie ma, jednak wolę łączyć leczenie z wiarą i naszymi spotkaniami, bo to daje najwięcej.
Potrzeby społeczne mam, tylko są one skierowane raczej do osób, które faktycznie są wg mnie bardzo sympatyczne i z którymi mam dużą styczność. Kiedy tracę z nimi kontakt, to te potrzeby stopniowo zanikają. A dodam, że pojawiło się to dopiero jakoś parę lat temu, być może dzięki terapii.
Nie wiem w sumie czy wyczerpałam temat, bo nie wiem czy wszystko do końca rozumiem :p jak coś, to napisz.
Potrzeby społeczne mam, tylko są one skierowane raczej do osób, które faktycznie są wg mnie bardzo sympatyczne i z którymi mam dużą styczność. Kiedy tracę z nimi kontakt, to te potrzeby stopniowo zanikają. A dodam, że pojawiło się to dopiero jakoś parę lat temu, być może dzięki terapii.
Nie wiem w sumie czy wyczerpałam temat, bo nie wiem czy wszystko do końca rozumiem :p jak coś, to napisz.
Re: Czy jesteście religijni?
Fido/fidere w łac. to zarówno wierzyć jak i ufać. Jakby te dwie rzeczy były nierozłączne - trudno wierzyć bez zaufania; i ufać bez emocji.umarlazkotami pisze: ↑śr mar 22, 2017 5:58 pmRacjonalnie, intelektualnie jestem agnostyczką, bo nie potrafię znaleźć ostatecznych argumentów na to, że Bóg jest, jak też na to, że go nie ma. Oprócz mnie największe umysły tego świata do dziś tego nie dokonały.
Emocjonalnie natomiast jestem ateistką. Wiara (w cokolwiek) opiera się na emocjach, a ja nie wierzę.
"Było nie ma - poszło w dym. Tylko popiół został w rękach."
Re: Czy jesteście religijni?
ŚJ to dobra propozycja dla schizoida, nie obchodzą żadnych świąt, imienin czy urodzin Pisałem w innym wątku że byłem członkiem wspólnoty neokatechumenalnej a o nich się mówi że to tacy katoliccy ŚJ, jest bardzo wiele podobieństw jeśli chodzi o struktury.zima pisze: ↑pt sie 14, 2020 11:26 pmWiedziałam, że padnie pytanie czy jestem Świadkiem ze względu na rodzinę. Nie wiem w sumie jak duży jest odsetek osób z naszych rodzin, które zostają ochrzczone, bo rodzina tak chce, żeby od razu zakładać z góry, że trzeba zadawać takie pytanie, ale widocznie jest to dla ludzi spoza naszej wiary ważne. Odpowiedź jest prosta: jestem Świadkiem, bo chciałam i wierzę. Z dojazdami było trudno być na zebraniach czy głosić, teraz jak mieszkam na miejscu, to jest łatwiej, co poprawia mi znacząco humor, chociaż fakt, że głoszenie w okresie pandemii jest bardzo utrudnione. Dodać też trzeba moje zaburzenia, dosyć dziwne wychowanie (jak chcesz poznać szczegóły, to mogę opisać to, kiedy będę w Gdańsku na kompie) i zwyczajną ludzką niedoskonałość. Przyznaję, że nie jestem wzorem do naśladowania (bardzo mi do tego daleko), ale ciągle się uczę. Jeśli chodzi o monotematycznosc, to nie powiedziałabym, że to mechanizm obronny stricte nas samych, a po prostu coś, co odgórnie daje nam Bóg, ale tak, w pewnym sensie tak jest. Chociaż nie mówię, że nie mamy prawa chodzić sobie na yerapie, to kwestia indywidualna. Ja jestem zdania, że i psycholog się przydaje, bo ma wiedzę, której przeciętny Świadek nie ma, jednak wolę łączyć leczenie z wiarą i naszymi spotkaniami, bo to daje najwięcej.
Potrzeby społeczne mam, tylko są one skierowane raczej do osób, które faktycznie są wg mnie bardzo sympatyczne i z którymi mam dużą styczność. Kiedy tracę z nimi kontakt, to te potrzeby stopniowo zanikają. A dodam, że pojawiło się to dopiero jakoś parę lat temu, być może dzięki terapii.
Nie wiem w sumie czy wyczerpałam temat, bo nie wiem czy wszystko do końca rozumiem :p jak coś, to napisz.
Re: Czy jesteście religijni?
Nie wiem czy bycie Świadkiem jest takie łatwe dla schizoida. O ile nie trzeba chodzić ciągle w gości ze względu na święta, to my wykonujemy "pracę" jaką jest głoszenie - a to jest wyzwaniem nawet dla innych ludzi, a co tym bardziej dla OS. Teraz jest mi lżej, bo nie chodzimy od domu do domu, tylko piszemy listy, więc nie ma bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem. Nie żebym narzekała, bo nie zmieniłabym tej religii na żadną inną, jednak nie ma co liczyć, że zawsze będzie lekko.
Re: Czy jesteście religijni?
Moja żona ma w pracy kontakt z kobietą z ŚJ i z tego co ta kobieta mówi to świadkowie poza "obowiązkowymi" spotkaniami intensywnie spotykają się też towarzysko, grille, wycieczki etc. Musi to być męczące dla schizoida...zima pisze: ↑ndz wrz 26, 2021 4:30 pmNie wiem czy bycie Świadkiem jest takie łatwe dla schizoida. O ile nie trzeba chodzić ciągle w gości ze względu na święta, to my wykonujemy "pracę" jaką jest głoszenie - a to jest wyzwaniem nawet dla innych ludzi, a co tym bardziej dla OS. Teraz jest mi lżej, bo nie chodzimy od domu do domu, tylko piszemy listy, więc nie ma bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem. Nie żebym narzekała, bo nie zmieniłabym tej religii na żadną inną, jednak nie ma co liczyć, że zawsze będzie lekko.
Re: Czy jesteście religijni?
A może być. Jednak dla mnie to ostatnio niezła rzecz, nawet dzisiaj byłam na spotkaniu i bawiłam się wręcz przecudownie. Myślę, że to kwestia dobrania sobie towarzystwa, które się lubi i któremu się ufa, a nie chodzenie do losowych osób, bo trzeba.Swiffy pisze: ↑pt paź 15, 2021 10:31 pmMoja żona ma w pracy kontakt z kobietą z ŚJ i z tego co ta kobieta mówi to świadkowie poza "obowiązkowymi" spotkaniami intensywnie spotykają się też towarzysko, grille, wycieczki etc. Musi to być męczące dla schizoida...zima pisze: ↑ndz wrz 26, 2021 4:30 pmNie wiem czy bycie Świadkiem jest takie łatwe dla schizoida. O ile nie trzeba chodzić ciągle w gości ze względu na święta, to my wykonujemy "pracę" jaką jest głoszenie - a to jest wyzwaniem nawet dla innych ludzi, a co tym bardziej dla OS. Teraz jest mi lżej, bo nie chodzimy od domu do domu, tylko piszemy listy, więc nie ma bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem. Nie żebym narzekała, bo nie zmieniłabym tej religii na żadną inną, jednak nie ma co liczyć, że zawsze będzie lekko.
-
- Posty: 15
- Rejestracja: czw lut 14, 2019 5:09 pm
Re: Czy jesteście religijni?
.
Ostatnio zmieniony wt maja 31, 2022 5:21 pm przez StormyBlue, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 3
- Rejestracja: ndz sty 31, 2021 8:38 pm
Re: Czy jesteście religijni?
Może nie nazwałbym się religijnym (religia źle się kojarzy), ale mam bardzo radykalne podejście do duchowości. Jeszcze nie dawno kibicowałem konserwatystom, ale nie mogłem się przekonać do chrześcijaństwa, z tą ideą wiecznego potępienia i ślepym posłuszeństwem, nie mówiąc o masie sprzeczności i absurdów. Obecnie uważam, że ten świat, w którym jesteśmy uwięzieni jest dziełem (prawdopodobnie w dużej mierze plagiatem) pomniejszego boga-demiurga (zapożyczyłem tą figurę od gnostyków), który kontroluje przebieg dziejów przy pomocy kapłanów, okultystów, iluminatów, mających wiedzę o podświadomości, archetypach i potrafiących za pomocą tego manipulować ludźmi. To wydaje się bardziej prawdopodobne niż przejęcie świata przez siły zła, jakieś otwarcie puszki Pandory, inwazje jaszczuroludzi z kosmosu, emo-szatana czy czegoś w tym stylu. Uważam, że nie istnieje jednocześnie dobry i wszechmogący "Bóg". Istnienie zła, cierpienia świadczy o niedoskonałości Absolutu. Prawdopodobnie, po śmierci dusze są niszczone, bądź ponownie zsyłane na ziemie. Nie wiem, czy da się temu zapobiec i kontynuować walkę po śmierci, czy trzeba się skupić na przebudzeniu jak największej ilości ludzi w obecnym życiu, co z takim beznadziejnym mózgiem jak mam, jest chyba nieosiągalne. Prędzej ośmieszę sprawę, kiedy będę próbował. Pewnie pomyślicie, że schizofrenik, albo ćpun, a ja nigdy nawet nie doświadczałem żadnych odmiennych stanów świadomości. Po prostu spekuluję, wyobrażam sobie różne wersje i rozważam czy mają sens, nie wiem czy już dotarłem do prawdy. Być może do niej nie dotrę, ale wolę próbować myśleć samodzielnie, niż wierzyć. Jeśli kogoś interesuje to co napisałem, to chętnie porozmawiam.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości